• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Minibrowar i sala balowa - tak się zmieni dawna przychodnia

Marzena Klimowicz-Sikorska
20 lutego 2013 (artykuł sprzed 11 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat PG4 obok dworca w Gdańsku ma już pięć lat
Restauracja i minibrowar, w którym będzie warzone stare gdańskie piwo Jopen. Restauracja i minibrowar, w którym będzie warzone stare gdańskie piwo Jopen.

Słynne w dawnym Gdańsku piwo jopejskie ma być główną atrakcją minibrowaru, który powstanie w byłej przychodni kolejowej przy Dworcu Głównym PKP w Gdańsku. Poza restauracją znajdą się w nim także biura.



- To, co z poprzednim konserwatorem ustalaliśmy przez 2,5 roku, z nowym załatwiliśmy w 2,5 godziny - mówi Cezary Zieliński, właściciel firmy Versus i budynku dawnej przychodni kolejowej PKP zobacz na mapie Gdańska przy dworcu PKP w Gdańsku. W budynku, który od lat jest największym słupem ogłoszeniowym w mieście, latem mają się zacząć prace budowlane, które przywrócą mu dawny blask. - Udało nam się osiągnąć rozsądny kompromis z konserwatorem. Dostaliśmy zielone światło w kluczowych dla nas kwestiach, a to już bardzo wiele - cieszy się Zieliński.

Inwestor i konserwator ostatecznie porozumieli się co do koncepcji tego obiektu, łącznie z jego kształtem architektonicznym. Na wiosnę do urzędu konserwatorskiego mają wpłynąć do zatwierdzenia dwa projekty: architektoniczno-budowlany i wielobranżowy.

- Ten budynek znam jak własną kieszeń, bo jeszcze gdy miał poprzedniego właściciela, wykonywałem w nim orzeczenia konserwatorskie, badałem polichromie na ścianach i klatkach schodowych. Moim zdaniem planowana ingerencja została ograniczona do minimum - mówi Dariusz Chmielewski, wojewódzki konserwator zabytków w Gdańsku. - Nie mogę się doczekać zmian, bo tolerowanie dłużej, w centrum miasta, słupa ogłoszeniowego jest nie do wytrzymania. Cieszę się, że wreszcie coś się stanie z tym budynkiem.

A stanie się sporo. Choć od strony Wałów Jagiellońskich budynek będzie wyglądał jak za czasów swojej świetności, to na parterze od strony torów kolejowych pojawi się stalowo-szklane foyer, w którym znajdzie się główne wejście do obiektu. Z niego będzie można dostać się do piwnic, w których znajdzie się restauracja z minibrowarem. To właśnie w nim właściciel budynku planuje warzyć stare gdańskie piwo typu Jopen, czyli jopejskie.

Na południowej elewacji budynku (od strony Nowego Ratusza, czyli Żaka) zrekonstruowany zostanie portal, który niegdyś został zamurowany. Dawny blask odzyska też to, co najcenniejsze w budynku, czyli główna klatka schodowa wraz z przedsionkiem z glazurowanymi kafelkami. Odrestaurowana zostanie także sala balowa, która dziś w niczym nie przypomina tej z czasów świetności.

Zobacz jak obecnie wyglądają wnętrza dawnej przychodni kolejowej

- W sali balowej odnaleźliśmy przynajmniej dwie polichromie z aniołkami, jabłuszkami i słoneczkami. Do tego są negatywy po sztukaterii. Może inwestorowi uda się je zrekonstruować - zastanawia się konserwator. - Pewne jest, że funkcja przychodni, którą przez lata spełniał ten budynek, była dla niego niszcząca. Laboratoria z chemikaliami, pomieszczenia do rentgena - to wszystko działało destrukcyjnie. Duży też był stopień skażenia tego budynku, dlatego większość tynków trzeba było usunąć. W tej chwili gmach jest suchy, odkażony i bezpieczny.

Ze względu na wibracje, którymi przez lata poddawany był gmach, z jednej strony powodowane przez ruch na Podwalu Grodzkim, z drugiej przez pociągi, ściany popękały.

Czy gmach byłej przychodni kolejowej przy Dworcu Głównym PKP to, według ciebie, dobra inwestycja?

- Żeby je wzmocnić wykonamy konstrukcję żelbetową, która będzie trzonem wbitym w ziemię. Do niej zostaną przymocowane fasady, co sprawi, że przestaną się rozjeżdżać - tłumaczy Cezary Zieliński. - Do tego postawiliśmy też na wibroizolację, którą opracowali naukowcy z Politechniki Gdańskiej. Polega ona na tym, że budynek będzie okopany na szerokość 1 do 1,5 m tworząc fosę, następnie zostanie wypełniony specjalnym granulatem, który pochłonie mikrowibracje.

Zdaniem właściciela, realnym terminem zakończenia prac w budynku będzie wiosna 2014 r. O kosztach jednak wspomina niechętnie.

- Jestem inwestorem, który działa w sposób nostalgiczny. Nie żałuję tej inwestycji, choć były trudne chwile, kiedy nie czułem się przez urzędników rozumiany. Niemniej chcę, żeby to był ładny budynek, chętnie odwiedzany - mówi Cezary Zieliński. Przyznaje jednak, że kupno i remont gmachu nijak mu się nie zwrócą. - Pod kątem finansowym to jeden z moich najgorszych projektów, bo budynek po byłej przychodni kolejowej PKP będzie najdroższym budynkiem w Gdańsku. Co do tego jestem pewien.

Miejsca

Opinie (145) 7 zablokowanych

  • E, tam, jopejskie.... Nie wiem jak dawniejsze smakowało, ale wiem jak smakowało EB !!!

    Może ktoś wreszcie wpadnie na pomysł, żeby go zreaktywować ? To byłby absolutny hit na rynku !!

    • 0 0

  • trochę historii?

    Zastanawia mnie, czym był ten budynek wcześniej, zanim stał się przychodnią -- skoro jest w nim sala balowa...

    • 0 0

  • Przychodnia koło Dworca PKP ...

    s****IZM MAZGALIZM ! Budynek Przychodni Kolejowej koło Dworca PKP został kilka lat temu sprzedany , podobno miał być wybudowany Hotel na EURO. I znów matactwa ???

    • 0 0

  • precz z leczeniem (3)

    Niech żyje bimbrownia

    • 117 52

    • To duży zastrzyk wpływu pieniędzy do budżetu miasta. (1)

      Pieniądze ze sprzedaży tegoż zabytku przeznaczyć na budowę nowego w pełni wyposażonego ośrodka zdrowia.Budynek wart wielkich pieniędzy.Mam nadzieję,że nie zostały przeznaczone na premie.Czekam na informacje o budowie takiego ośrodka.

      • 1 5

      • sprzedany

        Dawno sprzedany

        • 0 0

    • nie precz z leczeniem tylko leczmy się alkoholem

      • 10 2

  • Z tym piwem jopejskim to jakaś ściema

    j.w.

    • 1 0

  • minibrowar pisze się razem (1)

    panno redaktor z dysleksją

    Odpowiedź redakcji:

    Dziękujemy za sugestię. Treść została poprawiona.

    • 9 0

    • mały browar maxi browar duży browar mini browar

      piszemy osobno czy się myle? a może obie formy sa poprawne?

      • 0 0

  • Aaaa, rozumiem...

    to piwko to dla podróżnych, z peronów blisko tak?

    • 1 0

  • PKP to było imperium - 300.000 osób zatrudnionych , plus ci , któym dawali pracę przy okazji, górnicy itp. (20)

    Z rodzinami miliony ludzi.

    Podobnie było z innymi firmami , jak choćby Poczta & Telefon & Telegraf i wiele innych.

    Były to firmy, które mogły skutecznie konkurować z zagranicznymi firmami, nie tylko w Polsce , ale i na świecie, dlatego należało je zniszczyć - rękoma rodzimych zdrajców.

    Mechanizm był prosty, rozdrabniać firmy i poprzez nieudolne kierownictwo doprowadzać nie tylko do powszechnej ruiny finansowej, ale i do znienawidzenia danych firm przez społeczeństwo, tak by ludzie , wręcz czekali na ich przejęcie przez prywatne lub obce firmy - np. ludzie mówią, niech już przyjdzie ta Niemiecka kolej do Polski! albo: Niech nas znowu rozbiorą ! itp.

    Upadające prywatyzować za grosze, albo wprowadzać do spółek na "śmiesznych" warunkach.

    Dopłaty z UE właśnie temu służą i służyły, by dać ochronę w/w kombinacjom, ludzie myślą , że Polska się rozwija a ona kona.

    Komuna była zła, jednakże to prawda, że za jej trwania byliśmy 10 gospodarką świata z nie byle jakim socjalem - bezpłatne szkolnictwo itd.

    - gdzie dzisiaj jesteśmy ? Parobki świata.

    a na trupie Polski żerują zachodnie koncerny.

    • 39 33

    • Miejscami trafna obserwacja, ale zupełnie nietrafiona diagnoza.

      W PRL tak wielkie przedsiębiorstwa istniały i mogły istnieć, bo... nie były nastawione na maksymalizację zysku. PKP czy "Poczta, Telegraf, Telefon" mieściły się bardziej w kategorii instytucji publicznych (zwróćmy choćby uwagę na samo określenie: urząd pocztowy), do których państwo mogło i chciało dopłacać, niż przedsiębiorstw mających generować zysk. Wpisywały się również świetnie w logikę systemu socjalistycznego, w którym zakłady pracy miały znaczenie nie tylko ekonomiczne, ale pełniły też ważną funkcję społeczną: tworzenie miejsc pracy, opieka socjalna dla pracowników, rozwiązywanie problemów mieszkaniowych (osiedla i hotele pracownicze).

      Dzisiaj w tych firmach - choć formalnie nadal są one państwowe - panuje już nowa, typowo kapitalistyczna logika. Dyrektorzy rozliczani są z wyników finansowych, firmy mają ciąć na potęgę ("optymalizować") koszta itp. itd. Z drugiej strony firmy te zachowują (de facto) pozycję monopolisty, więc całe to cięcie kosztów odbija się nie tylko na pracownikach, ale i konsumentach. Robią dokładnie to samo, co robiłby każdy "prywaciarz", mając pozycję monopolisty.

      Spójrzmy teraz jeszcze na podmioty, które sprywatyzowano. Weźmy np. Telekomunikację Polską. Do 1998 r. firma ta pozostawała w rękach Skarbu Państwa, zachowując w zasadzie "urzędową" strukturę z czasów PRL (kiedy była częścią PP "Poczta, Telegraf, Telefon"). W każdym większym mieście posiadała "zakład telekomunikacyjny" (w Gdańsku oddzielny, w Gdyni oddzielny). W każdym zakładzie szereg wydziałów: administracyjny, techniczny, informatyczny, rachunków, analiz itp, itd. Przy każdej osiedlowej centrali - biuro napraw i obsługi klienta. Dziesiątki czy setki miejsc pracy. Dziś z tej całej struktury nie pozostało NIC. W większym mieście znajdziemy co najwyżej salon firmowy (maksymalizacja sprzedaży), a centrale (bezobsługowe) stoją w zaniedbanych, opustoszałych budynkach. Czy właściciel tego przybytku powie jednak, że firmę zniszczono? Nie - on stwierdzi, że to restrukturyzacja, optymalizacja kosztów i maksymalizacja zysku. Tak działa kapitalizm.

      Może więc zamiast pisać, jaka to "komuna" była zła, odcinać się od niej, a jednocześnie wychwalać pewne elementy tamtego systemu, warto spojrzeć na sprawę trochę szerzej? Przedsiębiorstwa, o których piszesz, w kształcie, o jakim piszesz, mogły funkcjonować właśnie dlatego, że pozwalał na to system socjalistyczny. Może więc trzeba wyciągnąć zupełnie inny wniosek: nie był to system wcale tak zły, jak się go przedstawia obecnie w mediach? Już choćby dlatego, że dla państwa równie istotna jak ekonomia była polityka socjalna - i starało się znaleźć między nimi "złoty środek". Tego złotego środka, zapewne nie w taki sposób jak 30-40 lat temu (bo do tego powrotu już nie ma), ale jednak wciąż warto szukać. A u nas, niestety, myśli się głównie o tych, którzy chcą "optymalizować koszta" i "maksymalizować zysk".

      Kraje, które tę potrzebę zrozumiały i stawiają na prosocjalną politykę (choćby cała Skandynawia), uchodzą od lat za najbardziej przyjazne w Europie. I przyjazne są nie tylko dla "roszczeniowców" (jak to się ich złośliwie nazywa), ale również dla przedsiębiorców. Wniosek: wszyscy na takim modelu korzystają.

      • 1 0

    • (11)

      Polska 10 gospodarką świata za komuny???????
      WTF

      • 10 8

      • (9)

        No tak. W latach 1945-1989 sklepy całego Zachodu uginały się od produktów "made in Poland". W Berlinie Zachodnim, Dortmundzie, Paryżu, Londynie, Los Angeles, Tokio i innych miastach ludzie zapisywali się w salonach samochodowych z wyprzedzeniem na nowe modele "Warszawy" czy "Poloneza Caro". Zachodni politycy błagali NBP o kolejne pożyczki... przyszedł Tusk i wszystko to zniszczył.

        • 24 4

        • To były wyroby przemysłu cięzkiego, surowce, żywność (2)

          To były wyroby przemysłu cięzkiego, surowce, żywność

          "statki, przemysłowe wyroby hutnicze, węgiel, siarka, miedź, itp. to próżno szukać tych produktów w butikach" - tak jest,

          mały cytat z Głosu Wybrzeża z dn. 26 marca 1974: "w Stoczni Gdańskiej ... znajduje się obecnie w budowie 11 kadłubów .. o łacznej nośności 94 tys. ton."
          Butikami, fryzjerami, biurowcami i afentami ubezpieczeniowymi nie zbudujesz dobrobytu kraju. Aktualnie UE daje kasę, a głupi udzie myślą, że tak będzie zawsze, figa z makiem, ustanowią tu kolonię i będziemy wegetować.

          • 5 10

          • (1)

            no tak, wytop surówki stalowej, surowce i żywność stanowią przecie o potędze Niemiec, Japonii czy USA :D:D

            • 5 4

            • Aż cztery minusy. Czyli zatem Japonia czy Niemcy opierają swoją siłę gospodarczą na eksporcie surowców? Czy może raczej ich produkty eksportowe to mają na sobie znaczki Sony, VW, Toyota, Mercedes...

              • 1 0

        • jeśli to były statki, przemysłowe wyroby hutnicze, węgiel, siarka, miedź, itp. to próżno szukać tych produktów w butikach (3)

          Nowego Jorku.

          • 9 2

          • (2)

            "węgiel, siarka, miedź" - surowce znaczy? A "przemysłowe wyroby hutnicze" to dalej eksportujemy z powodzeniem, czego swiadkiem choćby skocznia narciarska Holmenkollen. W całej reszcie PRL leżał i kwiczał, od przedpotopowej motoryzacji, by nie wspomnieć w ogóle o elektronice.

            Poza tym propaganda klęski snuta przez "prawdziwych Polaków" jest doprawdy żałosna; w imię doraźnej walki politycznej, w imię przejęcia władzy podkopuje tylko dumę, jaką może każdy Polak odczuwać z bezprecedensowego rozwoju kraju, jaki obecnie trwa. I nie mówię tu o fryzjerach i biurach, ale polskich produktach przemysłowych rzeczywiście popularnych na zachodzie.

            • 7 3

            • Dumę?? Jak śmiesz odczuwać dumę!

              Nie dość ci GW tłumaczy, że jesteś potomkiem szlacheckich warchołów, morderców jeńców radzieckich wojny 1920 i kolaborantów III Rzeszy mordujących Żydów w Jedwabnem? Oj, jeszcze dużo pracy edukacyjnej przed Czerską!

              • 4 3

            • zgadzam się z obydwoma akapitami.

              • 2 1

        • (1)

          Jasne lepiej i dłuuuugo łatwiej było np przehandlowywać z tymi rzekomo pustymi półkami handlowymi, np. marki polskich produktów, choć zapewne nawet pojęcia nie masz ile wykonywało się w Polsce za komuny pod cudzym szyldem. Weźmy taką wódkę jak słynna "Wyborowa" kiedy to tusko-bielecko-lewandowsko-idalni towarzysze od "tzw (nie)widzialnej ręki rynku" nadawali narrację sprzedaży wszystkiego jak leci i byle jak. Otóż tę mark cenioną jakby nie było, Agros przehandlował w Ameryce Środkowej wpierw za udzielenie licencji, potem zgodę na wytwarzanie spirytusu do wódki z sorgo a następnie sprzedaż marki. Tym sposobem kilku tusko-bielecko-lewandowsko-idalenych głupków nabiło sobie kabzę, kupując kilka domów i kilka nieco lepszych od Poloneza Caro samochodów, w zamian za ograniczenie produkcji w Polsce i zamknięciu wpływów z eksportu w ten rejon świata.
          Przykład z koleją to akurat nieszczęśliwy traf ale ten kto pamiętam ile czasu i jak szybko jeździły pociągi za komuny ten ma co porównywać do obecnego ślimaczego tempa. Przykład jednak Telekomunikacji Polskiej, jest jednak trafiony jak najbardziej. To spółka która generowała pokaźne przychody i zyski, która juz w nowej rzeczywistości szybko nadrobiła zaległości wobec poprzednich lat, która była bodaj 3 lub 5-ta spółką z Europy Wschodniej o najwyższej wycenie wartości a jedynie ze względu na zwrot kapitału ustępującej jedynie węgierskiemu MOL-owi (petrochemia). Kiedy więc załadowano mnóśtwo kapitału, także państwowego, bo była to sp-ka SP, sprzedano ją innemu molochowi państwowemu France Telecom. Pytanie zatem do idiotów, jaki jest sens rzekomej prywatyzacji sprzedając firmę należącą do jednego państwa, innemu państwu.
          Cały Twój wpis jest żałosną próba odwrócenia uwagi od złodziejskich zabiegów KLD a wmawiających pozostałym, że wspominanie wytworzonego majątku z czasów PRL, jest tylko i wyłącznie wstecznictwem, zabobonem, komuna itd. Otóż człowieku mało rozgarnięty, czy to komuna czy kapitalizm, kapitał i majątek są zawsze takie same.

          • 5 9

          • To właśnie m.in. temu przewałowi Agrosu z zgodą na produkcję "Wybornej" (bo taką ostatecznie nazwę ten gatunek nazwę otrzymał) z spirytusu z sorgo i innych zbóż lokalnych, komisja Unii Europejskiej przed kilku laty skutecznie uwaliła definicję wódki, jako produktu wytwarzanego wyłącznie z spirytusu z ziemniaków lub żyta. Oczywiście sprawę przemilczano a głównym oponentem był w m.in. francuski koncern "Pernod Ricard" nabywca praw do marki "Wyborowa", dzięki czemu wszedł w posiadanie wszelkich tajemnic umów handlowych itp treści łącznie z recepturami. Prawda jakie to było dziwne, kiedy walczącymi o markę wódki byli Finowie i Szwedzi a nie Polacy.

            • 5 1

      • Uwierz mi - propaganda sukcesu jest dużo starsza niż Tusk.

        • 11 3

    • Przypomnę , że PKP żywiło Cegielskiego, więźniów, tartaki , żwirownie (4)

      ZNTKi w całej Polsce i tysiące innych firm.

      Tego typu firmy to konie pociągowe dla całych gospodarek krajowych , coś ja VW w Niemczech.

      Wrogowie musieliby dużo się natrudzić by nas siłą doprowadzić do takiej ruiny , jaką mamy obecnie.

      • 5 5

      • PESA. Co to ta PESA? Czy PESA gorsza jest od ZNTKu?

        • 1 1

      • GóWnianije tłuki tego nie pojmują (2)

        Będą wzdychać do dawnej świetności kajzerowskiego Gdańska w której pierwsze skrzypce grały m.in. stocznie bazujące na ... zamówieniach rządowych. To z kolei dawało pracę w kopalniach, hutach, walcowniach, zakłądach stolarskich, te z kolei dawały prace leśnikom itd. Statkami pływali marynarze, także wszak zatrudnieni wożąc np. egzotyczne owoce czy choćby ryż żeby sobie jaśniepańśtwo mogło sushi zjeść itd.
        Szanowny Dariusu Salomonie, piszesz do kompletnych nieuków i niedorajdów, dla których najważniejszą z treści jest to co wyrzygał Niesiołowski w TVN-ie albo wypierdziała Środa czy Paliknot. Dla tych wtónych analafabetów liczy się umiejętność pisania kciukiem w smartfonie a nie jakakolwiek wiedza czy jej choćby liźnięcie. Dla tych pasjonatów marnotrawienia pieniędzy będzie zupełnie OK rozumienie że takiego Airbusa składa się w dużych sekcjach w kilku państwach Europy, angażując w to olbrzymie środki logistyczne i budując specjalne pojazdy tylko i wyłącznie służące do transportowania tych elementów. To wedle nich jest w porządku, bo na tę gigantomanię składają się po części także z mną, tobą i wieloma innymi. To osobnicy mający zatrudnienie w firmach nic nie wytwarzających, jak np. pośrednicy w rekrutacji (!!!, na wygłodniałym rynku pracy), szkoleniowcy BHP (świstki papieru) czy firmy pseudolekarskie wykonujące HURTOWO badania okresowe po prawdxzie na potrzeby zatrudniającego a nie zatrudnionego. Przykładów można tu mnożyć mnóstwo, niestety ich pojmowanie świata zatrzymało się gdzieś na kartkach historii, bez jej rozumienia. Według nich nawet spółdzielczość jest objawem komunizmu i archaizmu ale cóz tu rozmawiać z abnegatami jakiejkolwiek informacji.

        • 4 4

        • (1)

          Po dziś dzień wiadomo przecież, że pod banderą niemiecką pływa znacząca część światowego tonażu handlowego.

          • 2 1

          • a w niej pływa sporo wyrobników z Polski..

            Niestety, ludzie , w znacznej części , nie potrafią patrzeć analitycznie, widzą tylko to co media podadzą im na tacy.

            • 3 3

    • PKP

      mogło konkurować? ... Jeszcze długie lata nie będzie, długie ...

      • 4 2

    • ano 10 tą , za Gierka.

      Sprawdź sobie.

      • 12 7

  • spóźniony pomysł (10)

    Piwo Jopejskie warzy już Browar Piwna na Piwnej

    • 29 44

    • (1)

      Nieprawda. Warzą Dunkela i Stouty a to nie to samo przecież. Moim zdaniem próba przywrócenia piwa jopejskiego jest karkołomna no ale zobaczymy co z tego będzie.

      • 34 0

      • Nie jest karkołomna -

        w Holandii czy Belgii udało się uzyskać szczep gdańskiej piwnicznej pleśni, która powodowała specyfikę ważenia tego piwa. Problem taki, że teraz będzie to nieopłacalne - piwo jopejskie robiło się kilkadziesiąt lat...

        • 1 0

    • Ten Pan chyba nie doczytał czym to piwo było. Już widzę tłumy chętnych ;)

      • 6 1

    • Browar piwna nie warzy piwa, to jest napój piwopodobny (1)

      najgorsze piwo jakie piłem w tego typu lokalach w Polsce.

      • 15 13

      • tak było na początku, teraz jest już ok

        • 10 2

    • Piwo Jopejskie na Piwnej

      Zacznijmy od tego, że to co tam warzą to napój piwopodobny (jak Mela kiedyś). Receptura piwa Jopejskiego zaginęła w XVIII w. Hybryda jest warzona jedynie w Holandii. "Jopen" na piwnej to typowy "polski" chwyt reklamowy nie mający nic wspólnego z prawdą/rzeczywistością. Kibicuję inwestorowi z całych sił.

      • 22 3

    • Jpoejskie może być tylko z nazwy

      Może się nazywać jopejskie, ale nim nie będzie gdyż woda do prosukcji piwa musi być z dobrego źródła, a takie jest tylko we Wrzeszczu (na terenie, byłego browaru w Gdańsku, niestety....:(

      • 18 2

    • WODA Z RADUNI (1)

      była głównym składnikiem piwa jopejskiego. smacznego

      • 16 2

      • To prawda

        według dawnych kronik tajemnica piwa jopejskiego tkwiła w wodzie z Raduni. A jego ciemny kolor uzyskiwało dzięki temu, że wzdłuż tej rzeki na wysokości Oruni mieszkańcy domów mieli wychodki ustawione tak, że ich wypróżnienia wpadały wprost do tego kanału.
        Dlatego piwo jopejskie zwykle eksportowano, zwłaszcza do Anglii

        • 27 4

    • może jak będzie miał nieopodal konkurencję, to polepszy swój "sik"

      • 11 3

  • kazelot do płemieła (2)

    Bo im tylko, tylko o to chodzi
    Abyś sam sobie szkodził
    Abyś sam nie mógł myśleć
    Abyś sam nie mógł chodzić

    • 14 10

    • fanboje do budy. (1)

      • 1 5

      • a milicjanci gdzie, towarzyszu?

        • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane