• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Jak pracują trójmiejskie porodówki w czasie pandemii?

Ewa Palińska
11 listopada 2020 (artykuł sprzed 3 lat) 
  • To nie jest łatwy czas dla rodzących, niemniej pracownicy oddziałów położniczych robią co w ich mocy, aby otoczyć opieką zarówno mamy, jak i nowo narodzone dzieci. Na zdj. Klinika Położnictwa UCK.
  • To nie jest łatwy czas dla rodzących, niemniej pracownicy oddziałów położniczych robią co w ich mocy, aby otoczyć opieką zarówno mamy, jak i nowo narodzone dzieci. Na zdj. Klinika Położnictwa UCK.
  • To nie jest łatwy czas dla rodzących, niemniej pracownicy oddziałów położniczych robią co w ich mocy, aby otoczyć opieką zarówno mamy, jak i nowo narodzone dzieci. Na zdj. Klinika Położnictwa UCK.
  • To nie jest łatwy czas dla rodzących, niemniej pracownicy oddziałów położniczych robią co w ich mocy, aby otoczyć opieką zarówno mamy, jak i nowo narodzone dzieci. Na zdj. Klinika Położnictwa UCK.
  • To nie jest łatwy czas dla rodzących, niemniej pracownicy oddziałów położniczych robią co w ich mocy, aby otoczyć opieką zarówno mamy, jak i nowo narodzone dzieci. Na zdj. Klinika Położnictwa UCK.
  • To nie jest łatwy czas dla rodzących, niemniej pracownicy oddziałów położniczych robią co w ich mocy, aby otoczyć opieką zarówno mamy, jak i nowo narodzone dzieci. Na zdj. Klinika Położnictwa UCK.
  • To nie jest łatwy czas dla rodzących, niemniej pracownicy oddziałów położniczych robią co w ich mocy, aby otoczyć opieką zarówno mamy, jak i nowo narodzone dzieci. Na zdj. Klinika Położnictwa UCK.
  • To nie jest łatwy czas dla rodzących, niemniej pracownicy oddziałów położniczych robią co w ich mocy, aby otoczyć opieką zarówno mamy, jak i nowo narodzone dzieci. Na zdj. Klinika Położnictwa UCK.
  • To nie jest łatwy czas dla rodzących, niemniej pracownicy oddziałów położniczych robią co w ich mocy, aby otoczyć opieką zarówno mamy, jak i nowo narodzone dzieci. Na zdj. Klinika Położnictwa UCK.
  • To nie jest łatwy czas dla rodzących, niemniej pracownicy oddziałów położniczych robią co w ich mocy, aby otoczyć opieką zarówno mamy, jak i nowo narodzone dzieci. Na zdj. Klinika Położnictwa UCK.

Trójmiejskie porodówki, nawet w trakcie epidemii, pracują na pełnych obrotach i nie zanosi się na to, aby miały zwolnić tempo. Wbrew obawom pacjentek nie zawieszono - jak przed kilkoma miesiącami - porodów rodzinnych, nie separuje się też noworodków od mam, jeśli te nie wyrażają takiego życzenia. Choć pacjentki zakażone kieruje się wyłącznie do Kliniki Położnictwa UCK, w sytuacjach nagłych i wyjątkowych kobietom COVID-19 dodatnim zostanie udzielona pomoc w każdej innej placówce.



Czym się kierować podczas dokonywania wyboru miejsca, w którym chciałoby się urodzić dziecko?

Czy chciałabyś, aby podczas porodu towarzyszył ci ktoś bliski?

- Przed pandemią panie najczęściej zwracały uwagę na to, czy oddział jest nowoczesny, jaki jest standard wyposażenia sal porodowych, czy szpital respektuje prawa pacjentki, czy bierze się pod uwagę "plan porodu", no i oczywiście, jaka jest tam kadra. Panie, chcąc zapewnić sobie przychylność lekarzy, przed porodem umawiały się na kilka wizyt prywatnie do naszych położników. Zresztą to już jest standard - mówi jedna z trójmiejskich położnych (nazwisko do wiadomości redakcji). - Teraz te kryteria są zupełnie inne. Panie chcą rodzić tam, gdzie mogą czuć się bezpiecznie, gdzie mogą mieć przy sobie kogoś bliskiego. Porody rodzinne wróciły, więc pod tym względem ich potrzeby zostaną zaspokojone. Z tym bezwzględnym bezpieczeństwem bywa jednak różnie, choć personel - choćby w trosce o własne zdrowie - stara się bezwzględnie stosować do wytycznych. Czasem po prostu procedury nie gwarantują bezpieczeństwa.

Zakażone pacjentki trafiają już wszędzie



Decyzją wojewody pomorskiego pacjentki zakażone koronawirusem rodzą w Klinice Położnictwa Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego.

Szpital nie przestał też przyjmować pacjentek niezakażonych, choć - jak udało nam się nieoficjalnie ustalić - liczba rodzących w części "zdrowej" w ostatnim czasie spadła.

- Panie wybierają inne porodówki, bo boją sie do nas przyjechać. Zakładają, że skoro rodzą u nas kobiety zakażone, to w ich przypadku to ryzyko zakażenia byłoby większe - mówi jeden z pracowników Kliniki Położnictwa UCK (nazwisko znane redakcji). - Tymczasem takie ryzyko wcale nie jest większe. Jest takie samo jak w każdym innym miejscu. Wiedząc, które pacjentki są dodatnie, natychmiast kierujemy je na przeznaczony dla nich specjalny oddział. Stanowią więc mniejsze zagrożenie dla pacjentek zdrowych, bo nie mają z nimi kontaktu. Zdarza nam się też przyjmować kobiety, które nie mają świadomości tego, że są zakażone. Niejednokrotnie dowiadujemy się tego dopiero po otrzymaniu wyniku testu, gdy pani przebywa już na sali poporodowej. Tak jest na każdej innej porodówce, nie tylko u nas.
Słowa te potwierdza położna pracująca w Szpitalu św. Wojciecha (ona również poprosiła o anonimowość):

- Pracuję na patologii ciąży. Trafiają do nas pacjentki, które nie zawsze mogą przyjść, zrobić wymaz, wrócić do domu i zgłosić się ponownie, gdy uzyskają negatywny wynik. Mają skurcze i pomocy należy im udzielić natychmiast. Pobiera się im więc wymaz, kładzie na oddział, a po dwóch dniach przychodzi wynik dodatni. Pamiętam panią, która tak bardzo chciała u nas rodzić, że zataiła fakt, że ma objawy charakterystyczne dla COVID-19. Wydała ją koleżanka z sali. W międzyczasie pacjentka ta zaliczyła patologię ciąży, potem została wzięta na salę porodową, gdzie miała cesarskie cięcie - operowało ją dwóch lekarzy. Potem przeszła na położnictwo. O tym, że jest dodatnia, przekonaliśmy się dopiero na końcu tej ścieżki.
Przełożyć można wiele zabiegów, ale nie porody. Tymczasem coraz więcej pracowników porodówek wysyłanych jest na kwarantannę bądź izolację, co paraliżuje pracę oddziałów.

- Personelu dodatniego robi się coraz więcej - mówi pracownica Oddziału Położniczego. - Obecnie zakażone są moje trzy koleżanki. Ja miałam rano robiony test, bo jedna z nich wskazała mnie jako osobę z kontaktu. Wynik był ujemny, więc normalnie pracuję. Godzinę temu dzwoniła szefowa, że jako osobę z kontaktu wskazała mnie kolejna położna, z którą miałam dyżur przedwczoraj. Choroba rozwija się do ok. siedem dni, od naszego kontaktu minęły trzy. Ja przez ten czas normalnie pracuję, bo przecież nie wprowadzimy porodów w formie teleporad, a personelu na zastępstwo nie ma.

Koronawirus Gdańsk - Gdynia - Sopot - wszystko o COVID-19 w Trójmieście



Uniwersyteckie Centrum Kliniczne przyjmuje nie tylko pacjentki zakażone koronawirusem. Pozostałe mogą korzystać z Położniczej Izby Przyjęć na dotychczasowych zasadach. Uniwersyteckie Centrum Kliniczne przyjmuje nie tylko pacjentki zakażone koronawirusem. Pozostałe mogą korzystać z Położniczej Izby Przyjęć na dotychczasowych zasadach.

Uniwersyteckie Centrum Kliniczne - pacjentki nie tylko COVID-19 dodatnie



Wszystkie ciężarne z naszego regionu, które otrzymały pozytywny wynik na obecność koronawirusa SARS-CoV-2, kierowane są do Kliniki Położnictwa Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego. Płynność pracy kliniki jest zachowana mimo przyjmowania pacjentek z innych placówek w regionie z dodatnimi wynikami.

Każdej pacjentce, która jest przyjmowana do Kliniki Położnictwa UCK, pobierany jest wymaz w kierunku SARS- CoV-2. W zależności od tego, gdzie pacjentka początkowo trafi, tam oczekuje na swój wynik.

- Jeżeli pacjentka kierowana jest do Oddziału Patologii Ciąży, oczekuje na wynik w tzw. Oddziale Buforowym, gdzie nie ma kontaktu z innymi pacjentkami. Po otrzymaniu wyniku ujemnego jest przekazywana na oddział docelowy. Natomiast, jeżeli wynik jest dodatni, trafia do Oddziału Izolacyjnego, gdzie przebywają tylko pacjentki dodatnie - tłumaczy Lucyna Nowicka, spec. piel. położniczo-ginekologicznego, położna oddziałowa Kliniki Położnictwa.
W przypadku pacjentek rodzących, które trafiają na Trakt Porodowy, oczekują one na wynik w pojedynczej sali porodowej z własnym węzłem sanitarnym. Po porodzie, w zależności od wyniku testu, pacjentki trafiają do Oddziału Położnictwa Aseptycznego, gdzie znajdują się tylko ujemne pacjentki, bądź analogicznie do Oddziału Położnictwa Izolacyjnego.

- Stwarzając taki system migracji, wyeliminowaliśmy możliwość kontaktu pacjentek COVID dodatnich i ujemnych - podkreśla Lucyna Nowicka. - Personel pracujący w Klinice przestrzega wszystkich zasad dotyczących ochrony indywidualnej. Do tej pory nie miało miejsce żadne zakażenie zdrowej pacjentki.
Porody rodzinne odbywają się na dotychczasowych zasadach.

UCK podkreśla, że do tej pory w Klinice Położnictwa żadne z dzieci urodzonych przez matkę COVID-19 dodatnią nie zostało zakażone koronawirusem. UCK podkreśla, że do tej pory w Klinice Położnictwa żadne z dzieci urodzonych przez matkę COVID-19 dodatnią nie zostało zakażone koronawirusem.

Dziecko przy zakażonej mamie? Szpital pozostawia tę decyzję rodzącym



Obawę wielu mam budził fakt, że wiele placówek zdecydowało się odseparowywać po porodzie dziecko od mamy. W Trójmieście z takim nakazem nie mamy do czynienia, nawet jeśli chodzi o kobiety zakażone - szpital pozostawia im wolną wolę.

- Jeśli pacjentka jest COVID dodatnia, samodzielnie podejmuje decyzję o pozostawieniu dziecka przy sobie (pomimo wysokiego ryzyka zakażenia dziecka) - jeśli się na to zdecyduje, kierowana jest na zwykłą izolowaną salę - tłumaczy położna oddziałowa Kliniki Położnictwa. - Mama może zdecydować też o natychmiastowej izolacji dziecka (100 proc. takich dzieci przebywających w naszej Klinice pozostaje COVID- ) - w inkubatorze, zaopiekowanego przez położne, które po 48 godz. może być odebrane przez upoważnioną - ujemną osobę (przykładowo tatę, babcię lub ciocię). Wystarczy do tego pisemne oświadczenie, że taka osoba nie jest chora, bez potrzeby przedstawiania wyników. Matka - zazwyczaj po 24-48 godz. pobytu w normalnej, ale odizolowanej sali - jest wypisywana do domu.
Podobnie rzecz się ma na pozostałych trójmiejskich porodówkach.

- Jeśli pacjentka ma wynik dodatni, decyzja należy do pacjentki. Jeżeli mama chce, dziecko zostaje przy niej, jeżeli nie, to jest izolowane - mówi rzecznik spółki Szpitale Pomorskie w imieniu porodówek w Redłowie i Wejherowie.
Mamy zakażone mogą zatrzymać dziecko przy sobie. Mogą też zadecydować o natychmiastowej izolacji dziecka w inkubatorze, gdzie troską i opieką otoczy je personel. Mamy zakażone mogą zatrzymać dziecko przy sobie. Mogą też zadecydować o natychmiastowej izolacji dziecka w inkubatorze, gdzie troską i opieką otoczy je personel.

Każda pacjentka jest potencjalnie zakażona



Rodzące stanowią szczególną grupę pacjentów - kiedy trwa akcja porodowa bądź pojawiają się komplikacje, nie ma możliwości, aby czekać na wynik testu. Pomocy należy udzielić niezwłocznie. Dlatego też na trójmiejskich oddziałach położniczych - również tych poza Kliniką Położnictwa UCK - każda pacjentka jest traktowana jako potencjalnie zakażona.

- Panie przyjmowane do porodu mają pobierane wymazy w SOR ginekologicznym przy przyjęciu (trudno, żeby gdzieś oczekiwały dobę na wynik, jeśli poród jest w toku). Dlatego do szybkiej diagnostyki przydałyby się testy antygenowe, które dałyby wstępną odpowiedź w ciągu 15 minut - lek. med. Danuta Kardzis, kierownik Oddziału Ginekologiczno-Położniczego w Szpitalu im. Mikołaja Kopernika. - Podobnie postępujemy przy przyjęciach pilnych na Oddział Ginekologii. Szczególną ostrożność zachowujemy przy każdym porodzie, bo każdą pacjentkę traktujemy jako potencjalnie zakażoną póki nie otrzymamy wyniku potwierdzającego to, że zakażona nie jest (zwykle na taki wynik czekamy ok. dobę). Problemem naszego oddziału jest tylko brak węzłów sanitarnych w salach pacjentek. W przypadku kiedy pacjentka okazuje się być dodatnia, jest izolowana na pojedynczej sali.
Na podobnych zasadach pacjentki są przyjmowane przez każdą z trójmiejskich porodówek.

- Pacjentki przy przyjęciu mają robione wymazy - informuje Małgorzata Pisarewicz, rzecznik spółki Szpitale Pomorskie, mającej w swoich strukturach porodówki w Redłowie (Szpital Morski im. PCK) i Wejherowie (Szpital Specjalistyczny im. F. Ceynowy). - Jeżeli są wolne sale na oddziale, to pacjentka czeka tam. Jeśli takiego odizolowanego miejsca nie jesteśmy w stanie zapewnić, pacjentka czeka na specjalnej, przygotowanej do tego sali z łóżkiem porodowym na Izbie Przyjęć Ginekologiczno-Położniczej. W przypadku porodu nagłego pacjentka jest przewożona na salę porodową, natomiast po porodzie, jeżeli są wolne sale na oddziale, to osoba czeka tam na wynik. W innym przypadku zostaje na sali porodowej, która jest jednoosobowa. Przez cały ten czas, aż do poznania wyniku, obchodzimy się z nią jak z potencjalnie zakażoną, zachowując najwyższe środki bezpieczeństwa.
Tu warto nadmienić, że jeśli do szpitala innego niż UCK zgłosi się pacjentka COVID-19 dodatnia i poinformuje podczas przyjęcia o tym fakcie, a jej odesłanie do placówki wyznaczonej do opieki nad zakażonymi będzie niemożliwe, to pomoc zostanie jej udzielona wszędzie.

- Jeśli z jakichkolwiek przyczyn odesłanie pacjentki nie będzie możliwe, przyjmiemy ten poród. Bez najmniejszego problemu! - deklaruje Maciej W. Socha, szef porodówki na Zaspie (Szpital św. Wojciecha).
Gdzie najlepiej rodzić? Na to pytanie każda z przyszłych mam musi sama poszukać odpowiedzi. Trójmiejskie porodówki zapewniają, że nie pozostawią żadnej z pań bez pomocy. Na zdj. Klinika Położnictwa UCK. Gdzie najlepiej rodzić? Na to pytanie każda z przyszłych mam musi sama poszukać odpowiedzi. Trójmiejskie porodówki zapewniają, że nie pozostawią żadnej z pań bez pomocy. Na zdj. Klinika Położnictwa UCK.

Porody rodzinne możliwe na wszystkich porodówkach w Trójmieście



W początkowym okresie pandemii trójmiejskie oddziały położnicze zawiesiły możliwość przeprowadzania porodów rodzinnych. Obecnie każda z porodówek taką możliwość oferuje.

- Porody rodzinne odbywają się, a z zasadami obowiązującymi w obydwu szpitalach Spółki Copernicus pacjentka może zapoznać się na naszej stronie internetowej (Szpital im. M. Kopernika Komunikat, Szpital św. Wojciecha) - informuje dr n. med. Maciej W. Socha, kierownik Oddziału Położniczo-Ginekologicznego Szpitala św. Wojciecha w Gdańsku.
Porody rodzinne odbywają się też w Klinice Położnictwa UCK oraz porodówkach w Redłowie i w Wejherowie.

Pielęgniarki i położne w Trójmieście


Porody prywatne - komfortowe, choć obarczone pewnym ryzykiem



Panie, które nie mogą pokonać strachu przed porodem w szpitalu, mogą wynająć położną i urodzić w domu - koszt takiej usługi to od ok. 2,5 tys. zł wzwyż. Warto jednak mieć na uwadze, że w przypadku komplikacji wizyta w szpitalu będzie i tak konieczna.

- Przed takim porodem wykonuje się szereg badań i sprawdza, czy nie ma przeciwwskazań, ale wszystkiego przewidzieć nie można - mówi jedna z trójmiejskich położnych (nazwisko znane redakcji). - Jeśli dziecku coś się stanie, np. urodzi się owinięte pępowiną, trzeba będzie natychmiast jechać do szpitala. A tu każda sekunda jest na wagę złota. Ja nie odradzam porodów rodzinnych, bo byłabym hipokrytką - sama się do takich daję wynająć, moje koleżanki również. Niemniej zawsze tłumaczę pacjentkom, że ten komfort jest obarczony ryzykiem. Zresztą podobnie jest w przypadku porodów w szpitalach prywatnych, które nie posiadają własnego OIOMu noworodkowego. Kiedy coś się dzieje i tak dziecko na sygnale jest wiezione do innego szpitala.  
W przypadku porodów w szpitalach prywatnych koszt jest zdecydowanie wyższy. Swissmed, dla przykładu, oferuje dwa pakiety w cenie 9,1 tys. zł oraz 11 tys. zł. Wszystko jest zapisane w oficjalnej umowie.

Warto mieć tu na uwadze, że taki poród trzeba sobie "zamówić" wcześniej - porodówka prywatna nie przyjmuje rodzących zgłaszających się spontanicznie.

- Pacjentki odbywają u nas wizytę kwalifikacyjną do porodu w 36. tygodniu ciąży - tłumaczy Maciej Kudła, rzecznik prasowy Swissmedu. - Poniewaz jesteśmy ośrodkiem I stopnia referencyjności, nie wszystkie pacjentki mogą u nas rodzić. Potem w terminie porodu zjawiają się na oddziale, same lub z partnerem, w zależności od wybranego pakietu.
Swissmed nie wymaga, ale rekomenduje pacjentkom rodzącym prywatne wykonanie testu PCR na obecność koronawirusa.

- Na tę chwilę test jest zalecany, ale niewymagany - mówi Maciej Kudła. - Prosimy o wykonanie testu ze względu na bezpieczeństwo pacjentów i personelu, ale nie żądamy okazywania wyniku testu przy przyjęciu.
O szczegółach dotyczących porodów, w tym zasad, na jakich odbywają się porody rodzinne, placówka informuje na swojej stronie internetowej.

Decyzją wojewody pomorskiego pacjentki zakażone koronawirusem rodzą w Klinice Położnictwa Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego. Rodzą tam też - w odseparowanej części oddziału - pacjentki niezakażone. Decyzją wojewody pomorskiego pacjentki zakażone koronawirusem rodzą w Klinice Położnictwa Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego. Rodzą tam też - w odseparowanej części oddziału - pacjentki niezakażone.

Co jeśli porodówki przestaną być wydolne?



Tego scenariusza pracownicy porodówek boją się najbardziej. Już teraz tak wiele osób przebywa na kwarantannie, że obsadzenie dyżurów graniczy z cudem. Co rusz pojawiają się też kolejne zakażone rodzące, po wizycie których z grafików wypadają kolejne osoby. Czy szpitale są na to gotowe? W jaki sposób zamierzają zapewnić ciągłość pracy oddziałów? Przecież kobiecie rodzącej nie można rozkazać, żeby się wstrzymała, tylko należy natychmiast udzielić jej pomocy.

- W takiej sytuacji będziemy pracować w systemie dyżurowym, gdyż skromna obsada nie pozwala na stworzenie drużyn A i B, bez wykonywania planowych operacji ginekologicznych. Będziemy operowali tylko przypadki wymagające natychmiastowej interwencji ze względu na stan zagrożenia życia - mówi lek. med. Danuta Kardzis, kierownik Oddziału Ginekologiczno-Położniczego w Szpitalu im. Mikołaja Kopernika.
- Niewydolny do zapewnienia bezpieczeństwa oddział jest po prostu zamykany. Jeśli tylko zmiany organizacyjne pozwolą na zapewnienie kontynuacji funkcjonowania, to będziemy pracowali - deklaruje dr Maciej W. Socha, kierownik Oddziału Położniczo-Ginekologicznego w Szpitalu św. Wojciecha na Zaspie.
A co w przypadku porodówek w Redłowie i w Wejherowie?

- W sytuacji dużej liczby absencji chorobowych generujemy nadgodziny, w związku z tym ciągłość opieki w oddziale jest zapewniona - zapewnia Małgorzata Pisarewicz, rzecznik spółki Szpitale Pomorskie.

Miejsca

Opinie (100) 7 zablokowanych

  • co one wygadują! (1)

    te polozne z UCK! wyssane z palca informacje! nie dziwie się ze chcą pozostać anonimowe! wstyd się przyznać do takich bredni!!!

    • 6 0

    • Moja siostra obecnie ma dodatni wynik i leży na patalogi w izolatce w UCK. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie strachu o życie dziecka. Bądź dzielna.

      • 0 0

  • Moja opinia (1)

    Bardzo dobre warunki w nowej "klinicznej". Super! Nie to co za dawnych czasów syf i zimno. Podoba mi się to co teraz widzę!

    • 7 4

    • Standard to nie wszystko. Dlatego osobiście wolę Zaspe

      • 7 0

  • Pani Redaktor (4)

    Przed napisaniem artykułu warto się przygotować i dowiedzieć np. kto pracuje w oddziałach położniczych. Panie pielęgniarki nie maja prawa pracować w oddziale położniczym czy patologii ciąży. Pracują tam tylko panie położne! Troche wstyd pisać artykuł na temat porodowek i nie przygotować się do niego merytorycznie

    • 14 3

    • Położna jest pielęgniarką.. (2)

      • 3 4

      • Nie?

        Proponuje poszerzyć wiedzę zanim się napisze bzdury. To dwa rożne zawody:) z odrębnymi kwalifikacjami

        • 6 0

      • Tak,ale pielęgniarka położną nie.Taka mała różnica.

        • 1 2

    • Pani Redaktor

      Oj... trochę ktoś popłynął.... na położnictwie też pracują pielęgniarki anestezjologiczne,pielęgniarki instrumentariuszki.....

      • 2 1

  • (6)

    Najbardziej śmieszą mnie wypowiedzi, że największy problem to taki, że z uawgi na wirusa nie ma porodów rodzinnych:))))) Jakby to było najważniejsze. Taka to postawa roszczeniowych przyszłych mam. Nie zdrowie innych osób i personelu, najważniejsze moje zachcianki

    • 10 40

    • tak, jest to najważniejsze....

      świadka mieć i pomoc osobistą jest to najważniejsze, a nie prosić się o cokolwiek pół dnia

      • 19 1

    • (3)

      A jak szpital zadba o zdrowie moje i mojego dziecka? Przecież lekarze też się spotykają ze znajomymi a położne biegają do biedry i ich nikt nie testuje, więc zastanówmy się kto jest dla kogo zagrożeniem wiekszym ;)

      • 13 5

      • (2)

        Oczywiscie jestem lekarzem, nie muszę jeść, rodziny też nie mam bylebyś była bezpieczna...szok i niedowierzanie, płaci 365 zł składki, a wymagania kosmiczne i służba ma służyć szanownej Pani.

        • 5 8

        • (1)

          A gdzie jest napisane że nie musicie jeść i normalnie funkcjonować? Zauważam jedynie że lekarz/położna 'zagraża' tak samo mi przy porodzie jak ja i mój mąż im. Dziecko jest też męża/partnera/ chłopaka i ma on prawo uczestniczyć w porodzie. Cieszę się że trójmiejskie placówki rozumieją ta oczywista kwestię.

          • 9 5

          • No właśnie niekoniecznie, w najbliższym otoczeniu mam kilka przykładów on dodatni, ona ujemna lub odwrotnie...narzekacie drogie Panie, a nie myślicie o tym, że jak jeszcze troszkę zdziesiątkuje personel to w ogóle nie będziecie miały jak rodzić w godnych warunkach.

            • 3 9

    • Bardzo dużo teraz takich mamusiek, co uważają że wszystko im się należy. Moja koleżanka jest położną i podziwiam ją że znosi te fochy.

      • 7 10

  • Polki sa rozpuszczone (4)

    Kiedy Polka - tak jak Holenderka - będzie twardą odważną samowystarczalna zosia samosia, ktora rodzi w domu, jest malym obciazeniem dla systemu ochrony zdrowia i ktora nie przywiazuje sie za bardzo do plodu...
    Plod nie jest czlowiekiem, to zlepek komorek wiec do czego sie przywiazywac...
    wiec TAK dla aborcji NIE dla podtrzymywania ciazy

    Polscy ginekolodzy, robcie tak jak w Holandii:

    - selekcja naturalna plodow: jak cos dzieje sie z plodem to kobieta zostawiana jest na pastwe losu i dochodzi do poronienia
    - prowadzenie ciazy przez polozna - bardzo ograniczony dostep do ginekologa, chyba ze sie chce dokonac aborcji, prowadzenie ciazy w holandii przez ginekologa to luksus
    - mala ilosc tylko podstawowych badan
    - porody w domach tak rodzi 40% holenderek, potem hotele porodowe i szpitale/porodowki
    porodowke duzo holenderek ma w domu
    - mala ilosc cesarek 150/1000 porodow, Polska 470/100
    - bardzo szybkie pozbywanie sie kobiet ze szpitala po porodzie, czesto juz po kliku godzinach kobieta musi opuscic szpital
    - krotki macierzynski 16 tyg, jezeli idzie na zwolnienie w trakcie ciazy to do 6 tyg jest zabieranych i po porodzie zostaje jej 10 tyg urlopu

    W Polsce lekarze i ogolnie system za bardzo cacka sie z kobietami i plodami: obchodzenie sie z plodem jak z jajkiem plus podejscie pro life czyli podtrzymywanie ciazy
    szalenstwo

    PS
    w USA porod kosztuje 90 tys dolarow
    a opieka nad wczesniakiem 1 mln dolarow...

    • 10 48

    • Żeby takie bzdury wypisywać, to trzeba być albo facetem wiek 60 lat, albo kobietą sfrustrowaną czyt. nier....ą

      • 19 4

    • Traktujesz kobiety jak zwierzęta, a to ty jesteś bydlakiem. Zajdź w ciążę to będziesz mieć prawo wypowiadać się jak traktować kobiety, płody, jak mają przebiegać ciąże, porody i opieka po.

      • 15 3

    • Kaja Smrodek, to Ty?

      • 14 1

    • Jesteś upośledzony ?

      Czy wypadłeś położnej przy porodzie ?

      • 11 0

  • Rodziłam w UCK

    Rewelacyjna opieka!! Rodziłam w lipcu. Od razu zaznaczę, ze NIE nie miałam lekarza z UCK. Ciąże prowadziła dr z Gdyni, która pracuje prywatnie. Polecam przyszłym mamom te klinikę.

    • 3 2

  • Najlepsze są te, co teraz tuż przed porodem biegają po sklepach bez masek.

    • 4 8

  • (1)

    Wstyd za zdjęcie z panią w rozkroku i w łóżku rozgrzebanym.Kto to dopuścił do edycji?Nie mówcie,że pacjentka się zgodziła

    • 9 4

    • ???

      Że które? Nie widzę, tu żadnej Pani w rozkroku. Bardzo ładne, gustowne zdjęcia. A że bałagan na łóżku - proszę... Tak wygląda życie, a nie katalog sklepu meblowego. Już nie było się do czego doczepić, prawda?

      • 10 0

  • Nie zdecydowałabym się na dziecko w takich czasach...

    • 4 1

  • Ciekawy jestem dzieci urodzonych z COVID (1)

    Strach się bać co z dziećmi których matki miały covid w trakcie ciąży lub przekazały po urodzeniu.
    Pytanie czy ktoś to monitoruje biorąc pod uwagę powikłania jakie robi koronowirus.

    • 0 4

    • Przecież Pań to nie interesuje, najważniejsze żeby nie izolować dziecka, powikłania mało istotne.

      • 0 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane