- 1 15 lat temu otwarto powiększoną galerię Klif (70 opinii)
- 2 Nowe ściany starej kawiarni na Aniołkach (53 opinie)
- 3 Zamiast Rębiechowa lotnisko na morzu (175 opinii)
- 4 Pomnik twórcy Bitcoina stanie w Gdańsku? (54 opinie)
- 5 108. urodziny najstarszej gdańszczanki (146 opinii)
- 6 Wieczny kłopot z dzielnicami: "na" czy "w" (447 opinii)
Pierwszy rezerwat na Bałtyku?
U podnóża Kępy Redłowskiej w Gdyni ma powstać pierwszy na Bałtyku trwały rezerwat morski. Dla deweloperów oznaczałoby to ograniczenie dochodów i okrojenie inwestycji, dla rybaków - zakaz połowu na tym terenie. Zyskała by na tym turystyka oraz podwodna flora i fauna. Póki co cały projekt stoi pod znakiem zapytania. Powód? Brak jasnych regulacji prawnych.
Sprawę utworzenia morskiego rezerwatu forsuje polski Greenpeace. Nie jest to jednak nowa sprawa, o utworzenie rezerwatu różne organizacje postulują już od lat '80-tych. - Uważamy, że właściwą ochronę obszarów morskich, w tym Kępy Redłowskiej, mogą zapewnić jedynie rezerwaty przyrody na terenach morskich, wolne od destrukcyjnej działalności człowieka. Jak najszybciej powinny zostać podjęte działania zmierzające to jasnego ustalenia organów władnych je utworzyć - przekonuje Magdalena Figura, koordynatorka, kampanii morskiej w Greenpeace Polska.
Jeśli powstanie, będzie to pierwszy stały rezerwat morski na Bałtyku. A jak to bywa z pionierskimi projektami, ich realizacja zwykle zaczyna się od kłopotów.
- Statut Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska ogranicza naszą działalność do granicy województwa, a ono kończy się na linii brzegowej. Wysłaliśmy w tej sprawie zapytanie do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Póki co odpowiedzi nie otrzymaliśmy - mówi Joanna Jarosik, zastępca Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Gdańsku. - Uważamy jednak, że Kępa Redłowska jest obszarem cennym ale nad formą jego ochrony należy się jeszcze zastanowić - dodaje.
Kompetentny nie czuje się też Urząd Morski w Gdyni. - Urząd zarządza co prawda obszarem morskim, ale nie będąc organem ochrony przyrody nie jest zobligowany do ochrony jej - twierdzi Monika Zakrzewska, inspektor ochrony wybrzeża morskiego w Urzędzie Morskim w Gdyni.
Co tak cennego kryje się w Bałtyku niedaleko Kępy Redłowskiej, że konieczna jest ochrona tego terenu? - Niewiele osób wie, że jest to jeden z najcenniejszych przyrodniczo obszarów Zatoki Gdańskiej, na którym wciąż żyje wiele rzadkich i zagrożonych gatunków fauny i flory, jak np. kilka gatunków krewetek, trawa morska, czy czarny glon, z którego produkuje się agar, wykorzystywany przy produkcji żelatyny. Oprócz tego żyje tam ponad sto innych gatunków zwierząt i roślin morskich - mówi prof. Jan Marcin Węsławski, kierownik Zakładu Ekologii Morza w Instytucie Oceanologii Polskiej Akademii Nauk w Sopocie.
Rozwój tak różnorodnych gatunków jest możliwy dzięki istnieniu od lat trzydziestych XX wieku głazowiska. To właśnie na nich żyją gatunki, które przez prądy morskie z łatwością byłyby wypłukiwane z piaskowego podłoża. - To naturalna rafa podmorska, oaza bioróżnorodności na tle piaszczystego dna. Dodatkowo miejsce to jest na tyle nienaruszone przez człowieka, że stanowi też doskonały punkt odniesienia dla badań nad biologią morza - przekonuje profesor.
Według wstępnych szacunków rezerwat miałby rozciągać się na szerokość ok. 1 km. - Granice rezerwatu nie są jeszcze dokładnie określone, nie ma też map morskich. Póki co nie wiemy też jak mielibyśmy wyznaczyć ten teren - mówi Joanna Jarosik, zastępca Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Gdańsku.
Utworzenie rezerwatu pokrzyżowało by jednak plany deweloperom, którzy planują budowę hotelu wraz z kompleksem parkingów na Polance Redłowskiej, a także rybakom, którzy nie mieli by wstępu na teren rezerwatu.
- Trasy spacerowe wzdłuż brzegu, wyspa na morzu jaką planował Sopot czy orzeł wynurzający się z wody właśnie u podnóży Kępy Redłowskiej - takie pomysły mogą wyrządzić dużą krzywdę środowisku morskiemu - wyjaśnia Jan Marcin Węsławski. - Jednak turystyka na tym nie ucierpi. Nie widzę przeszkód przed nurkowaniem, czy nawet kąpaniem się na takim obszarze - dodaje.
W Polsce już prawie 33 proc. lądowego obszaru objęta jest różnymi formami ochrony. Na morzu nie powstał dotychczas żaden rezerwat przyrody.
- Marzena Klimowiczm.klimowicz@trojmiasto.pl
Opinie (112) 1 zablokowana
-
2009-07-21 12:23
dajcie jakiś ciekawszy artykuł, żeby się można było pokłócić
- 4 0
-
2009-07-21 11:58
2. wirtualne skutki intratnej przyczyny
Pardone moi za geograficznego byka :
otóż te rozwiewy wiślane powodują wiatry z oczywiście PÓŁNOCNEGO wschodu - a nie z południowego.
Za komuny mówiło się że należy wiać razem z nimi.
I to jest aktualne do dziś...
Pzdr
GRĄDŹL- 3 0
-
2009-07-21 11:45
Wirtualne skutki intratnej przyczyny
Zabieganie o ulokowanie rezerwatu przyrody czy parku krajobrazowego w strefie szczególnie zanieczyszczonych Wisłą wód przybrzeżnych Zatoki Gdańskiej jest równie chybione logicznie - jak uparte kreowanie Sopotu na uzdrowisko = którym już dawno nie jest.
Regularnie wiejące płd-wschodnie wiatry przenoszą wiślane syfy (koloru jasnej kawy z mlekiem) ok. 50-m-szerokiości pasem wzdłuż zachodniej części Gdańsk Bay, Zatoki Puckiej, Płw. Rewa i południowo zachodniego brzegu Płw. Hel - aż do jego końca; i niekiedy dalej - aż do Jastrzębiej Góry. Tak jest przez cały rok.
Z pieszego poziomu brzegu czy klifu to zjawisko jest raczej niewidoczne - ale nie tylko ja widuję to kilkakrotnie w tygodniu z wysokości kilkuset metrów.
Praktycznym odczuwalnym skutkiem tych pływów wiślanych są m. in. sinice czy smrody wodorostowe.
W ciągu jednej sekundy Wisła wnosi do Zatoki Gdańskiej 50 razy więcej zanieczyszczonej całą RP wody (Warszawka do dzisiaj nie ma oczyszczalni) - niż oczyszczalnie z 1,2 mln Trójmiasta.
Tak więc bajo-bongo o umieszczaniu luzem słoika smacznego miodzia w jeziorze fekaliów jest faktycznie tylko aplikacją o unijną kasę.
Niemniej jednak wśród podwodnych głazów na wysokości orłowskiego klifu niejeden dorodny węgorz bez plamiastych upiększeń oddał życie zawziętym ościeniom artystów z pobliskiego LSP.
Ale to bardzo bywsze czasy - teraz w przyorłowskich wodach czają się tylko w kupie zamiłowane diabły morskie i byczki, któremi zakąszają toasty z dykty sezonowe menele z orłowskiej groty piaskowej.
GRĄDŹL- 3 4
-
2009-07-21 11:42
Nie dla deweloperów
Tak te hieny deweloperzy, by wszystko zabetonowali i stawiali na potęgę te swoje sea towers ze szkaradnego żelazobetonu. A tfu.
PS. Zadbane, malownicze rejony, tętniące życiem, pełne różnorakiej fauny i flory wyjdą nam tylko na dobre.- 11 1
-
2009-07-21 11:09
na całym świecie na rezerwatach wodnych (morskich) zrabia się spore pieniądze
a u nas jak zwykle... nikt nic nie wie... :)))
- 6 3
-
2009-07-21 09:50
? (2)
MAM PYTANIE KTO UKŁADA TAK SKOMPLIKOWANE I PRZEMYSLANE PYTANIA W SĄDACH?
- 4 0
-
2009-07-21 11:07
w sądach to pewnie sedzia :))
- 1 0
-
2009-07-21 10:58
redaktorzy na kacu
- 1 1
-
2009-07-21 11:00
fajnie!
- 0 1
-
2009-07-21 07:41
bzdura (2)
brzmi jak sen don kiszota
- 4 28
-
2009-07-21 10:55
sam jesteś kiszot
- 1 0
-
2009-07-21 07:47
Sam jesteś bzdura,wybryk natury.
Jeszcze nie wiesz o tym?
- 4 3
-
2009-07-21 10:14
ZACHARZEWSKI PONIÓSŁ KARĘ ZA SWOJE ŻYCIE I ZA KRZYWDĘ JAKĄ WYRZĄDZIŁ INNYM (2)
ZOSTAŁA NA NIM WYKONANA KARA ŚMIERCI POZAKODEKSOWO HEHEHE PRAWIDŁOWO, ŻE KTOŚ ODWAŻYŁ SIĘ UKRÓCIĆ EGZYSTENCJĘ TEGO PADALCA.
- 4 3
-
2009-07-21 10:52
chłopie pomyliłeś fora
tu o ekologi i o Gdyni, a nie o .................
- 2 0
-
2009-07-21 10:49
zgadzam się ale to straszny offtop
- 0 0
-
2009-07-21 10:34
W Zatoce rezerwat, a na klifie niby ścieżka rowerowa, jako przedłużenie rowerostrady z Brzeźna ?
- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.