• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Nie znasz życia, jeśli nie pracowałeś w sklepie

Aneta
29 października 2022 (artykuł sprzed 1 roku) 
Opinie (383)
Nawet w sklepach, w których jest porządek, klienci potrafią przewrócić wszystko do góry nogami - ku udręce obsługi i innych klientów. Nawet w sklepach, w których jest porządek, klienci potrafią przewrócić wszystko do góry nogami - ku udręce obsługi i innych klientów.

- Kradną wszystko, nawet bezpłatne torebki na pieczywo oraz owoce. Są niemili, roszczeniowi i zachowują się niemal tak, jakby byli królami i zrobili nam zaszczyt, że możemy ich obsługiwać - wieloletnia ekspedientka sklepu spożywczego opisuje nam, jacy klienci są najgorsi.



Spotykasz się z nieuprzejmością w sklepach?

Pani Aneta w sklepie spożywczym popularnej sieci pracuje od trzech lat. I twierdzi, że z roku na rok klienci są coraz mniej uprzejmi. Oto jej subiektywna opinia:

Od razu zaznaczę, że może to specyfika miejsca, bo pracuję w centrum Gdańska. Nie jest to sklep osiedlowy, gdzie większość stanowią stali klienci, a po prostu przypadkowe osoby. Może to ma znaczenie, a może po prostu ludzie się w ostatnim czasie zmienili. Bo problemów w zwykłej, kiedyś bezproblemowej pracy, jest coraz więcej.

Kradną wszystko - nawet darmowe torebki



Pierwsza rzecz to kradzieże. Fakt - kiedyś też były. Ale skala w ostatnich miesiącach wręcz zdumiewa. I nie giną już rzeczy tylko małe i drogie. Obecnie kradną, jak leci. Rano musimy pilnować dosłownie wszystkiego: łącznie z darmowymi torebkami na pieczywo i owoce, bo giną całe rolki. Nie wiem, może ludzie biorą je jako worki śniadaniowe, a może na śmieci? Fakty są takie, że ginie to bardzo często. Nie mówiąc już o innych rzeczach.

Oczywiście mamy monitoring, ale chyba nikt nie ma złudzeń, że ktoś go cały czas ogląda. Szef zerka co jakiś czas, ale nagranie głównie jest dowodem w kradzieżach, przy których uda nam się złapać kogoś na gorącym uczynku.

Masz im służyć - przecież nie będą chodzić



Osobna kategoria doczekała się nawet już w naszym wewnętrznym żargonie swojej nazwy. To książęta. Księżna i Księciunio zawsze mają daleko.

- Pani mi poda te ciastka.
- Tę kawę mi pani jeszcze wrzuci.

I nie, to nie są pytania, nie są prośby. Zawsze są to rozkazy. Często tonem nie znoszącym sprzeciwu. Zdarza się, że z pretensjami, że nie ta, ta obok i tak dalej. Dodam, że oczywiście nie trzeba do tego drabiny ani choćby stołeczka, bo te towary leżą zazwyczaj na wysokości wzroku.

Przebierają, wybierają, przecież posprzątasz



Kartka w jednym ze sklepów Żabka. Kartka w jednym ze sklepów Żabka.
Kolejna kategoria to poszukiwacze. A dodam od razu, że mamy w sklepie porządek. Wszystko jest na swoim miejscu, ale z jakiegoś, bliżej mi nieznanego powodu, wciąż nie brakuje takich, którzy chcą coś odkopać. Nie wiem, czego oni szukają na tych regałach i lodówkach, ale wystarczy jedna taka osoba, by doszło 10 minut dodatkowej pracy, a to 10 minut bez dwóch osób na kasie i wydłużająca się kolejka...

Złota zasada: nie bądź za miła



Dlatego od pewnego czasu staram się trzymać jednej zasady: nie jestem przesadnie miła. Oczywiście pełna kulturka, ale kiedyś zobaczyłam, jak starsza, pewnie niedowidząca pani wybiera ogórki i bierze akurat tego najbardziej pomarszczonego, który już był na granicy możliwości do sprzedania.

- Przepraszam, on nie jest pierwszej świeżości - powiedziałam.
- A jakiej, paniusiu? - usłyszałam z uśmiechem wyższości.

Od tamtej pory: Dzień dobry, proszę, dziękuję i do widzenia. Jak widać, nawet bycie miłym nie zawsze popłaca...
Aneta

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Opinie (383) ponad 10 zablokowanych

  • Opinia wyróżniona

    Zasada (20)

    Pracuje w sklepie spożywczym z klientami ponad 30 lat. Do czynienie miałem już z prawie wszystkim. Jednak uważam ze na wzajemny szacunek trzeba sobie zasłużyć. Należy być uprzejmym ale nie robić z siebie milutkiego wariata. Ponadto nie przesadzać z zasada klient nasz Pan. Tutaj jest zasada transakcji . Ja mam ofertę towaru ty pieniądze. Nie dostaje od ciebie pieniędzy za nic wiec nie klecze przed klientem tylko zawieram transakcje . Tak jest miło przejrzyście .

    • 505 26

    • W ub. miesiącu pojechałem 15 minut na inne osiedle, aby znajomemu (rencista, prawie nie wychodzący z domu) zakupy zrobić (10)

      200 zł na nie dostałem, w jednym banknocie. Listę mi podyktował. Sklepu nie znam (raz byłem miesiąc wcześnie), a to średni market. Łaź i szukaj to tu, to tam. Towarów, co (niektóre) nie wiem, gdzie leżą i jak wyglądają. No cóż, nieraz mi pomagał, żywnością, trochę kasą, przyszedł czas rewanżu, moja kolej. Ale zauważyłem potrzebne mi materiały biurowe, a miałem przy sobie banknot 50 zł. To kilka rzeczy sobie kupiłem, ze 2 margaryny. Przy kasie stanąłem, gdzie kasjerem był facet w średnim wieku. Kupowałem na dwa paragony, duża kupka dla znajomego - z przodu, moje za nimi. Wszystko zliczył, dałem 200 zł. Dał paragon. Liczy moje, sięgam po to 50 zł, ale tak patrzę, a obok w kalendarzyku tylko 30 zł (20+10), a powinno być 130. No i do faceta, że się pomylił, przy pierwszej partii. Nie zwróciłem w mig uwagi, bo byłem zajęty przesuwaniem dwóch "kupek" towarów, pierwsza, ta "spożywka", to dość duża. Gościu do mnie, że nie, dałem 100, wydał prawidłowo. No się zaparłem, bo uprzednio miałem tylko 2 banknoty przy sobie, to jak mogłem nie pamiętać. No nic, zliczył mi drugie zakupy, zapłaciłem 50-tką, wydał resztę i telefon po kogoś. Przyszła babeczka, ja mówię, co było. A gościu: "a to pana wersja, jest słowo przeciw słowu, ja mówię, że płacił pan setką". A płaciłem 200-tką nówką. No to zabranie kasetki, długie zliczanie przez babeczkę, na całe moje szczęście (chyba) okazało się, że jest w kasetce nadmiar 100 zł. I mi oddała. Ale ktoś starszy o 7-8 lat i źle się czujący, a mający kilka stów i 50-tek w portfelu może by się poddał. I co, znajomy ma wsparcie dzieci, może by mi tę brakującą stówę i odpuścił, no ale jaki wstyd, idziesz zrobić przysługę, płacisz za jedzenie 70, a tracisz 100, bo nie dopilnowałeś. A to jeszcze przed południem było, nie że po wielu godzinach pracy kasjera. Czy pomyłka, czy kombinował, że coś nie najlepiej wyglądam i się uda- nie wiem. Tylko że jeszcze rok albo 4 lata temu taki numer w sklepie i utrata 100 zł przez kasjera to dla mnie byłaby tragedia !!

      • 27 7

      • Teraz rozumiem

        Dlaczego chcą wprowadzić obrót bezgotówkowy ;)

        • 0 0

      • (2)

        Z drugiej strony klienci nieraz też takie wałki odwalają - nie raz i nie dwa ktoś tam chciał 200 zł rozmienić, tu mi pan da na 2 x 100 zł, a w sumie nie, dam panu te 100 zł i mi je pan na dwie pięćdziesiątki, albo może drobniej coś pan ma, i jeszcze tu jakąś monetę, dziękuję, do widzenia - i okazuje się na koniec dnia, że mi 100 zł w kasetce brakuje.

        • 2 0

        • Dlatego płacę kartą.

          • 2 0

        • Nie osądzam człowieka, nie wiem, czy chciał mnie oszukać czy się pomylił

          Może tam pracował od miesiąca, bo wcześniej był sprzedawcą w sklepie o profilu technicznym, który padł. No ale mi niezgorszy stres i nerwy zafundował. Jeszcze miałem przepychankę słowną z tym znajomym u niego w domu, bo po mojej relacji chciał mi część zakupów dać mi jako, nazwijmy, "odszkodowanie za cierpienia moralne" :-) "Walka" szła o każdy kefir, banana czy słodycze, no bo nic nie chciałem. Ale dla świętego spokoju coś musiałem wziąć.

          • 0 0

      • Minusującym mój tekst serdecznie życzę, aby też znaleźli się w sytuacji, że mogliby stracić 1/4 miesięcznych przychodów (3)

        Przez kasjera czy sprzedawcę. To wtedy poczujecie, co to znaczy. Bo dla mnie to akurat byłaby 1/4 z 400 zł wpływów na wrzesień. No, tylko przy posiadaniu ostatnio z 600 zł oszczędności, których np. rok temu nie miałem.

        • 13 2

        • Ma Pan przychody na poziomie 400 zł miesięcznie i kupuje Pan artykuły biurowe? (2)

          Sorki, wiem, że to Pana sprawa. Jednak gdybym miała tak nieduże przychody, uważałabym w sklepie ze zdwojoną uwagą, a choć nie zarabiam źle, zawsze kontroluję ile reszty wydają mi w kasie

          • 4 4

          • A poza tym nie "kupuje", co sugeruje czynność ciągłą i niemal stałą, a pierwszy raz od dwóch lat kupiłem, no za 20 zł.

            Ale u kobiet to częste, naście lat temu kupiłem ładny i niezłej jakości T-shirt z sklepie sportowym za 50% ceny, za 26 zł (wiedząc, że poprzednio może nie była 52, a 40 zł) i już tekst starszej znajomej: "Coo, to ty sobie kupujesz T-shirty za... 26 !! złotych ??! " A kupiłem jeden. Było, jakbym kupował jeden co każde pół roku.

            • 0 0

          • Tak, bo: 1. ze 3 nowe teczki i blok karteczek były mi bardzo potrzebne; 2. bo miałem w domu te 600 zł oszczędności

            Przecież 30 zł na rzeczy biurowe nie wydałem, a kilkanaście. Plus 2 margaryny sobie kupiłem, ponad złotówkę tańsze, niż niedaleko mnie. Uważanie "ze zdwojoną uwagą" ? No właśnie ja miałem oczopląs po lataniu po całym sklepie i szukaniu tych różnych towarów do kupienia. Jogurty, mleko do kawy, ser żółty, słodycze, jakieś buraczki itp. itd. Jakiś b\dziew, co zaprotestowałem (w myśli), że nie będę 10 minut szukał. A, wiem, dżem z czarnego bzu. Skupiłem się na nie zgubieniu długawego paragonu, no bo kasę się dostało na zakupy jedzenia, to - znajomy nie znajomy - wypadało się paragonem rozliczyć z wydatków. I miałem 4 rzeczy naraz do zrobienia - popychanie pierwszej górki towarów do zagłębienia za kasjerem, odbieranie reszty i paragonu oraz chowanie tego do kalendarzyka, chowanie kalendarzyka do kieszeni koszuli, na klatce piersiowe,j do tego podsuwanie mojej "kupki", teczki biurowe na tej margarynie. A za mną już kolejka, z 5 osób przebierających nogami. I braku setki przy trzech zadaniach naraz i zmęczonych oczach nie zauważyłem. Ale czy by to coś dało? Gościu wklepał do kasy i było na wydrukowanym paragonie: wpłata 100 zł.

            • 2 1

      • Trzeba być czujnym w momencie otrzymywania reszty, zawsze pilnuję (1)

        • 4 0

        • Pierwszy raz przez 25 lat ktoś "na kasie" mnie tak "zażył", zresztą nigdy w życiu 200-tką za jedzenie nie płaciłem

          Na poczcie, ale nie w sklepie za jedzenie. Skąd u mnie taka kasa na to, niemożliwe. Co to, ja emeryt czy rencista? Za fakturę za prąd, to tak, płaciłem 200-tką. Zresztą częściej się kiedyś kartą płaciło, w tym na kasach samoobsługowych. Jednak z pewnych względów (maf!a mieszkaniowa w tle) od blisko 2-ch lat zmuszony zostałem przejść na płacenie tylko gotówką. Wrzuciłem opis, nie aby się wyżalać (to już dawno za mną), no ale przez te opowieści jak to jakoby tylko klienci past wią się nad kasjerkami i kasjerami. No nie tylko, w drugą stronę też. /a poza tym z kasą u mnie powoli robi się lepiej, choć też z różnymi perturbacjami.

          • 0 2

    • Transakcje to możesz zawierać przy negocjacyjnym stole, a subiekt od obsługi klienta!!

      • 1 2

    • (1)

      I fajnie, fajniusio, po koleżeńsku...

      • 25 3

      • W trakcie studiów w wakacje dorabiałem w Makro na kasie. Makro w wakacje było wtedy całodobowe i można było bez ich karty zrobic zakupy. Szeroki przekrój klientów od bogatych co ledwo portfel z kieszeni wyciągał, po biednych co kupowali dużo bo tanio. I jedno i drudzy mili i kłótliwi. Wtedy stwierdziłem że każdy student psychologii powinien mieć pół roku praktyki w sklepie by poznać przekrój społeczeństwa nie tylko na papierze ;)

        • 15 0

    • (2)

      Nie pracowałam dlugo w handlu ,ale wystarczajaco aby wiedzoec, ze nie chce juz w tym byc.Nie rozumiem frustracji, ktora ludzie przynosza ze soba do sklepów i wyladowuja na ludziach, ktorzy czesto ciezej pracuja niz oni i tez maja swoje problemy w domu, a mimo tego z usmiechem sie wita kazdego klienta.

      • 50 1

      • Nie wszyscy sprzedawcy się uśmiechają, znak kilka sklepów, w których pracują panie ciągle obrażone na cały świat,

        pracują tam za karę?

        • 10 5

      • Od lat jestem emerytką, z dawnych czasów pamiętam sytuację, jeszcze były lady w sklepie, klient staje przed ladą i okazuje wielkie niezadowolenie, więc pytam go dlaczego pokłócił się z żoną a w stosunku do wyraża wielkie niezadowolenie, więc on pyta ~ a skąd wiem że on pokłócił się z żoną?

        • 7 0

    • Popieram w sto procentach.

      • 4 0

    • Zupełna zgoda trzeba miec szacunek do samego siebie.

      Sam pracuje ponad 20 lat dużym hipermarkecie w Gdańsku. To co odwalają klienci to woła o pomste do nieba.
      Najgorsi są tzw nowobogaccy, którym się wydaje ze jak maja parę złotych to są bogami i mogą ci dosłownie nas...ć na głowę. Konsumpcja w sklepie bez płacenia to juz norma a pracownicy udają ze nie widzą by po zwróceniu uwagi nie narazić się na wulgarne obrażanie i groźby. Naprawde praca w handlu to ciężka harówka w nieprzyjaznym środowisku.
      Tak wiem...mogę zmienić pracę...ale to nie zmienia faktu, że jest chamstwo w sklepach.

      • 50 0

    • Tak bylo. Jestem tym sklepem

      • 11 5

  • Pani Aneta powinna przyjąć starą zasadę ,"że klient ,jest królem " . (6)

    Taka zasada obowiązuje u naszych sąsiadów, nie piszę jakich, tylko zdradzę, że ich stolica zaczyna sie na literę B. Po takim potraktowaniu klienta on "zglupieje", że nie zasługuje a ona jest taka uprzejmą i taktowna w stosunku niego. To działa.

    • 3 8

    • Jak pisałam wcześniej...

      Handel to transakcja - nie ma królów i poddanych. Tylko chamy i buce tak to sobie tlumaczą...

      • 1 0

    • W Generalnym Gubernatorstwie dzieci (często z HJ) ich oficjeli (cywilnych, wojskowych, czarne mundury itp.), co ich nasłano

      na polskie tereny, w myśl tej właśnie zasady wchodziły do polskich sklepików (Kraków, Lublin, Warszawa), brały coś drogiego ze słodyczy, a będącego w zasięgu ręki, po czym bez płacenia wychodziły. Uważając to za świetny Spass. Polski właściciel mógł próbować pogoni, ale niechby spróbował użyć siły dla odebrania... Rodzica by nasłały. Co, o tym fragmencie waszej historii już się u was milczy? A to nagminne było, też na terenach włączonych do Rzeszy.

      • 0 0

    • mamy dwóch sąsiadów ze stolicą na literę "B" (2)

      • 4 0

      • Mam na myśli tę stolicę od których weźmiemy " odszkodowanie " lub reparacje. (1)

        " der kunde ist konig" jasne?

        • 4 3

        • Na razie to d**il od reparacji doczekał czy doszczekal się stołka!

          • 1 0

    • Klient nasz pan było za PRL-u! Ponoć komuna wróciła, a slogan nie!

      • 1 0

  • Niestety ale w sklepie brak im szkoleń tak klient nasz pan to zasada złota od lat na zachodzie.Unas im sie wydaje ze to oni (2)

    Ale są i tacy co im sie wydaja ze to oni są właścicielami sklepu

    • 9 19

    • Bzdura....

      Nie ma czegoś takiego, jak "klient nasz pan". Nie jesteś niczyim panem, a pracownik to nie niewolnik. I nie wyjeżdżaj z zachodem i takimi bzdurami - tam wiedzą, że każdemu należy się zwyczajny szacunek, sprzedawcy też. Na zachodzie po prostu ludzie są dla siebie mili - bycie uprzejmym dotyczy też klientów, tępy bucu....

      • 1 0

    • Pana to ma pies. Czasy niewolnictwa dawno minęły

      • 2 0

  • Dziwne, ale jakoś takiego chamstwa w sklepach nie widzę (6)

    To chyba kolejny artykuł z cyklu "Nasz czytelnik podzielił się swoją opinią", a ten czytelnik siedzi dwa biurka dalej w redakcji.

    • 30 51

    • No cóż...

      Swoich zachowań się nie zauważa?

      • 0 0

    • (2)

      Chamstwo jest teraz niestety wszędzie.

      • 8 3

      • Nue wiem w jakim towarzystwie się obracasz (1)

        Ale chyba żyjemy w innych światach.

        • 2 4

        • Ty w bajkowym

          • 5 1

    • Jeśli nie widzisz takiego zachowania, to pewnie jesteś jednym z tych którzy tak robią.

      • 7 3

    • Ja widzę

      Klienci często zachowują się jak "jaśnie państwo ", wybierają, przebierają, zastanawiają się długo chociaż mieli wcześniej czas, nie liczą się z innymi tj. czekającymi w kolejkach...podziwiam często obsługę za cierpliwość
      Często emeryci są tacy szczególacy, wyszukują, przeciągają...może to sposób na spotkanie i rozmowę z drugim czlowiekiem

      • 7 3

  • Najgorszy typ klienteli (20)

    Ówczesna młodzież - roszczeniowi, chamscy, zostawiają syf, a jak się im zwróci uwagę to potrafią zarzucić tekstami niegodnymi takiego wieku. Wstyd! Gdzie są rodzice?
    Sama wychowuję z mężem 11-latka i do głowy by mi nie przyszło, aby moje dziecko mogłoby się odezwać w tak szczeniacki sposób do osoby starszej od siebie. Paranoja.

    • 119 29

    • Nie tylko młodzież....

      Dorośli, a nawet movno starsi w sklepach są o wiele gorsi....

      • 1 0

    • Problem w tym, że dzieciaki przy rodzicach są zazwyczaj aniołkami (1)

      Rodzice nie chcieli uwierzyć, że ich anielscy w domu synalkowie, w szkole wyzywali mnie od k... i obcinali mi włosy. A mieli wtedy 13 lat

      • 23 1

      • skoro sobie pozwoliłaś ...

        ... uczęszczałem do szkoły klasy z takimi gagatkami, ale to chyba inny temat. I byli nauczyciele, którzy sobie radzili i nikt nie odważył się na takie ekscesy, a byli i tacy którzy się nie nadawali na to stanowisko.

        • 0 0

    • "Ówczesna młodzież" (2)

      Mam nadzieję, że nie uczy pani dziecka mówić i pisać.

      • 0 6

      • Lepiej napisac "ufczesna mlodziesz"

        • 1 0

      • Proszę się zapoznać

        Z definicjami obu słów

        • 4 0

    • Ówczesna, czyli z jakich lat? Z reszty tekstu wynika jakby chodzilo o obecna.

      • 0 0

    • Nie wie Pani czy tak samo zachowuje się jak go Pani nie widzi (3)

      • 16 9

      • Jak się dziecko wychowuje (2)

        Na młodego człowieka z klasą to nie ma obaw o zachowanie w przestrzeni publicznej.

        • 9 2

        • Tylko, problem w tym, że obecni rodzice tak ich nie wychowują. (1)

          • 6 1

          • Taki region

            Sami wyborcy tuska

            • 6 3

    • Najgorsze to są staruchy (1)

      • 20 26

      • Jako 63letnia starucha, potwierdzam, najgorsze są staruchy.Na emeryturze przez dwa lata pracowałam w kiosku ruchu, myślałam że będzie fajnie i sympatycznie a tu masakra, właśnie głównie ze strony staruchów.Chociaż stali klienci byli naprawdę mili i to wynagradzało to chamstwo

        • 11 2

    • Ówczesna czy współczesna?

      • 7 1

    • mysle ze jednak cwane babcie (1)

      to najgorsze cholery

      • 34 19

      • Najgorszy jest papiesz

        Strzez przed nim dzieci

        • 3 13

    • Ledwo te bachory od ziemi odrosną to juz sa tak rozkapryszone i bezczelne ze sie to nie mieści w głowie!

      A to własnie dlatego ze czuja sie bezkarnie !!A powinny byc karane .To jest własnie wynik skrajnych przykładów
      bezstresowego wychowania.
      Kiedys nie było mowy by które kolwiek tak sie zachowywało jak obecnie!!

      • 19 1

    • nie generalizuj bo nie wszyscy

      • 3 11

    • Właśnie taki 11 - latek zwyzywał mnie używając tak wulgarnych słów że nawet nie miałem pojęcia że takie są. To że wyzywał to jeszcze nic, on zwyczajnie życzył mi śmierci w bólach . Wydarzyło się to na serwisie Ome.tv czy jak kto woli Omegle. Pilnujcie dzieci przed tym w sieci bo naprawdę po paru minutach słabszy człowiek pomyśli żeby sobie coś zrobić. Internet daje tyle dobra ale niestety chyba więcej zła.

      • 18 2

    • Przykład idzie z góry

      • 10 5

  • Jak to kiedyś powiedział mi kolega (1)

    handel sam sobie jest winien, od lat sprzedawca kreowany jest na sługę uniżonego, dla klienta wszystko, promocje, obniżki, fajerwerki i wiecznie uśmiechnięci i zadowoleni sprzedawcy, gotowi całować butki. To widzimy w reklamach, to próbują wtłaczać spece od HR. Klient wszedł do sklepu, świetnie masz 1 minutę, żeby do niego podejść, masz minutę na kasowanie towaru, musisz mu w tym czasie zaproponować 10 dodatkowych produktów- a jak nic z tych dodatkowych rzeczy nie weźmie, masz opie... od kierownika, itd. itd. Tylko ta uwłaczająca polityka, to nie efekt pracy kasjerów, sprzedawców, ale kto by o tym myślał...W czasie niemal 10 lat w obsłudze klienta byłam świadkiem tak uwłaczających, żenujących scen, że powstałaby z tego cała trylogia.

    • 6 0

    • popieram

      najlepsze, jest to, że nieważne czy byli klienci czy nie wydajność na kasie musiała być w klientach na godzinę. I naprawdę nikogo nie obchodziło że nie masz jak tej wydajności zrobić, np. rano. :)

      • 1 0

  • pracowałem 3 mc w jednym ze sklepów na L przy ul. Chynka

    kradzieże jak, kradzieże - od tego jest ochrona, kierownictwo jak kierownictwo - traktują Cię jak zło konieczne. A z klientów zapadła mi w pamięć jedna starsza pani, (w sumie to dwie), ale do rzeczy stoi taka w kolejce i narzeka gdzie to ona nie była i co nie robiła, dokładniej chodziło o to, że była w tej sieci sklepów w Niemczech - i oczywiście tam było jej lepiej, ale oznajmiała to stojąc w kolejce tak by wszyscy to słyszeli, dla mnie kasjera była bardzo opryskliwa, więc będąc bardzo miły na koniec powiedziałem owej pani, coś w stylu by wyjechała do Niemiec jak się jej tam podoba i tam została, pani się zagotowała i poleciała do kierownika, z tym że naskarżyła na kolegę który siedział na kasie obok, kolega nieświadomy o co chodzi, kierownik zwraca mu uwagę, on autentycznie nie miał pojęcia o chodzi - wyglądało jak by udawał, ale pani się zorientowała że pomyliła kasy i wskazała na mnie, a kierownik na to: " to Pani w końcu nie wie kto panią wyzywał" i poszedł. A druga zrobiła zamieszanie, z bonami sodexo i mi ukradła 50 zł.

    • 0 0

  • Kilka razy trafiła mi się "niemiła"ekspedientka.

    Ja ok,myślę o co jej chodzi...Ktoś przede mną pewnie kobietę zdenerwował.I pewnie tak było.Niemiła w nawiasie zaznaczyłam bo widać było ,że ktoś wcześniej zdenerwował.Ludzie ;jesteśmy Polakami,rodakami.szanujmy siebie.

    • 0 0

  • (1)

    A mnie wkurzają stare baby w aptece

    • 10 8

    • Oj tam...

      Kiedyś i my starzy będziemy...Wieczność się wydłuża każdemu z nas.A niestety mózgi nasze starzeją się i żaden lek tego nie powstrzyma.Demencja jest straszna,chory b cierpi świadomie.

      • 2 0

  • XD (2)

    Pracuję w sklepie z pieczywem. Najgorsze są stare baby. Na półce z 50 tak samo świeżo upieczonych chlebów danego rodzaju, a baby przekopują całą półkę żeby wybrać ten jedyny, albo żeby na koniec stwierdzić że jednak pójdą po chleb do biedronki. Zawsze mnie śmieszy, że za komuny żarły byle szajs jaki rzucili do sklepu, a dziś są takie wybredne paniusie.

    • 17 11

    • A za komuny była gdzieś w Polsce kartka przy pieczywie: "pieczywo macane należy do macanta" :-) (1)

      Już zapomniały? Oczywiście "należy" w sensie, że pomacane - należy już je wziąć i zanieść do kasy w celu zapłacenia. Co do starych bab, to ja nieraz kupowałem 1-2 rzeczy (np. 2 margaryny czy chleb i margaryna), z racji ograniczonych zasobów finansowych. I gdy wyłożyłem to na taśmę przy kasie za czyimiś zakupami, to ze 2 razy młodsze naście czy 20 lat młodsze ode mnie osoby (ma się to 45+) same mi proponowały, że skoro tylko to, to niech wejdę płacić przed daną osobę, która produktów miała np. z 25. Miłe zaskoczenie, ale to potem już ze 2 razy spytałem w takiej sytuacji, czy ew. mógłbym. Ale tylko osoby koło 30-tki. Zgoda była, żadnych skwaszonych min. Rok temu 30 sekund się spóźniłem. Kobieta miała lat z 32, ładna, sympatyczna, "jej" produktów na taśmie multum, a tu ja z chlebem i margaryną. " O, jaka szkoda, że chwilkę temu pan nie podszedł, mało jest, to bym przepuściła, a teraz to już są skanowane moje rzeczy i nie da się". Ho, zakupów miała a za 500 zł, w tym ze 4 czekolady, czyli dzieci przynajmniej dwoje. Nic nie musiała mówić, a tak się milej zrobiło. Zachęcony tym za 3 miesiące w takiej sytuacji spytałem, czy bym mógł, dostawszy zwrotne warknięcie "a niby dlaczego". Baba z niemałą już ilością siwych włosów (i 2 razy mniejszymi, nadal dużymi zakupami), mój błąd, było patrząc myśleć, takie są najgorsze. Bym nigdy więcej w sklepie nie spytał w takiej sytuacji, ale znowu jakiś sympatyczny facet po trzydziestce przy kasie: "o, tylko z tym, to pan przejdzie przede mnie". A kiedyś w innym sklepie stałem jako drugi z pudełkiem 100-tką herbaty ekspresowej. Babon z ponad 20 towarami, abym ja pierwszy - nie zaoferował.Ona "nie widziała". No nic, nawet nie prosiłem, aby uniknąć upokorzenia w razie odmowy. Tylko po wydaniu jej reszty wyciągnęła z portfela fotki "wnuni" i dawaj pokazywać kasjerce (sklep osiedlowy), niezbyt tym uszczęśliwionej. Bo też widziała, że czekam. Pokazywanie trwało 3-4 więcej, niż skasowanie mojej herbaty i 20 zł za nią plus wydanie małej reszty.

      • 2 0

      • Towar macany...

        Towar sprzedany.

        • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane