• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Proces w sprawie Amber Gold zaczyna się od alarmu bombowego

Piotr Weltrowski
21 marca 2016 (artykuł sprzed 8 lat) 
aktualizacja: godz. 15:03 (21 marca 2016)
Najnowszy artykuł na ten temat Jak sprawa Amber Gold zmieniła prawo

Sądowa policja kazała wszystkim opuścić budynek


O godzinie 9 rano w poniedziałek zacząć miał się proces w sprawie Amber Gold. Kiedy jednak dziennikarze i publiczność zajęli miejsce na sali... ogłoszono alarm bombowy. Ostatecznie rozprawa rozpoczęła się tuż przed godz. 12. Marcinowi P. i Katarzynie P. grozi do 15 lat więzienia - za pranie brudnych pieniędzy i oszukanie niemal 19 tys. osób na kwotę 851 mln zł.



Aktualizacja godz. 15:02 Sąd przerwał odczytywanie wyjaśnień Marcina P. - ich czytanie będzie kontynuowane w czwartek. Media nadal nie będą mogły publikować żadnych informacji dotyczących ich treści.

Aktualizacja godz. 12:19 Sąd odczytuje zeznania Marcina P. złożone przed prokuratorem. Media nie mogą ani nagrywać, ani też publikować niczego, co dotyczy treści tych wyjaśnień. Chodzi o to, aby żadni ze świadków, którzy mają być przesłuchani w przyszłości, nie sugerowali się treścią tych zeznań.

Aktualizacja godz. 12:14 Marcin P. złożył wniosek o wyłączenie jawności rozprawy na czas składania przez niego wyjaśnień. Jak stwierdził, jego nowe zeznania powinny być niejawne "ze względu na ważny interes państwa". Sąd postanowił zachować jawność rozprawy, zakazał jednak publikacji jakichkolwiek informacji dotyczących wyjaśnień składanych przez Marcina P. Oskarżony stwierdził, że nie przyznaje się do winy, dodał też, że w momencie, gdy jawność rozprawy nie została wyłączona, odmawia składania jakichkolwiek wyjaśnień.
Marcin P. stwierdził, że póki nie zostanie wyłączona jawność procesu, on nie będzie składać żadnych wyjaśnień. Marcin P. stwierdził, że póki nie zostanie wyłączona jawność procesu, on nie będzie składać żadnych wyjaśnień.


Aktualizacja godz. 11:55 Proces rozpoczął się - na salę wprowadzono oskarżonych - Marcina P. i Katarzynę P. - sąd zgodził się rozkuć kobietę, zadecydował też, że Marcin P. pozostanie w kajdankach w związku z informacjami z aresztu, iż może on próbować zrobić sobie publicznie krzywdę. Prokurator odczytuje akt oskarżenia.

Aktualizacja godz. 11:18. Po opóźnieniu, spowodowanym alarmem bombowym, sąd został znów otwarty. Rozpoczęcie rozprawy przesunięto z godz. 9 na 11, jednak wciąż wszyscy czekają pod salą na decyzję sędziego.

Przez blisko pół godziny interesanci wchodzili po przerwie do budynku sądu





Sądzisz, że proces w sprawie Amber Gold uda się zakończyć w ciągu najbliższych kilku lat?

W związku z rozpoczęciem procesu dotyczącego afery Amber Gold, w Sądzie Okręgowym w Gdańsku podjęto specjalne środki ostrożności - zamknięto jedno z wejść do budynku i wprowadzono dodatkowe kontrole interesantów. Plany wymiaru sprawiedliwości pokrzyżował jednak telefon z informacją, że w sądzie znajduje się pakunek z bombą.

Tuż po godzinie 9, w momencie, gdy sam proces miał się rozpoczynać, a na sali była już publiczność i dziennikarze, sąd nakazał wszystkim opuszczenie budynku i zapowiedział, że proces rozpocznie się nie wcześniej, niż o godz. 11.

Zanim ogłoszono alarm, udało nam się zrobić zdjęcie akt sprawy Amber Gold. Zanim ogłoszono alarm, udało nam się zrobić zdjęcie akt sprawy Amber Gold.
Śledztwo zakończono dziewięć miesięcy temu

Przypomnijmy, śledztwo w sprawie Amber Gold zakończyło się w czerwcu zeszłego roku. Marcina P., szefa spółki, oskarżono o cztery przestępstwa, a jego żonę - Katarzynę P. - o dziesięć przestępstw. Pierwotnie zarzutów było więcej, ale formułujący ostateczny akt oskarżenia prowadzący śledztwo uznali jednak, że część z nich zawiera się w głównych zarzutach dotyczących oszustwa i prowadzenia działalności parabankowej.

Marcin i Katarzyna P. zostali też oskarżeni m.in. o pranie brudnych pieniędzy, fałszowanie dokumentów i poświadczenie nieprawdy. Do osobnego postępowania włączono z kolei pojedyncze przypadki naruszeń przez spółkę ustawy o rachunkowości oraz przepisów kodeksu spółek handlowych.

Prokuratura uznała, że szefowie Amber Gold ze swojej przestępczej działalności uczynili stałe źródło dochodu, dlatego też grozi im aż do 15 lat więzienia.

Podczas śledztwa przesłuchano około 20 tys. osób i sporządzono blisko 3 mln stron akt sprawy. Ostatecznie prokuratura uznała, że spółka Amber Gold oszukała blisko 19 tys. osób na łączną kwotę 851 mln zł.

Marcin i Katarzyna P. podczas śledztwa nie przyznali się do popełnienia zarzucanych im czynów. Ich wyjaśnienia - jeżeli w ogóle decydowali się, aby je składać - były też sprzeczne z tym, co ustalili prokuratorzy.

Czytaj więcej o aferze Amber Gold

Amber Gold było firmą prowadzoną przez Marcina P. oraz jego żonę Katarzynę. Spółka miała inwestować powierzone jej pieniądze w złoto i inne kruszce. Działała od 2009 do 2012 roku. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - przekraczającym nawet 10 proc. w skali roku, które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych.

W 2010 roku działalnością firmy zainteresowała się Komisja Nadzoru Finansowego, która stwierdziła, że spółka prowadzi działalność bankową bez stosownych zezwoleń. Skończyło się zawiadomieniem złożonym do Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz. Gdańscy prokuratorzy odmówili jednak wszczęcia śledztwa.

KNF odwołała się od tej decyzji, a sąd nakazał prokuraturze ponowne przyjrzenie się sprawie. Tak też się stało, jednak i tym razem bez większych efektów, gdyż śledztwo umorzono. Od tej decyzji KNF również się odwołała, a sąd znowu przyznał jej rację.

Ostatecznie śledztwo trafiło najpierw do Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, która zdecydowała się postawić zarzuty Marcinowi P., a później, decyzją Prokuratora Generalnego, do prokuratury w Łodzi, która to właśnie skierowała w tej sprawie do sądu akt oskarżenia.

Opinie (274) 6 zablokowanych

  • proces (1)

    Swoją drogą, trzymać w sądzie człowieka oskarżonego o przekręt finansowy, w kajdankach to przegięcie !

    • 2 12

    • Zapewne powinni przywieźć go limuzyną a przy wejściu do sądu powinny powitać go chirliderki .

      • 7 0

  • Sprawa jest prosta: jeśli Plichtowie powiedzą za dużo to odwiedzi ich seryjny samobójca....

    • 14 2

  • Info z pierwszej reki

    Marcin P. domniemany zalozyciel Amber Gold juz przygotowywal sie do wyjscia z wiezienia. Za rzadow PO wszytkie zarzuty przeciw niemu miano anulowac. A tu nagle pojawil sie Ziobro i pis ...

    • 12 4

  • Halewicz gadzie,zaczynamy rozliczć twoją świtę złodziejską.
    Przyjdzie i czas na Ciebie za sianie antypolskiej propagandy wśród internautów.
    Zgnijesz w lochach.

    • 7 1

  • Finał będzie podobny jak sprawa Budynia Budyniowicza Budyniowskiego.

    • 10 2

  • Z Netu (2)

    W stworzenie parabanku Amber Gold zamieszani są byli pracownicy PRL-owskiej Służby Bezpieczeństwa, a aresztowany Marcin P. był słupem - twierdzi tygodnik "Wprost". W sprawie pojawia się także legenda trójmiejskiego półświatka i miejscowy biznesmen.
    Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu prenumeraty cyfrowej
    Dziennikarze "Wprost" twierdzą, że według Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i prokuratury za Amber Gold stoją dwie osoby: Jan P. pseudonim Tygrys - legenda Trójmiasta i C., były oficer SB, obecnie współwłaściciel hipermarketów. W sprawie przewija się też Marius O. - znany trójmiejski biznesmen.

    Według tygodnika, wersja jest taka: "Tygrys dysponował kasą, która miała być wytransferowana, i w tym celu założono firmę Amber Gold. Pomysł okazał się dobry i powstało coś większego, niż planowano. To jest teraz weryfikowane".

    Dlaczego służby specjalne przyglądają się Tygrysowi i typują na współtwórcę Amber Gold? "Na mieście od dłuższego czasu mówi się, że Marcin P. był słupem Tygrysa". Poszlak jest kilka. Jan P. jest człowiekiem majętnym i mógł wyłożyć pieniądze na start parabanku. Informatorzy służb twierdzą, że właściciele Amber Gold działali na jego terenie, a bez zgody Tygrysa przestępczej działalności nie mogliby prowadzić.

    Według "ważnego śledczego z Trójmiasta", Tygrys nie musi być jednak mózgiem przedsięwzięcia. Dziennikarze tygodnika tak opisują spotkanie ze śledczym: "palcem w powietrzu rysuje trójkąt. W jednym rogu Marius O., w drugim Tygrys, na szczycie pan C. - były oficer SB, współwłaściciel hipermarketów.

    Kim są ludzie, którym przygląda się ABW i prokuratura? Czy ten trójkąt stworzył piramidę finansową Amber Gold?

    Jan P., ps. Tygrys i zadziwiająca umiejętność unikania odpowiedzialności

    Tygrys dorobił się na bursztynie. Przekopał najbardziej obfite złoża w rejonie wyspy na gdańskich Stogach, która "generalnie należała do niego". Takiej działalności w PRL i na początku lat 90. nie można było prowadzić bezkarnie, bez kontroli, bez związków ze służbami specjalnymi. Kradł paliwo z ropociągów poprowadzonych przez Stogi, handlował kradzionymi samochodami. Był bezkarny i brutalny - bali się go właściciele trójmiejskich lokali, bo demolował im bary. Jan P. ma jednak - jak pisze "Wprost" - "zadziwiającą umiejętność unikania odpowiedzialności. Jego procesy ślimaczyły się latami". Jego doskonałym znajomym jest Piotr P. - bohater głośnej afery korupcyjnej w trójmiejskim wymiarze sprawiedliwości, który dzięki znajomościom i łapówkom załatwiał w sądach korzystne rozstrzygnięcia dla swoich klientów. W ostatnich latach podobno spoważniał. Inwestuje w ziemię, nieruchomości, już tak często nie wdaje się w publiczne awantury, z których był znany w Trójmieście.

    Według "Wprost" Tygrys jest znajomym znanego trójmiejskiego biznesmena Mariusa O., którego już wcześniej ABW wymieniała jako osobę, która może mieć związki z interesami założycieli Amber Gold.

    Biznesmen Marius O., kolega Nikosia

    Marius O. to barwna postać. Zagadkowe są jego kontakty na Wschodzie (przede wszystkim na Litwie). Jego dobrym znajomym był znany gangster Nikodem S. ps. Nikoś, którego zastrzelono w 1998 r. w Gdyni. "Na początku lat 90. O. prowadził znaną firmę spedycyjną i miał udziały w banku, który splajtował". To właśnie w domu O. w 2011 r. miało dojść do narad na temat planowanych przez szefa Amber Gold inwestycji w branżę lotniczą. O. zaprzecza, by takie narady miały miejsce. Twierdzi, że nie zna Marcina P. i nie miał nic wspólnego z jego interesami.

    Na powiązania Marcina O. z Amber Gold wskazuje jednak C. - "były oficer SB, świetny oficer śledczy od spraw gospodarczych, jeden z najlepszych w latach 80" - jak komplementuje go ważny śledczy z Trójmiasta. C. działa teraz w branży handlowej i jest współwłaścicielem hipermarketów. To C. obciąża O., ale sam jest pod lupą śledczych, którzy badają jego związki z piramidą finansową.

    Pan C. - były esbek i jego związki z aferą Stella Maris

    Jak przypomina "Wprost", C. odegrał dwuznaczną rolę w aferze Stella Maris. W 2002 r. ujawniono, że w wydawnictwie archidiecezji gdańskiej doszło do nadużyć finansowych. Jednym z podejrzanych był dawny kapelan metropolity gdańskiego abp. Tadeusza Gocłowskiego, ks. Zbigniew B. Zarzucono mu, że w latach 1998-2001 przyzwalał na wystawianie faktur VAT za fikcyjne usługi konsultingowe i doradcze. W sprawie pojawiały się nazwiska trójmiejskiej elity politycznej i biznesowej. C. miał lobbować, wykorzystując swoje znajomości w służbach i prokuraturze, za "ukręcenie sprawy".

    Dziennikarze tygodnika spotkali się z C. w Gdańsku. Zaprzecza, że miał związki z Amber Gold, ale przyznaje, że zna Mariusa O. i Jana P., ps. Tygrys.

    Ogrom pracy przed ABW

    Według "Wprost", śledztwo w sprawie Amber Gold kuleje, a funkcjonariusze ABW szukają po omacku. Pojawienie się Tygrysa w sprawie sprawia śledczym kłopot.

    "Wytyka się im brak rozeznania w realiach świata przestępczego Trójmiasta. Tygrys, który karierę zaczynał w głębokim PRL, to człowiek zamierzchłych czasów dla obecnych funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Przed nimi żmudna praca przekopania się przez kilkaset tomów akt, spraw, w których pojawiają się wytypowane przez nich postacie. I to akt od lat 70. aż po czasy współczesne".

    Z informacji dziennikarzy wynika, że funkcjonariusze ABW nie zapoznali się jeszcze z aktami policyjnymi oraz z Instytutu Pamięci Narodowej. Bazują na tym, co dostają w formie notatek z CBŚ i innych służb.

    7,8 tys. poszkodowanych i setki milionów zobowiązań

    W wyniku upadku parabanku Amber Gold do prokuratury zgłosiło się 7,8 tys. poszkodowanych, którzy domagają się wypłaty 376 mln zł (to ostatnie oficjalne, lecz wstępne dane, bo poszkodowanych może być więcej). Ze sprawozdania zarządcy przymusowego wynika zaś, że zobowiązania spółki wynoszą ok. 700 mln zł.

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,76842,12677244,Za_Amber_Gold_stoi_legendarny_Tygrys__byly_esbek_i.html#ixzz43YfFLCAl

    • 10 2

    • Nowi funkcjonariusze mogą sobie sami popielniczki wytrząsać.
      To tyle.

      • 2 0

    • co za brednie

      • 0 6

  • PO -lszewia (1)

    Przecież zezwolenie na działalność tej piramidce finansowej wydał Urząd Miejski w Gdańsku a nie krasnoludki.
    Pytam się na jakiej podstawie wydano zezwolenie firmie która według KNF-u nie miała zezwolenia na obrót pieniędzmi i złotem ???
    Wszyscy widzieliśmy jak budyń z marszałkiem województwa pomorskiego robili reklamę przestępcy i ciągnęli po lotnisku samoloty z logo jego firmy !!!
    Gdzie był urząd skarbowy i nie skontrolował firmy która w ogóle nie płaciła podatków ?

    • 23 2

    • US nie miał tej firmy w swojej ewidencji, bo ktoś czegoś nie dopełnił

      • 4 0

  • Obywatelki i Obywatele. Jestem młodym człowiekiem. Nie ukończyłem 20 lat. (1)

    Wielu ludzi 60+ wyzywało mnie od głupich g*wniarzy w różnych sytuacjach życiowych i pytało jakie mogę mieć doświadczenie życiowe. Kim jestem, żeby pouczać ich którzy mają po doktoracie z doświadczeń życiowych. Że w okrężnicy byłem, ekskrementy widziałem.

    A mimo to, gwarantuję własnym życiem, nigdy żadna piramida finansowa mnie nie przerobi. A jak tak obserwuję ofiary Amber Gold, strasznie dużo tam ludzi 60+.

    Statystycznie rzecz biorąc, tacy jak ja nigdy nie nabrali się na metodę na wnuczka. A Wy, o wielcy doświadczeni życiowo?

    • 30 2

    • Jeden staruszek wychwalał przy mnie komunę pod niebiosa. Oczywiście ten sam tekst doświadczeniu życiowym zasunął i mnie.

      Więc ja znalazłem starszego od niego staruszka, który na komunie nie zostawiał suchej nitki. Przedstawiłem go i od razu oświadczyłem, że jest starszy więc to on ma rację.

      Każdy młodzik znajdzie staruszka o takich samych poglądach, który stanie za nim murem, gdy jedzie po nim staruszek o innych poglądach. O!

      • 1 0

  • Ten proces już wygrał ZUS i fiskus. Nędzne resztki tych pieniędzy jakie dało się odzyskać (2)

    przejmą ci mili państwo. Reprezentujący państwo.

    Zwykli zjadacze chleba, którzy dali się przerobić najstarszą sztuczką w dziejach Galaktyki, powtarzaną kilkakrotnie w ciągu ostatniego pokolenia, dostaną kieszonkowe na fajki.

    • 24 2

    • (1)

      To na pewno, swoją drogą jakim prawem US chce pobierać zaległy podatek, skoro zysk firmy pochodzi z przestępstwa..

      • 5 3

      • Tym prawem, że zwycięzców nikt nie sądzi.

        A oni zwyciężają zawsze.

        • 1 0

  • jeszcze tylko 6 lat (2)

    i przedawnienie jak nic.

    • 44 3

    • Za 6 lat nikt już nie będzie pamiętał. Ktos założy inną piramidę finansową

      i znajdzie następnych naiwniaków. Od początku lat dziewięćdziesiątych to chyba 4 taka afera jaką pamiętam.

      • 3 0

    • Chyba, że świadkowie ogarną jak bardzo zmienił się wiatr, sądy dostaną przyspieszenia i dojdą do spektakularnych wniosków. Gdyby władza się nie zmieniła, pewnie byłoby tak jak mówisz. :)

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane