• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Pasażer na wózku opisuje incydent w autobusie

Łukasz 'Kaskader' Wilczyński
21 sierpnia 2019 (artykuł sprzed 4 lat) 
Zdjęcie ilustrujące wtorkowe zdarzenie na pętli na Łostowicach. Zdjęcie ilustrujące wtorkowe zdarzenie na pętli na Łostowicach.

We wtorek opublikowaliśmy artykuł o przykrym incydencie, do którego doszło na pętli tramwajowo-autobusowej na Łostowicach. Kierowca autobusu nie wpuścił do pojazdu mężczyzny poruszającego się na elektrycznym wózku inwalidzkim. Z naszą redakcją skontaktował się pan Łukasz, którego dotyczyła ta sprawa i nadesłał nam swój komentarz.



Jestem bohaterem państwa artykułu. Tak się składa, iż założyłem i od kilku lat redaguję Antybarierowy Wortal Pomorza "Kulawe Pomorze", podejmujący tematykę szeroko pojętej przystępności względem osób mających jakiekolwiek trudności w komunikowaniu się, percepcji czy poruszaniu. Byłem ponadto autorem projektu do Budżetu Obywatelskiego Miasta Gdańska, zmierzającego do doposażenia 46 tramwajów typu N8C, importowanych z Miasta Dortmund, w manualnie odkładane rampy najazdowe.

Szyny tańszą alternatywną dla ramp



Z racji niszowego meritum oraz bardzo wysokich kosztów przedstawianych przez potencjalnego wykonawcę, projekt ani razu nie otrzymał wystarczającego poparcia mieszkanek i mieszkańców Gdańska. Wobec czego od około roku prowadzę bardzo trudne negocjacje ze spółką Gdańskie Autobusy i Tramwaje, zachęcające do wdrożenia alternatywnego i dużo tańszego rozwiązania w postaci przenośnych szyn najazdowych, z powodzeniem stosowanych choćby w zestawach trakcyjnych Pomorskiej Kolei Metropolitalnej.

Nadmienię ponadto, iż komunikacją miejską poruszam się od początku lat 90. (w tym pojazdami wysoko podłogowymi), natomiast w pełni samodzielnie od około roku 2005. Doskonale pamiętam, kiedy i w jakich pojazdach pojawiły się manualnie odkładane rampy najazdowe. W których pojazdach miały wady, usterki oraz jestem w stanie opowiedzieć dużo na temat jakości utrzymania infrastruktury dedykowanej pasażerom z niepełnosprawnościami w Gdańskich Autobusach i Tramwajach (nie tylko ramp, lecz również przycisków komunikowania się z prowadzącym pojazd, pasów bezpieczeństwa, podpór czy poręczy). Dodajmy, jakości stosunkowo niskiej i często mającej niewiele wspólnego z profesjonalizmem.

Akumulatory kwasowe wyszły z użycia



Odnosząc się do treści państwa artykułu, z przykrością muszę stwierdzić, iż w niejednym punkcie mija się ze stanem faktycznym. Rozpocznijmy od powodów niewpuszczenia mnie do pojazdu. Domysły Zygmunta Gołąba, rzecznika prasowego ZTM są błędne. Pani prowadząca autobus twierdziła, iż wózek, na jakim się poruszam, wyposażony jest w akumulatory kwasowe, czyli popularnie stosowane w samochodach czy autobusach. Pani Prowadząca (dysponuję numerem służbowym) uznała, iż będą one stanowić zagrożenie dla współpasażerów za sprawą wycieku lub wybuchu kwasu. Jest to mit, z niewiadomych przyczyn rozpowszechniany od ponad dekady wśród kierowców i motorniczych pojazdów komunikacji publicznej.

Ostatnie, seryjnie produkowane wózki z napędem elektrycznym były wyposażane w akumulatory kwasowe na początku lat 90. ubiegłego wieku. Od tego czasu, chociażby z powodów technologicznych, raczej do dnia dzisiejszego nie przetrwałby żaden. Uznanym standardem stał się akumulator żelowy. W pełni hermetyczny, odporny na przechyły, niższe i wyższe temperatury bądź inne czynniki zewnętrzne. Mówi się o nich bezobsługowe, co jest równoznaczne z tym, że stanowią konstrukcję monolityczną, zarazem nie stanowiąc najmniejszego zagrożenia dla otoczenia. Argumentacja podnoszona przez część adwersarzy (w tym Panią prowadzącą autobus) obnaża wyłącznie ich niewiedzę w tej sprawie.

Rampa autobusowa bez trudu udźwignie wózek



Przechodząc do kolejnego wątku poruszanego w artykule, nieprawdą jest, jakoby nośność manualnych ramp najazdowych była nieprzystosowana do obsługi pasażerów poruszających się przy pomocy wózków o napędzie elektrycznym. Tak samo manualnie odkładane rampy najazdowe, jak i wózki/skutery o napędzie elektrycznym są urządzeniami certyfikowanymi. Równoznaczne jest to z tym, iż jedne i drugie projektowane są w ten sposób, ażeby mogły ze sobą współpracować. Pochylając się nad szczegółami, nośność współczesnych, manualnie odkładanych ramp najazdowych ustalona została na 350 kg.

Nieprawdą jest, jakoby manualnie odkładane rampy najazdowe miały niejednolitą nośność. Jest to standard, opisany między innymi w jednej z dyrektyw Komisji Europejskiej. Obowiązujący wszystkich producentów komunikacji zbiorowej, dostarczających swe produkty do państw Zrzeszonych. Dla odmiany, waga typowych skuterów/wózków inwalidzkich waha się od około 80 do 160 kg. Dodając do niej przeciętną wagę użytkownika, załóżmy 100 kg, w najbardziej pesymistycznym wariancie mamy wagę całkowitą na poziomie 260 kg. O 90 kg poniżej dopuszczalnej nośności manualnie odkładanej rampy najazdowej.

Przy czym musimy pamiętać, iż same skutery czy wózki z napędem elektrycznym mają określoną nośność własną. Między innymi w celu bezpiecznej współpracy z infrastrukturą występującą w otoczeniu (rampy i szyny najazdowe, platformy schodowe, podnośniki pionowe, windy, itd.). Argumentacja rzecznika Zarządu Transportu Miejskiego w Gdańsku nie ma pokrycia w faktach.

Wózek nie przewróci się w trakcie jazdy



Odnosząc się do kolejnej tezy stawianej w artykule, prawidłowo zakotwiczony skuter/wózek o napędzie elektrycznym w miejscu do tego przeznaczonym oraz posiadającym nieuszkodzoną infrastrukturę (poręcze, podpórki, pasy bezpieczeństwa) nie stanowi najmniejszego zagrożenia dla otoczenia. Skuter/wózek o napędzie elektrycznym stoi w takim miejscu nieruchomo, będąc zabezpieczonym nawet w przypadku większych szarpnięć.

Z przykrością muszę natomiast stwierdzić, iż nieporównywalnie większe zagrożenie w czasie nagłej zmiany prędkości/kierunku jazdy pojazdu komunikacji zbiorowej stanowią pasażerowie stojący wokół osoby poruszającej się przy pomocy skutera/wózka o napędzie elektrycznym. Za sprawą nieumiejętnego trzymania się poręczy (lub nie trzymając się wcale), w momencie nagłego zdarzenia drogowego osoby te lecą bezwładnie w niekontrolowanym kierunku, przygniatając swym ciałem pasażera poruszającego się przy pomocy skutera/wózka napędzanego silnikami elektrycznymi, w sposób bezpieczny i poprawny zajmujący wyznaczone dla siebie miejsce.

Niesprawiedliwe ocenianie



Kończąc moją odpowiedź na domniemania i tezy stawiane w artykule, pozwolę sobie na zadanie własnych pytań:

  • Na jakiej podstawie prowadzący pojazdy transportu zbiorowego w Gdańsku mają oceniać możliwość przewozu osób poruszających się przy pomocy skuterów/wózków o napędzie elektrycznych?
  • Czy posiadają w tym zakresie stosowne certyfikaty, potwierdzające wiedzę z zakresu elektryki, elektroniki i mechaniki?
  • Czy identyczne standardy obowiązują w przypadku osób poruszających się przy pomocy wózków manualnych, nierzadko kotwiczących znacznie mniej stabilnie w miejscu do tego wyznaczonym?
  • Czy wózki napędzane silnikami elektrycznymi, nieprzystosowane do jazdy ulicznej, mają podlegać identycznym kryteriom oceny?
Łukasz 'Kaskader' Wilczyński

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Opinie (384) ponad 20 zablokowanych

  • Niepełnosprawni... (1)

    Autobus czy tramwaj jest pojazdem użyteczności publicznej i należy zachować się poprawnie. Byłem świadkiem , jak chłopak gdzieś 20-letni na wózku ,jadący z matką na linii tramwajowej nr 2 , krzyczał,że za mało mają miejsca na torby, z którymi zapewne jechali na Rynek Przymorze. Matka mu wtórowała w swym oburzeniu. Ponieważ wysiadałem, to nie zwróciłem im uwagi,że nie są pępkiem świata. Następnym razem, to po prostu jak tramwaj czy autobus się zatrzyma, wyprowadzę z wózkiem chamskiego pasażera i nauczę go kultury. Mamusię również, skoro nie nauczyła go podstawowych zasad grzeczności.

    • 17 3

    • Dzień bez zadymy to dzień nieudany.

      • 3 0

  • Miałem przyjemność kierować autobusem linii 295, gdy BP Tour w weekendy wykonywał kursy za Gait.
    Podróżowaliśmy wspólnie bodajże 2 lub 3 razy.
    Był (i jest) Pan pasażerem kulturalnym ,bardzo miłym i zawsze uśmiechniętym.

    Dzisiaj wybrałem już inną drogę zawodową i nie prowadzę autobusów, ale takich pasażerów jak Pan zawsze miło wspominam.
    Życzę powodzenia w walce o rzeczy, które po prostu się należą- zarówno Panu jak i innym osobom niepełnosprawnym.
    Pozdrawiam Paweł.

    • 30 7

  • moja opinia

    jak sami będziecie w takiej sytuacji(na wózku)to się wtedy wypowiedzcie .brawo,Łukasz!

    • 19 4

  • Opinia wyróżniona

    Ciężar problemu (21)

    Zarówno z poprzedniego artykułu jak i tego listu wyłania się przyczyna i główna oś problemu jakim są nieprecyzyjne i nieprzemyslane przepisy/regulaminy oraz brak wiedzy.
    Z jednej strony mamy niepełnosprawnych pasażerów, którzy jak najbardziej mają prawo do poruszania się środkami komunikacji miejskiej (co, sądząc po komentarzach, niektórzy nazywają postawą roszczeniową), a z drugiej bojący się o swoją pracę i finanse kierowcy pojazdów. Bojacy się bo nie nie mający wystarczającej wiedzy nt. tego co moga/powinni ani jak to zrobić. Oni z kolei nie mają tej wiedzy bo regulamin i zakres obowiazkow który określa ich sposób pracy nie przewiduje potrzeby rozwiązywania podobnych problemow oraz nie są szkoleni w takich przypadkach. Kierowcy wiedzą że odpowiadają za bezpieczeństwo swoich pasażerów (jak pilot samolotu lub kapitan statku) i że do nich będą kierowane zarzuty "w razie czego" zarówno ze strony szefostwa jak i poszkodowanych. Zero wsparcia i zrozumienia. Nie mylilbym tej sytuacji ze zła wola czy zlosliwoscia. To jest raczej chęć należytego wykonywania swoich obowiązków.
    Odwrocmy sytuację - gdyby w regulaminie bylo jasno napisane że wózki elektryczne mogą jechać pojazdem jeśli jest on wyposażony w odpowiednią rampe, miejsce, uchwyty, mocowania itd. a dodatkowo kierowca umie ocenić czy wozek jest odpowiedni, to nie wydaje mi się aby którykolwiek z kierowców miał coś przeciwko temu aby wpuścić niepelnosprawnego pasażera.
    Przeraza w tej obecnej sytuacji natomiast stanowisko rzecznika Gait, który powiela niesprawdzone opinie i szerzy bzdurne tezy.

    • 299 11

    • A ja jednak wyczuwam tu złą wolę kierowców (7)

      Taki mały mix kompleksów, udowodnienia kto tu ma rację, braku wiedzy i szkoleń i szczypta złej woli i braku empatii. Brawo Panie Łukaszu za piękne, rzetelne wypunktowanie tych opowiadanych wcześniej banialuków. Jak czytałem poprzednio wypowiedź rzecznika, który gdybał, spychał, wymyślał potencjalne powody i zagrożenia, to aż się słabo robiło. I Pan, Panie Łukaszu, świetnie obnażył głupotę wypowiedzi. Komentarzy na Trójmieście również. Życzę wszystkiego dobrego!

      • 24 12

      • (6)

        A ja widzę kierowcę, którego koledzy lub on sam miał mase nieprzyjemności z różnych powodów związanych z regulaminem i woli dmuchać na zimne. Jakby ten wózek przewrócił się na wózek z dzieckiem obok, w trakcie gwałtownego hamowania to afera byłaby na całą polskę a chłop zostałby bez roboty i godności.

        • 23 11

        • (1)

          A jednak się nie przewrócił a afera i tak będzie

          • 13 2

          • Odniosę się tylko do 1 kwestii.

            "Przeraza w tej obecnej sytuacji natomiast stanowisko rzecznika Gait, który powiela niesprawdzone opinie i szerzy bzdurne tezy."

            Bo to nie jest firma prywatna :)
            Więc osoby piastujące wysokie funkcje nie muszą na niczym się znać.

            Ta 'firemka' nigdy nie pójdzie z torbami - bo dostaje dofinansowanie z budżetu.

            Dlatego mogłyby nią kierować małpy - a i tak by funkcjonowało

            I tak to wygląda w każdej jednej finansowanej z podatków spółce....

            Każdej.

            Dla odmiany w prywatnej firmie nikt niesprawny umysłowo nie zajmuje kierowniczych stanowisk - bo zwyczajnie spółka poszłaby z torbami.

            Tutaj niestety jest inaczej.

            • 6 0

        • (1)

          Nie wpuszczac ludzi do autousu, bo moga sie poprzewracac.

          • 10 2

          • Tu chodzi o odpowiedzialność - jakby wszyscy pasażerowie po wypadku wstali otrzepali się i powiedzieli że się zdarza, nikt cyrku by nie robił - ludzie się boją że za chwilę karyna za siniaka na nodze będzie faceta ciągnąć po sądach za odszkodowanie.

            • 9 1

        • Nie przewróci się przy hamowaniu na nikogo innego

          bo miejsce wózka inwalidzkiego jest pierwsze licząc od kierowcy w przestrzeni przeznaczonej na wózki. Dodatkowo jest oparty o deskę/ściankę przed nim.

          • 8 0

        • Dalej te dyrdymały w postaci "jak by ten wózek"

          Jak by babcia miała wąsy to byłaby dziadkiem.

          • 3 0

    • p. Łukasz pozamiatał (3)

      Z Pana wiedzą w tym temacie, nie dziwię się pańskiemu wzburzeniu. Szofer, sprzątaczka, maszynista, dozorca, funkcjonariusz często uzurpują sobie prawo do podejmowania autorytarnych decyzji, ingerujących w nasze życie codzienne i swobody obywatelskie. Zgadzam się, że takie jaskrawe przejawy złej woli, wynikającej z przerostu ego w połączeniu z niedouczeniem, należy tępić - kulturalnie ale skutecznie.

      • 16 7

      • p. Łukasz pozamiatał - c.d. (2)

        O ile jest w ogóle jakaś druga strona tego medalu, to jest nią zasadność wożenia wózków elektrycznych w ogóle. Zasięg takich wózków jest mierzony w dziesiątkach kilometrów więc odpada tu problem znany rowerzystom konwencjonalnym czyli wyczerpanie. Według mnie autonomiczne wózki inwalidzkie powinny być włączone do dyskusji legislacyjnej o doprecyzowaniu definicji pojazdów i pieszych. Kwestia rowerów, skuterów, hulajnóg i także wózków jako uczestników ruchu drogowego powinna raz na zawsze zostać uregulowana na szczeblu centralnym aby uniknąć sytuacji jak ta, że o możliwości wejścia decyduje szofer.

        • 7 4

        • zasadność wożenia wóżków elektrycznych: (1)

          - wyczerpanie baterii/akumulatora;
          - warunki pogodowe (zimno, deszcz, upały)
          - brak równego chodnika po którym wózek mógłby przejechać,
          - brak czasu żeby pół dnia jechać przez całe miasto (wózek jest wolniejszy niż auto, musi zatrzymać się na każdych światłach, ominąć wysokie krawężniki itp.);
          - ktoś może mieć słabe mięśnie i siedzenie w wózku przez kilka godzin może męczyć.
          osoba niepełnosprawna na pewno mogłaby podać więcej przykładów z życia kiedy korzystanie z komunikacji jest niezbędne.
          Dlatego przepisy powinny być dostosowane do rzeczywistości.

          • 9 0

          • Przeciwnicy zaraz Ci wypunktują

            że w razie zamiaru korzystania z komunikacji publicznej osoby niepełnosprawne powinny skorzystać z wózka z napędem mechanicznym. Przypadek analogiczny: zepsuty motorower. Nie osądzam, kto ma rację ale uważam, że powinno to być jednoznacznie i jednolicie uregulowane. Z tego, co widzę w regulaminie zkm Gdynia, nie ma żadnego zapisu pozwalającego kierowcy na odmowę wstępu osobie na wózku elektrycznym. Może to tylko Gdańsk jest do tyłu?

            • 0 1

    • Jestem kierowcą i Twoja opinia jest jak najbardziej trafiona (7)

      Właśnie problemem nie są kierowcy, których często nazywa się chamami, ale durne przepisy których odpowiedni urzędnicy nie chcą zmieniać, bo boją się odpowiedzialności, a zrzucają ja na kierowców (nomem omen podobnie jak z rowerami). Uwierzcie mi pokolenie kierowców z wąsem i papierosem, udającego pana szos się skończyły. Obecnie jest bardzo dużo młodych kierowców, kierowców z innym nastawieniem, mającym wiele empatii, właśnie czasem mamy jej za wiele i kierownictwo za to obcina premię, bo się zasłaniają przepisami itp. Tylko oni siedzą za biurkiem, a kierowca jedzie razem z tymi ludźmi, sam określa sytuacje i wie co jest lepsze, co zagrażałoby bezpieczeństwu u a co nie. Przykład, wiadomo nie można wysadzać pasażerów poz wyznaczonym przystankiem, zatoka jest jednak zajęta przez autobus, na który ludzie chcą się przesiąść, bo jeździ co 30 minut. Wypuszczasz ludzi, dziękuję i przesiadają się, wracają do domu 30 minut szybciej...a Ty na koniec miesiąca wisisz na liście "wypuszczenie pasażerów poza przystankiem" i wracasz do domu zdołowany i mówisz dzieciom, że w tym miesiącu czegoś się nie kupi, bo tatuś był dobry i to kosztowało go 100 czy 150 zł. Tak moi mili wygląda to w rzeczywistości. Mam nadzieję, że coraz więcej pasażerów zacznie zdawać sobie sprawę, że winą za czasem niezbyt empatyczne zachowanie kierowców winni są przełożeni czy urzędnicy, którzy na tłumaczenie odpowiadają kierowcy "a co mnie to obchodzi, są przepisy trzyma się ich, a ludzie niech sobie gadają". Tylko najgorsze jak podkreślałem wcześniej, oni tych ludzi nie słyszą i danej sytuacji też nie wdzieli, ale są mądrzejsi i potem taki kierowca już nie otworzy drzwi czy nie poczeka, jak grzeczność ma go kosztować dniówkę.

      • 30 3

      • wytłumacz mi proszę (2)

        dlaczego w takim razie większość kierowców trolejbusów zatrzymuje się zawsze na końcu zatoki przystankowej, niezależnie od warunków za sobą i od lokalizacji wiaty przystankowej? Jak to się ma do empatii wobec pasażerów, goniących ostanie drzwi pojazdu jak banda żebraków? Przepisy w tym zakresie są wyjątkowo jasne (mówię o Gdyni, nie znam sytuacji w Gdańsku), z ich egzekwowaniem ZKM wyraźnie sobie nie radzi. Przeprasza i obiecuje poprawę, a kierowcy nadal jeżdżą po swojemu. Choć faktycznie względem lat dziewięćdziesiątych widać pewną poprawę; kupując w okienku karnet kierowca przeważnie nie rzuca się na pasażera z wiązanką wulgaryzmów.

        • 5 12

        • Nie wiem co masz na mysli pisząc o końcu zatoki, ponieważ różnie każdy nazywa krańce

          Ja powiem tak, mam zasadę i uważam, że sprawdza się ona bardzo dobrze. Mianowicie zawsze podjeżdżam do początku zatoki przystankowej (na wjeździe zatoki jest koniec zatoki, a na wyjeździe początek wg zasad). Umożliwia to wjazd do zatoki kolejnych autobusów czy trolejbusów, w przypadku awarii czy sprzedaży karnetów też inny pojazd może śmiało wjechać i wyjechać z niej. Nawet jak za mną nie jedzie inny pojazd to za 30 sekund się pojawi i wtedy będzie blokował pas ruchu. Uważam, że błędne jest stawiania jak dąb przy wiacie, bo przystanek jest na całej długości zatoki. Oczywiście zawsze zaczekam na wszystkich pasażerów i nie muszą wcale biegać, ponieważ wjeżdżając widzę, że są ludzie. Takie zatrzymanie też umożliwia wjazd do zatoki więcej pojazdów i umożliwia przesiadkę pasażerów (kierowcy oczywiście też muszą być odpowiednio wyćwiczeni, bo tuta sztywne zasady nie funkcjonują i trzeba patrzeć elastycznie).

          • 13 1

        • W Gdańsku jest podobnie, przynajmniej na przystanku autobusowym gdzie czasami zdarza mi się czekać.

          • 0 0

      • (3)

        100 czy 150 zl, dla ciebie to taki problem? Dam ci 1000, ale badz mily dla pasazerow i nie przejmuj sie utrata jakiejs smiesznej premii. Pozdrawiam

        • 1 13

        • (1)

          TAk, przy stawkach jakie GAIT oferuje kierowcom to b. duza kwota. Cieszę się, że ty nie masz tego problemu.

          • 7 1

          • Poszukajcie sobie innej pracy,najlepiej na wywrotce na budowie,nie musicie wozić tych wrednych pasażerów a szczególnie

            • 3 6

        • Zapraszam do kontaktu

          GAiT

          • 3 0

    • Ciężko ważony

      Jest kraj z niejasności zagmatwanych przepisów ustawy prawo..Na pocieszenie właściwe byłoby w ramach budżetu obywatelskiego z organizować dodatkowych przewoźników drogowych dla osób niepełnosprawnych za symboliczną opłatą.

      • 1 0

  • brak empatii wciaz u nas rzadi (1)

    jak mozna tak sie zachowac w stosunku do osoby niepelnosprawnej, ta pani powinna go jeszcze sama wciagnac do tego autobusu...buch po premii

    • 8 7

    • Buch w brzuch i przestan skamlec..

      • 1 0

  • Oceń (3)

    No i mamy kompletnie i**otyczne nieporozumienie idące wręcz w konflikt. A szkoda, bo trzebabyło nie robić niepotrzebnych wywodów przez kierującą tylko zabrać pana na wózku i zakończyć temat. Niestety zdarzają się prowadzący pojazdy, którzy chcą mieć rację- ten konkretny przypadek pokazuje, że niepotrzebnie. Przykra sprawa...
    Z drugiej jednak strony argumenty przytaczane przez Pana Łukasza też nie do końca są sensowne- żaden kierujący nie będzie sprawdzał jakie baterie są zainstalowane w jego wózku - autobusy też są wyposażone w akumulatory żelowe, a i tak zdarzało się, że dochodziło do detonacji podczas jazdy, ale to może być skrajność. Jednak za bezpieczeństwo zawsze i w każdym przypadku odpowiada kierujący. Kierowca nigdy nie wie czy rampa wytrzyma, czy też nie. Autobus każdego dnia przejeżdża kilkaset kilometrów, a rampa jest użyana sporadycznie- oczywiście wszyscy chcielibyśmy żeby nigdy nie była potrzebna, ale cóż zdarza się że trzeba jej użyć. Zapytania stawiane przez pana na wózku kierowane do kierujących są nieuzasadnione, gdyż kierowca ma bezpiecznie wykonywać przewozy pasażerów, a nie rozważać o elektryce, elektronice, szynach, najazdach, etc. Mimo wszystko sprawa nie powinna nigdy się zdarzyć dlatego, aby nigdy się nie powtórzyła. Życzę pomyślności i życzliwości dla wszystkich którzy w tej sprawie będą się wypowiadać. Miłego dnia

    • 6 6

    • brak szkolenia (2)

      W sytuacji gdy kierowca komunikacji publicznej prowadzi pojazd przystosowany do przewozu osób niepełnosprawnych powinien dysponować konkretną wiedzą na temat możliwości i danych technicznych sprzętu zamontowanego na pojeździe. Dodatkowo osoba taka powinna przejść szkolenie w zakresie obsługi takiego sprzętu. Wniosek!! Kierująca pojazdem nie była przeszkolona w zakresie obsługi pojazdu jakim się poruszała.

      • 2 0

      • Oceń (1)

        Najmniejszej wiedzy nie posiadasz na temat, który się wypowiadasz. Nabierz wiedzy, poczytaj przepisy, dowiedz się trochę o prawie jazdy kategorii D, kwalifikacji dotyczącej przewozu osób, odpowiedzialności, w razie gdyby...
        I wtedy się wypowiedz jako ktoś kto posiada wiedzę, a nie jak ktoś komu się wydaje...

        • 1 1

        • Brak szkolenia

          Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nr 181/2011 z dnia 16 lutego 2011 r. dotyczące praw pasażerów w transporcie autobusowym i autokarowym oraz zmieniające rozporządzenie (WE) nr 2006/2004 (Dz. U. UE, L 55/1) ustanawia przepisy w zakresie transportu autobusowego i autokarowego :
          Przewoźnik może odmówić przyjęcia rezerwacji, wydania biletu, lub przyjęcia danej osoby na pokład, ze względu na niepełnosprawność lub ograniczenie ruchowe, w przypadku gdy konstrukcja pojazdu lub infrastruktura, w tym przystanki autobusowe i terminale, fizycznie uniemożliwiają wejście na pokład pojazdu, jego opuszczenie lub przewóz takiej osoby niepełnosprawnej w sposób bezpieczny i operacyjnie wykonalny. W takim przypadku przewoźnik zobowiązany jest do poinformowania danej osoby o wszelkich akceptowalnych alternatywnych usługach realizowanych przez danego przewoźnika.
          Brak podstawowej wiedzy na temat sprzętu i przepisów po stronie kierującej pojazdem.
          Pozdrawiam

          • 0 1

  • Po Gdańsku poruszają się miejskie mikrobusy dla osób niepełnosprawnych (3)

    One powinny spełniać to zadanie. Będzie nawet szybciej/bliżej/wygodniej.

    • 8 3

    • KAZDY autobus powinien spelniac takie zadanie

      tak jest szybciej, taniej i przede wszystkim sprawiedliwiej.

      • 3 1

    • Ile ich jest? W Gdyni tez sa. Trzy. Powodzenia w zamawianiu. Pomijam fakt, ze sa drozsze niz bilet normaly w autobusie.

      • 1 0

    • W każdym mieście

      Jeżdżą samochody z napisem TAXI, jeździj sobie nimi będzie szybciej i wygodniej.

      • 0 2

  • Myślę że pani kierowca nie chciała nikogo urazić, brak szkoleń pracowników

    Kogo wolno zabierać a kogo nie powinno być znane każdemu pracownikowi GAIT. Widocznie nie jest.

    • 4 2

  • Model Na Rzecz Równego Traktowania

    :)

    • 4 0

  • Musi być trup, bez trupa nie będzie telewizji i nic nie da się

    • 6 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane