Nie ma chętnych na dzierżawę dworku w Kolibkach. Miasto prowadziło rozmowy z potencjalnymi inwestorami, ale do przetargu nikt nie przystąpił. Urzędnicy twierdzą, że winny jest... spadkobierca upominający się o tereny po swym przodku.
zmienić specyfikację przetargu, by warunki były bardziej atrakcyjne
9%
jak najszybciej rozwiać wszelkie wątpliwości dotyczące własności gruntów
80%
nie musi tego robić, oferta jest bardzo atrakcyjna, ale nie ma u nas inwestorów z dużym kapitałem
11%
O tym, że zwrotu
nieruchomości w Orłowie domaga się spadkobierca ich byłego właściciela,
pisaliśmy jako pierwsi jeszcze w sierpniu. Gdyńska kancelaria, reprezentująca wnuka
Witolda Kukowskiego, który kiedyś posiadał te ziemie, wystąpiła do miasta o zwrot nieruchomości - chodzi o ponad 300 hektarów, głównie w Orłowie, w tym także o
Dwór w Kolibkach .
W księgach wieczystych ostatnim właścicielem tych terenów była jednak Gdynia. Otrzymała grunty od państwa, w ramach komunalizacji. Wcześniej, tuż po II wojnie światowej, zostały one odebrane właścicielowi na mocy reformy rolnej. Część terenów sprzedano prywatnym właścicielom i zostały one zabudowane. Inne pozostały w rękach miasta. Tak, jak dwór w Kolibkach, który od lat niszczał, ale w końcu uchwalono plan zagospodarowania przestrzennego, który dopuścił stworzenie tam hotelu z ogólnodostępną restauracją. Miasto ogłosiło więc przetarg.
-
Niestety nikt do niego nie przystąpił. Na pewno nie bez znaczenia był fakt, że w mediach ukazały się informacje o roszczeniach potencjalnego spadkobiercy. Tyle tylko, że my weszliśmy w posiadanie tych ziem zgodnie z prawem i to Gdynia jest ich prawowitym właścicielem - podkreśla
Tomasz Banel, naczelnik wydziału polityki gospodarczej i nieruchomości w gdyńskim magistracie.
W tym wypadku urzędnicy są jednak sami sobie winni. Pierwszą korespondencję od przedstawiciela spadkobiercy otrzymali co najmniej kilka miesięcy temu. Co więcej, radca prawny Wojciech Bednarczyk, który reprezentuje Szweda, zaznacza że jego klient ma podobne plany jak miasto.
-
Całkowicie zgadza się z planami Gdyni, dotyczącymi tego terenu. Utworzenie pięciogwiazdkowego hotelu w tym miejscu to dobry pomysł - mówi
Wojciech Bednarczyk.
Strach inwestorów również może dziwić, bo warunki przetargu są bardzo korzystne. Teren objęty dzierżawą obejmuje 4 hektary działki, XIX-wieczny dworek ze stajnią, budynek browaru i gospodarczy z kuźnią. Okres dzierżawy to aż 40 lat, więc dobrze pomyślana inwestycja na pewno w tym czasie się zwróci. Co więcej, miasto deklaruje "odkupienie" postawionych w tym czasie nieruchomości, jeśli umowa nie zostanie przedłużona. Mimo to, chętnych na razie nie ma. Miasto ogłosi więc kolejny przetarg czy postara się szybko uregulować sytuację prawną?
-
Musimy to przeanalizować. Przetarg będzie miał sens, gdy będą oferenci - mówi Tomasz Banel.