- 1 Miasto nie zgodzi się na budowę 10 bloków w miejsce Alfa Centrum (149 opinii)
- 2 Co się wydarzyło na lotnisku z piątku na sobotę (292 opinie)
- 3 Po ośmiu godzinach otwarto obwodnicę (330 opinii)
- 4 "Pani już tu nie mieszka". Wyrzucili też kota (856 opinii)
- 5 Więcej pociągów z Gdyni na Hel (101 opinii)
- 6 Napad na bank miał być żartem (147 opinii)
Stanie przed sądem za zabójstwo 60-latka
To była jedna z dziwniejszych spraw z jakimi mierzyli się w ostatnich latach gdańscy śledczy: ukryte w piwnicy i zawinięte w worki ciało 60-letniego mężczyzny, a na workach wulgarne "pozdrowienia" dla policji. Prokuratura właśnie zakończyła śledztwo w tej sprawie - sprawca odpowie za zabójstwo przed sądem. Grozi mu kara od 8 lat pozbawienia wolności do dożywocia.
Kiedy zerwali kłódkę i weszli do piwnicy, ich przypuszczania niestety się potwierdziły. Wśród materiałów budowlanych leżało starannie zawinięte w worki ciało. Wszystko wyglądało tak, jakby ktoś przygotował je do wywiezienia i - co sugerować mogą materiały budowlane leżące przy worku - zamurowania. Co więcej, na workach znajdował się napis - wulgarne pozdrowienia dla policji.
Ukryte zwłoki należały do 60-latka z Gdańska, który zaginął kilka tygodni wcześniej. Już kilka dni później zatrzymano dwie osoby mogące mieć związek ze sprawą: 33-letniego Bogusława B. i 24-letniego Krzysztofa B.
Przygarnął pod dach swojego zabójcę
To właśnie ci mężczyźni trafią na ławę oskarżonych. Bogusław B. będzie odpowiadał za zabójstwo, a Krzysztof B. za pomoc w zacieraniu śladów zbrodni.
Przy okazji zakończenia śledztwa prokuratura zdradziła też nieco więcej na temat tła wydarzeń, do których doszło w listopadzie ubiegłego roku. Ofiara i sprawca znali się wcześniej. B. był sąsiadem 60-latka, a później, gdy dopadły go kłopoty finansowe i stracił mieszkanie - stał się jego współlokatorem.
Przyjmując pod dach swojego sąsiada 60-latek praktycznie podpisał na siebie wyrok śmierci.
- Według ustaleń śledztwa powodem zabójstwa była chęć przejęcia mieszkania ofiary - mówi Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Morderca z bogatą kartoteką
B. był już wcześniej karany za oszustwa i uszkodzenia mienia, także w momencie, gdy wprowadził się do swojego sąsiada, prowadził podobną "działalność". Jak ustalili prowadzący śledztwo, 33-latek miał oferować ludziom naprawy sprzętu elektronicznego, po czym znikał zarówno z zapłatą za "usługę", jak i samym sprzętem. Równocześnie miał planować zdecydowanie poważniejsze przestępstwo.
Swojego sąsiada zabił 1 listopada 2016 roku kilkoma ciosami tępym narzędziem w głowę. Zwłoki dokładnie ukrył, w czym pomóc mu miał Krzysztof B., po czym samodzielnie już zajął należące do niego mieszkanie, zarazem wmawiając całemu otoczeniu, że 60-latek nadal w nim mieszka. Nie przekonał jednak jego siostry, która zgłosiła zaginięcie mężczyzny na policję.
Główny podejrzany nie przyznał się do winy. Obszerne zeznania złożył za to 24-latek, który będzie odpowiadać za pomoc w zacieraniu śladów zabójstwa. Sprawą w najbliższym czasie zajmie się gdański sąd.
Opinie (72) ponad 10 zablokowanych
-
2017-11-29 06:54
8 lat to za dużo
- 0 1
-
2017-11-29 08:16
Niezła Kanalia....
Facet nieudacznika przygarnal, chciał pomóc, a ta Kanalia go zabiła.
Wszystkiego najgorszego Gnido.- 2 0
-
2017-11-29 09:04
Za takie lub
podobne czyny tj. morderstwa z premedytacją czy ze szczególnym okrucieństwem tylko kara śmierci
a nie dożywocie,ten matoł załatwił sobie darmowe lokum i darmowy wikt do końca swego nędznego życia ,a komu taki potrzebny.- 1 1
-
2017-11-29 19:19
Panie Redaktorze,jak Pan coś pisze,to niech Pan pisze prawdę.Po pierwsze,to nie policja zerwała kłódkę w piwnicy,tylko osoba cywilna.Po drugie ,po zgłoszeniu na policji o zaginięciu, policja robiła to opieszale,będąc w mieszkaniu zabitego szukali różnych sprzętów myśląc za to dziupla,nie chcieli zejść do piwnicy. Po trzecie Siostra zabitego poszukiwała na własną rękę,Po czwarte to siostra wezwała policję o przykrym zapachu wydobywającym z pomieszczeń w piwnicy,itp,itd... Do Pana Redaktora straciłem zaufanie i wiarygodność
- 5 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.