• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Nie kupujcie podrabianych statków

ms, Puls Biznesu
6 marca 2007 (artykuł sprzed 17 lat) 
Stocznia Gdynia przestrzega armatorów, że zamawiając statki u jej trójmiejskich konkurentów mogą naruszać jej własność intelektualną. O niesnaskach pomiędzy niedawnymi narzeczonymi, czyli działającymi jeszcze w zeszłym roku razem stoczniami z Gdyni i Gdańska napisał Puls Biznesu.

Do niedawna wydawało się, że przeprowadzony kilka miesięcy temu rozwód dwóch stoczni, przebiegł niemal bezkonfliktowo. Teraz okazuje się, że niedawni narzeczeni mają problemy z... podziałem majątku.

Gdy Stocznia Gdynia była właścicielką zakłądu z Gdańska projekty statków powstawały na jej zamówienie i to ona jest dziś ich właścicielem. I to te projekty, które są kluczem do pozyskania zamówień, a więc też do sukcesu, budzą dziś kontrowersje.

Czy wierzysz w pokojowie rozstanie zmęczonych sobą partnerów?

Projektanci Stoczni Gdańsk stworzyli właśnie pierwszy autorski projekt statku po rozstaniu ze Stocznią Gdynia. Przyznają, że najpierw chcieli odkupić jeden z projektów należących do Gdyni, ale ponieważ nie dostali odpowiedzi zaprojektowali statek na własną rękę.

- Chcieliśmy odkupić od Stoczni Gdynia projekt jednego z kontenerowców, ale tak długo nie otrzymywaliśmy konkretnej odpowiedzi, że opracowaliśmy własny - mówi Andrzej Buczkowski, wiceprezes Stoczni Gdańsk.

Podobno oba projekty są do siebie niezwykle podobne. W Stoczni Gdynia mówi się, że oba statki różnią się przede wszystkim długością.

- Stocznia Gdynia wysłała do armatora, który chce zamówić od nas statki, list z ostrzeżeniem [przed ewentualnym zakupem jednostek, które byłyby budowane na podstawie gdyńskich projektów - przyp. red.]. Mogę jednak zapewnić, że to nasz własny projekt, zupełnie różny od modelu Gdyni. W większości, można powiedzieć, prototypowy - podkreśla Andrzej Buczkowski.

Gdański projekt to kontenerowiec o długości ok. 200 m. Miałby on ładowność ponad 3,2 tys. kontenerów, w tym ok. 500 chłodzonych. Pierwszy statek według tego projektu miałby powstać pod koniec przyszłego roku.

Wiceprezes stoczni Gdynia Arkadiusz Aszyk winą za zamieszanie obarcza swoich byłych pracowników, którzy po odejściu z firmy założyli własne biuro projektowe. Przekonuje, że listy do armatorów - także tego, który chce kupić statek w Gdańsku - spowodowane są właśnie tym wydarzeniem.

Dodaje, że nie mając wglądu w dokumentację Stoczni Gdańsk, nie może zarzucać jej wykorzystywania gdyńskiego projektu. - Gdyby jednak okazało się, że ktokolwiek dopuścił się takich działań, poczynimy odpowiednie kroki prawne - ostrzega w rozmowie z Pulsem Biznesu.
ms, Puls Biznesu

Opinie (13) 3 zablokowane

  • Gdynianie to kaszuby

    a wiadomo ze kaszub to ma czarne podniebienie i jest zawistny,zazdrosny i zabilby za pare sledzi wiecej

    stad problem na lini gda-gdy
    ZAWISC kto lepszy!

    skonczcie z tym pazerne gnidy i tak sie nie nachapiecie...niezdazycie
    za 30lat dopiero bedzie tutaj europejsko wiec juz bedzie po was!

    • 0 0

  • No jak tak pisza to nie kupie podrobionego statku.

    • 0 0

  • PIS czego się nie dotknie to... Ale pensje to sobie PISowscy prezesi stoczni podwyższyli od razu.

    • 0 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane