- 1 Morze odsłoniło wrak okrętu podwodnego (38 opinii)
- 2 Marsz Równości. Będą utrudnienia w ruchu (689 opinii)
- 3 Kot Rysiek będzie miał swoją rzeźbę (56 opinii)
- 4 Tak powinien wyglądać remont każdej ulicy (93 opinie)
- 5 Kierowca prysnął gazem w radnego (343 opinie)
- 6 Kolejna kradzież z automatu paczkowego (201 opinii)
Jemy na mieście: restauracja Nowosopocka - udane kompozycje smakowe
Wybierając się na spacer nadmorskim deptakiem, wśród wielu budynków nie można przeoczyć urokliwego, zabytkowego hotelu Eureka, w którym mieści się restauracja Nowosopocka. To mój kolejny przystanek na kulinarnym szlaku Trójmiasta. Postanowiłam zjeść tutaj rodzinny obiad w sobotnie popołudnie i jednocześnie podzielić się moimi wrażeniami w naszym cyklu Jemy na mieście.
Gdzie zjeść w Trójmieście? Wybierz coś dla siebie
Zanim przejdę do opisywania jedzenia, nadmienię kilka słów o historii tego miejsca. Otóż hotel został zbudowany w latach 1912-1919 według projektu Wilhelma Lippke, najbardziej znanego sopockiego architekta tworzącego w stylu secesji art déco. Przed wojną znajdował się tutaj gminny ośrodek wypoczynkowy dla urzędników. W późniejszych latach ośrodek wypoczynkowy przekształcono w Hotel Plażowy, a po wojnie przez długie lata w budynku mieścił się Pensjonat Zatoka. W 2012 r. został on zakupiony przez Politechnikę Gdańską i przekształcony w centrum konferencyjno-rehabilitacyjne, a w kolejnych latach po modernizacji powstał Hotel Eureka wraz z restauracją Nowosopocką.
Rodzinny obiad
Do restauracji Nowosopockiej wybieram się w sobotnie popołudnie na rodzinny obiad. Sala restauracyjna jest spora, przeszklona, dzięki czemu jest bardzo jasna. Okna wychodzą na ogród hotelu oraz sopockie alejki, na których możemy obserwować, szczególnie w sezonie, tłumy spacerowiczów.
Wnętrze urządzone jest bardzo minimalistyczne, ale nic więcej nie potrzeba, bo największą ozdobą są wielkie okna. Dominują jasne kolory - beże, biel i szarości oraz drewno. Jedynym ciemnym akcentem są obicia krzeseł i czarny, podświetlony bar. Restauracja dysponuje dużym ogródkiem z dodatkowym barem.
Karta jest dobrze przemyślana, a znajdziemy w niej dania kuchni polskiej i europejskiej. Do głównego menu dołączona jest karta "Szef kuchni poleca", która zmienia się co jakiś czas i bazuje przede wszystkim na sezonowych produktach.
Z polecenia szefa kuchni
Z karty "Szef kuchni poleca" wybieramy przystawkę i deser:
- łosoś marynowany w soi/ kiszona rzodkiew/ sos mango - marakuja/ prażony sezam - 29 zł,
- kruszona beza/ krem waniliowy/ świeże truskawki - 20 zł.
A ze stałej karty zamawiamy:
- rosół z pieczonej kury - 17 zł,
- pierogi z cielęciną 6 szt. - 31 zł,
- stek Rib Eye - 62 zł.
Łosoś marynowany w soi był doskonały. Delikatne, soczyste mięso ryby z orzechowym smakiem sezamu i wyraźnym umami przełamanym słodyczą mango i marakui. Zaś kiszona rzodkiew była smacznym, chrupiącym dodatkiem.
Rosół z pieczonej kury miał bardzo przyjemny, domowy smak. Dobrze doprawiony, esencjonalny z dużą ilością małych kawałków mięsa. Lane kluseczki świetne, dosłownie rozpływały się w ustach.
Rib Eye to plaster z sezonowanego na steki antrykotu, nazywany też sercem antrykotu. Był to perfekcyjnie, zgodnie z życzeniem mojego taty, średnio wysmażony kawał mięsa. Soczysty i aromatyczny stek podano w towarzystwie lekko zgrillowanych warzyw, a wśród nich między innymi chrupiący seler naciowy. Tę wyśmienitą kompozycję smakową zaburzał nieco niezbyt wyszukany, pikantny sos majonezowy.
Aromat, soczystość i słodycz
Na duże brawa zasługują również pierogi z cielęciną, którym słów zachwytu nie szczędziła moja ciocia Ziuta. Mięciutkie i cienkie ciasto pierogowe skrywało arcydelikatny farsz z cielęciny z niedużą ilością przypraw, aby nie zabić delikatnego smaku mięsa. Mięso do pierogów nie było gotowane w rosole, jak to zwykle bywa, ale duszone, przez co zachowało cały swój aromat i soczystość. Dopełnieniem smaku był gęsty, słodkawy z dymną nutą sos demi glace.
Deser z kruszonej bezy był niczym innym, jak Eton mess, typowy deser brytyjski. To jeden z moich ulubionych deserów, który często serwuję gościom, bo jest prosty i pyszny, i taki też był w Nowosopockiej. Chrupiąca beza, waniliowa bita śmietana i słodko-kwaśne truskawki i nic więcej do szczęścia nie potrzeba. Czysta słodycz, ale do czarnej gorzkiej kawy pasuje idealnie.
Z Nowosopockiej wyszliśmy najedzeni i z dobrym wrażeniem, bo jedzenie jest dopracowane, otoczenie przyjemne, a obsługa przemiła. I choć mogłabym się odrobinę przyczepić do wielkości porcji niektórych dań, to Nowosopocka za kompozycję smaków zasługuje na ocenę bardzo dobrą.
O autorze
Miejsca
Opinie (76) 6 zablokowanych
-
2021-07-16 21:00
Do restauracji nie idzie się nawpierniczać minsa i węglowodanów na dwa dni
- 14 9
-
2021-07-16 19:56
Odradzam słabo
- 20 2
-
2021-07-16 19:12
Rozumiem,że zdjęcie pt. "łosoś w soi" to jakiś żart? Czy robione już po konsumpcji?
- 44 2
-
2021-07-16 19:11
kto zaj.... łososia
- 38 0
-
2021-07-16 16:42
(1)
Co sezonowego jest w daniu z łososiem?
- 49 1
-
2021-07-16 17:33
cena
- 41 0
-
2021-07-16 17:33
Zestaw kibica z orlenu z reklamy mi się najbardziej spodobał
- 29 3
-
2021-07-16 17:28
W punkt!
- 28 2
-
2021-07-16 16:11
Przyjechała warszawska wieś nad morze, to i musi być komu ją strzyc;)
- 26 15
-
2021-07-16 16:09
Ładny wystrój i podawane dania
A jak zacznie się jesień będzie tam szczególnie przytulnie
- 11 4
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.