- 1 Wojsko oferuje 6 tys. zł za wspólne wakacje (157 opinii)
- 2 Od soboty spore utrudnienia na A1 (27 opinii)
- 3 Całe Trójmiasto w strefie zakażenia ASF (238 opinii)
- 4 Po 80 latach dzwony wróciły do Gdańska (146 opinii)
- 5 Z Sopotu na fotel wiceprezydenta Krakowa (53 opinie)
- 6 Szukają szczątków legionisty na Westerplatte (42 opinie)
Niezwykła fotografia wykonywana przez pół roku
Droga słońca na nieboskłonie, na szklanych elewacjach Narodowego Muzeum Morskiego oraz na oknach kamienic, do tego przezroczyste stragany jarmarczne, Brama Żuraw, a nawet stojące przez pewien czas krzesła na Długim Pobrzeżu - to wszystko udało się uchwycić na jednej fotografii, której czas wykonania wyniósł... pół roku. - To nie tylko fotografia, to także uchwycenie tego, co na pozór niewidoczne. Jedno zdjęcie przedstawia historię, która dzieje się podczas długiego naświetlania - to właśnie jest solarigrafia - mówi autor niezwykłej fotografii Marcin Lilla.
- Szukając swojej fotograficznej ścieżki i tego, co sprawia mi najwięcej radości, natknąłem się na solarigrafię. Fascynowały mnie te fotografie. Gdy zaczynałem pierwsze próby z fotografią otworkową, solarigrafia była praktycznie nieznana. Zafascynowany obrazami namalowanymi słońcem postanowiłem spróbować swoich sił. Możliwość wykonywania zdjęć z tak długim czasem jest czymś niebywałym, teraz w połączeniu z umiejętnym wykorzystaniem czasu na zdjęciu inspiruje mnie jeszcze bardziej - mówi Marcin Lilla i dodaje: - Jedno zdjęcie przedstawia historię, która dzieje się podczas długiego naświetlania. Oprócz pozornej drogi słońca na nieboskłonie, pozwala uchwycić postępy budowy, tymczasowe stragany, cumujące statki, rozbiórki budynków przenikające się ze słonecznymi ścieżkami i wszystkie inne rzeczy zmienne w czasie, które pojawiają się na zdjęciu, a potem znikają. To jest magia i przewaga solarigrafii nad tradycyjną fotografią.
Do wykonania zdjęcia solarigraficznego o bardzo długiej ekspozycji (rzędu kilku miesięcy czy nawet lat) potrzebny jest aparat otworkowy. Ogólna zasada działania jest taka sama, jak w przypadku tradycyjnych aparatów analogowych czy cyfrowych, z tą różnicą, że zamiast błony/matrycy stosuje się papier fotograficzny i zamiast obiektywu z regulowaną przysłoną, przez którą wpada do środka światło, robi się otworek - stąd jego nazwa.
- Wszystkie aparaty buduję sam, każdą jego część wytwarzam samodzielnie. To pozwala na włożenie całego serca w obraz już we wstępnym etapie jego powstawania. Materiały na budowę aparatu pozyskuję z codziennego otoczenia: są to puszki po piwie, pojemniczki po kliszy, rury kanalizacyjne, pojemniki plastikowe, opakowania po płytach CD, denka od wiaderek itp. - mówi Marcin Lilla.
Marcin Lilla pierwsze fotografie w technice solarigrafii wykonał w 2012 r. Wówczas technika ta była praktycznie nieznana, a on przecierał pierwsze szlaki.
- Gdy zaczynałem przygodę z solarigrafią w 2012 roku, liczba osób zajmujących się tą dziedziną fotografii była bardzo mała. To sprzyjało współpracy, pomocy polegającej na wzajemnym uzupełnianiu swojej wiedzy i doświadczeń, a także poznawaniu nowych ludzi. Do dziś z kilkunastu osób, które się tym zajmowały, udało nam się rozpowszechnić solarigrafię w Polsce i na świecie, dzięki czemu już kilkaset osób lub nawet kilka tysięcy podchwyciło temat.
Wiele czynników, by powstało dobre zdjęcie
Solarigrafia jest techniką, w której wiele rzeczy musi się zgrać, aby powstało dobre zdjęcie. Oprócz wszystkich aspektów technicznych wykonania aparatu trzeba go umieścić w miejscu, w którym przetrwa cały okres naświetlania, warunki atmosferyczne, a także inne czynniki zmienne.
- O ile na własnej działce jest to bardzo łatwe, to w centrum dużego miasta nie jest to już tak łatwa sprawa. Jaką radę dałbym komuś, kto chce spróbować? Nie ma na co czekać, słońce ucieka. Początki są bardzo trudne, raczej niewiele wychodzi i łatwo się zniechęcić, ale wyciągając wnioski z tego, co robi się źle, szybko można dojść do perfekcji. Solarigrafia to nie tylko wykonanie fotografii. To także emocje. Gdy wybierasz się po swój aparat, który powiesiłeś pół roku temu, czujesz się jak dziecko czekające na odpakowanie prezentu od św. Mikołaja - kończy Marcin Lilla.
Fotografie pana Marcina możecie obejrzeć klikając w linki zarówno na facebooku, jak i instagramie
Opinie (92) 10 zablokowanych
-
2020-12-27 08:37
Można powiedzieć, że każdy kto tamtędy przechodził (2)
odwzorował się na zdjęciu?
- 1 1
-
2020-12-28 07:22
tak
tylko bezobjawowo
- 1 0
-
2020-12-27 21:05
Tak
- 0 0
-
2020-12-27 23:46
Miasto i**otów a nie miasto aniołów
- 3 5
-
2020-12-27 23:43
Z
Pozdrawiam autora zdjęcia
- 0 0
-
2020-12-27 19:30
Gratulacje.
Rekord (przypadkowy - zapomniano o otworkowcu) to 2953 dni.. .
- 0 0
-
2020-12-27 08:21
Tylko ile nas to znowu Gdanszczan kosztowało?? (1)
W m.sycylii nie ma nic darmo!
- 3 10
-
2020-12-27 18:45
Brawo.
Mądre pytanie.- 0 5
-
2020-12-27 18:41
Aaaa,znaczy hmmm,no bo...aaaaa
- 2 0
-
2020-12-27 14:00
Super
Kwintesencja fotografii, jedno ale porządne zdjęcie! W obecnej epoce jak setki osób robią tysiące zdjęć niczego...
- 3 1
-
2020-12-27 13:22
BRAWO!
Brawo, brawo, brawo
- 2 1
-
2020-12-26 18:03
(2)
Mi się podoba, z chęcią zobaczę więcej a bez dzieci to bym się wybrał nawet obejrzeć wystawę.
- 54 14
-
2020-12-26 19:05
(1)
Czadowe barierki co nie ?
- 4 8
-
2020-12-27 12:10
Hm
- 0 0
-
2020-12-26 18:56
Brawo, poruszające i przemyślane. Dziekuję (1)
- 34 3
-
2020-12-27 11:41
nie kolego
to tylko małe ostrzeżenie żeby przemyśleć miejsca wieszania puszek
"Domniemane atrapy bomb przy trasie S12 okazały się aparatami fotograficznymi. 47-letni fotograf usłyszał już prokuratorskie zarzuty odpowie za spowodowanie fałszywego alarmu bombowego"
podawał Dz Lubliniennik wschodni- 0 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.