• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Dochodzeniowcy w Trójmieście zawaleni robotą

Michał Sielski
13 lipca 2012 (artykuł sprzed 11 lat) 

Nawet ponad 100 spraw prowadzą jednocześnie dochodzeniowcy w trójmiejskiej policji. Jak mają znajdować sprawców? - Walczymy z liczbami, a nie przestępcami - przyznaje nam jeden z gdańskich kryminalnych. Kończy się tym, że niektórzy policjanci namawiają do tego, by drobnych kradzieży w ogóle nie zgłaszać. Bo i tak nikt nie będzię się nimi zajmował.



Ilość przestępstw spada, wykrywalność rośnie. I to mimo tego, że niektórych sprawców nawet się nie szuka. Ilość przestępstw spada, wykrywalność rośnie. I to mimo tego, że niektórych sprawców nawet się nie szuka.

Zdarzyło ci się, że policjant sugerował, by nie zgłaszać drobnej kradzieży, bo sprawcy i tak nikt nie znajdzie?

- 6 lipca skradziono mi rzeczy z dachu auta. Od razu zgłosiłem to na policję. Na komisariacie przy ul. Piwnej w Gdańsku sprawę wdrażano ponad pięć godzin. Powiadomiono mnie tylko, że szansa na złapanie złodziei jest nikła. Poprosiłem o sprawdzenie kamer, jedna jest na rogu ul. Długiej, ale okazuje się, że... działa tylko czasem. Chodzę na komisariat codziennie i za każdym razem słyszę to samo hasło: Sprawa zostanie przekazana jutro osobie prowadzącej. A ten pan albo ma inne godziny pracy, albo jest nieosiągalny. Przez sześć dni sprawy nikt nawet nie wziął do rąk! - denerwuje się nasz czytelnik, pan Mariusz.

To tylko jeden z przykładów. Podobne informacje trafiają do nas przeciętnie kilka razy w miesiącu. Policjantom się nie chce? Niektórym zapewne tak, ale inni po prostu nie dają rady.

- W szczytowym momencie miałem 100 spraw jednocześnie. Brałem robotę do domu, chociaż nie wolno. Siedziałem po godzinach, praktycznie nie miałem czasu na nic innego. Zewsząd naciski: szef ględzi, że niska wykrywalność, prokurator, że sprawy mają schodzić - a jak ja to, k... miałem robić, skoro mam tylko dwie ręce i jedną głowę? - retorycznie pyta gdański dochodzeniowiec z prawie 20-letnim stażem.

Najbardziej obciążeni pracą są funkcjonariusze, którzy zajmują się kradzieżami. Mniej spraw mają szukający np. sprawców pobić.

- W Gdańsku średnia ilość spraw, prowadzonych jednocześnie przez funkcjonariuszy wydziału dochodzeniowo-śledczego to 30-40 na osobę. Ta rzeczywista i dokładna ilość zależy od wielkości jednostki, zespołu, w jakim pracuje policjant i specyfiki danego rejonu. W ciągu kilku lat odnotowaliśmy spadek spraw, przypadających na jednego funkcjonariusza - zapewnia Magdalena Michalewska, rzecznik gdańskiej policji.

Same liczby to jednak nie wszystko, bo sprawa jest sprawie nierówna. Czym innym jest bowiem kradzież portfela w tramwaju, czym innym np. zatrzymanie kilku złodziei złomu, albo sprawców napadu na bank. Zdarza się, że policja wytypuje podejrzanych, ale nie są oni nigdzie zameldowani, a w miejscach, w których do tej pory bywali, nikt od dawna ich nie widział. Nikt ich więc nie szuka, bo na biurku piętrzą się kolejne teczki. Czasem sprawcy wpadają podczas rutynowej kontroli, albo po prostu im się udaje. I dalej kradną.

W Gdyni także średnia liczba spraw, prowadzonych jednocześnie przez funkcjonariusza wydziału dochodzeniowego, waha się w granicach 30-35.

- Wchodzą w to wszystkie sprawy, także rodzinne czy gospodarcze. Dla nas logiczne jest, że większa ilość byłaby wręcz niemożliwa do przepracowania. Taka liczba gwarantuje, że prowadzone są one rzetelnie - podkreśla rzecznik gdyńskiej policji Michał Rusak.

Co jednak gdy spraw jest nawet trzykrotnie więcej?

- Żaden przepis nie reguluje ilości spraw, jakie może prowadzić jeden funkcjonariusz jednocześnie - mówi Magdalena Michalewska.

Przedstawiciele trójmiejskich komisariatów nie podają rekordowych liczb spraw, które przypadają na jednego funkcjonariusza. Bo uzależnione jest to także od okresu urlopowego i liczby cały czas się zmieniają.

- Kończy się tym, że walczymy z liczbami, a nie przestępczością. Kieszonkowiec? Umorzyć. Zniknął rower z piwnicy? Umorzyć. Do sprawy zawsze można wrócić, gdy się jakiś przyciśnięty na przesłuchaniu dzieciak przyzna do większej ilości kradzieży. Oczywiście najlepiej jak jej nikt nie zgłosi, bo nie będzie fikcyjnego śledztwa i zaniżania statystyk wykrywalności. I nie będzie trzeba tracić czasu na wypełnianie papierów, do których potem nikt nie zajrzy. Tylko czy o to chodzi? - kończy policjant.

Opinie (152) 8 zablokowanych

  • niech WWK w komendzie ustali pajaców głupich wpisów

    i na roboty zieleniaka

    • 2 2

  • Panie Prezydencie zainwestować w kamery , które działają ciągle nie od święta !!!

    Pracuje w centrum Gdańska na deptaku , jest koło nas kamera , która wcale nie działa albo od święta , kiedyś nawet nam ukradli ...... od frontu i nikt nic nie widział . Co za wstyd dla Gdańska ,żeby w centrum Gdańska można było od tak sobie kraść bez konsekwencji.

    • 3 0

  • Gdzie Są Pieniądze ?????

    Gdzie są pieniądze ze składek emerytalnych? Trochę dużo czytania, ale to są fakty! Warto czasem myśleć samodzielnie. Rządowe statystyki mówią, że średnia pensja w Polsce to ok. 3600. To znaczy, że średnie składki emerytalne to 703,08 zł miesięcznie - procent składki emerytalnej do ZUS jest stały, określony ustawowo. Liczba pracujących na koniec II kw. 2011 to 16,163 mln. Możecie te dane sami zweryfikować przeglądając oficjalne strony rządowe, sięgając do oficjalnych statystyk GUS. Miłej . Ale co z tego wynika?? BARDZO WIELE, a właściwie BARDZO DUŻO. Dużo czego?? PIENIĘDZY, oczywiście. Pomnóżcie urzędową i oficjalną liczbę zatrudnionych i oficjalną i bardzo urzędową średnią składkę emerytalną do ZUS. Powinno Wam wyjść miesięcznie 11 375 519 400 zł, czyli ponad jedenaście miliardów trzysta siedemdziesiąt pięć milionów. To gigantyczne pieniądze, a jest to tylko składka emerytalna. Bawmy się dalej: pomnóżcie to razy 12 miesięcy, a wyjdzie na to, że w skali roku jest to 136 506 232 800 zł. Kończą się Wam okienka w kalkulatorze? Mnie też. Zatem powiem, że jest to słownie ponad 136 miliardów 506 milionów zł w roku. Mamy w Polsce około 5 mln emerytów, dokładnie - w marcu 2011 było ich 4,979 mln. To znowu wg. oficjalnych, rządowych i jedynie słusznych i poprawnych statystyk. Rencistów nie liczę, bo już na pewno nie zmieszczą mi się w kalkulatorze, a poza tym - na nich jest OSOBNA składka!!!. Wychodzi mi zatem na to, że rocznie jest to średnio 27301 zł na emeryta, czyli miesięczna emerytura średnio powinna wynosić 2275,00 zł. Tymczasem średnia emerytura - znowu wg rządowych, oficjalnych i jedynie słusznych i poprawnych statystyk wynosiła w tymże marcu 2011 zaledwie 1721,00 zł. Czyli o 554 mniej niż wynika ze składek wyliczonych na podstawie danych statystycznych rządu RP, GUS, ZUS, KRUS i każdy inny SRUS. Jak policzycie dalej, to wyjdzie Wam NADWYŻKA rzędu 32% w stosunku do wydatków na emerytury (czyli średnio ZUS jest na plusie około 2,5 miliarda zł miesięcznie, czyli 30 miliardów rocznie!!!). Tymczasem, rząd ubolewa, że budżet dopłaca ponoć do emerytur dziesiątki miliardów rocznie. Jesteście zdumieni?? To przeliczcie jeszcze raz. Też liczyłem, bo nie wierzyłem. Wniosek jest taki: ktoś z trójki: GUS, ZUS, Rząd RP łże. ŁŻE W BEZCZELNY SPOSÓB. Gorzej: dopuszczam możliwość, że łże więcej niż jeden, a nawet że łżą wszystkie wymienione instytucje. Taki jest mój wniosek. Ale jest też PYTANIE: co dzieje się z nadwyżką??? I takie są wnioski wynikające z oficjalnych danych statystycznych. Chyba, że Rostowski przesłał sfałszowane dane do GUS, wszak to, używając eufemizmu, mistrz kreatywnej księgowości. Załóżmy jednak, że dane oficjalne są prawdziwe, a więc wnioski zeń wynikające także. Proszę sobie wyobrazić, jaka gigantyczna nadwyżka powstanie przy wydłużeniu czasu pracy potrzebnego do osiągnięcia wieku emerytalnego. Oczywiście, pracy tej i tak nie ma, a bezrobocie zamiast maleć wciąż rośnie, co również potwierdzają dane oficjalne. Na co ma pojść taka nadwyżka?? Na zrzutkę na Greków?? Włochów?? By żyło im się jeszcze lepiej?? Gdzie jest kasa!!! Jeśli tak jak ja, jesteś przeciw kłamstwom rządzących, to proszę skopiuj to na inne fora, aby jak najwięcej osób mogło to przeczytać, zanim zostanie usunięte. Ludzie kiedy w końcu wyjdziemy na ulice i zaczniemy walczyć o swoje? pieniądze???"

    • 9 0

  • Dochodzeniowcy czy zamarzacze?

    Dochodzeniowiec który prowadzi więcej jak 10 spraw w miesiącu faktycznie nie prowadzi żadnej. Zbiera jedynie papierki, odwala przesłuchania, tworzy dziesiątki kretyńskich notatek np. z poszukiwania w piwnicach i na targowiskach ciągnika siodłowego (to żadna nowość, policja posługuje się nawet gotowymi, skserowanymi notatkami i tylko zmienia się nr sprawy), a na koniec zamarza, zamarza, zamarza bo na proces wykrywczy nie ma czsu, a często umiejętności, bo młodzi policjanci od początku uczą się nie jak dobrze pracować, a oszustw pozwalającym im jako tako zmieścić się w czasie. Terminy procesowe - 1 miesiąc na prowadzenie dochodzenia i 3 miesiące na śledztwo to terminy z kosmosu. Pytanie: po co to kumu za tyle pieniędzy. W prokuraturze panuje takie samo dziadostwo bo czym jest tolerowanie takiej sytuacji. A póżniej, jak się wreszcie uda coś doprowadzić do sądu, zapadają wyroki potworki. Cały wymiar sprawiedliwości i organa ścigania należy w Polsce budować od nowa, i pamiętać komu i czemu mają służyć.

    • 8 3

  • Dlatego na potęge nawet jeśli już wymusi się przyjęcie zgłoszenia (2)

    i poda sprawców, sprawy są umarzane. Ta instytucja nie zasługuje już dłużej na tzw. zaufanie publiczne, stają się wrogami obywateli jak za komuny, bo kryją za wszelką cene sprawców. Pisze to z doświadczenia, wezwani na interwencje jak święte krowy NIC nie robią, a jak sąd karze prokuraturze uzupełnić materiał dowodowy, to nieroby policyjne tak kręcą, żeby tylko wyszło, że przestępstwa nie było.

    • 1 4

    • Mylisz się (1)

      Za komuny sprawy były prowadzone przyzwoicie i sprawców kryminalnych faktycznie ścigano. Polityką zajmowali się jedynie szefowie i to na wyższym poziomie zarządzania, a dochodzeniowiec to był fachowiec i zajmował się robotą. Z tym co się obecnie dzieje nie ma porównania, za friko to ksiądz się nie modli.

      • 1 1

      • Sprawy tak, prowadzili i przykładali się, ale wtedy to ludzie byli wrogami

        teraz traktują jak wroga poszkodowanego. Spróbujcie coś zgłosić na komisariacie na kartuskiej, nie wiadomo czy śmiać się czy płakać, nawet patrole z innych komisariatów się smieją, "aaa.... no tak, Kartuska... nie ma szans..."

        • 0 1

  • taaak

    ..powinni byc wdzięczni drobnym złodziejaszkom,że daja im prace.Bo złapanie prawdziwego oszusta,co okrada panstwo na miliony-jest poza ich zasiegiem.

    • 2 0

  • Doszła jeszcze jedna sprawa (1)

    Dziś rano przy Bramie Wyżynnej zamordowano człowieka.

    • 3 1

    • opowiedź coś więcej?

      • 0 1

  • Napad z nozem w reku

    Policja z Piwnej co robi? Spisuje i sciemnia zamiast lapac.

    • 4 1

  • dokladnie przychodzisz a dyzórny odrazu mówi ale dlaczego donas niech pan idzie do innego komisariatu

    jak niesutepujesz to odrazu mówi ze niema szans bo niby jak maja to zrobic ze to strata czasu i kasy podatnika itp.

    • 1 2

  • przestanimy kraść

    wtedy wezmą się za budynia i jego mafie

    • 3 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane