• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Ludzie Trójmiasta: pomaga kobietom wyjść z przemocy

Anna Moczydłowska
5 stycznia 2019 (artykuł sprzed 5 lat) 
Gdańskie Centrum Praw Kobiet, na którego czele stoi Aleksandra Mosiołek, zajmuje się wsparciem kobiet, które doświadczają przemocy: psychicznej, fizycznej, ekonomicznej, seksualnej. Występującej zarówno w domu, jak i w pracy czy przypadkowym miejscu. Wszystkie formy pomocy są bezpłatne. Na zdjęciu: Aleksandra Mosiołek. Gdańskie Centrum Praw Kobiet, na którego czele stoi Aleksandra Mosiołek, zajmuje się wsparciem kobiet, które doświadczają przemocy: psychicznej, fizycznej, ekonomicznej, seksualnej. Występującej zarówno w domu, jak i w pracy czy przypadkowym miejscu. Wszystkie formy pomocy są bezpłatne. Na zdjęciu: Aleksandra Mosiołek.

- Raz zadzwoniła do nas dziewczyna, by się poradzić. Zastanawiała się, czy fakt, że jej partner usiłuje ją kontrolować, jest już przemocą czy jeszcze nie. Chciał wiedzieć, z kim wychodzi i dokąd, znać konkretne godziny powrotu. Zależnie od jego woli otrzymywała pozwolenie lub nie. Nie ulega wątpliwości, że to działanie przemocowe. Preludium do kolejnych problemów w przyszłości - przekonuje Aleksandra Mosiołek, dyrektorka Centrum Praw Kobiet w Gdańsku i bohaterka kolejnego tekstu z cyklu "Ludzie Trójmiasta". Ostatnio pisaliśmy o Krzysztofie Sarzale, koordynatorze Centrum Interwencji Kryzysowej w Gdańsku i oddziału Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę.



Cykl doznawania przemocy jest powtarzalny. Najpierw narasta napięcie, a wraz nim pretensje, krzyki i kłótnie. Partner staje się drażliwy, każdy drobiazg wyprowadza go z równowagi, jest ciągle spięty i poirytowany. To, co następuje po kilku tygodniach, dniach albo godzinach specjaliści nazywają "fazą ostrej przemocy". To wtedy padają ciosy, to wtedy łamane są kości, to wtedy oprawca tłucze głową ofiary o ścianę.

Dlaczego kobiety nie odchodzą, nie szukają pomocy? Bo chwilę później przychodzi miesiąc miodowy: przeprosiny, wspólne wakacje, prezenty, czułe słowa. Im dłużej trwa przemocowa relacja, tym cykl jest krótszy.

- Oprócz tego bardzo istotne są psychologiczne skutki doświadczania przemocy, poczucie niskiej wartości, winy i wstydu, lęk, utrata wiary we własne siły i możliwości, uzależnienie finansowe od sprawcy, niewiedza, gdzie i jak szukać pomocy, nierzadko także strach, że partner spełni swoje groźby - mówi Aleksandra Mosiołek.

Wołanie o pomoc



Gdańskie Centrum Praw Kobiet zobacz na mapie Gdańska, na którego czele stoi Aleksandra Mosiołek, zajmuje się wsparciem kobiet, które doświadczają przemocy psychicznej, fizycznej, ekonomicznej, seksualnej, występującej zarówno w domu, jak i w pracy czy przypadkowym miejscu. Psycholożki udzielają tu wsparcia wszelkimi kanałami: osobiście, pisemnie, przez telefon, a nawet przez komunikatory internetowe.

- Odpowiednie wsparcie dodaje kobiecie mocy, siły, sprawczości i poczucia kontroli. Największy odsetek naszych klientek to osoby doświadczające przemocy domowej, jednak coraz więcej pojawia się u nas kobiet, które doznały molestowania, mobbingu lub dyskryminacji w miejscu pracy. Przykłady? Choćby seksistowskie uwagi czy gorsze traktowanie po zajściu przez kobietę w ciążę - wymienia Aleksandra.
Częstym "objawem", który powinien wzmóc czujność, jest ograniczanie kontaktów kobiety z rodziną i przyjaciółmi. Stopniowe izolowanie jej od świata, tak że niepostrzeżenie nie ma ona już nikogo, a jej jedyną bliską osobą jest oprawca.


Zobacz także: Ludzie Trójmiasta - pomaga cudzoziemcom rozpocząć nowe życie

Zazwyczaj w drzwiach centrum stają kobiety, które doświadczały przemocy latami. Ich zgłoszenie się niemal zawsze podyktowane jest przekroczeniem pewnej granicy - gdy czara goryczy się przelała i postanawiały zawalczyć o siebie lub gdy ich życie i zdrowie jest już tak poważnie zagrożone, że nie mogą czekać. W momencie zgłoszenia zwykle sytuacja w domu wciąż jest toksyczna, a wizyta lub telefon jest wołaniem o pomoc. Zazwyczaj chodzi o bicie, ubliżanie albo groźby - czy to skrzywdzenia danej kobiety lub jej dzieci, czy choćby samobójstwa oprawcy. Wszystko bazuje na umniejszaniu poczucia wartości ofiary, manipulowaniu, obwinianiu, szantażu emocjonalnym i kontrolowaniu wszelkich sfer życia.

Aleksandra: - Często klientki przychodzą do nas zdeterminowane, gotowe działać, a potem słuch po nich przepada, bo nie chcą niszczyć rodziny, bo nie mają siły, bo udobruchał je oprawca, bo właśnie trwa najlepszy w ich życiu miesiąc miodowy. Kobiety wycofują się z walki o siebie z wielu powodów.
Chcesz się podzielić z nami swoją historią? A może znasz kogoś, o kim powinniśmy napisać? Czekamy na maile: ludzietrojmiasta@trojmiasto.pl

Zazwyczaj w drzwiach Centrum stają kobiety, które doświadczały przemocy latami. Ich zgłoszenie się niemal zawsze podyktowane jest przekroczeniem pewnej granicy - gdy czara goryczy się przelała i postanawiały zawalczyć o siebie lub gdy ich życie i zdrowie jest już tak poważnie zagrożone, że nie mogą czekać. Na zdjęciu: Aleksandra Mosiołek. Zazwyczaj w drzwiach Centrum stają kobiety, które doświadczały przemocy latami. Ich zgłoszenie się niemal zawsze podyktowane jest przekroczeniem pewnej granicy - gdy czara goryczy się przelała i postanawiały zawalczyć o siebie lub gdy ich życie i zdrowie jest już tak poważnie zagrożone, że nie mogą czekać. Na zdjęciu: Aleksandra Mosiołek.

Wstyd



Przyczyną często są pieniądze. Osoby doświadczające przemocy ekonomicznej, o której mówi się mało, albo nie zarabiają w ogóle, albo zarabiają zbyt mało, by utrzymać siebie i dzieci. Ten aspekt odgrywa bardzo dużą rolę w wychodzeniu kobiet z przemocy.

Jak mówi dyrektorka placówki, wiele kobiet, które wyjechały za granicę w czasie wielkiej fali emigracyjnej, uczyniło to właśnie, by uciec od przemocy. W Anglii czy Irlandii, wykonując podstawową pracę, można wynająć mieszkanie i wyżywić dzieci, a jeszcze starczy, by wyjechać na wakacje. Gdyby tak samo było u nas, odsetek kobiet zmagających się z przemocą mógłby być mniejszy.

- Ostatnio otrzymaliśmy darowiznę od kobiety, która w latach 90. uciekła do Szwecji przed ojcem-przemocowcem - opowiada Aleksandra. - Opowiadała nam, że w tamtych latach nie było takich organizacji jak nasza, a przemoc była powszechnym i akceptowanym społecznie zjawiskiem. Ta pani wspominała, jak nocami krążyła z mamą i siostrą po mieście, byle tylko nie wracać do domu. Jej ucieczką okazała się dopiero emigracja.
Aleksandra podejrzewa, że do Centrum Praw Kobiet trafia niewielki procent kobiet doznających przemocy. Ten bardziej świadomy i odważny. Podczas gdy liczba założonych Niebieskich Kart nijak ma się do ponurej, małomiasteczkowej rzeczywistości, wiele kobiet wciąż żyje w strachu i czuje się w potrzasku.
Dużą rolę odgrywa wstyd. Często kobiety wstydzą się nie tylko policji czy nas, ale w ogóle nie mówią nikomu. Nie raz słyszałam od klientki, że długo zwlekała, bo dla niej przyznanie się byłoby równoznaczne z przyklejeniem łatki osoby słabej


W 2017 roku założono w Polsce ponad 98 tys. Niebieskich Kart. Oznacza to blisko sto tysięcy procedur inicjowanych w ostatnim roku ze względu na podejrzenie stosowania domowej przemocy. Prawo do jej wszczynania mają przedstawiciele pięciu instytucji: policji, pomocy społecznej, oświaty, służby zdrowia oraz gminnych komisji rozwiązywania problemów alkoholowych. Jest lepiej - to o około 20 tysięcy więcej założonych kart niż jeszcze w 2012 roku. Mimo to w Polsce każdego tygodnia trzy kobiety giną w ciszy z powodu przemocy w domowej.

- Dużą rolę odgrywa wstyd. Często kobiety wstydzą się nie tylko policji czy nas, ale w ogóle nie mówią nikomu. Nie raz słyszałam od klientki, że długo zwlekała, bo dla niej przyznanie się byłoby równoznaczne z przyklejeniem łatki osoby słabej - opowiada dyrektorka gdańskiego oddziału Centrum Praw Kobiet.
Zobacz także: Ludzie Trójmiasta - dziewczyna, której nie powstrzyma nic, nawet choroba

Prysznic ze stoperem, pokój bez kaloryferów



Aleksandra opowiada: - Przemoc u jednej z naszych klientek trwała kilkanaście lat. Sytuacja była o tyle dramatyczna, że ze strachu przed mężem musiała zamykać się w jednym z pokojów. Ten jednak w środku zimy wykręcił kaloryfery. Potrzeby fizjologiczne musiała zaś załatwić do garnków. Doznała poniżania, gróźb, szantażu, przemocy emocjonalnej i seksualnej. Nasza klientka przez gehennę, którą zgotował jej mąż, ma dziś lekki stopień niepełnosprawności. Wprawdzie sąd wydał nakaz eksmisji mężczyzny z ich wspólnego mieszkania, jednak musiało minąć ponad pół roku, zanim otrzymał lokal zastępczy i wyprowadził się.

Jakiś czas temu przyszła do nas kobieta, która jest właśnie w trakcie wyjścia z przemocy domowej. Sytuacja o tyle smutna, że osobą, która dzwoniła na policję w czasie licznych domowych awantur, był 7-letni syn ofiary. Nawet jeśli dziecko samo nie doznaje przemocy, to widok krzywdzonej matki na psychikę wpływa identycznie, jak gdyby samo było ofiarą.

Inna sytuacja: Ojciec mierzył stoperem, jak długo dzieci biorą prysznic. Po szkole z kolei zawsze musiały najpierw do niego dzwonić. Zależnie od humoru pozwalał lub zabraniał im wrócić do domu. Kiedy akurat miał gorszy nastrój, niezależnie od pory dnia i pogody, maluchy musiały krążyć po osiedlu, aż zmieni zdanie. Matka nie miała nic do powiedzenia.

W takich sytuacjach często trudno pohamować emocje. Niczego jednak nie robimy bez wiedzy i zgody naszych klientek. Jesteśmy krokiem "pomiędzy". Pomiędzy biernością a pójściem na policję. Pomiędzy strachem a odwagą. Kiedy zwraca się do nas kobieta, która zbierała się do tego latami, nie będziemy wydawać jej poleceń, co i jak ma robić. Ona doświadczała tego na co dzień, często całymi latami. Polecenia słyszy w domu, w pracy, w przemocowym związku. My chcemy wzmacniać nasze klientki tak, by same mogły podjąć kluczowe decyzje i działania.

Zobacz także: Ludzie Trójmiasta - z Gdyni na najwyższe szczyty

"Często klientki przychodzą do nas zdeterminowane, gotowe działać, a potem słuch po nich przepada, bo nie chcą niszczyć rodziny, bo nie mają siły, bo udobruchał je oprawca, bo właśnie trwa najlepszy w ich życiu miesiąc miodowy. Kobiety wycofują się z walki o siebie z wielu powodów." Na zdjęciu: Aleksandra Mosiołek. "Często klientki przychodzą do nas zdeterminowane, gotowe działać, a potem słuch po nich przepada, bo nie chcą niszczyć rodziny, bo nie mają siły, bo udobruchał je oprawca, bo właśnie trwa najlepszy w ich życiu miesiąc miodowy. Kobiety wycofują się z walki o siebie z wielu powodów." Na zdjęciu: Aleksandra Mosiołek.

Mania kontroli



Kobiety, przyzwyczajane latami do pewnych zachowań mężczyzny, często nie zdają sobie sprawy, że te są przemocą. Że są ofiarami przemocy, która nie zawsze musi mieć oblicze bicia czy gwałtów. Częstym "objawem", który powinien wzmóc czujność, jest ograniczanie kontaktów kobiety z rodziną i przyjaciółmi. Stopniowe izolowanie jej od świata, tak że niepostrzeżenie nie ma ona już nikogo, a jej jedyną bliską osobą jest oprawca.

Częste jest też wmawianie ofierze choroby psychicznej. Wzmacnianie poczucia, że to z nią jest coś nie tak, a nie z sytuacją albo - w żadnym wypadku - ze sprawcą. Najczęściej agresor twierdzi, że stosuje dany rodzaj przemocy - i nie musi wcale objawiać się ona fizycznie - dla dobra ofiary. On przecież chce jej pomóc.

Na dowód, że przemoc to nie tylko ciosy i ból fizyczny, Aleksandra opowiada kolejną autentyczną, przyprawiającą o gęsią skórkę, historię klientki centrum - kobiety z wyższej klasy społecznej, pracującej w dużej międzynarodowej korporacji na wysokim stanowisku. Mąż wywoził ją nocą do lasu i zostawiał tam bez słowa, zupełnie samą. W piżamie, po ciemku, nieraz na mrozie. Musiała samotnie, bez pieniędzy ani telefonu trafić do domu przed świtem i jak gdyby nigdy nic przygotować się do pracy.

- Bicie to najczęstsza forma przemocy, ale w żadnym wypadku nie jedyna - mówi Aleksandra Mosiołek. - Szantaż emocjonalny, popychanie, ale też zostawianie w niebezpiecznym miejscu - to inne, mniej oczywiste formy znęcania się. Przemoc ostra od tej bardziej "subtelnej" nie różni się jednym - każda forma wiąże się z chęcią podporządkowania sobie drugiej osoby i sprawowania nad nią kontroli: fizycznej, psychicznej, ekonomicznej, seksualnej. Tylko jednej z nich albo wszystkich naraz.
Zobacz także: Stworzyli komiks, w którym uczą, jak walczyć z przemocą

Wspólny plan działania



W gdańskim Centrum Praw Kobiet pomocy mogą szukać mieszkanki nie tylko Gdańska, ale i całego Pomorza. Coraz częściej dzwonią kobiety z mniejszych, sąsiednich miejscowości: Malborka, Sztumu, Kwidzyna czy Tczewa. Wszystkie formy pomocy są bezpłatne.

W siedzibie dyżuruje na przemian około dziesięciu psycholożek i tyle samo prawniczek gotowych nieść pomoc ofiarom przemocy. Poza tym silnie działa grupa wolontariuszy. Tymi ostatnimi są również byłe podopieczne placówki - kobiety, które wyszły z przemocy.

Pierwsza konsultacja w CPK trwa zazwyczaj godzinę. W jej czasie psycholożka robi rozeznanie na temat tego, co dokładnie się dzieje. Pracownice centrum dowiadują się wówczas, jak poważa jest sytuacja, czy wymaga interwencji tu i teraz, czy nie następuje zagrożenie zdrowia lub życia. Informują wówczas klientkę o różnych drogach działania i ich konsekwencjach. Układają wspólnie plan działania.

W dniu mojego spotkania z Aleksandrą w centrum odbywa się akurat ostanie spotkanie zamkniętej grupy wsparcia dla kobiet, które doświadczyły przemocy. Panie przez blisko pół roku wspólnie z psycholożką pracowały nad swoimi przeżyciami. Puścił wstyd i poczucie winy. Pozostała czysta głowa i wola walki o siebie. Nabór do kolejnej grupy rusza już w styczniu.

Opinie (344) ponad 100 zablokowanych

  • (4)

    Ja doprawdy nie rozumiem bab, które dają się tłuc latami i nie odejdą, "żeby dzieci ojca miały...". Bo lepszy ch.j złamas niż brak ojca. A że dzieci mają psychę zrytą jak ta lala, to taka nie pomyśli otumaniona niemocą.
    Jakby na mnie chłop rękę podniósł lub na dzieci, serio - zatłukłabym. Nawet by nie wiedział, czy zarobił patelnią, garem czy siekierą, która jest w mojej rodzinie od kilkudziesięciu lat!

    • 30 17

    • Dlatego nie Ty tam pracujesz

      Możesz nie rozumieć przemocy.
      Nie rozumiesz 1000 innych rzeczy i się nimi też nie zajmujesz.

      Pozostawienie w takiej relacji wynika z prania mózgu i straszenia kobiet. A chłopcy z policji raz przyjadą i rzucą typa że schodów a raz przyjdą i proszą by się złożył w kojo dla spokoju.

      To co piszesz jest przykładem uproszczenia złożonych psychologicznie sytuacji.

      • 15 4

    • Bo często sytuacja nie jest taka jak opisujesz, że facet w ramach hobby bije biedną kobietę, tylko często zaczyna się od przemocy psychicznej i seksualnej wobec mężczyzny.

      • 0 5

    • Łatwo powiedzieć....

      • 0 0

    • głupoty wypisujesz siedzą z opracami bo gdzie pójdą z dziećmi pod most

      • 0 0

  • Znam przypadek gdzie alkoholiczka terroryzuje całą rodzinę (2)

    • 32 4

    • I?

      • 3 5

    • Ma krzywy nos?

      • 3 1

  • Kolejny artykuł (3)

    podkręcający sztucznie atmosferę w celu utrzymaniu stanu permanentnego strachu,co z koleii tłumaczy wydawania kasy "państwowej" na projekty/organizacje walczące z problemami,które same kreują.

    • 30 29

    • coś jest w tym co piszesz

      • 12 6

    • (1)

      fakt, nie wiadomo co tym babskom nagle odwaliło, że pociągnięcie z liścia to jakaś przemoc. leci potem taka na policje jakby się jej nie wiadomo co działo.

      • 5 5

      • Jak się dowiesz(w co szczerze wątpię)

        co znaczy "czytanie ze zrozumieniem,to wróć do tego artykułu i komentarza.

        • 2 1

  • Bzdury! (5)

    Częstym "objawem", który powinien wzmóc czujność, jest ograniczanie kontaktów kobiety z rodziną i przyjaciółmi. Stopniowe izolowanie jej od świata, tak że niepostrzeżenie nie ma ona już nikogo, a jej jedyną bliską osobą jest oprawca.

    Czytaj więcej na:
    https://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Ludzie-Trojmiasta-pomaga-kobietom-wyjsc-z-przemocy-n130647.html?strona=3#opinie#tri

    Moim zdaniem, w dzisiejszych czasach jest dokładnie odwrotnie! Sfeminizowane polskie kobiety, a jest ich większość, zupełnie nie znają słowa partnerstwo czy równouprawnienie w związku. Wydaje im się, że one, jako "żony i matki" mają jedynie prawa... i partner ma jedynie przy nich skakać, na wszystko się godzić i spełniać zachcianki, bo jak nie, to foch, rozwód, a przy okazji jeszcze dokleimy przemoc ...
    Coś na wzór "narodu wybranego"
    Najciekawsze, że badania wielu niezależnych instytucji, wykazały, iż w ponad 90% to dzisiejsze kobiety "doprowadzają" do zawarcia małżeństwa, ale paradoksalnie, taki sam odsetek kobiet następnie wnosi pozew o rozwód. Wiem, za chwilę odezwą się "księżniczki ze spalonego teatru"i stwierdzą, że jest tak dlatego, iż dzisiejsi mężczyźni nie nadają się do związków... , ale skoro hipotetycznie tak jest, to po kiego .uja ciągniecie ich do USC, a później ciągacie po sądach i robicie ze "swoich ofiar" oprawców.
    Temat na pracę doktorską.

    • 28 16

    • nie bądź kanapowym ekspertem... (1)

      mężczyźni, którzy manipulują swoimi partnerkami właśnie tak robią, stopniowo odcinają je od rodziny i przyjaciół, uzależniając od siebie.
      Istnieją też kobiety, które postępują w podobny sposób. Płeć nie gra roli, jeśli ktoś ma umysł patologicznego manipulatora.
      Twój komentarz być może ma w sobie trochę prawdy, ale generalizowanie jest niebezpieczne dla prawdziwych ofiar przemocy psychicznej.

      • 7 5

      • Prawdziwych ofiar przemocy psychicznej jest garstka w porównaniu do ofiar wykreowanych przez feministyczną "modę na bycie ofiarą". W większości przypadków, to zwykłe cwaniactwo i manipulatorstwo, a prym w tym procederze niestety wiodą panie. Jeszcze kilka lat i dla wielu "księżniczek" przemocą psychiczną będą takie okoliczności jak zajście w ciążę, odprowadzenie dziecka do przedszkola czy wspólny rodzinny posiłek.
        I zupełnie nie generalizuję! Chodzi jedynie o tę część kobiet, które tak właśnie postępują, ą że jest ich coraz więcej, to i "problem" jakby coraz bardziej widoczny...
        I na koniec, pozwolę sobie nie zgodzić się, że płeć nie gra roli. Gra i to bardzo dużą rolę. Mężczyźni, jeżeli nawet są ofiarami przemocy, to tylko w skrajnych przypadkach o tym opowiedzą, a jeżeli nie są, to nigdy nie stworzą legendy "bycia ofiarą przemocy". Na tego typu działania, przyzwolenie społeczne mają jedynie "księżniczki". To raz, a dwa, facet jest z Marsa i jego zachowania, odczucia, przemyślenia, działania... są zupełnie inne.

        • 5 5

    • Jest różnie i jak życie pokazuje dwie osoby są (1)

      odpowiedzialne, że się nieukłada w związku (pomijam psychopatów i przemocowców obu płci) ale zdarza się tak, że jak kobieta ma więcej cech męskich lub musi być matką lub facetem w związku to przestaje nawet nieświadomie szanować partnera.

      • 3 4

      • Tutaj w pełni zgoda.

        Jeżeli hipotetycznie jest tak, że dwoje partnerów "nie może się dotrzeć w związku" i pomimo szczerych rozmów i wykorzystaniu wszelakiej pomocy z zewnątrz, dalej nie trybi, to. należy się rozstać z "klasą i po partnersku". W tej sytuacji nie ma mowy o "dla dobra dziecka", gdyż faktycznie nieświadomie ktoś kogoś będzie krzywdził, nawet nieświadomie. Niestety, ale często zdarza się, że ludzie (obojga płci) nie są dojrzali bądź zupełnie nieprzygotowani do "życia w rodzinie" czy bycia rodzicem. jeszcze częściej nie chcą się tego nauczyć, bądź zwyczajnie nie mają predyspozycji ... To rozumiem doskonale. Natomiast nie rozumiem i nigdy nie zrozumiem kobiet, które najzwyczajniej nie chcą tego pojąć, a najłatwiejszą "drogą do sukcesu" są takie feministyczne Ole, które podpowiedzą "jak załatwić niedobrego faceta".

        • 2 1

    • Daj spokój, mojej też udało się doprowadzić do sytuacji, kiedy dzieci dzielą babcie na tę lepszą i tę gorszą. Niby nieświadomie i niewinnie, wystarczy mniej kontaktu z częścią rodziny przez kilka lat i już masz efekty. Tata jest od zarabiania kasy, rodzina taty jest od przysyłania prezentów albo pożyczania kasy.

      • 3 1

  • (5)

    Boże.. Jakbym czytała o swoim mężu. Po latach dopiero zauważyłam że nie mam starych znajomych, rodziny. Jak ma dać pieniądze na życie to najpierw muszę oglądać jego sfochowaną wiecznie morde a potem obliczac przy nim ile potrzebuje, czyli liczę że chleb tyle, mleko masło tyle, wedlina tyle itd. Niestety zarabiam zbyt mało żeby utrzymać siebie i dzieci i muszę to znosić. Powoli wysiadam. A jak spotykamy się że znajomymi (oczywiście jego z lat młodości) to jest wszystko kolorowo, na zewnątrz jest wszystko cacy. Raz jedyny kiedy mnie bardzo ponizyl zwierzylam się teściowej która skwitowala "no przecież cię nie bije". Rodzicom nigdy nie powiem, tego wstydu bym nie zniosla i gadek "a nie mówiłam".

    • 25 21

    • kochanie to Ty?

      • 7 10

    • (2)

      ...a gdzie jest powiedziane, że "ma dać pieniądze na życie". Sprawa jest prosta, skoro to taki problem w waszym związku. Ty oddawaj jemu pieniądze na życie, a on niech uprawia jogging po sklepach, robi opłaty, planuje etc.

      • 12 12

      • To jest rodzina. rodzina a nie indywidualne jednostki. (1)

        Obie strony dają coś od siebie, prace, czas, poświęcenie, pieniądze.

        • 4 2

        • dokładnie o tym mądralo napisałem, tylko trzeba zrozumieć ...,
          Każda ze stron ma obowiązek łożyć na rodzinę jak najlepiej potrafi i wg możliwości osobistych! Skoro jednak "księżniczkę" frustruje fakt, że musi "żebrać" o pieniądze od męża, to sprawa jest prosta. Niech on zarządza finansami - budżetem domowym

          • 2 3

    • "Jak ma dać pieniądze na życie"

      Roszczeniowopospolita Polska, kocham ten kraj...

      • 6 7

  • No to może teraz artykulik o instrumentalnym wykorzystywaniu "niebieskiej karty" do celów rozwodowych? (3)

    "Ofiara" idzie do MOPSu czy CPK , gada co jej papuga podpowie i facet ugotowany na parę miesięcy. Tłumaczy się, że nie jest wielbłądem ale kwit jest. Co na to pani Ola?

    • 28 11

    • Pani Ola na to NIC, bo to działa tylko w jedną stronę! (1)

      Mówiąc krótko. "facet ma praktycznie zawsze prze...bane". I nie dlatego, że z natury jest zły, ale dlatego, że w dalszym ciągu taki panuje stereotyp w społeczeństwie i różnego rodzaju instytucjach... Nadto, w obecnych czasach zrobiła się moda na feminizm, a to jeszcze bardziej eskaluje problem. Dla przykładu, dzisiejsza feministka chce się rozwijać, chodzić na koleżeńskie spotkania, na fitnes, pazurki etc. Tym samych, na rękę jej że jej mąż w tym czasie zajmuje się domem i opieką nad dziećmi. Natomiast kiedy dojdzie do rozwodu, na sali chętnie to wykorzysta, twierdząc, że mąż był leniwy i za mało udzielał się w życiu zawodowym, a tym samym nie dbał i nie zabezpieczał rodziny finansowo na odpowiednim poziomie. Gdyby natomiast gość harował po 12 godzin dziennie, to "księżniczka" opowiadałaby przed sądem, że "nie interesował się rodziną, bo nigdy nie miał dla niej i dzieci czasu..." Temat na długie wieczory.

      • 19 7

      • @WildChicken: Pytanie było retoryczne. 120% racji

        • 9 4

    • Dokładnie, tak jak piszesz,
      "facet to świnia"
      a baby też potrafią nieźle wkur...ć, i wiecznie im się krzywda dzieje i żądania mają.

      • 11 5

  • Liga broni, Liga radzi, Liga nigdy Cię nie zdradzi!

    • 22 7

  • No dobrze, że pomagasz im wyjść z przemocy.

    Baby ostatnio strasznie agresywne się zrobiły.

    • 28 9

  • Druga strona tego medalu

    Śledczy umorzyli sprawę rzekomych gwałtów, mobbingu i molestowania seksualnego, w które mieli być zamieszani znani publicyści „Krytyki Politycznej” i „Gazety Wyborczej”, ale na jaw wychodzą szczegóły dotyczące szokujących obyczajów w lewicowo - feministycznym środowisku. W tle tej głośnej sprawy pojawiają się narkotyki, alkoholowe libacje i seksualne burdy, do których, zdaniem świadków i pokrzywdzonych, miało dochodzić w tym środowisku.

    • 19 10

  • Podsumowanie (3)

    A nie lepiej nie być z żadnym facetem i mieć święty spokój?:) polecam !

    • 32 5

    • mlodas i glupia jeszcze

      • 5 11

    • lepiej, szkoda faceta!

      • 9 2

    • Tak trzymaj. I nam i wam będzie lepiej.

      • 6 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane