• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Koniec władzy wspólnot

Magdalena Szałachowska
1 sierpnia 2007 (artykuł sprzed 16 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Co zrobić z podwórzami Głównego Miasta?
Właściciel Klubu Aktora przy ul. Mariackiej porozumiał się ze wspólnotą wygłuszając sufit i ściszając muzykę po godz. 22. Właściciel Klubu Aktora przy ul. Mariackiej porozumiał się ze wspólnotą wygłuszając sufit i ściszając muzykę po godz. 22.
Klub Punkt przy ul. Piwnej to idealne miejsce na lokal gastronomiczny. Powód - brak wspólnoty mieszkaniowej. Klub Punkt przy ul. Piwnej to idealne miejsce na lokal gastronomiczny. Powód - brak wspólnoty mieszkaniowej.
Remont elewacji, a nawet wymiana okien w całych kamienicach - właściciele lokali gastronomicznych w Głównym Mieście Gdańska już przywykli do drobnych usług na rzecz wspólnot mieszkaniowych. A wszystko po to, by otrzymać zgodę na sprzedaż alkoholu.

Wszystkiemu winien jest fragment art. 18 Ustawy o Wychowaniu w Trzeźwości i Przeciwdziałaniu Alkoholizmowi, który jednoznacznie mówi, że aby otrzymać koncesję na sprzedaż alkoholu w sklepie, a w szczególności w lokalu gastronomicznym znajdującym się w domu wielorodzinnym, potrzebna jest zgoda właściciela, użytkownika, administratora, bądź zarządcy budynku. Władze Gdańska mówią "dość" i rozpoczynają prawną walkę z krzywdzącymi przepisami.

- Analizując przepis uznaliśmy, że jest on niezgodny z konstytucją. Dlatego chcemy go zaskarżyć do Trybunału Konstytucyjnego - mówi Maciej Lisicki, z-ca prezydenta Gdańska. - Naszym priorytetem jest ożywienie Głównego Miasta.

Walkę miasto rozpoczyna jednocześnie na trzech ścieżkach. Pierwsza prowadzi przez sejm. Gmina Gdańsk w kontekście organizacji Euro 2012 już w maju zgłosiła przepis do Unii Metropolii Polskich, by Rada Ministrów rozstrzygnęła kwestię w normalnej procedurze ustawodawczej. Ścieżka druga to zaskarżenie artykułu do Trybunału Konstytucyjnego.

- Przepis jest niezgodny z konstytucją w co najmniej siedmiu punktach - mówi mecenas Grażyna Niemczyńska-Plichta. -Narusza artykuły chroniące własność, mówiące o swobodzie prowadzenia działalności gospodarczej i samodzielności w wykonywaniu zadań własnych przez gminę. Stosowną uchwałę o zaskarżeniu ustawy Rada Miasta Gdańska podejmie na sierpniowej sesji.

Trzecia ścieżka, najkrótsza, to opinia prawna przygotowywana przez niezależne kancelarie, mająca wyjaśnić podejrzenie artykułu o bycie przepisem martwym. Co to znaczy?

- To, że jest sprzeczny z ustawą o własności lokali, mówiącej, że wspólnota mieszkaniowa może podejmować uchwały dotyczące tylko części wspólnych budynku, a tymczasem ustawa o wychowaniu w trzeźwości oczekuje, że właściciele i wspólnoty mieszkaniowe będą wyrażały zgodę na działalność lokali będących własnością osoby trzeciej - wyjaśnia Maciej Lisicki. - Oznaczałoby to, że wspólnoty nie mogłyby takiej uchwały podjąć, więc równocześnie nie byłaby wymagana przy przyznawaniu koncesji. Wówczas sytuacja by się odwróciła, a wspólnoty mogłyby ewentualnie zabiegać o odebranie koncesji.

Dodatkowo władze miasta tłumaczą, że sprzedaż alkoholu w Polsce jest dozwolona, więc można jedynie w poszczególnych przypadkach naruszenia porządku koncesję odebrać.

- Przepis zakłada, że w każdym lokalu z alkoholem nastąpi upadek moralności - dodaje prezydent. - A przecież tak nie jest. Nie można w sposób ustawowy ograniczyć wolności prawa własności. To tak, jakby ktoś powiedział, że my musimy dać zgodę czy do pana przyjdą goście na imieniny. To jest chore i niezgodne z konstytucją.

Według właścicieli lokali gastronomicznych, coraz częstsze są przypadki szantażu. Niejeden gastronom wymieniał już na rzecz wspólnoty kafelki na klatkach schodowych, malował elewacje kamienic, czy wymieniał drzwi.

- Dochodzi nawet do tego, że zarząd instruuje wspólnotę czego powinna oczekiwać w zamian za zgodę na koncesję - zdradza jeden z gastronomów.

- Jest wręcz przeciwnie - mówi Ewa Klechowicz, zarządca nieruchomości. - To właściciele lokali często proponują różne korzyści wspólnotom.

Tak czy inaczej proceder wymiany drobnych usług istnieje, a tętniące życiem miasto słychać jedynie w miejscach stroniących od wspólnot mieszkaniowych.

- Zawsze się znajdzie starszy pan lub pani, którym coś nie pasuje - mówi Tomek Tchórzewski, manager popularnego lokalu Absinthe w centrum miasta. - Dlatego unikamy wspólnot jak ognia. Bezpiecznie jest otworzyć knajpę w teatrze, czy w prywatnej kamienicy. Kolejny bar otwieramy w dawnym Punkcie, gdzie wspólnoty po prostu nie ma.

Opinie (77) 9 zablokowanych

  • pani mecenas niestety jest w błędzie

    sprzedaz alkoholu z pewnością ma wpływ na porzadek domowy .Kazdy zas z właścicieli ma obowiazek jego przestrzegania. Sprzedaz alkoholu w lokalu gminnym wynajmowanym restauratorowi czy też sprzedawcy, w sposób naturalny burzy ład i mir domowy.Zgodę na taka sytuacje moze wydac wspólnota ale nmie musi. Nie mozna zmuszac własciciela lokalu żebu widział codziennie zapite geby wydzierajacych się pijaków.Własciciele lokali maja prawo wypowiadac sie w tej sprawie i z pewnościa nie jest to niezgodne z konstytucją.
    Natomiast mozna się zastanowic czy zgodne z konstytucją i ustawą o samorzadzie jest reprezentowanie przez Gmine interesu kilku lokalnych biznesmenów wątpliwego autoramentu

    • 0 0

  • Do pana Augustyna

    Czy rzeczywiście Pana znajomi dzwonią na policję po 20?
    Chyba Pan mocno przesadził. Nam zadarzało się interweniować, ale wtedy, gdy po raz trzeci w tygodniu balanga na dole trwała do 3 w nocy. Pan wtedy zapewne spokojnie spał od paru godzin. Życzę kolorowych snów!

    • 0 0

  • mieszkam nad "błękitnym pudlem" dwie bramy od "mandarynki" pare kroków od SPATIF-u
    do głowy mi nie przyszło dzwonić po kogokolwiek, a hałas jest niezły, tym bardziej że nocą w pobliżu wody echo niesie i zwielakratnia odgłosy nocnego życia
    mieszkam w strefie uznanej przez urząd za restauracyjno rozrywkową...
    co ciekawe hałas rejwach harmider nie mają wpływu na ceny nieruchomości, one stale rosną:-)
    jak świadczy przykład sopotu MOŻNA OSIĄGNĄĆ KONSENSUS, tzreba tylko chcieć
    PS mnie nawet cieszy, że gdańsk nie jest konkurencją dla sopotu:-) tu sie zarabia szmal i nie pieprzy coś o spokoju i prawie do ciszy
    cisza jest w lesie kole brodwina albo na pobliskim cmentarzu

    • 0 0

  • Augustyn

    Dobrze napisane, ten stan na który cierpia mieszkańcy Starego Miasta to obłuda i hipokryzja

    PS Brawo dla Lisickiego

    • 0 0

  • A może jak w Hiszpanii?

    Nie tak dawno spędziłem pół roku studiując w Hiszpanii. Tam wychodzenie na miasto nocą jest czymś więcej niż zwyczajem i tradycją. Młodzi spędzają czas w klubach, nieco starsi odwiedzają bary tapas (takie hiszpańskie przekąski), a jeszcze starsi wychodzą po prostu na wieczorny spacer i kieliszek wina ze znajomymi. Tam nie ma problemu z hałasem i zakłócaniem ciszy nocnej, bo wszystkie lokale, które mają pozwolenie na działalność w godzinach nocnych są zlokalizowane obok siebie, w jednym miejscu. Nie dość, że użytkownikom tychże lokali jest wygodniej bo mogą bez problemu przemieszczać się między nimi, to dodatkowo nikt nie narzeka na hałas, bo w takiej dzielnicy życia nocnego nikt poprostu nie mieszka... Też jestem mieszkańcem gdańskiej starówki i rozumiem problem wymierania miasta po godzinie 23 albo nawet 22, ale jak zauważyła jedna z przedmówczyń, ulica Długa, a jeszcze bardziej Długi Targ pozbawione są mieszkańców (lokale na wyższych piętrach w większości zajęte są przez przedsiębiorstwa i instytucje). Mimo to, życie w tym rejonie zamiera najpóźniej w okolicach godziny 23. Może skoro faktycznie miasto chce wzorem Krakowa promować życie nocne w Gdańsku, powinno ocenić obecną sytuację tego typu działalności na ulicy Długiej właśnie. Skoro teraz tam nie dzieje się nic, to żadne dekrety i ustawy tego i tak nie zmienią. A może poprostu taką gdańską dzielnicą nocną jest Sopot? Takie już jest piękno Trójmiasta, że każde z miast pełni w nim inną, ale równie ważną rolę. Może nie próbujmy tego zmieniać na siłę...

    • 0 0

  • to może sopot zrobi sobie z gdańska sypialnie i cieciownie:-)

    • 0 0

  • Najcześciej biadolimy że miasto jest martwe, że nic sie tu nie dzieje. Ale jak ktos próbuje to zmienić to sie zaczyna takie polaczkowskie gadulstwo. Gadać byle gadać. Jesli chcemy byc miastem nowoczesnym, miastem ktorego Starówka będzie żyła trzeba cos zrobić. I to co zaczyna robic miasto ma sens. Fakt że późno się za to bierze ale lepiej późno niż wcale.

    • 0 0

  • popieram Lisickiego

    koniec dyktatu leśnych dziadków

    • 0 0

  • kto sie chce założyć, że to NIE WYPALI?
    mało
    kto sie chce założyć, że to bedzie powód do obśmiania gdańska?
    uchwała o wychowaniu w trzeźwości ma swoje lata, nie była negowana i zmienianie jej TYLKO DLATEGO ZE PAN LISICKI PALI SIE DO NOWYCH DZIERŻAW JEST IDIOTYZMEM DO KWADRATU
    zakładam sie o stówe:-) ale nie wiem czy moge, bo z góry wiem, że to PADNIE, albo nawet nie dotrze przed trybunał...

    • 0 0

  • przede wszystkim wywalic wszelkie salony z cholernym bursztynem z Długiej, mariackiej i Długiego Pobrzeża i tam właśnie - szczególnie na Długim pobrzezu ulokować lokale. Zawsze się zastanawiam dlaczego każde polskie miasto jest odwrócone plecami do rzeki????? A mogłoby być tak pięknie

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane