- 1 Tajemnicza baszta zostanie otwarta (34 opinie)
- 2 Wieczny kłopot z dzielnicami: "na" czy "w" (257 opinii)
- 3 Znów były wyścigi na al. Grunwaldzkiej (316 opinii)
- 4 Jest reakcja na serię kolizji z tramwajami (115 opinii)
- 5 Zaginione dzieła na wiadukcie i budynku (28 opinii)
- 6 Pościg między autami na trzypasmówce (64 opinie)
Fundusze przejdą koło nosa?
- Mogą nam przejść koło nosa miliardy euro - mówi Paweł Żaboklicki, sekretarz generalny Związku Miast Bałtyckich. Związek to obecnie 100 miast z regionu Morza Bałtyckiego. Powstał, aby rozwijać współpracę praktyczną, a dotychczasowe inicjatywy finansował z funduszy zewnętrznych, głównie nordyckich. Teraz angażuje się w reprezentowanie interesów politycznych swoich członków wobec władz krajowych i unijnych.
Sprawa dotyczy ustalenia maksymalnej odległości granic morskich. Unia zakłada, że w latach 2007-2013 finansowaniu podlegać będą wspólne projekty państw, które sąsiadują przez morze w granicach do 150 km. To oznaczałoby, że dotychczasowa współpraca Polski z niektórymi bałtyckimi sąsiadami nie otrzyma finansowania; z Polski do Szwecji w linii prostej jest około 250 km. W ramach regionu Morza Bałtyckiego współpracuje ze sobą 11 krajów - członków Unii i państw sąsiadujących.
Z odpowiedzi dyrektora ds. polityki regionalnej Komisji Europejskiej, Ronalda Halla, wynika, że komisja stoi na stanowisku, że Polsce, Szwecji i innym krajom, które graniczą przez Morze Bałtyckie, w zupełności wystarczy finansowanie w ramach współpracy międzynarodowej.
- Komisja ma inne zdanie na temat odległości granic morskich. Jeśli jej definicja przejdzie, to województwa z Polski północnej nie będą miały dostępu do wielu miliardów euro, które mogłyby otrzymać na cele współpracy ponadgranicznej - wyjaśnia P. Żaboklicki. - Mówimy o pieniądzach na okres 2007-2013 i jest to ostatni moment, żeby coś jeszcze wywalczyć.
W okresie 2007-2013 Unia chce rozdysponować 336,1 miliardów euro z funduszy regionalnych, z czego większość ma zostać wydana w mniej rozwiniętych krajach i regionach. Celem tego wsparcia jest uzyskanie silniejszej terytorialnej "konwergencji, konkurencyjności i kooperacji". Środkiem stymulowania są pieniądze z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego (ERDF), przeznaczane na projekty o charakterze ponadgranicznym, ponadnarodowym i międzyregionalnym. Jest to tym bardziej istotne, że z tych funduszy mają być finansowane inwestycje infrastrukturalne w regionie.
- Do tej pory w ramach INTERREG-u (unijny program rozwoju regionów) finansowano w regionie bałtyckim projekty "miękkie" - szkolenia, konferencje. Teraz Unia, pod naciskiem lokalnych włodarzy, którzy chcą, żeby po projektach zostały jakieś materialne ślady, zmienia podejście - mówi P. Żaboklicki.
- Sprawa została przekazana do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, którego przedstawiciele poruszą ten temat w przyszłym tygodniu na spotkaniu w Brukseli. Może MSZ uda się coś wywalczyć - oczekuje P. Żaboklicki.
Szanse są tym większe, że wspólne stanowisko podpisali również Szwedzi, szefowie dwóch organizacji-sygnatariuszy.
- Szwedom też powinno zależeć, żeby w ogóle nie było limitu 150 km lub żeby ten limit był większy - mówi P. Żaboklicki.
Cztery organizacje regionalne chcą też, by zarządzanie współpracą regionalną odbywało się w sposób zdecentralizowany, a decyzje o projektach zapadały na szczeblu regionalnym i lokalnym.
- Możemy tylko komentować, domagać się, nie jesteśmy organizacją rządową, tylko samorządową i poza wystosowaniem tego typu stanowisk, niewiele więcej możemy zrobić - mówi Żaboklicki.
Opinie (6)
-
2005-01-31 06:05
ronalda halla jakbym znał, zapewne to zaginiony w dzieciństwie brat bliźniak aleksandra, ale kto to jest ten żaboklicki zabijcie mnie ale nie wiem
nazwisko jak z komedii bałuckiego...- 0 0
-
2005-01-31 08:40
rex
zawsze możesz poczuć sie urazony i oddać sprawe gdzie trzeba
mnie ogarnia zaledwie zdziwienie na debilka i nic wiecej
zasada galluxa
komu dano mniej niz innym, do główki, od tego o tyle mniej sie wymaga- 0 0
-
2005-01-31 08:49
Cytuję
"Do tej pory w ramach INTERREG-u (unijny program rozwoju regionów) finansowano w regionie bałtyckim projekty "miękkie" - szkolenia, konferencje."
Zastanawia mnie kto te konferencje prowadził, kto zbierał opłaty konferencyjne, kto otrzymywał honorarium za prowadzenie szkoleń itepe itede. Spróbuję tylko zgadnąć, że były to przeważnie osoby zatrudnione w Brukseli? I tym sposobem pieniądze wróciły tam, skąd wyszły a myśmy się "wzbogacili" o nikomu niepotrzebne ględzenie.- 0 0
-
2005-01-31 09:16
odbywa sie to na zasadzie wymiany regionalnej
byłem raz na takim szkoleniu nieszkoleniu o unijnych środkach dla państw z regionu bałtyckiego
wszystko fajnie tylko, że nikt nie wiedział kiedy te fundusze ruszą:)- 0 0
-
2005-01-31 10:02
"Spróbuję tylko zgadnąć, że były to przeważnie osoby zatrudnione w Brukseli? I tym sposobem pieniądze wróciły tam, skąd wyszły a myśmy się "wzbogacili" o nikomu niepotrzebne ględzenie."
Jako uczestnik - słuchacz tego typu pierdzielenia w pełni potwierdzam.- 0 0
-
2005-01-31 13:56
Jak sprawa poszła przez warszawę (mnisterstwo) to dupa z tego będzie. W końcu to nie kasa dla warszawy. A jak nawet coś wyjdzie to skasują jakąś "prowizje" bo "cały kraj buduje swoją stolycę" ;-))
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.