• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Polityk nie przepuści policjantom

Roman Daszczyński, Krzysztof Wójcik
27 kwietnia 2006 (artykuł sprzed 18 lat) 
Policjanci, którzy zatrzymali pijanych chuliganów w Sopocie, będą odpowiadać za ich pobicie. Narazili się znanemu działaczowi SLD Jarosławowi Duszewskiemu. Wśród uczestników burdy był jego syn.

Dwaj policjanci są teraz zawieszeni w czynnościach służbowych. We wtorek prokuratura w Wejherowie postawiła im zarzuty przekroczenia uprawnień i pobicia.

Problemy funkcjonariuszy zaczęły się w grudniową noc 2003 roku. W barze Pod Wierzbą przy ul. Monte Cassino w Sopocie doszło do pijackiej burdy. Na miejsce pojechały trzy radiowozy. W ogródku lokalu latały krzesła, któryś z chuliganów walczył sztachetą wyrwaną z płotu. Według świadków awanturę rozpoczęło kilku pijanych, młodych ludzi. Na widok policji próbowali uciec, ale nie wszystkim się udało. Jednego przytrzymali klienci lokalu. Na Monciaku policjanci dopadli dwóch innych podejrzanych o awanturę, w tym młodego Duszewskiego.

Wówczas 18-letni syn działacza SLD miał 1,8 promila alkoholu. Jego dwaj zatrzymani koledzy - jak się okazało, bracia - też byli pod wpływem alkoholu. Całą trójkę przewieziono do gdyńskiej izby wytrzeźwień. Syn polityka został przesłuchany. O zadymie pod lokalem opowiadał policjantom w następujący sposób: (...) zaczęła się awantura. Wiem, że koledzy szarpali się z jakimiś ludźmi, którzy i mnie uderzali. Broniłem się przed ciosami. Zostałem uderzony w twarz. Nie pamiętam dokładnie tego zdarzenia.

Podczas pierwszego przesłuchania Maciej D. nic nie wspomniał o pobiciu przez policjantów. Jego kolega również niewiele pamiętał z zadymy Pod Wierzbą, bo, jak przyznał "wypił siedem piw i był mocno pijany".

Sprawa wydawała się ewidentna - kolegium za awanturę. Cała trójka w marcu 2004 roku została ukarana grzywnami po 100-150 zł, ale odwołała się do sądu wyższej instancji. Zaczęły się przepychanki proceduralne i sprawa z powodu przedawnienia została zakończona.

Tymczasem Jarosław Duszewski zabiegał o ukaranie policjantów, którzy interweniowali w Sopocie. - Funkcjonariusze zachowali się po bandycku, pobili mojego dzieciaka, ze wstrząśnieniem mózgu trafił do szpitala - opowiada Duszewski. - Nie uczestniczył w bójce i mu wierzę. Ma piętnaście obdukcji, kilkadziesiąt zdjęć obrażeń. Powodem zatrzymania go był brak dowodu tożsamości. Potem sopocka prokuratura po kumpelsku robiła wszystko, żeby policjanci nie byli ukarani. Nie dałem za wygraną i śledztwo przeniesiono do Wejherowa.

W sprawę zaangażował się ówczesny SLD-owski wiceminister MSWiA Andrzej Brachmański. Na jego polecenie zbadano sprawę.
- Nie prosiłem o interwencję ministra Brachmańskiego, choć znam go, byłem nawet jego asystentem - zapewnia Duszewski.

Mimo kontroli policjantom nie udowodniono rzekomego pobicia, śledztwo prawomocnie umorzono. Półtora roku po awanturze w prasie pojawiło się ogłoszenie o poszukiwaniu świadków. Zgłosili się dwaj - osiedlowi koledzy zatrzymanych nastolatków, którzy mieli widzieć, jak ci byli bici przez policjantów. Świadkowie nie rozpoznali funkcjonariuszy, ale okazali się na tyle wiarygodni dla prokuratury, że policjantom postawiono zarzuty.

- Skąd wiadomo, że obrażenia Macieja D. były skutkiem interwencji funkcjonariuszy, a nie bijatyki Pod Wierzbą?

- Nie jest możliwe ustalenie, jak mocno pobito go przed barem - odpowiada prowadząca śledztwo Jadwiga Wójciak.

- Jest Pani przekonana do zarzutów, które postawiono funkcjonariuszom?

- Proszę o inny zestaw pytań... - odpowiada prokurator Wójciak.

Jarosław Duszewski nie kryje satysfakcji. - Dostali zarzuty? No, nareszcie - mówi. - I ważne, że postawiła je niezależna prokuratura. Nikt mi nie powie, że to załatwiłem, bo mam pieniądze albo znajomości.

O autorze

autor

Krzysztof Wójcik

Dwukrotny laureat nagrody Grand Press za ujawnienie afer korupcyjnych na wydziale prawa Uniwersytetu Gdańskiego oraz w pomorskim wymiarze sprawiedliwości. Autor książek: biografii Ryszarda Krauzego „Depresja miliardera”, „Mafii na Wybrzeżu” oraz „Psów wojen. Od Wietnamu po Pakistan – historii polskich najemników”.

Gazeta Wyborcza

Opinie (138) 3 zablokowane

  • Panie Duszewski

    Niech Pan sie lepiej zajmie wychowanie synalka-chuligana.
    Co? może jest on w jakis sposób uprzywilejowany bo tatko to jakis tam polityk.

    • 0 0

  • kiedyś policja biła - teraz biją policję
    w ogóle trzeba zlikwidować policję
    to instytucja niepotrzebna
    samosądy wzorem prawa w IV RP

    • 0 0

  • napadli to na mnie własnie pod wierzbą
    wyszedłem sobie druga w nocy na molo, zawsze zerkam w lewo bo tam stoi nocny patrol policji
    stał
    wracam za jakieś pół godziny i chciałem wdepnąć pod wierzbę, ale widzę na szybkie jakies gestykulujące cienie jak celina na baletach więc w połowie drogi na pięcie 180 stopni kierunek chawira
    wtedy sie otwieraja drzwi wypada z nich jakiś lump i woła
    - e przyjacielu
    nie jestem twoim przyjacielem
    - tak? ty ch... ty cwelu, to ja chciałem ciebie zaprosic bo dziś wyszedłem na wolnosć i dalej mi bluzga
    cwelu? pytam, wolność?? chyba krótka
    przyspieszyłem juz jestem obok haffnera stoją kochane chłopaki podchodze - panowie sami zobaczcie stary inwalida a tam jakis łeb ciska cwelami
    taki w czapeczce z daszkiem? pyta pan z dwiema belkmi na paonie dość słusznej budowy bo wypełniał pół samochodu
    aha mówię i już pisk opon zanim doszedłem z powrotem pod wierzbe oni wjeżdżali do niej od strony grunwaldzkiej
    wszedłem z panem policjantem jakies 195 wzrostu wychodze zza jego pleców i niewinnie rzucam
    powiedz panu władzy ze jest pałą bo przecież jesteś stary garus:-)
    a garus taki o, tyci:-)

    • 0 0

  • Ciekawe, co do powiedzenia mają zawieszeni funkcjonariusze?

    Synek (o bójce przed lokalem):
    "Wiem, że koledzy szarpali się z jakimiś ludźmi, którzy i mnie uderzali. Broniłem się przed ciosami. Zostałem uderzony w twarz."

    Tatuś:
    "Nie uczestniczył w bójce i mu wierzę. Ma piętnaście obdukcji, kilkadziesiąt zdjęć obrażeń."

    Jak to jest możliwe, że ojciec twierdzi, że syn nie uczestniczył, a jednocześnie mu wierzy? Czy złożone na Policji zeznania były nieprawdziwe?

    Ten artykuł jest nieco chaotycznie napisany, ale - jeśli dobrze rozumiem - wynika z niego, że najpierw była izba wytrzeźwień (na której dyżurny lekarz bada przecież stan delikwenta), potem zeznania, a potem szpital? To kiedy miał być ten łomot, skoro znalazło się dwóch świadków? Podczas zatrzymania?
    Czy jest prawdopodobne, że skatowany ("kilkadziesiąt obrażeń", "wstrząśnienie mózgu") chłopak spędza noc w izbie wytrzeźwień, potem spokojnie składa zeznania, a dopiero potem trafia do szpitala?

    Może to tatuś się zdenerwował postępowaniem latorośli i dał mu klapsa w główkę?

    W każdym razie, w pełni rozumiem zaangażowanie ojca w udowadnianie "niewinności" swojej pociechy. Znacznie lepiej przecież - z uwagi na polityczne ambicje - mówić o synku jako o "zatrzymanym za brak dowodu tożsamości, a następnie skatowanym przez policjantów", niż "pijanym uczestniku bójki w lokalu, ujętym w czasie próby ucieczki i ukaranym grzywną". Szacunek :)

    • 0 0

  • ja tam zawsze mówiłem jaka kura takie jajo jaki trzonek taki tłuczek jaki dziadek taki wnuczek

    • 0 0

  • Mlodociani z 1,8 promila we krwi,

    pamietaja z tego wieczoru najwyzej moment , kiedy zamawiali piata kolejke - dalej gesta mgla .
    Jednak duch w narodzie nie ginie panie Duczewski. Powiedzenie - szlachcic na zagrodzie rowny wojewodzie , nic nie stracilo na aktualnosci .
    Powtorze za Galluxem ..."mam nadzieje, ze policja potrafi ohronić swoich ludzi "...
    Swieta racja . Inaczej niebawem , normalny czlowiek , bedzie mial stracha pojsc wieczorem do knajpy .

    • 0 0

  • gallux

    W którym miejscu była ta sławetna "Wierzba"?

    • 0 0

  • Do Dareck

    Podobna sytuacja jak kilka dni temu z tym pobitym w Nowym Porcie.
    N aizbe trafil bez obraże,potem skladanie zeznań i wypuszczenie a wieczorem tego samego dniia juz cieżko pobity z podejrzeniem wstrzasu mózgu.
    Akurat tyutaj sytuacja byla dwa z ogonkiem lata temu ale kolejnosc zdarzen zdumiewajaco podobna.

    • 0 0

  • przylegała bokiem do "pawilonu" spożywczego
    vis a vis algi
    jako pierwsi zjawiali sie tam pracownicy zieleni miejskiej
    już piąta rano obsiadali jedyny stolik w barze:-)

    • 0 0

  • hłe, hłe Gallux

    kamikadze to Ty jesteś - 2 w nocy na molo a potem pod wierzby...
    ja tam byłem tylko raz i przez krótką chwilę i w biały dzień

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane