• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kobieta i dziecko, którzy wypadli za burtę promu, nie żyją

Maciej Korolczuk
30 czerwca 2023, godz. 11:00 
Opinie (598)
aktualizacja: godz. 12:03 (1 lipca 2023)

Niestety, mimo szybkiej i profesjonalnej akcji ratunkowej, nie udało się uratować życia kobiety i dziecka, które wypadło za burtę promu Stena Line. W piątek o ich śmierci poinformowała policja.



Użytkownicy naszej aplikacji zostali już o tym powiadomieni
Pobierz aplikację: Android iPhone


Aktualizacja, 1.07.2023 r.



Prokuratura poinformowała o zmianie kwalifikacji czynu, w kierunku którego prowadzone jest śledztwo. Teraz służby badają wątek zabójstwa i samobójstwa.

Aktualizacja, godz. 11:35.



Jak poinformował Mariusz Ciarka, rzecznik prasowy Komendy Głównej Policji, kobieta i dziecko, uratowane w czwartek po tym, jak wypadli za burtę promu Stena Line - nie żyją.

W piątek Prokuratura Okręgowa w Gdańsku podjęła decyzję o wszczęciu śledztwa z art. 155 Kodeksu karnego (w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci).




Czy wiedział(a)byś, jak się zachować, widząc człowieka za burtą statku?

O kulisach i szczegółach akcji ratowniczej na Bałtyku rozmawiamy z Sebastianem Kluską, dyrektorem Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa z Gdyni. Jak mówi, odnalezienie kobiety i dziecka w tak krótkim czasie na środku Bałtyku trzeba rozpatrywać w kategorii cudu.

- Nie umiem tego inaczej wyjaśnić - mówi Kluska. - Osoby te wpadły do wody z wysokości co najmniej 6. piętra. Samo zderzenie z lustrem wody z tej wysokości może mocno poturbować człowieka. Potem osoby te przebywały w wodzie ok. 40 min. O ile jestem w stanie sobie wyobrazić, że dorosła osoba jest w stanie zachować zimną krew i utrzymać się na powierzchni, tak nie mam pojęcia, jak tego dokonało dziecko. To cud.
Dziecko i matka za burtą promu Stena Line. Poszkodowani już w szpitalu Dziecko i matka za burtą promu Stena Line. Poszkodowani już w szpitalu



Kluska podkreśla, że sprawna akcja ratunkowa była możliwa dzięki profesjonalnej i szybkiej reakcji załogi samego statku.

- Kapitan dochował wszelkich procedur, tzn. zatrzymał statek, powiadomił służby o wypadku, a następnie spuścił do wody łódź ratowniczą z wykwalifikowaną załogą. To właśnie oni odnaleźli w wodzie poszukiwane dziecko.
Ruch statków na Zatoce Gdańskiej

W trakcie akcji ratunkowej na pokładzie statku rozległy się też komunikaty głosowe o osobach za burtą. O wsparcie poszukiwań zostali poproszeni m.in. pasażerowie statku. W sumie w taflę wody wpatrywało się ok. 1 tys. osób.

Wśród nich pani Ewa, która opowiedziała nam o przebiegu akcji ratunkowej.

Miejsce wypadku na promie Stena Line Miejsce wypadku na promie Stena Line

Relacja jednej z pasażerek: akcja w trudnych warunkach



- Gdy wyszłam na pokład, zauważyłam w wodzie płonącą flarę. Zwróciłam uwagę na to, że prom zawraca, rozległy się też komunikaty o człowieku za burtą. Na pokład wyszło wiele osób: pasażerowie i obsługa statku. Część z nich miała lornetki. Do wody spuszczono szalupę. Wydawało mi się, że trochę za późno i nie wiem dlaczego tylko jedną, bo obszar poszukiwań wydawał się duży. Flara znajdowała się już daleko od statku. W pobliżu pojawił się masowiec i krążył wokół promu. Nasz statek wyłączył silniki, a nad głową pojawiły się śmigłowce SAR ze Szwecji i jeden samolot.
Według pani Ewy akcja poszukiwawcza przebiegała sprawnie i profesjonalnie. W pewnym momencie ok. 100 m od burty statku zlokalizowano jedną z poszukiwanych osób.


- Nadleciał tam śmigłowiec i spuścił do niej na linie ratownika. Odnaleziona osoba to była kobieta, została podpięta pod ratownika i wciągnięta na pokład śmigłowca, gdzie natychmiast podjęto reanimację. Było to widać przez otwarte drzwi. Chwilę potem załoga z łodzi ratunkowej odnalazła dziecko, które na pokład zostało wciągnięte przy pomocy długiej tyczki. Szalupa pracowała w trudnych warunkach, bo wysokie fale zalewały jej pokład. Tam także od razu przystąpiono do ratowania życia temu dziecku.
Chwilę później nad łodzią pojawił się niemiecki śmigłowiec wojskowy, który również za pomocą ratownika na linie podjął dziecko i odleciał w kierunku Szwecji. Śmigłowiec naszych zachodnich sąsiadów ruszył na pomoc pasażerom Stena Line z pokładu okrętu wojskowego FGS Mecklenburg-Vorpommern F218, który jeszcze niedawno można było zobaczyć w porcie w Gdyni.

- Kapitan poinformował nas o zakończeniu poszukiwań i prom ruszył w dalszą drogę. Do Karlskrony dopłynęliśmy z 1,5-godzinnym opóźnieniem - dodaje pani Ewa. - Na pokładzie nikt nas nie rozpytywał, nikt nie zebrał numerów telefonu, by ewentualnie przekazać służbom, czy ktoś coś widział.

Jak doszło do wypadku?



Lakonicznych informacji na ten temat udziela Stena Line. Jeszcze w czwartek na podstawie zapisu z kamer monitoringu na statku zdementowano informacje przekazywane przez świadków zdarzenia, że dziecko wypadło za burtę, a osoba dorosła wskoczyła do wody, by je ratować.

W mediach pojawiły się za to spekulacje, że mogła to być rozszerzona próba samobójcza. W innej wersji do wypadku miała przyczynić się usterka techniczna statku (urwana barierka). Nieoficjalne informacje mówią też, że do wypadku doszło chwilę po tym, jak dziecko usiadło lub zostało posadzone na barierce, by zapozować do zdjęcia.

- Badaniem przyczyn i okoliczności wypadku zajmą się odpowiednie służby i szwedzka policja - powiedziała nam w piątek nad ranem Agnieszka Zembrzycka, rzecznik prasowy Stena Line. - Nie mogę się też wypowiedzieć na temat stanu zdrowia poszkodowanych, bo nie jesteśmy o tym informowani.
Śledztwo w sprawie wypadku prowadzi szwedzka policja.

Miejsca

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (598)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane