- 1 Wojskowa flota aut wyprzedała się na pniu (51 opinii)
- 2 Wyprosił z autobusu dzieci z hulajnogami (770 opinii)
- 3 Pierwsze spotkanie trzech prezydentek (302 opinie)
- 4 Protest na ul. Boh. Getta Warszawskiego (428 opinii)
- 5 Zwężenie na Estakadzie Kwiatkowskiego (24 opinie)
- 6 15-latek autem na minuty uciekał policji (116 opinii)
Jarmark św. Dominika, czyli jarmark cudów
Postarzane menory, szatkownice do kapusty, plastikowe miecze i antyki oraz pamiątki z innych kontynentów. Na Jarmarku św. Dominika znajdziesz wszystko: prawdziwe cuda i tandetę "Made in China". Ale takie są jarmarki - to w końcu wydarzenia, które w swojej formule łączą prezentację sztuki i wyrobów rzemieślniczych z prosto pojętym interesem. Taki już ich urok.
Przy okazji wizyty w okolicach Bazyliki Mariackiej i Gdańskiej Galerii Fotografii zaglądamy na Groblę. W odświeżonym anturażu tej ulicy są handlarze rękodziełem, biżuterią, sprzedawcy marzeń o dalekich podróżach. Z nimi konkurować może tylko przynosząca radość nie tylko najmłodszym, działająca kilka metrów dalej fontanna Czterech Kwartałów.
- Klienci najczęściej pytają o wazony i figurki, choć najfajniejsze co mieliśmy, to słoń na którym można było siedzieć jak na stołku. Był piękny - opowiada nam Karolina sprzedająca przedmioty sprowadzone z Tajlandii. - Wszystko co mamy pochodzi stamtąd, jest ręcznie produkowane z drzewa mango, bambusa, kokosa. - Była tam kiedyś pani? - Nie (śmieje się dziewczyna), ale mój szef tam ciągle przesiaduje - odpowiada.
I faktycznie, za chwilę pojawia się właściciel stoiska, który oprócz zachwalania swojego towaru potrafi godzinami opowiadać o cudach Tajlandii. - W Tajlandii jest wspaniałe jedzenie i niesamowici ludzie. Myśląc o tym kraju widzę oszałamiające barwy. Czy na wyspach czy w dżungli, odczuwa się niezwykłą atmosferę. Mówi się, że to kraina uśmiechu - coś w tym jest. Próbuję trochę tego klimatu przenosić do Gdańska - opowiada Mariusz Biesiada.
Zostawiamy Tajlandię i udajemy się na ulicę Świętego Ducha. I tu odnajdujemy ślady egzotycznych podróży. Na jednym ze stoisk nieprzebrane zbiory rzeźb, ozdób i masek afrykańskich, niczym z opowieści Karen Blixen. A kilka metrów dalej już zupełnie inny klimat. Prawdziwe królestwo kobiet - mini galeria kapeluszy.
- Przyszłam tu po oryginalna czapkę i oglądam te piękne kapelusze, a jestem, można tak powiedzieć, kolekcjonerką nakryć głowy - zwierza się nam pani Beata z Sopotu. - Co roku staram się powiększać swoje zbiory - uśmiecha się.
Kapelusze to domena kobiet wysokich o pięknych twarzach. Dodają im tajemniczości, powabu i zalotności. Przymierzamy kilka, wybieramy nasz ulubiony a'la Audrey Hepburn w "Śniadaniu u Tiffaniego" i udajemy się w dalsza podróż ulicami Gdańska.
Czas odwiedzić Pchli Targ, gdzie przy dużej cierpliwości można upolować kilka przedmiotów z historią. W drodze na Podwale Staromiejskie, gdzie podobno można znaleźć najciekawsze rzeczy, zahaczamy o Straganiarską. Tu co roku wystawiają się kolekcjonerzy i zbieracze. A w ich pudełkach znajdujemy m.in. przedwojenny porcelanowy korek do butelek z napisem Danzig, w sam raz do kolekcji gdańskich szpargałów. Szukamy też starych pocztówek z Nowego Portu, ale handlarz obsługujący trzech klientów na raz nie ma dla nas czasu, więc idziemy dalej. I natykamy się na stare łyżwy, które akurat ogląda turystka z Małopolski.
- Miałam takie 50 lat temu, tata nam je robił. Na figurówkach nie umiałam nigdy jeździć, ale na takich "samorobnych" fajnie się jeździło - wzdycha pani Michalina. Przy okazji dowiedzieliśmy się jak Jarmark Dominikański wypada cenowo w porównaniu z organizowanymi w innych krajach. - Jest tu sporo fajnych rzeczy, ale nie jest tanio. Podobne rzeczy można kupić na pchlich targach w Austrii, dokąd często jeżdżę, ale tam jest dużo taniej. Może handlarze kupują tam i przywożą tutaj? - zastanawia się pani Michalina.
Zostawiamy turystkę i biegniemy jeszcze na Podwale Przedmiejskie, gdzie można znaleźć wszystko. Stare zardzewiałe karabiny, książki, portret Bieruta, popsute aparaty fotograficzne i... wielką pompę do wody sprzed ok. 200 lat. Do Gdańska przyjechała z Kotliny Kłodzkiej. Jest pordzewiała, ale - jak zapewnia sprzedawca - przy odrobinie pracy można zrobić z niej prawdziwe cudo ogrodowe. Tylko cena onieśmiela. Tak, cuda się zdarzają, także na jarmarkach.
Wydarzenia
Opinie (129) ponad 20 zablokowanych
-
2010-08-16 10:50
można mieć różne opinie o jarmarku, ale jednego nie rozumiem...
jak mogą krytykować TEGOROCZNY jarmark osoby, które jednocześnie deklarują, że nie były na nim od 15 LAT?
- 4 2
-
2010-08-16 11:02
Wcale nieprawda, ze na rynkach musi byc tandeta. Jezeli ktos byl na zachodzie, to wie jak wygladaja rynki w centrach miast - sprzedaje sie tam tylko wyroby rzemieslnicze i artystyczne, a nie tandetne gacie i buty, od tego sa gildie itp.
- 4 0
-
2010-08-16 11:13
Strach pomyśleć jak Gdańsk będzie wyglądać jak przyjadą kibice na Euro 2012. Jak rozwiązać problem aut w centrum. Ja pracuje na starówce a praca wymaga ode mnie tego,żeby wjechać autem. W czasie Jarmarku parkuje na przedmieściach bo nigdzie nie da się zaparkować.
- 2 0
-
2010-08-16 11:44
hmmmm
można znaleść też bardzo przydatne rzeczy takie jak np. organizery do szafy dla mnie to poprostu rewelacyjny pomysl
- 0 0
-
2010-08-16 12:21
FATALNIE NAPISANY ARTYKUŁ
Po co ta lm przy opisywaniu zachowan indywidualnych typu kupno kapelusza? I to zdanie :"Kapelusze to domena kobiet wysokich o pięknych twarzach. Dodają im tajemniczości, powabu i zalotności. " A co ma piernik do wiatraka? Poza tym takie subiektywne bzdurzenie w ogóle nie powinno być zamieszczane w artykule na temat jermarku.
- 6 0
-
2010-08-16 14:02
Jak to karabiny? Co na to policja? (1)
horror.
- 1 0
-
2010-08-16 15:14
policja wyprzedaje stare modele
- 0 0
-
2010-08-16 16:30
kombinatorzy i złodzieje handluja tam złomem i czekają na głupków.
banda kretynów. ten jarmark to kicz dla naiwnych.
- 1 0
-
2010-08-16 16:31
smród połączony z syfem i kiczem pogania.
- 1 0
-
2010-08-17 11:14
Ciekawe co na to właścicielka stoiska?
Bardzo jestem zawiedziona poziomem artykułu a szczególnie jego rzetelności. Moja uwaga dotyczy stoiska z artykułami z Tajlandii. Nie raz robiłam zakupy w tej firmie ( nazwę firmy można znaleźć na drugim zdjęciu pod artykułem) i z tego co wiem to właścicielem firmy nie jest Pan Mariusz. Co więcej właścicielem stoiska jest firma a nie Pan Mariusz. Szkoda tylko, że właścicielka (jedyna) została pominięta w artykule. Ciekawe czy w ogóle o nim wie? Rozumiem, że dowolna osoba stojąca przy stoisku może się przedstawić jako właściciel i nikt tego nie sprawdza. Chyba, że umknęło mi sedno artykułu i nie chodzi tu o sklep jako taki a o opowieść m.in. o Panu Mariuszu, który był w Tajlandii.
- 2 2
-
2010-08-18 16:03
wiecej kradzionych rzeczy na jarmarku jest
nie takiego jarmarku chcemy a ukradzione rzeczy musza byc oddane wlascicielowi
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.