• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Poznańska lekcja dla Pawła Adamowicza

Michał Stąporek
1 grudnia 2014 (artykuł sprzed 9 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Sprawdziliśmy majątki nowo wybranych radnych
W niedzielny wieczór Paweł Adamowicz cieszył się z wyborczego zwycięstwa m.in. wraz z Mieczysławem Strukiem, starym-nowym marszałkiem pomorskim. W niedzielny wieczór Paweł Adamowicz cieszył się z wyborczego zwycięstwa m.in. wraz z Mieczysławem Strukiem, starym-nowym marszałkiem pomorskim.

Od dziś Paweł Adamowicz jest najdłużej rządzącym prezydentem polskiej metropolii, jedynym który sprawuje urząd nieprzerwanie od 1998 roku.



Prezydent Poznania Ryszard Grobelny był bardzo aktywny w mediach społecznościowych, ale mieszkańcy uznali, że taki "dialog" z nimi nie jest wystarczający. Prezydent Poznania Ryszard Grobelny był bardzo aktywny w mediach społecznościowych, ale mieszkańcy uznali, że taki "dialog" z nimi nie jest wystarczający.
Do tej pory prezydent Gdańska szedł pod tym względem ramię w ramię z Ryszardem Grobelnym z Poznania. Po czterech kadencjach i trzech kolejnych elekcjach, mieszkańcy stolicy Wielkopolski postanowili jednak podziękować swojemu wieloletniemu prezydentowi.

Ponieważ między Poznaniem i Gdańskiem, czyli piątym i szóstym największym miastem Polski, jest sporo podobieństw, warto się zastanowić, czy polityczna wolta poznaniaków może się przełożyć na zachowanie gdańszczan w wyborach za cztery lata.

Ryszard Grobelny i Paweł Adamowicz rządzili swoimi miastami od 1998 roku: najpierw zostali wybrani przez rady miasta, potem z łatwością wygrywali kolejne wybory.

Czy przebieg wyborów sprawi, że Paweł Adamowicz zmieni swój sposób rządzenia w Gdańsku?

Jednak przed czterema laty prezydent Poznania wygrał wybory dopiero w drugiej turze (w pierwszej dostał 49 proc., w drugiej 66 proc. głosów), co wtedy zostało odebrane jako duże zaskoczenie.

Reprezentant ruchów miejskich My Poznaniacy Jacek Jaśkowiak, niezwiązany z żadną partią polityczną (do PO wstąpił dopiero w 2013 r.), dostał w 2010 roku 7,16 proc. głosów.

Choć przez ostatnią kadencję w Poznaniu zrealizowano wiele ważnych inwestycji, rozegrano grupowe mecze turnieju Euro 2012, bezrobocie jest śladowe, a centrum miasta tętni życiem, to dla poznaniaków nie było to tak ważne, jak sposób komunikowania się prezydenta z mieszkańcami.

A z tym było krucho.

Miasto miało też nienajlepszy PR w Polsce: jeśli zajmowały się nim ogólnopolskie media, to za sprawą "czyścicieli kamienic", czyli deweloperów wykupujących zaniedbane kamienice i niezgodne z prawem rugujących z nich lokatorów, niedoszacowanych kosztów modernizacji stadionu miejskiego i bliskich relacji władz miasta z władzami kościelnymi (co się uwidoczniło przy okazji skandalu obyczajowego z abp. Juliuszem Paetzem).

Dlatego choć ogólnopolskie media mówią o "sensacji", to w Poznaniu nikogo nie zdziwiło to, że Ryszard Grobelny oddał swój gabinet Jackowi Jaśkowiakowi, który w cztery lata zwiększył swoje poparcie z 11 761 do 86 164 głosów.

Oczywiście nie wszystkie przywołane zdarzenia mają swoje odpowiedniki w gdańskiej rzeczywistości.

Paweł Adamowicz słusznie przypomina, że nikt nie spotyka się z mieszkańcami tak często jak on. Faktycznie, spotkanie w dzielnicach organizowane są co miesiąc, pytanie jednak, czy ich uczestnicy mają przekonanie, że prezydent słucha i rozumie zgłaszane przez nich problemy.

Po liczbie uwag mieszkańców do lokalnych planów zagospodarowania przestrzennego odrzucanych przez urzędników, można mieć co do tego wątpliwości.

Wiarę w dobrą i twórczą komunikację między mieszkańcami i dotychczasowymi władzami podaje w wątpliwość także dobry wynik ruchu obywatelskiego w Gdańsku (12 proc. dla Ewy Lieder).

Także Gdańsk miewał problemy z właściwym oszacowaniem kosztów swoich inwestycji (Ergo Arena, PGE Arena, ECS) oraz - a nawet bardziej - kosztów ich utrzymania.

Choć Paweł Adamowicz na pewno nie jest bliskim przyjacielem abp. Sławoja Leszka Głódzia, to wielu mieszkańców drażniło oddanie archidiecezji działki na Łostowicach za symboliczną opłatę.

No i ta druga tura wyborów: choć wyniki Pawła Adamowicza, zarówno w pierwszej, jak i drugiej turze (77 034 głosów), trudno uznać za złe, to on sam przyznaje, że "poczuł się przeczołgany" przez mieszkańców, którzy oddali rekordowe 48 tys. głosów na Andrzeja Jaworskiego.

Jeśli więc Paweł Adamowicz chciałby rządzić Gdańskiem dłużej niż już tylko jedną kadencję, powinien odrobić lekcję z Poznania, bo nauczka, którą odebrał Ryszard Grobelny może stać się i jego udziałem.

Deklaracje Pawła Adamowicza po wygraniu drugiej tury wyborów prezydenckich.

Opinie (280) ponad 10 zablokowanych

  • Budyń nie jest bliskim przyjacielem Flaszki?

    Michale Stąporku, on jest jego Aktimelkiem. Kościół dostaje dziaki gdzie chce, jakie chce i robi z nimi co chce (np, bezkarnie wynajmuje dalej). Nie bez powodu Stella Maris miała siedzibę w diecezji gdańskiej.

    • 4 1

  • Wybory w Gdańsku do groteska. (3)

    Budyń znowu nas oszukał i został prezydentem .
    Czas na strajk i palenie w końcu opon na Długim Targu.
    Zapraszam

    • 5 1

    • palić to możesz - ale tylko głupa bo do tego się nadajesz

      • 1 3

    • Spokojnie,czekaj na Warszawę.

      • 1 0

    • a kyo budyniowi w tym pomógł

      ot taka Ewa Lieder która rozbiła w I turze opozycje

      • 1 0

  • Kryptogej znowu nas wykiwał. (2)

    Czas na majdan w Gdańsku !!!
    Za dużo niejasności w przeprowadzeniu wyborów było .
    Czas wyjść na ulicę w Gdańsku !!

    • 5 1

    • następny głupol od Jawora z kompleksami (1)

      wyjdź do klopa i zmień pampersa

      • 0 1

      • Kiedyś wyprane mózgi w Berezie Kaszubskiej były leczone i przywracane Państwu.

        • 1 0

  • Adamowicz wraz z PO słyną z dokonywania o wiele za drogich inwestycji za co płacimy wyższymi podatkami!

    Do takich przepłaconych przez Adamowicza i Platformę inwestycji należy za duże ECS, zbędny Teatr Szekspirowski (są już inne teatry w Trójmieście, a z podatków biednych ludzi finansują rozrywkę średnio zarabiającym i bogatszym), stadion mógł być spokojnie o około 10 tysięcy miejsc mniejszy, a dzięki temu około 150-200 milionów złotych tańszy (i spełniałby wymogi na EURO 2012).

    Prawdziwy skandal to budowa hali na granicy Gdańska i Sopotu. To przykład skrajnej nieudolności i braku nadzoru na skalę rzadko spotykaną w dziejach świata. Hala ta miała pierwotnie kosztować 100 milionów złotych, radni Gdańska i Sopotu zaakceptowali projekt którego koszt oszacowano na poniżej 200 mln zł, a tymczasem kosztowała ona 520 mln zł - dla porównania podobnej wielkości hala w Łodzi, nieco tylko słabiej wyposażona kosztowała 287 mln zł. W dodatku media podają fałszywy koszt budowy w wysokości 340 mln lub 346 mln zł - informacja o 520 milionach pochodzi od radnych, zatem ktoś z urzędu miasta musiał okłamać media.

    Tunel pod Martwą Wisłą: Tunel stanowi element Trasy Słowackiego, łączy zachodnią część Miasta z Wyspą Portową, wylot Tunelu znajduje się na ternie Portu przy ulicy Ku Ujściu, praktycznie jedynym beneficjentem tej inwestycji jest Port Gdański S.A. Przewodniczącym Rady Nadzorczej jest aktualny prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. Akcjonariat Zarządu Morskiego Portu Gdańsk S.A. jest następujący: Skarb Państwa 93,3%, osoby fizyczne /pracownicy/ - 4,43%, Miasto Gdańsk 2,27%. Budowa tunelu była znacznie droższa niż budowa mostu, jednak ten odcinek Martwej Wisły jest drogą wodną do gdańskich stoczni i most stanowiłby przeszkodę dla statków. Z materiałów zawartych na ten temat w Wikipedii wynika, że nie rozpatrywano wariantu budowy mostu zwodzonego. Całkowity koszt inwestycji wyniósł 1,44 mld zł, w tym koszt samego tunelu 885 mln zł, z czego 1,15 mld zł pochodziło ze środków UE oznacza to że Miasto Gdańsk zafundowało Portowi Gdańskiemu prezent w wysokości 290 mln zł.

    Setki milionów złotych zostały zmarnowane! Te pieniądze mogły zostać w kieszeniach obywateli gdyby Adamowicz z popierającą go PO obniżyli podatki lokalne zamiast je notorycznie podwyższać. Aby dopełnić obrazu rozpaczy zadłużenie Gdańska na rok 2013 to ok. 1,3 miliarda, a zadłużenie spółek komunalnych to kolejne ok. 1,2 miliarda. Przy poziomie dochodów 2,7 miliarda złotych gdyby nie dług ukryty w spółkach mielibyśmy już zarząd komisaryczny.

    • 6 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane