- 1 Dwa osiedla obok siebie bez wspólnej drogi (30 opinii)
- 2 Pomnik twórcy Bitcoina stanie w Gdańsku? (199 opinii)
- 3 Najstarsza fontanna idzie do remontu (22 opinie)
- 4 Zamiast Rębiechowa lotnisko na morzu (217 opinii)
- 5 Miasto pełne znaków. Wiele niepotrzebnych (38 opinii)
- 6 Nowe ściany starej kawiarni na Aniołkach (61 opinii)
Kamery. Jest ich dużo, ale mieszkańcy chcą więcej
W całym Trójmieście jest ok. 400 kamer monitoringu miejskiego. Mimo to w Gdańsku, w którym jest ich najwięcej, bez monitoringu są takie dzielnice jak Osowa, Stogi, Nowy Port, Siedlce, Ujeścisko. Czy rzeczywiście kamery pomagają w walce z przestępczością?
Miejską sieć monitoringu ma dziś niemal każde większe miasto. Choć mamy świadomość, że w każdej chwili ktoś śledzi nasz ruch, dla wielu osób to niewielka cena za poczucie bezpieczeństwa, jakie dają setki kamer.
Do gdyńskiego magistratu mieszkańcy sami zgłaszają się z prośbą o zainstalowanie kamer w ich sąsiedztwie.
- Prośby o dodatkowe kamery od mieszkańców czy straży miejskiej zdarzają się często. Zbieramy je i analizujemy, czy znajdą się na nie pieniądze w budżecie na najbliższy rok - mówi Zbigniew Bizewski, zastępca naczelnika wydziału Zarządzania Kryzysowego i Ochrony Ludności gdyńskiego magistratu.
To daje efekty. - Od początku roku do chwili obecnej naszym operatorom udało się zauważyć, dzięki monitoringowi ok. 15 tys. przypadków łamania prawa - mówi Danuta Wołk-Karaczewska, rzecznik prasowy straży miejskiej w Gdyni. - To dlatego, że mamy aż 29 pracowników, którzy nieprzerwanie obserwują materiał z kamer.
Wiele incydentów wyłapywanych przez operatorów monitoringu to wykroczenia drogowe. Ale prym wiodą te związane z używkami. - Na przykład wyłapaliśmy kompletnie pijanego mężczyznę, który przebywał na plaży miejskiej z trójką dzieci. Zainterweniowaliśmy natychmiast - dodaje rzecznik.
Dzięki kamerom udaje się też złapać na gorącym uczynku chuliganów. Kilka tygodni temu monitoring zarejestrował jak dwóch młodych mężczyzn, którzy szli po północy ul. 10 Lutego i wyrzucali śmieci z pojemników stojących na ulicy. Wysłany na miejsce patrol ukarał zaskoczonych mieszkańców mandatem w wysokości 300 zł.
W Sopocie kamer jest nieco ponad 50. Monitorowane jest głównie centrum miasta - od ul. Kościuszki do ul. Bohaterów Monte Cassino wraz przyległymi ulicami. Ponadto cały pas nadmorski oraz Molo. Kamery zainstalowane są również na stacjach kolejowych: Sopot i Sopot Kamienny Potok. Tereny nie objęte monitoringiem to przede wszystkim Górny Sopot od Al. Niepodległości oraz Sopot Wyścigi. System ma być jednak rozbudowywany w najbliższym czasie w ramach projektu unijnego pn. "Zintegrowany System Łączności Służb Ratowniczych", na co w budżecie miasta zarezerwowano 90 tys. zł. Od początku roku strażnicy wyłapali 124 przypadki łamania prawa.
W Gdańsku, gdzie kamer jest najwięcej, od stycznia tego roku do końca sierpnia Straż Miejska zarejestrowała dzięki nim 2092 przypadków łamania prawa, które skończyły się interwencją. Wiele kamer zainstalowano po wnioskach mieszkańców, np. Spółdzielni Morena dwa tygodnie uruchomiła na swoim terenie pięć kamer obrotowych, a w planach ma dodatkowe trzy.
Wszystkie będą wpięte do miejskiego systemu monitoringu, którego bezpośrednią obsługą zajmują się strażnicy miejscy. Bez monitoringu wciąż pozostają takie dzielnice jak Osowa, Stogi, Orunia Dolna, Siedlce, Ujeścisko, Zaspa, Wrzeszcz (cała lewa strona od al. Grunwaldzkiej w stronę Gdyni, w tym ul. Słowackiego ), Brzeźno. Cały system w Gdańsku (budowany do 1999 r.) kosztował od 11 do 12 mln zł.
O kamery proszą też sami mieszkańcy. - Monitoring bardzo przydałby się na trasie Chełm-Ujeścisko. W poprzedni weekend wybito jedną z szyb w wiacie na przystanku autobusowym "Świętokrzyska" przy al. Havla, wiele nowych instalacji jest już wymazana farbą przez graficiarzy - alarmuje nasz czytelnik, pan Dariusz.
Ale system monitoringu nie jest lekiem na całe zło bo nie jest tak efektywny, jak można się tego spodziewać. - Jedno stanowisko monitoringu to od 16 do 20 kamer, które obsługuje pięciu operatorów przez cały rok, siedem dni w tygodniu, 24 godz. na dobę. Koszty osobowe są więc niemałe - mówi Jerzy Ból, inspektor z wydziału zarządzania kryzysowego i ochrony ludności Urzędu Miasta Gdańska. - Operator na jedną kamerę przeznacza jedną minutę, w tym czasie pozostałe chodzą automatycznie, tzn. nagrywają. Myślę, że przyszłość należy do monitoringu bezobsługowego, w którym obraz jest nagrywany i archiwizowany i zawsze można do niego wrócić. Nie będzie on jednak wymagać zatrudniania operatorów.
Opinie (137) 9 zablokowanych
-
2012-09-22 13:59
Czekasz kiedy przyjdzie wielki brat inwigilator ?
on już tu jest. Chętnym kamer, proponuje sobie własne mieszkanie naszpikować obiektywami, czemu? bo jesteście zagrożeniem dla samych siebie.
- 9 1
-
2012-09-22 13:50
mieszkańcy proszą o kamery przy każdym przejściu dla pieszych na Hallera
nie ma tygodnia bez tragicznego w skutkach wypadku, kierowcy jeżdżą znacznie przekraczając dozwolona prędkość a pieszym i rowerzystom "fantazji" nie brakuje
- 4 6
-
2012-09-22 13:45
Mój komentarz:
www.emergentchaos.com/ images/06-mar/england-banksy-framed.jpg
- 4 3
-
2012-09-22 13:37
Wielki brat patrzy....
Orwell był wizjonerem...i jego wizja powoli sie urzeczywistnia...
- 22 2
-
2012-09-22 13:21
a na Wajdeloty nie będzie po rewitalizacji
więc po co rewitalizacja jak po roku syf wróci?
- 35 8
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.