• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Połączenie na włosku

O.K.
2 marca 2004 (artykuł sprzed 20 lat) 
Wciąż nie ma ostatecznej decyzji o połączeniu Wojewódzkiego Szpitala Zakaźnego w Gdańsku i Szpitala Gruźlicy i Chorób Płuc w Sopocie. Na fuzję, która miała pomóc obu placówkom, szczególnie niecierpliwie oczekuje dyrektor szpitala zakaźnego. Długi tego zakładu sięgnęły już bowiem prawie wysokości jego rocznego kontraktu.

Sprawa połączenia obu placówek ciągnie się od późnej jesieni ub.r., kiedy to zarząd województwa pomorskiego podjął decyzję w tej sprawie. Ostateczne postanowienia, po przedstawieniu przez zainteresowanych niezbędnych do fuzji dokumentów, miała zostać podjęta miesiąc temu - tak się jednak nie stało. Wczoraj sejmik wojewódzki dyskutował co prawda dwie uchwały dotyczące Woj. Szpitala Zakaźnego - dotyczyły one jednak zmian w składzie rady społecznej i w statucie szpitala.

- O fuzji na razie nie było mowy. Być może decyzje w tej sprawie zapadną w najbliższym czasie, ale w tej chwili nie jestem w stanie podać żadnego konkretnego terminu - powiedziała "Głosowi" rzeczniczka prasowa Urzędu Marszałkowskiego, Mira Mossakowska.

Tymczasem w Wojewódzkim Szpitalu Zakaźnym, któremu połączenie z sopocką placówką miało dać szansę zbilansowania kosztów, sytuacja finansowa staje się coraz bardziej dramatyczna.

- Mamy już 15 mln zł długów, o których oddanie zabiega 216 wierzycieli. To prawie tyle ile wynosi roczny budżet naszego szpitala - zwierzył się "Głosowi" dyrektor Woj. Szpitala Zakaźnego, Bogdan Lamparski. - Udało nam się zrobić oszczędności rzędu 500 tys. złotych - dzięki monitorowaniu korzystania z mediów, telefonów. Zwolniliśmy ok. 70 osób - przede wszystkim tych, którzy mieli jakieś inne dochody, głównie rencistów i emerytów. Cóż jednak z tego, skoro nasz kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia na ten rok jest mniejszy - właśnie o 500 tys. zł. A pacjentów mamy coraz więcej i coraz cięższe przypadki: HIV/AIDS, sepsy, świnki, włośnice. Za chwilę nie będziemy mieli czym leczyć!

Ratunkiem dla Wojewódzkiego Szpitala Zakaźnego byłoby właśnie połączenie ze Szpitalem Gruźlicy i Chorób Płuc. Ta sopocka placówka nie ma długów, musi jednak opuścić swoją siedzibę, bo zajmowane przez nią zabytkowe budynki nie spełniają wymogów ustawy o zakładach opieki zdrowotnej.

- Dzięki fuzji udałoby się nam zbilansować koszty, oszczędzilibyśmy na mediach, kosztach dzierżawy, zarządu, nadzoru - powiedział Bogdan Lamparski. - Zamiast trzech pracowni rentgenowskich byłyby dwie, zamiast dwóch księgowości - jedna. W szpitalu zakaźnym starczy miejsca zarówno dla oddziałów leczenia gruźlicy jak i odzdziału dla przewlekle chorych, a pacjenci będą tu mieli lepsze możliwości diagnostyki i leczenia. Pracownicy obu placówek chcieliby już wreszcie wiedzieć jakie będą ich dalsze losy. Ale decyzji wciąż nie ma...
Głos WybrzeżaO.K.

Opinie (7)

  • i tutaj

    też

    • 0 0

  • Droga ,he,he,he

    • 0 0

  • tak droga a ja tszeci

    • 0 0

  • taaa
    slużba zdrowia najbardziej chora
    oby nam zdrowie dopisywało w najblizszych latach...

    • 0 0

  • nie jestem pewna czy łączenie bankrutów z zakładami ktore sobie radza to naprawdę dobry pomysł
    aczkolwiek jakieś działające placówki słóżby zdrowia sa nam potrzebne

    • 0 0

  • Jak zwykle czfarta hi ha ha....

    • 0 0

  • jak zwykle o hoscie anonimie (zazwyczaj) zapomniałeś

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane