- 1 Całe Trójmiasto w strefie zakażenia ASF (253 opinie)
- 2 Lody Miś były serwowane na ruinach zamku (40 opinii)
- 3 Wojsko oferuje 6 tys. zł za wspólne wakacje (306 opinii)
- 4 Od soboty spore utrudnienia na A1 (51 opinii)
- 5 Siedem pchnięć, dziura w głowie od kuli i złamana ręka (25 opinii)
- 6 Po 80 latach dzwony wróciły do Gdańska (168 opinii)
Raj czy piekło? Organizacje pozarządowe w Gdyni
Zawsze lubiłem słuchać o Gdyni pozarządowej, w której społeczeństwo kipi od inicjatyw i działań, tłumy organizacji biją się o możliwość realizacji kolejnego zadania, a Gdyńskie Centrum Organizacji Pozarządowych nie nadąża z rejestracją kolejnych podmiotów. Dziś jestem już dużym chłopcem i chciałbym się z państwem podzielić mniej naiwną perspektywą
Organizacje pożytku publicznego w Gdyni
Część zjawisk jest typowa dla całej Polski, choćby tak zwana "grantoza" (uzależnienie od publicznej kasy), czy to, że wśród dużej liczby stowarzyszeń tylko niewielka część jest stale aktywna, a wiele nazwisk się powtarza. Do podręcznikowej, dojrzałej obywatelskości nam jeszcze daleko.
Nie mając aspiracji do oceniania procesów ogólnopolskich, chciałbym podkreślić to, co widzę w Gdyni i mnie razi.
Żyjemy echami dawnej świetności
To, że Gdynia jako pierwsza w Polsce przyjęła program współpracy z organizacjami pozarządowymi, powołała Gdyńskie Centrum Organizacji Pozarządowych (GCOP), wprowadziła politykę udostępniania lokalów trzeciemu sektorowi, wspierała, szkoliła i dotowała organizacje to bezsporny fakt. Także to, że powołała pełnomocnika do współpracy z trzecim sektorem.
Ale faktem jest też to, że władze Gdyni szybko zaczęły dzielić organizacje na prawomyślne i nieprawomyślne. Na te, które warto wspierać i na te, których wspierać nie należy. I wreszcie na te, które mogą być zasobami kadrowymi dla Samorządności i na pozostałe.
Historia miłości i porzuceń
Historia współpracy Gdyni z NGO-sami to historia miłości i porzuceń, pozyskiwania zaufania lub wpisywania na czarną listę. To lista pupilków i trędowatych. A przecież ta współpraca to nie klientelizm, nie powinna polegać na tym, że organizacje mają być miłe i grzeczne, by dostać kasę. Jeśli dany podmiot może taniej i efektywniej rozwiązać jakiś problem społeczny czy zrealizować zadanie gminy, to gmina powinna czuć w tym interes i wspierać takich "pozytywnych wariatów".
Oczywiście - nie bezwarunkowo.
Z piekła do nieba
Najbardziej spektakularny w Gdyni przykład przechodzenia z poziomu "organizacja trędowata" do poziomu "pieszczoch systemu" to stowarzyszenie In Gremio. To stowarzyszenie, którego działalność edukacyjną BARDZO doceniam - mam rodzicielskie obserwacje z podstawówki na Strażackiej i nie dam złego słowa powiedzieć w tej kwestii. Obserwowałem też z bliska takie akcje jak "Nocny Gdyński Przejazd Rowerowy" (czuję się współautorem pomysłu) i uważam, że robią dobrą robotę.
Gdzie więc kłopot? Ano w tym, że In Gremio przez lata dobrze działając, było w Gdyni - mimo to - trędowate. A to za sprawą ówczesnego szefa, który jawnie krytykował władze Gdyni. Gdy w stowarzyszeniu zmieniły się jego władze, nastąpił proces "czyśćca", otwierający wejście do gdyńskiego raju. Nie ukrywam, że w tym procesie pomogłem, tłumacząc administrującym miastem, że ci nowi są OK, robią dobre rzeczy i warto z nimi współpracować. Zaprosiłem przedstawicieli In Gremio do Rady Rowerowej, Jakub Ubych zaczął z wielkim zaangażowaniem wspierać Samorządność swoimi talentami informatycznymi - i udało się.
Po moim konflikcie z dotychczasowym środowiskiem, ambitny radny dzielnicy prewencyjnie odciął się od protektora i pokazuje pełną lojalność wobec władz miasta. In Gremio nie tylko za miejskie pieniądze prowadzi GCOP, nie tylko dostało nowy budynek na swoją szkołę średnią, to nawet ostatnio - a takiego przypadku nie kojarzę NIGDY wcześniej - dostało od miasta POŻYCZKĘ w wysokości MILIONA złotych (!). Tak wygląda raj dla NGO. Gdy doda się obecność przedstawiciela In Gremio w radzie pożytku publicznego, a obecność wspomnianego Jakuba Ubycha w radzie miasta, to może nawet więcej niż raj. Przed In Gremio otworzyły się wszystkie szkoły i grona rodzicielskie dzięki, podobno wartościowym, zajęciom z cyberprzemocy.
Żeby było jasne: nie mam nic do stowarzyszenia, pokazuję tylko mechanizm, który nie ma nic wspólnego z jakością pracy, tylko z tym czy jest "nasz", czy "nie nasz."
Gdy stowarzyszenie jest aktywne, ale idzie niezależną ścieżką, to po pierwsze - kasy żadnej nie dostanie, po drugie - będzie traktowane wrogo i z nieufnością, nawet jeśli ma dobre pomysły i diagnozy. To casus Rowerowej Gdyni, Stowarzyszenia Miasto Wspólne czy Stowarzyszenia S.O.S. Pamiętam, gdy osoby z Samorządności uznawały za oczywiste, że aktywny rowerowo Łukasz Bosowski działa z aspiracji politycznych, a proponujący swoje koncepcje na miasto Łukasz Piesiewicz, "na pewno będzie kandydować, to jasne!".
Pamiętam, gdy wartościowym partnerem dla miasta w pracy socjalnej na Opata Hackiego i Zamenhofa była Aleksandra Mróz. Gdy okazało się, że jednak ma swoje poglądy, swój styl działania i czasem krytykuje - kontakty szybko ochłodły, a pani Aleksandra spadła do ligi trędowatych.
"Nie wspieramy, bo jest polityczny"
Często argumentem do zaniechania współpracy są aspiracje polityczne kogoś ze stowarzyszenia, bo pojawił się na listach wyborczych któregoś z ugrupowań. Nigdy nie słyszałem natomiast takiego zarzutu w stosunku do osób, które kandydowały z list Samorządności - wtedy to zawsze przejaw aktywności i odpowiedzialności za miasto.
Władze miasta nie umiały nawet zachować się z klasą przy otwarciu woonerfu na Abrahama w Gdyni, zapominając o jego inicjatorach, zarówno w komunikatach jak i na oficjalnym przecięciu wstęgi. Wiceprezydenci mało się nie poprzewracali o siebie przy przecinaniu wstęgi, ale nie potknęli się o wnioskodawcę inwestycji, bo go nie zaprosili.
Na ostatniej paradzie seniorów kilka dni temu też nie pojawił się nikt z władz miasta - organizator akcji - Fundacja Adaptacja, czyli Kordian Kulaszewicz też jest "politycznie niepewny", więc faceta lepiej nie promować. Tak samo było przy punktach bezpłatnej pomocy prawnej - najpierw pula podmiotów, które mogły skutecznie zawnioskować była szersza, później skończyło się na dwóch, z czego jednym - mocno już osadzonym w dobrych relacjach z gdyńską ekipą trzymającą kasę.
O tym, że wybory reprezentacji gdyńskich NGO-sów do różnych grup konsultująco-oceniających są - hmmm... - nieco sterowane - dowiedziałem się kiedyś dostając do ręki od jednego z wiceprezydentów kartkę z właściwymi kandydatami do wybrania. Wierząc w opowieść o strasznych oszołomach, zagłosowałem zgodnie z instrukcją.
Wróćmy do przeszłości
Gdynia dużo zrobiła dla budowy standardów współpracy z organizacjami pozarządowymi. Wydaje się, że czas na restart i powrót do dobrych praktyk. Organizacje pozarządowe nie będą zawsze pupilkami miasta, mają swoje interesy, swoje zranienia, swoje priorytety, a ich liderzy często są roszczeniowi - ale druga strona tej samej monety to właśnie determinacja, chęć działania, niezgoda na nierozwiązywanie problemów.
Więc - wspierać tak, wasalizować nie. Szanować niezależność - tak, budować sobie przybudówki - nie. Krótkookresowo to kuszące, systemowo - rozwala obywatelskość.
Poglądy wyrażone w felietonie są osobistymi opiniami autora.
Aktualizacja, 11 października 2022 r.
Rzecznik gdyńskiego magistratu Agata Grzegorczyk zamieściła w miejskim portalu Gdynia.pl list skierowany do redaktora naczelnego Trojmiasto.pl. Odnosi się w nim do informacji zawartych w felietonie Zygmunta Zmudy Trzebiatowskiego. Choć tekst opublikowany jest jako sprostowanie, nie ma takiego charakteru - to raczej komentarz do tez zawartych przez autora powyższego felietonu.
W felietonie pojawił się natomiast jeden błąd, niezawiniony przez jego autora. Jakub Ubych nie kieruje stowarzyszeniem In Gremio, lecz jest w nim koordynatorem wielu projektów oraz ekspertem. Za pomyłkę przepraszamy Jakuba Ubycha oraz Zygmunta Zmudę Trzebiatowskiego
Redakcja Trojmiasto.pl
O autorze
Zygmunt Zmuda Trzebiatowski
- W poprzednim życiu przez pięć kadencji radny miasta Gdyni, obecnie na odwyku samorządowym. Prawnik, felietonista, mikroprzedsiębiorca, mieszkaniec Chyloni. Kocha Gdynię, ale nie bezkrytycznie. Nieutrudzony w próbach podejmowania dialogu, niezależnie od przeszkód. Felietony Zygmunta Zmudy Trzebiatowskiego w Trojmiasto.pl
Miejsca
Opinie (71) 5 zablokowanych
-
2022-10-10 08:40
W Gdańsku jest przykład drogi od pieszczocha do wyklętego - Fundacja Irasiad
Kiedyś pupile Miasta, z którymi radni i notable miejscy chętni się fotografowali. Jedna z założycielek prowadziła sekretariat śp. Macieja Płażyńskiego, co otworzyło wiele drzwi, a skończyło się na procesowaniu z Miastem o (rzekome) patologie w Schronisku Promyk i status pariasek/wariatek, person non grata w Gdańsku.
- 8 2
-
2022-10-10 08:56
(2)
No wreszcie się chłopie przyznałeś że sam tam robiles. I co teraz liga trendowatych dla Ciebie? Między innymi przez ciebie to miasto tak wygląda i takie ma władze. Może czas to przyznać?
- 22 11
-
2022-10-10 11:32
(1)
Zasadniczo to kaja sie caly czas i chce to jakoś naprawić
- 10 0
-
2022-10-10 19:44
Gdzie się kaja? Gdzie to wprost powiedzial że to też jego wina?
- 1 2
-
2022-10-10 08:59
(1)
No kto na to pozwalał przez tyle lat? Może autor felietonu też się do tego przyczynił?
- 12 6
-
2022-10-10 17:56
Czy wy ludzie w ogóle czytajcie te felietony?
- 2 0
-
2022-10-10 09:04
W gdyni sluchaja sie tych spoleczników ktorych teorie wpisujavsie w pomysly um (1)
Taka prawda. Ogólnie terroryzują miasto tymi innowacjami i każdy ma tego dosc
- 25 0
-
2022-10-10 09:24
są jedynie narzędziem
- 8 0
-
2022-10-10 09:34
Opinia wyróżniona
Znów felieton, który szczerze opisuje rzeczywistość nie tylko Gdyni, ale i Gdańska (2)
Gdzie tymi "które warto wspierać" są przede wszystkim: Stowarzyszenie Pozytywne Inicjatywy, które położyło rękę na większości przedszkoli w mieście, a ma też zakusy na szkoły podstawowe, Fundacja Gdańska, Centrum Wsparcia Imigrantów i Imigrantek, Krytyka Polityczna, Tolerado, Fundacja ECS i parę innych
A tymi, których się unika np. Gdańskie Towarzystwo Naukowe, wszelkie stowarzyszenia i fundacje katolickie, Stowarzyszenie Sąsiadów Zakładu Utylizacyjnego - bo niewygodne,- 52 4
-
2022-10-10 13:00
W Gdańsku panna ładuje kasę tam, gdzie usadziła swoich
Bierze przyklad z rządzących w kraju i trzyma się programu rodzina na swoim
- 6 0
-
2022-10-12 10:51
Naprawdę?
Tia i pewnie dlatego, caritas, towarzystwo Pomocy im. św. Brata Alberta, Towarzystwo Ducha Świętego przy Sanktuarium Matki Bożej Brzemiennej w Gdańsku - Matemblewie, zhr, zhp, i masa, masa innych realizuje wiele zadań publicznych dla miasta Gdańska. Argument i teza komplecie bez pokrycia.
- 1 0
-
2022-10-10 09:39
Przestańcie promować tego odklejeńca.
- 3 24
-
2022-10-10 09:40
(1)
Jakub Ubych słusznie pojawił się w tym materiale, bo to mistrz świata jeśli chodzi o lizusostwo, szukanie korzyści i ocieractwo. Tam gdzie widzi korzyści i lidera, tam jest. Gdy mija czas lidera, Kubuś pierwszy znika i z tubą wazeliny rozpoczyna nowy etap w życiu. Było kiedyś takie stowarzyszenie prowadzone przez Dziambora - pryszczaty jeszcze wtedy Ubych był na każde zawołanie (Młodzi dla Gdyni ?). Potem miał czas pracy dla Wyszomirskiego w In Gremio aż do momentu, gdy to okazało się nieefektywne. Wtedy był pierwszym który wbił szefowi nóż w plecy. Jak rozumiem, miał czas wspierania ZZT a gdy wiatr inaczej powiał, trzeba było zdjąć gacie i szukać nowych wodzów. To co teraz wyrabia w radzie miasta to hurtownia wazeliny.
- 30 1
-
2022-10-11 11:46
wow!
- 0 0
-
2022-10-10 09:45
Sensem działania NGO miało być to, że sprawnie i taniej niż samorząd lub państwo rozwiąże dany problem, bo ma szczególną motywacje i zasoby. Dziś to już sposób na życie dla wielu, kontraktowanie usług w najlepszym wypadku kosztujących tyle samo co gdyby robiło to miasto i owa wspomniana "grantoza". To po prostu inna formuła zarabiania. I jasne, że niektórzy sprawnie nauczyli się wyjmować pieniądze i może to nie jest przestępstwo - ale czy o to chodziło w obywatelskości?
- 21 0
-
2022-10-10 09:56
(1)
To bardzo dobry pomysł na poszerzenie i utrwalenie elektoratu Samorządnosci.
- 8 3
-
2022-10-10 11:06
od wielu lat eksploatowany
w połączeniu z miejskimi spółkami...
- 4 0
-
2022-10-10 10:06
większość organizacji pozarządowych to zaplecze wyborcze... (1)
oraz trampoliny i przechowalnie dla "działaczy"...
"bo Pan dał..."
A raczej "zainwestował" nie swoje środki...
Na pierwszy rzut oka wszytko ok. Działalność potrzebna i pożądana.
Ale przychodzi czas na budowanie wsparcia i kierunkową informację, dzięki komu, czemu...
A błądzących nie wyprowadza się z błędu.- 20 0
-
2022-10-10 19:45
Dokładnie tak jak organizację pro pis. Wszędzie jest tak samo
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.