• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Leszek Balcerowicz dla Trojmiasto.pl: pokaż populistom gest Kozakiewicza

Wioletta Kakowska-Mehring
14 czerwca 2011 (artykuł sprzed 13 lat) 

Zapewnia, że nie myśli o zakładaniu partii politycznej. Uważa, że dobra demokracja nie składa się tylko z partii, ale również z organizacji pozarządowych o charakterze obywatelskim, które m.in. patrzą politykom na ręce. I w tej roli widzi siebie dziś. Leszek Balcerowicz twierdzi, że problem grecki w najbliższej przyszłości nam nie grozi, ale trzeba zapobiec wzrostowi długu publicznego przez ograniczenie skali populizmu w ramach rywalizacji politycznej.



- Stop populizmowi ekonomicznemu polityków - apeluje Leszek Balcerowicz. - Stop populizmowi ekonomicznemu polityków - apeluje Leszek Balcerowicz.
Były prezes NBP spotkał się w Gdańsku z uczniami III LO. Były prezes NBP spotkał się w Gdańsku z uczniami III LO.
Leszek Balcerowicz - były wicepremier i minister finansów, prezes Narodowego Banku Polskiego - przybył do Gdańska na zaproszenie Loży Gdańskiej Business Centre Club. Spotkał się z przedsiębiorcami i z młodzieżą z III LO w Gdańsku. Znalazł też czas dla czytelników Trojmiasto.pl.

Wioletta Kakowska: "Pokaż populistom gest Kozakiewicza", namawia Pan na swojej stronie internetowej i przestrzega przed - użył Pan ostatnio takiego określenia - "fałszywymi świętymi Mikołajami w polityce". Przed wyborami będzie ich wielu. Jaki ich rozpoznać?

Leszek Balcerowicz: To jest bardzo proste. Jeżeli ktoś obiecuje, że coś da - najczęściej określonym grupom - ale nie mówi, skąd weźmie na to pieniądze, to jest fałszywym świętym Mikołajem. Dlatego, że nie ujawnia kosztów. Czasem są to tylko fałszywe obietnice i z góry wiadomo, że pieniędzy nie będzie. Ale bywa gorzej. Gorzej jest, jeżeli spełnia te obietnice za wszelka cenę, bo wtedy obarcza społeczeństwo podwyższonymi podatkami i większymi długami. Ludzie powinni więc pytać, skąd weźmie pieniądze. Co ważne, nie należy zadowalać się jakimiś unikami, że zwiększy się ściągalność podatków albo coś poprawi. Nie przyjmujmy ogólników, żądajmy konkretów. Osiągniemy sukces w postaci przyspieszonego rozwoju i wyższego poziomu życia tylko wtedy, jeżeli oprzemy się grupom, które starają się rozdymać państwo we własnym interesie. Czasami w imię zwietrzałych ideologii. Jak słyszymy, że to ma być państwowe, tamto ma być państwowe, to pamiętajmy, że ci ludzie domagają się... socjalizmu. A ten zbankrutował.

Nie należy też ulegać demagogii, że zwiększając wydatki i dając ulgi podatkowe, chronimy biednych. To kłamstwo. Pamiętajmy, że największym źródłem biedy jest bezrobocie. A brak pracy bierze się m.in. z nadmiernych podatków, czyli obciążeń przedsiębiorstw. To jest główna przyczyna. Trzeba zachować zdrowy sceptycyzm względem różnych sloganów, typu "solidarność", "rodzinne", "społeczne". To są takie słowa, które mają otumanić rozum, wpływając na emocje. Nie można na ich podstawie podejmować ważnych decyzji. Za wielkimi sloganami kryją się zwykle małe polityczne interesy.

Ale obietnice nic nie kosztują. Może w tym problem?

- Dlatego chodzi o to, aby ograniczyć skalę populizmu w ramach rywalizacji politycznej. Chodzi o to, aby politycy, którzy chcą rywalizować przy pomocy fałszywego rozdawnictwa, obawiali się, że wskutek tego przegrają, a nie wygrają. Większość rozdawnictwa jest dokonywana kosztem finansów publicznych, czyli budżetu. Albo przez większe wydatki albo przez ulgi podatkowe, które uszczuplają dochody. Dając jednym przywileje, sprawia się, że inni muszą więcej zapłacić. Przykład pierwszy z brzegu: w czasie kampanii prezydenckiej obiecano ulgi na przejazdy dla studentów. Wiadomo, że był to populizm. Przeciętni studenci nie należą do najuboższych. Próbowano ich kupić. Nie wiem, czy to było skuteczne czy nie, ale na pewno było to niesmaczne. Trzeba demaskować takie rzeczy.

I w tym, aby demaskować, widzi Pan swoją rolę? Ostatnio stoczył pan bój o reformę OFE. Dlaczego?

- Przeciwstawiłem się z dwóch powodów. Po pierwsze: uważałem i uważam, że w sprawie OFE rząd PO i PSL forsował gorsze rozwiązania. A po drugie, że te gorsze rozwiązania opiera na kłamliwej propagandzie. Chodzi mi o tak zwaną teorię raka, wedle której jeżeli OFE inwestowały w obligacje rzędowe, to była to patologia, czyli rak. Taka teoria była i jest sprzeczna z praktyką światową. To było obliczone na otumanienie ludzi. Z tym nie można się zgodzić. Niezależnie od tego, czy ktoś jest sympatyczny czy nie, nie powinien kłamać.

Ale ludzie lubią obietnice. Zwłaszcza, gdy ich dotyczą. Nawet więcej - oczekują ich.

- W każdym społeczeństwie są grupy roszczeniowe. Polska nie jest tu wyjątkiem. Jeżeli jednak te grupy dominują, to państwo staje się coraz większe i zabiera nam coraz więcej pieniędzy. Po pewnym czasie wcale nie zaczyna nam być lepiej, a wprost przeciwnie. Żeby grupy roszczeniowe nie dominowały, to w ramach społeczeństwa obywatelskiego powinny się organizować i umacniać grupy - nazwijmy je - antyroszczeniowe, które chcą państwa ograniczonego. Takiego, które skupia się na podstawowych rzeczach, jak np. dobry wymiar sprawiedliwości. Kluczem do rozwoju - jeśli szczęśliwie ma się demokrację, jak w Polsce - jest dostatecznie duża i silna grupa antyroszczeniowa. Domagająca się nie wyższych podatków, a właśnie niższych. Od momentu, kiedy nie działam już w ramach struktur publicznych, najwięcej czasu poświęcam właśnie tej działalności, czyli tworzeniu środowiska antyroszczeniowego w społeczeństwie obywatelskim. Po to powstało Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Demaskowanie to jedno. Druga rzecz to edukowanie. Ludzie, aby pytać, najpierw muszą wiedzieć o co. Gdyby nie pan, to pewnie większość ludzi nie dowiedziałaby się np. co to jest dług publiczny.

- To może przesada. Uważam jednak, że skoro wiele osób zna mnie chociażby z widzenia, to mam możliwość, ale także obowiązek moralny, żeby spróbować wykorzystać to do sprawy, w którą wierzę. A wierzę, że wraz z przełomem i zmianami po 1989 roku, w Polsce rozpoczęliśmy pod względem możliwości najlepszy okres w naszej historii od 300 lat. Jesteśmy autentycznie niepodlegli, jesteśmy krajem, którego rozwój zależy głównie od samych Polaków, mamy demokrację. Teraz chodzi o to, aby wykorzystać to w maksymalnym stopniu w celu rozwoju, czyli zrobić to, czego wszyscy chcą. Wszyscy chcą lepszego życia. Przecież jest to zupełnie naturalne, że jak ludzie nie mają mieszkania, to chcą je mieć, a jak mają, to chcą mieć większe. Ale to wszystko zależy od tempa rozwoju.

Polska ma możliwości szybkiego rozwoju, ale nie ma gwarancji. Sama demokracja nie daje jeszcze dobrobytu. Wszystko zależy od tego, jak ludzie w demokracji działają. Oczywiście wiadomo, że Polska nie jest jeszcze Szwajcarią, ale także nie jesteśmy Białorusią. Przypominam, że 20 lat temu byliśmy na poziomie dzisiejszej Białorusi. Życie jednak znaczenie się poprawiło, ale ważne jest, aby dalej się poprawiało i do tego nie wolniej, a szybciej.

Nam się poprawiło, ale w końcu nie jesteśmy "wyspą". Czy to, co się dzieje w Grecji czy Hiszpanii, nie wpłynie na nasza sytuację? Czy państwa Unii będą bankrutować?

- Problemy mają tylko niektóre kraje Unii. W najcięższej sytuacji jest Grecja. Należy jednak pamiętać, że bankructwo państwa nie polega na tym, że się je zamyka na kłódkę jak przedsiębiorstwo. A znaczy to w niektórych przypadkach, że jego długi się redukuje. Polska kiedyś uzyskała redukcje długów, ale dlatego, że zobowiązaliśmy się do radykalnych reform. W przypadku Grecji będzie pewnie podobnie. Oni jednak muszą pokazać bardziej dobitnie niż obecnie, że się reformują. Być może wtedy uzyskają redukcje długów.

Czy nam może też grozić taka zapaść?

- Dobrze, że ludzie zadają sobie to pytanie. Im większa czujność, tym lepiej. Dobrze, że Polska nie jest wymieniana jednym tchem z Grecją, Irlandią i Hiszpanią. Problem grecki w najbliższej przyszłości nam nie grozi. Na szczęście dług publiczny Polski - choć jest za wysoki - jest o wiele niższy niż Grecji. Nasz dług publiczny w relacji do Produktu Krajowego Brutto wynosi około 55 proc., a w Grecji - ponad 150 proc. Nasz dług jest większy niż w Szwecji, Finlandii czy Estonii, ale jak widać - to jest ciągle znacznie mniej niż w Grecji. My mamy jeszcze pole manewru, żeby zapobiec wzrostowi tego długu. W związku z tym apeluję... pokaż gest Kozakiewicza fałszywym Mikołajom w polityce.

Opinie (194) 3 zablokowane

  • Bajki Pana Balcerowicza

    Grabarz polskich firm udzila rad!!!!!

    • 10 3

  • Balcerowicz, nie no autorytet, że do podważenia :)

    dla mniej wtajemniczonych jest to ---> ironia.

    • 4 0

  • szkoda (1)

    że ten typ zacisnął tylko naszego pasa a sam udaje głupa

    • 9 3

    • Ten

      biedny żydowski oszołom , bierze 5000 pln. za godzinę miernych wykładów , o zgrozo Feliks D. w grobie się przweraca !!

      • 3 0

  • W samo południe

    Panie Profesorze,
    Czy to,że sąsiadka pracująca w t.zw.budżetówce nagle zaczęła jeżdzić luksusowym samochodem nie spowodowało także wzrostu długu publicznego?
    To znaczy pytam , czy nie jestem zadłużona, chociaż całe życie , przestrzegam słów Babci " tak krawiec kraje , jak mu materiału staje"
    I nie to , że jej zazdroszczę jeszcze wyremontowanego domu i licznych podróży:)

    • 3 0

  • Kilka faktów, dla których warto pokazać temu panu co najmniej gest Kozakiewicza: (6)

    Spowodował osiemnastomiesięczne (!) zamrożenie kursu dolara, przy równoczesnym, sięgającym 90% rocznie (!!), bankowym oprocentowaniu kapitału złotówkowego, co pozwoliło niebieskim ptakom całego globu przywieść nad Wisłę wagony dolarów, a kilkanaście miesięcy później wywieźć znad Wisły dwa i pół raza tyle (prawie 250%!!!). Za ten wymarzony "numer" cwaniacy Wschodu i Zachodu winni solidarnie wznieść panu Balcerowiczowi pomnik o wysokości Wieży Eiffla, i to ze szczerego złota, którego ciężar byłby lichym ułamkiem ich "doli". Historia ekonomii zna niewiele finansowych "przekrętów", które miały skalę porównywalną. - Wychładzał gospodarkę podczas gdy należało ją podgrzewać. - Sprzedał polskie zloto (ponad 150 ton) kiedy było w absolutnym dołku cenowym. Polska straciła na tym ok. 2,5 mld dolarów. - Przeszedł w rozliczeniach zagranicznych z rozliczeń dolarowych na euro w momencie wprowadzenia euro, a wiec nieustabilizowanym kursie. Po tym euro spadło z $1,15 do $0,89. A wiec siła nabywcza polskiej rezerwy walutowej spadła o prawie 30%, czyli ok. 15 mld$. - Ostatnie jego posunięcia są wręcz fatalne. Przy prawie zerowej inflacji utrzymywanie stóp na tak wysokim poziomie jest czystym absurdem. W USA w podobnej sytuacji stopy spadły poniżej 2%. - Panu Balcerowiczowi pomyliły sie role jaką powinien spełniać pieniądz w gospodarce. Pieniądz ma spełniać służebna rolę względem gospodarki i rozwoju kraju a nie odwrotnie jak to sie zdaje panu Leszkowi B.Geniusz Balcerowicz zaciagnal kredy i ulokowal w obligach USA - 30 mld Dolarow!!
    Przy kursie dolara ponad 4 zl. Na ten cel wyemitowano obligacje - wiekszosc na dlugi okres o stalym procencie - 15% i wiecej. Obligacje USA byly na 1-2%
    Polska na tym stracila na przestrzeni lat ponad 100 mld USD - ukrywanych jako straty NBP.
    itd, itd, itd... I oto ten gwiazdor trząsł Polską gospodarką, co czyni ją permanentnym dłużnikiem, bez końca spłacającym długi boleśniejsze każdego roku. Za co kochają go wszyscy finansowi spekulanci tej Ziemi.
    Na początku lat 90-tych ten geniusz podniósł oprocentowanie kredytów już wziętych z 8 do 40%. Dzięki tej wspaniałej decyzji tysiące polskich firm zbankrutowało i powstało duże bezrobocie. Wkraczające na nasz rynek zachodnie firmy nie miały specjalnie z kim konkurować, ale miały za to tanią siłę roboczą, do dnia dzisiejszego zresztą wiele się w tym temacie nie zmieniło. Nic więc dziwnego ,że na zachodzie go chwalą, bo działał i działa w ich interesie, ale nikt go tam nie zatrudni, bo prywatnie uważają go za zdrajcę. Przypomnę , że Balcerowicz również maczał swoje paluchy w wyprzedaży prawie całego polskiego sektora bankowego w zachodnie ręce za 10% wartości. Wyprzedano ponad 80% polskich banków-tak własnie wygląda polityka w Polsce, więc nie dziwcie się , że tu dobrze nigdy nie będzie.

    Plan Balcerowicza
    Gdy przyjrzymy się sytuacji gospodarczej i społecznej naszego kraju po szesnastoletnim okresie tzw. transformacji ustrojowej, wyraźnie widzimy, że Polska znajduje się na kolejnym ostrym wirażu swej historii. Jaki jest bilans zysków i strat po tzw. przyspieszonej prywatyzacji (czytaj: grabieży) majątku narodowego oraz wejściu naszego kraju do Unii Europejskiej? (1, 2, 3, 4, 5)
    Istotę przemian gospodarczo-ustrojowych po 1989 roku dosyć dobrze oddaje sformułowanie "wielki przekręt". Przyczyna obecnego kryzysu gospodarczego tkwi właśnie w przekrętach, które miały miejsce w ciągu ostatnich 16 lat, gdyż w trakcie próby budowy kapitalizmu po komunizmie - w toku tzw. restrukturyzacji przemysłu po 1989 roku, prowadzonej przez ekipy rządowe różnych barw - doszło do prawie darmowej wyprzedaży większości narodowego majątku obcym inwestorom. Okres ten to bezprecedensowe w skali świata ogołocenie Narodu Polskiego z jego własności. Nie byle jaki to przekręt, w którym majątek banków i przemysłu został upłynniony za mniej więcej 10 proc. jego rzeczywistej wartości. Na taką to ogromną skalę zostało okradzione społeczeństwo, żeby zainkasować prowizje, stanowiące tylko nikły procent wartości sprywatyzowanego kapitału.
    Pozbawiona zysków (należnych już teraz zagranicznym właścicielom) państwowa gospodarka staje się kapitalistyczna, choć w kraju zostają tylko dochody z pracy, czyli płace. Z obcym kapitałem i lokalną siłą roboczą (pracą) Polska staje się krajem, który niejako musi żyć z dnia na dzień, z "gołej" pensji. Możliwości zakumulowania własnego kapitału wyłącznie w oparciu o zarobki pracownicze (ciągle wielokrotnie mniejsze niż w innych krajach UE) są nikłe. Bez właściwej polityki państwa równie małe są szanse na wyrwanie się z niefortunnej sytuacji, gdzie tylko praca jest własna.
    W kontekście tych przemian własnościowych może nasunąć się jeszcze bardziej czarny scenariusz, mianowicie, że w "niekompletnym kapitalizmie" nie chodzi już wcale o relacje poddaństwa między Polakami, właściwie bez kapitału, a innymi narodami, które ten kapitał w większości przejęły. Istotą przemian ustrojowych jest więc nie uwolnienie Narodu, ale jego zniewolenie.
    Prawdziwe skutki tych zmian w gospodarce, w jej systemie instytucji, mogą być w pełni zauważone, kiedy chora gospodarka znajdzie już wyraz w chorej polityce. Z gospodarką głównie w rękach zagranicznych można oczekiwać, że polityka też może przejść w ręce zagraniczne, gdyż bardzo trudno oderwać politykę od gospodarki. Wtedy raczej trudny do ogarnięcia fakt pozbawienia Narodu jego kapitału znajdzie już przełożenie na namacalny bieg życia politycznego. Znalazły się bowiem partie (SLD, UP, SDPL, PO, SD), które przystosują się do odmiennej rzeczywistości, wiążąc swój los z obcym kapitałem. Najłatwiej to przyjdzie tzw. liberalnym ośrodkom, których dotychczasowe działania pozwoliły obcemu kapitałowi wykluczyć z gry polski kapitał.

    Plan Balcerowicza, czyli brak planu i szans dla Polski
    Siedemnaście lat temu ogłoszono Narodowi, że cała gospodarka jest do niczego. Należy więc dokonać prywatyzacji całej gospodarki, by po sprywatyzowaniu poprzez lepsze zarządzanie sprostać panującej w kapitalizmie konkurencji. Wmawiano nam, że prywatyzowane zakłady warte są tyle, ile gotów jest zapłacić kupujący. Abstrahując od demagogii powyższego stwierdzenia, narzuca się podstawowe pytanie - do kogo została skierowana oferta sprzedaży? Przecież nie do polskiego społeczeństwa, które było i jest ubogie i nie posiada własnego kapitału. Kto więc mógł być potencjalnym nabywcą prywatyzowanych zakładów? Formalnie kapitał obcy. Rodzime "elity" też nie dysponowały odpowiednimi sumami. Okazało się jednak, że niektórzy niezbędny kapitał mogli pozyskiwać w bankach, przy przychylności "swoich", niewymagających koniecznych zabezpieczeń gwarancyjnych. Ze spłatą kredytów bywało różnie. "Wybrani przedstawiciele społeczeństwa" z tzw. układów mogli też korzystać z "okazji" wynikających z niedoskonałych przepisów, za sprawą których powstały afery: alkoholowe, tytoniowe, rublowe, FOZZ, węglowe, spółek nomenklaturowych na obrzeżach i wewnątrz państwowych (społecznych) zakładów. O tym się mówiło, pisało, ale nic ponadto. Dla ulżenia budowniczym polskiego kapitalizmu, tej awangardzie nowego systemu, doprowadzono do zapaści finansowej olbrzymią liczbę przedsiębiorstw. Jak osiągnięto ten zamierzony cel? Sposób był prymitywnie prosty. Jak doskonale pamiętamy, firmy w PRL-u nie dysponowały własnym kapitałem - bo nie można inaczej powiedzieć o skromnych środkach, umożliwiających funkcjonowanie firmy z miesiąca na miesiąc. Kiedy brakowało na wypłatę zobowiązań wobec załogi, bank udzielał niskooprocentowanego kredytu. Było to działanie rutynowe. W tej sytuacji wystarczyło dokonać blokady kredytowej, aby przedsiębiorstwo państwowe lub inną firmę, której właścicielem było państwo, występujące jednocześnie w roli ustawodawcy, doprowadzić przez to państwo do bankructwa. W okresie tzw. przemian zanotowano pierwszy przypadek w historii świata, żeby państwo (czytaj: rządząca nim, uwłaszczona na bazie zagrabionego majątku narodowego nomenklatura) celowo doprowadzało do bankructwa swoją gospodarkę. Dokonano destrukcji całej gospodarki państwa. By niczego nie pominąć w destrukcyjnym działaniu, otwarto na oścież granice. Kazano gospodarce socjalistycznej, już mocno nadwerężonej, konkurować z gospodarką kapitalistyczną, mającą ogromne doświadczenie, zaplecze, potężne wsparcie tradycji i olbrzymi kapitał własny, uzupełniony otrzymanym za bezcen kapitałem banków państw Europy Centralnej. Przypomnijmy: nasza gospodarka, zarządzana centralnie, nie dysponowała własnym kapitałem, by o innych sprawach już nie wspominać. Otwarto rynek zbytu dla towarów produkcji zachodniej, nic nie dając w zamian rodzimemu przemysłowi.
    Stało się to normą i standardem polskich przemian ustrojowych, rozpoczętych przez ekipę Unii Wolności (Tadeusz Mazowiecki, Leszek Balcerowicz, Janusz Lewandowski) i kontynuowanych przez towarzyszy z SLD i UP w ramach układu pookrągłostołowego.

    Oficjalne założenia tzw. planu Balcerowicza były skoncentrowane zasadniczo na trzech parytetach:
    1) zdławienie inflacji,
    2) wprowadzenie wewnętrznej wymienialności polskiej waluty,
    3) wprowadzenie praw rynkowych w gospodarce.
    Aby zrealizować powyższe założenia, wprowadzono trzy czynniki:
    a) lichwiarskie stopy procentowe w bankach,
    b) wewnętrzną wymienialność złotego,
    c) liberalizację przepisów celnych, które zgodnie z założeniami praw rynkowych miały samoczynnie pobudzać polską gospodarkę, od wielu lat, między innymi na skutek stanu wojennego, będącą w stanie recesji. Miała zadziałać niewidzialna moc praw rynkowych i pobudzić gospodarkę do wzrostu i konkurencyjności.
    Ten plan zaczął realizować rząd, który będąc w imieniu Narodu zastępczym właścicielem gospodarki, miał najświętszy obowiązek zadbać o powodzenie i stan posiadania państwa i wszystkich jego obywateli. Jaki mógł być efekt takiego planu - przy szczególnej specyfice polskiej gospodarki, osadzonej przez ostatnie dziesięciolecia w strukturach RWPG i kierującej swój produkt przede wszystkim do wschodniego sąsiada, który także stał się bankrutem i mógł płacić rublową makulaturą - można było przewidzieć.
    Bankructwo gospodarki
    Jak wiemy, na początku przemian nie zbankrutowała cała gospodarka. Egzystencję mogli zachować: energetyka, przemysł paliwowy, eksporterzy surowców posiadających wcześniej przetarte rynki zbytu (miedź, siarka). Katastrofa dotknęła całe gałęzie przemysłu, takie jak:
    - przemysł metalowy,
    - przemysł zbrojeniowy,
    - przemysł pracujący na potrzeby budownictwa (fabryki domów, cementownie),
    - prawie 100 proc. PGR i RSP,
    - większość przemysłu
    rolno-spożywczego,
    - górnictwo,
    - hutnictwo,
    - przemysł stoczniowy,
    - marynarka handlowa
    i rybołówstwo,
    - przemysł tekstylny.
    Wiele zakładów, dokonując ogromnego wysiłku, obroniło się w pierwszej fazie przemian, ale podupadło w dalszej kolejności bądź też boryka się z trudnościami do dzisiaj.
    Komu i czemu miał służyć tzw. plan Balcerowicza? Rozumując logicznie, kiedy rząd wprowadza plan, powinien on służyć państwu i społeczeństwu. Wynika to z ustaw zasadniczych, którym rząd jest podporządkowany. W państwie prawa rząd nie jest oderwaną grupą ludzi i ekspertów, która może w sposób dowolny i sobie tylko znanymi metodami realizować cele, świadome jedynie ugrupowaniu politycznemu, z którego się wywodzi.

    Cele programu gospodarczego i metody sprawowania władzy powinny zostać ściśle określone i muszą być podporządkowane dobru państwa i Narodu. Czy tak było w przypadku tzw. planu Balcerowicza, który realizowały bez zasadniczych zmian wszystkie następne ekipy rządowe z pominięciem rządu Jana Olszewskiego, który:
    1) wstrzymał tempo patologicznej prywatyzacji,
    2) powołał policję celną,
    3) czynił starania w sprawie powołania Prokuratorii Generalnej (instytucji chroniącej interes państwa w procesach prywatyzacyjnych).
    Wprowadzając powyższe zmiany do niedopracowanego i szkodzącego Polsce planu, który był realizowany przez poprzednie ekipy (Mazowieckiego i Bieleckiego), rząd Olszewskiego stał się zagrożeniem dla porozumień Okrągłego Stołu i został w dramatycznych okolicznościach obalony.
    Pretekstem do obalenia rządu Olszewskiego stało się wykonanie uchwały sejmowej (paradoksalnie!) dotyczącej lustracji, przed którą - jak dowiodło życie - nie można było uciec. Rząd premiera Olszewskiego był dotąd jedynym rządem, który miał dodatni bilans w handlu zagranicznym i deficyt mniejszy od planowanego.

    Szkolne błędy czy zamierzone działanie?
    Z dostępnych danych wynika, że już w okresie stowarzyszeniowym z UE straciliśmy więcej majątku niż w wojnie z Hitlerem. Oblicza się, że straty Polski w wyniku niemieckiej agresji z lat 1939-1945 wynosiły około 500 mld USD (można przyjąć, że przejęte przez ZSRS polskie ziemie z istniejącym na nich majątkiem stanowią stratę porównywalną). W wyniku akcesji do UE Polska straciła (wg różnych źródeł) od 600 mld USD do 2 bln USD. W wyniku akcesji do UE i spłat długów w latach 2004-2006 Polska ponosi straty w wysokości ok. 80 mld USD rocznie (4). Trudno pojąć ekonomiczny sens tego stowarzyszenia i akcesji do UE - komu rzeczywiście ma on przysporzyć korzyści? Czy możemy głosić poglądy, że obcy kapitał odbuduje nam gospodarkę? Taką okazję w stosunku do Europy Centralnej miały kraje Europy Zachodniej w ciągu ostatnich 16 lat. Przecież w okresie powojennym (w latach 1948-1952) kraje te same korzystały z programu odbudowy Europy (w ramach programu USA, tzw. planu Marshalla, ogólna suma pomocy w towarach i kredytach wynosiła w całym okresie pomocy 16,4 mld USD, co współcześnie odpowiada kwocie kilkuset miliardów dolarów). Obecnie o akcesji do UE wiemy, że w latach 2004-2006 Polska otrzymała 3,4 proc. wszystkich unijnych pieniędzy obiecanych naszemu krajowi (przemówienie premiera K. Marcinkiewicza w Sejmie RP w styczniu 2006 r.). Pamiętamy euforię premiera Marcinkiewicza po obietnicy przyznania przez UE wirtualnej kwoty 60 mld euro, rozłożonej na okres 7 lat. Pan premier nie wiedział tylko, że według unijnych ustaleń Polska w ciągu 15 lat musi zainwestować w ochronę środowiska 47 mld euro, tzn. 3,13 mld euro rocznie (punkt 5. traktatu unijnego), a obok regularnych rocznych składek członkowskich w wysokości 1,58 mld euro od 1998 r. płacimy już 0,41 mld euro na badania naukowe, 0,91 mld euro na ochronę granicy wschodniej, 0,96 mld euro do instytucji bankowych UE.
    Sumując powyższe kwoty, otrzymamy 6,99 mld euro (około 33,2 mld zł) płatności polskich do UE (wpłaty odbywają się w miesięcznych ratach w walucie).
    Jak już wcześniej wspomniano, potencjał naszej gospodarki nie był imponujący, za co bez wątpienia ponoszą odpowiedzialność przywódcy PRL. W 1981 roku towarzysz Jaruzelski zafundował Polsce dodatkowo 8 lat absolutnego paraliżu gospodarczego. Spadek otrzymany po komunistach w 1989 roku nie był imponujący, ale też nie pozostał bez znaczenia. Posiadał wymierną, konkretną wartość. W pewnych branżach funkcjonowały nowoczesne zakłady. Decydenci w 1989 roku - Balcerowicz i cały rząd Mazowieckiego - mieli święty obowiązek zadbać o polski interes narodowy. Ta dbałość miała się objawiać decyzjami, które umożliwiłyby dźwignięcie gospodarki na wyższy poziom technologiczny, a jednocześnie pomnożenie wartości i prestiżu polskiego przemysłu. Zadbano pieczołowicie o coś wręcz przeciwnego. Nasuwa się w tym momencie pytanie, kto był faktycznym autorem tzw. planu Balcerowicza, komu miał on służyć i jak określić decydentów, którzy ten plan realizowali.
    Rząd Mazowieckiego był zobowiązany zapewnić odpowiednie warunki rozwoju naszej gospodarce na początku przemian, ponieważ konstytucyjnie za nią odpowiadał i z mandatu społeczeństwa pełnił obowiązki zastępczego właściciela.

    Czy rząd Mazowieckiego i Balcerowicza:
    - umożliwił wyjście polskiej gospodarki z zapaści?
    - określił strategiczne kierunki rozwoju?
    - zadbał o prawidłowy rozwój polskich gospodarstw rolnych?
    - zadbał o rozwój tworzącej się polskiej przedsiębiorczości?
    - stworzył właściwy Urząd Skarbu Państwa i dokonał uczciwej wyceny majątku narodowego przeznaczonego do prywatyzacji?
    - zadbał o prawidłowy rozwój rodzimego handlu?
    - zadbał o prawidłowy rozwój edukacji?
    - zadbał o prawidłowe i sprawiedliwe rozliczenie odpowiedzialnych za stan naszej gospodarki po 45 latach PRL?
    Nie, nie zadbał! Tych pytań można by postawić więcej. Cóż więc otrzymaliśmy w 1990 roku w nagrodę za pokojowe przejście z "demokracji socjalistycznej" do demokracji niesocjalistycznej? Otóż w nagrodę otrzymaliśmy terapię "szokową", czyli tzw. plan Balcerowicza. Plan, który z założenia polegał na braku jakiegokolwiek planu dla Polski. Przygotowano za to plan dla swoich, polegający na przejęciu przez nich majątku narodowego.
    Miejmy odwagę powiedzieć prawdę, że plan Balcerowicza był i pozostaje antyplanem dla Polski. Jest to prawda gorzka i bolesna. Polskie społeczeństwo miało prawo oczekiwać, że jego sprawy w chwili powrotu naszego państwa do normalności nie zostaną pominięte, co więcej - będą uwzględnione jako pierwszoplanowe. A co otrzymaliśmy za 45 lat dominacji sowieckiej i komunistycznych rządów, cywilizacyjnej zapaści, kłamstw, arogancji i bezczelności komunistycznej władzy, mordowania, prześladowania, szkalowania i potępiania tych, którzy walczyli za wolną i suwerenną Polskę?! Polska otrzymała plan Balcerowicza, czyli brak planu i szans dla naszej Ojczyzny!

    Koszty członkostwa Polski w UE
    Do dziś obiektywna prawda o warunkach wejścia Polski do UE nie jest znana społeczeństwu polskiemu, gdyż nie może w pełni przebić się w mediach. Dotychczas nie sporządzono bilansu kosztów naszego członkostwa w UE za lata 2004 i 2005, nie wspominając już o braku bilansu kosztów w tzw. okresie stowarzyszeniowym z UE. Tę tragiczną prawdę o wejściu Polski do UE odczuwa już nasza gospodarka, a w konsekwencji także 85 proc. polskich rodzin (4).
    Podane poniżej niektóre ustalenia z traktatu akcesyjnego logicznie wkomponowują się w strategię niszczenia Polski, którą zgotowały nam ekipy liberałów i postkomunistów w ciągu ostatnich szesnastu lat tzw. transformacji ustrojowej.

    Hutnictwo - podano listę hut w Polsce do sprzedaży lub zamknięcia. Instalacje produkcyjne w tych ostatnich muszą ulec fizycznej likwidacji, żeby nie można było wznowić na nich produkcji. Obecnie pojawiła się koniunktura w przemyśle hutniczym, którego zostało nam 30 proc. ogólnej mocy przerobowej. Resztę sprzedano, łącznie z koksowniami, które w 40 proc. pokrywały potrzeby rynku europejskiego (mieliśmy 8 mld zł zysku rocznie z samych tylko koksowni, dlatego sprzedaż 4 hut za kwotę 6 mln zł nie mieści się w żadnej logice). Usilne starania o wstrzymanie tego niezwykle szkodliwego i haniebnego procederu w czasie rządów SLD - UP były rzucaniem grochem o ścianę (6).

    Górnictwo - ograniczenie wydobycia i zatrudnienia (szyby są zatapiane, co uniemożliwia wznowienie wydobycia w przyszłości). Pojawia się koniunktura w górnictwie, a rządzący do 2005 roku je likwidują. Zespół krakowski (7), ostro sprzeciwiając się kolejnej, prowadzonej przez rząd SLD - UP prowokacji wobec Narodu, wykazał, że niszczenie kopalń Dolnego i Górnego Śląska jest niezgodne z naszą Konstytucją, która mówi o racjonalnym wykorzystywaniu bogactw przyrodniczych (likwidując 23 kopalnie węgla, zaprzepaszczono około 20 miliardów zasobów ton węgla), oraz przedstawił konkretne propozycje produkcji "czystej" energii elektrycznej i cieplnej z wyeksploatowanych kopalń (jako unikatową w skali światowej technologię, zwłaszcza z punktu widzenia antyterroryzmu).

    Rolnictwo - zostaliśmy zmuszeni do ograniczenia produkcji mleka do 7,2 mln ton rocznie, przy własnych potrzebach wynoszących 11-12 mln ton oraz zdolności produkcyjnej na poziomie 16-18 mln ton. Zmniejszono pogłowie krów, które już w 2003 roku było porównywalne ze stanem z 1945 roku! Z około 2 mln gospodarstw rolnych w Polsce ma zostać około 200 tys. (ostoję polskiej tradycji i katolicyzmu trzeba przecież zlikwidować w "postępowej" i spoganizowanej Unii Europejskiej).

    Społeczeństwo polskie powinno się dowiedzieć, że w ramach traktatu akcesyjnego ustalono, iż:
    1. Polska nie ma prawa prowadzić w państwach UE instytucji kredytowych (banków, firm ubezpieczeniowych).
    2. Polska została zobowiązana do przerobu śmieci z państw UE (dawnej "15"). Podano daty i określono zdolności produkcyjne, które musimy osiągnąć pod groźbą kar finansowych.
    3. Polska musi się podjąć magazynowania odpadów radioaktywnych z elektrowni jądrowych z państw UE.
    Musimy zlikwidować (złomować) na własny koszt 50 proc. tonażu naszej floty połowowej.
    5. Polska nie ma prawa udzielać pomocy publicznej swoim firmom (to prawo przysługuje tylko Niemcom na terenie byłej NRD!).
    6. Polska musi anulować wszystkie umowy handlowe z państwami spoza UE (około 190). Niewywiązanie się z tego zobowiązania wiąże się z nałożeniem na nas wysokich kar liczonych na miliardy dolarów, zgodnie z "prawem" międzynarodowym.
    7. Polska nie wchodzi do strefy Schengen (brak związku z akcesją), co znaczy, że obowiązują nas wizy i kontrole celne powyżej 3 miesięcy pobytu w państwach Unii Europejskiej.

    W tzw. okresie stowarzyszeniowym (dostosowawczym?) za sprawą "planu Balcerowicza", zgodnego z zaleceniami i nakazami UE, straciliśmy 80 proc. majątku produkcyjnego, otworzyliśmy rynek, niszcząc własny handel i producentów. Straciliśmy, według oficjalnych danych, około 5 mln miejsc pracy (w tym czasie UE zyskała 1,2 mln miejsc pracy). Konsekwencją takiej polityki była emigracja około 2 mln młodych ludzi, często po wyższych studiach. Ogromnie wzrosło zadłużenie kraju (obecnie wynosi ono już około 500 mld zł i stale rośnie).
    Zlikwidowano wiodące biura projektowe, ośrodki badawczo-rozwojowe, ośrodki doradztwa technicznego, zakłady doświadczalne, szkolnictwo zawodowe, niemal wszystkie ośrodki oryginalnej polskiej myśli naukowej, technicznej, medycznej i rolniczej (materiały branżowe GUS 1990-2002, Warszawa).
    To wszystko stało się w ramach wyrównywania poziomów gospodarek między Polską a Unią Europejską. W dziedzinie nauki i szkolnictwa wyższego dla Polski przewiduje się tylko pięć (!) wyższych uczelni (na podstawie biuletynu informacyjnego AGH z Krakowa z kwietnia 2003 r.).
    Towarzysze z opcji SLD - UP z Aleksandrem Kwaśniewskim na czele oraz liberałowie spod znaku Unii Wolności, obecnej Platformy Obywatelskiej czy Partii Demokratycznej, oszukali nasz Naród w referendum. Według ich zapewnień, Unia Europejska miała być organizacją (wspólnotową) niezależnych państw. Tymczasem widzimy wyraźnie, że dzisiejsza UE zmierza do stworzenia superpaństwa z własną konstytucją, ze wspólną walutą, z jednym prezydentem, z jednym ministrem spraw zagranicznych i ze wspólną armią. Zgodnie z zapisami traktatu akcesyjnego Polska musi przyjąć euro w terminie ustalonym przez rząd i parlament RP, co w praktyce oznacza koniec jej suwerennego i samodzielnego bytu państwowego - prawdziwa władza należy zawsze do tych, którzy kontrolują obieg pieniądza (4).

    prof. Ryszard Henryk Kozłowski
    mgr inż. Aleksander Nowak

    Literatura
    1. R.H. Kozłowski, Czego oczekujemy od nowego parlamentu, prezydenta rządu, "Nasz Dziennik", 28.10.2005.
    2. A. Nowak, Przemiany gospodarcze w Polsce 1989-1999, Ruch Odbudowy Polski, Wrocław 1999.
    3. A. Nowak, Ile jeszcze pozostało Polski w Polsce 1990-2002, Stowarzyszenie Publicystów Polskich "Piast", Wrocław 2002.
    4. D. Kosiur, Bilans kosztów członkostwa Polski w UE, "Myśl Polska", nr 30-31, 23.07.2006.
    5. K.Z. Poznański, Obłęd reform - wyprzedaż Polski, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 2002.
    6. R.H. Kozłowski, J. Sokołowski, J. Zimny, Wstrzymać sprzedaż polskich hut stali - List otwarty do Parlamentarzystów, Prezesa NIK oraz Rzecznika Praw Obywatelskich, "Nasz Dziennik", 19.12.2003.
    7. R.H. Kozłowski, J. Sokołowski, J. Zimn

    • 13 12

    • przekonał mnie :)

      • 3 1

    • profesor metalurgii?

      • 2 2

    • mgr inż Nowak, to nie ten od rydzyka przypadkiem? ten co nienapoczęte płody chroni czyjakies tam inne perwersje wyprawia? a fe!

      chciałem dać ci paróweczkę, ale dostaniesz co najwyżej pół wczorajszego kotlecika!

      • 1 5

    • jakis chyba nawiedzony ? (2)

      jak naiwnym trzeba byc by liczyc ze ktos bedzie tracił czas na czytanie tego?

      • 1 1

      • (1)

        mądry przeczyta i sie zastanowi
        głupi będzie mówił dalej o majacych inne zdanie per "nawiedzony"

        • 1 1

        • wiesz jaka jest róznica miedzy toba a nawiedzonym populista zadna :)

          jestes ostatnia osobą która moze wyrokowac kto jest madry a kto nie.I tak sie składa zemadry człowiek nieczyta bzdetów i niepisze litani o pupie maryny tylko krótko i zwiezle ty najwyraznie donich sie niezaliczasz.

          • 0 1

  • Dobrze że ten nawiedzony "reformator"

    odnalazł wreszcie swoje prawdziwe miejsce - na ulicy, bo ono (od zawsze) mu się tam należało. A to wiecowanie przy odslanianiu jakiegoś zegara, a to udzielanie wywiadów prowincjonalnym pisemkom, a to wypowiedzi o które nikt go nigdy nie prosił... Brawo.

    • 6 0

  • Balcerowicz

    Sam wszystko rozpieprzyl lata temu wprowadzajac gospodarke rynkowa , a teraz udaje takiego swietoszka - zdrajca :-(

    • 7 3

  • jedź do domu

    bajum baju, nie produkuj się pan, damy sobie radę bez pana gadania

    • 6 1

  • Balcerek !!

    wyjazd z kaszubowa , grabarzu Polski , bo cię "wsciekłym psem poszczujemy" , czyli Tuskiem !!

    • 6 1

  • Balcerowicz ciągle żywy ?

    • 3 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane