• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Rozmowy z kandydatami: Piotr Meler

Piotr Weltrowski
14 czerwca 2018 (artykuł sprzed 5 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Rozmowy z kandydatami: Łukasz Kowalczuk
Piotr Meler już po raz trzeci startować będzie w wyborach na prezydenta Sopotu (wcześniej raz startował jako kandydat Ligi Polskich Rodzin, a raz jako kandydat PiS). Od trzech kadencji zasiada też w sopockiej radzie miasta. Piotr Meler już po raz trzeci startować będzie w wyborach na prezydenta Sopotu (wcześniej raz startował jako kandydat Ligi Polskich Rodzin, a raz jako kandydat PiS). Od trzech kadencji zasiada też w sopockiej radzie miasta.

Kontynuujemy cykl rozmów z kandydatami na prezydentów Gdańska, Gdyni i Sopotu, którzy już oficjalnie zadeklarowali start w jesiennych wyborach samorządowych. Dziś rozmowa Piotrem Melerem, kandydatem Prawa i Sprawiedliwości w Sopocie. Wcześniej przedstawiliśmy rozmowę z kandydatem PiS Kacprem Płażyńskim, z urzędującym prezydentem Gdańska Pawłem Adamowiczem, z kandydatką Nowoczesnej Ewą Lieder, z prof. Andrzejem Ceynową, kandydatem z ramienia SLD oraz Elżbietą Jachlewską reprezentującą Lepszy Gdańsk. W przyszłym tygodniu, w czwartek 21 czerwca, opublikujemy rozmowę z Marcinem Strzelczykiem, kandydatem SLD na prezydenta Gdyni.



Wiesz już na kogo zagłosujesz w wyborach na prezydenta miasta?

Piotr Weltrowski: Czym będzie pan chciał przekonać mieszkańców Sopotu, aby to akurat na pana oddali swój głos? Jakie są pana główne postulaty?

Piotr Meler: W Sopocie mieszkam od urodzenia, a przez ostatnie trzy kadencje zasiadałem w radzie miasta, znam więc doskonale kwestie związane z życiem w naszym mieście i problemy jakie trapią mieszkańców. Po zakończeniu pracy na uczelni przez lata prowadziłem własne przedsiębiorstwo, a od dwóch lat jestem też menadżerem spółek w grupie Energa. Wyniki tych spółek pokazują, że sprawdzam się w zarządzaniu. Uważam więc, że dysponuję odpowiednim doświadczeniem, zarówno samorządowym, jak i menedżerskim. W trakcie kampanii będę chciał przedstawić szereg konkretnych propozycji. Na pewno mówić będę o sprawach seniorów, budżecie obywatelskim, budownictwie komunalnym, ale też o remontach dróg i chodników, tych mniejszych, zaniedbanych w ostatnich latach. Aktualny prezydent miasta o mieszkańcach zapomniał, wolał skupić się na promowaniu biznesu, pomijając kwestie związane z codziennymi potrzebami zwykłych sopocian. Myślę, że coraz więcej mieszkańców miasta to dostrzega i zaczyna odczuwać, że nawet budżet obywatelski został zawłaszczony przez prezydenta i służy do realizacji inwestycji, które poza nim powinny być realizowane przez miasto.

Wspomniał pan o seniorach. Sopot jest specyficznym miastem, boryka się z problemami, które nieco różnią się od tych stanowiących wyzwanie w innych polskich miastach. Jednym z nich jest zmiana struktury wiekowej mieszkańców. Mówiąc wprost - Sopot bardzo szybko się starzeje. Jaką ma pan receptę na odwrócenie tego trendu?

Podstawowym problemem jest dostępność mieszkań. Paradoksalnie - buduje się ich bardzo dużo, ale ich ceny oraz atrakcyjność turystyczna blokują dostęp dla młodych ludzi. Pomóc może chociażby uregulowanie kwestii najmu krótkoterminowego. Tą sprawą zajmuje się już zresztą rząd. Dziś zdecydowanie zbyt łatwo jest w Sopocie kupić mieszkanie i przeznaczyć je na najem dla turystów. Dla miasta nie przynosi to praktycznie żadnych korzyści. Często taka działalność nie jest w ogóle zgłaszana i odbywa się w szarej strefie. W mieście nie brakuje budynków, które w ten właśnie sposób się wyludniły, często zamieszkane są dwa-trzy lokale, a reszta to po prostu pokoje dla turystów. Uregulowanie tej kwestii na pewno ograniczyłoby odpływ mieszkańców z miasta. Można to zrobić bardzo szybko, o ile postawi się na współpracę z rządem, a ja - jako przedstawiciel Prawa i Sprawiedliwości - będę mógł postawić właśnie na współpracę, a nie walkę z rządem.

A jak przyciągnąć do Sopotu nowych, młodych mieszkańców?

Tak jak wspomniałem - dostępność mieszkań. Kluczowe może być w tej kwestii budownictwo komunalne, również program rządowy Mieszkanie Plus.

O budownictwie komunalnym od lat mówią też rządzący miastem. Zresztą w ostatnich latach nie tylko mówią, bo powstają nowe budynki z lokalami komunalnymi.

Jak w wielu kwestiach, także i w tej prezydent Karnowski jest mocno spóźniony. Temat ten przewijał się już bardzo mocno podczas kampanii samorządowej w 2006 roku. Wtedy było już widać wszystkie tendencje demograficzne, o których dziś mówimy alarmująco i wtedy należało stanowczo reagować. Tego problemu nie da się odwrócić stawiając kilka budynków. Żeby odwrócić tę tendencję trzeba lat. Potrzebne jest intensywne i długoterminowe inwestowanie w budownictwo komunalne.

Innym problemem jest bezpieczeństwo w mieście, bo Sopot to też "imprezownia Trójmiasta". W sezonie letnim, a także poza nim, w weekendy, ściągają tu żądne dobrej zabawy osoby z całej Polski. To oczywiście sprawia, że Sopot bywa miejscem dość niebezpiecznym. Jaki ma pan pomysł na zapewnienie mieszkańcom (i turystom) większego bezpieczeństwa. Jak pan ocenia podejmowane przez miasto inicjatywy w tym zakresie, czyli na przykład ograniczenia wiekowe dla bywalców klubów nocnych oraz ograniczenia nocnej sprzedaży alkoholu?

Myślę, że są to działania idące w dobrym kierunku, jednak samo wprowadzanie ich w życie jest zdecydowanie za słabe. Dzieje się tak za sprawą prezydenta Jacka Karnowskiego. Jak na dłoni widać, że nie chce on zrobić krzywdy sopockim restauratorom, z którymi często łączą go stosunki koleżeńskie. To dość zrozumiałe, bo rządzi miastem już od prawie 30 lat [Jacek Karnowski w 1990 roku został wiceprezydentem Sopotu - przyp. red.]. Moim zdaniem w tej akurat kwestii potrzeba zdecydowanie twardszej ręki i świeżego spojrzenia. W wielu miastach jest już standardem, że właściciele klubów pilnują również porządku na ulicy przed klubem. Same kluby powinny wychodzić z taką inicjatywą, wiedząc, że leży to także w ich interesie. Również w zakresie sprzedaży alkoholu w sklepach czeka nas jeszcze wiele pracy. Na drodze porozumienia z przedsiębiorcami udało się nam ograniczyć godziny sprzedaży alkoholu. Oni również rozumieją taką potrzebę, ale musimy rozmawiać dalej. Uważam też, że wspólnie z restauratorami i właścicielami sklepów, powinniśmy brać odpowiedzialność za porządek i bezpieczeństwo w Sopocie. Rozrywkę w Sopocie trzeba ucywilizować.

Chciałby pan zmienić charakter Sopotu na nieco mniej rozrywkowy?

Na pewno chciałbym, aby kultura zabawy w mieście była wyższa. Aktualnym władzom Sopotu brakuje spójnego pomysłu na to, jak wydawać ogromne przecież środki na kulturę w taki sposób, aby organizowane imprezy przyciągały do miasta osoby naprawdę tą kulturą zainteresowane. Organizowanie elitarnych imprez w Operze Leśnej nic nie zmieni, jeżeli równocześnie wizerunek Sopotu będzie psuty przez nocne libacje na Monciaku.

Od lat zasiada pan w sopockiej radzie miasta. W tym czasie krytykował pan większość flagowych inwestycji przeprowadzanych przez miasto. Czy z dzisiejszej perspektywy nadal ocenia pan negatywnie np. budowę Ergo Areny, stworzenie mariny przy molo, przebudowę dworca oraz zmiany w centrum Sopotu?

Krytykowałem przede wszystkim sposób przygotowania tych inwestycji, a nie samą ich ideę. Nadal uważam, że oddanie terenów miejskich pod dworzec czy tzw. Centrum Haffnera to były kroki kompletnie nieprzemyślane. Oddano kluczowe dla miasta tereny w prywatne ręce. To powinna być zawsze przestrzeń dostępna dla wszystkich mieszkańców.

Zapisy w planach miejscowych przecież jasno określają przeznaczenie tych miejsc.

Wiem, ale przecież plany można zmienić, presja biznesowa jest często ogromna. Wszyscy, niezależnie od opcji politycznej, walczymy ostatnio o to, aby korty pozostały własnością mieszkańców. Inne, równie ważne tereny miasto oddało dobrowolnie w prywatne ręce. Brak w tym jakiejś spójnej wizji. Uważam, że tak kluczowe i strategiczne działki, jak okolica dworca i samo serce Sopotu powinny pozostać terenami miejskimi. Ich oddanie było błędem.

Czyli nie będzie pan zwolennikiem kolejnych inwestycji przeprowadzanych w formule partnerstwa publiczno-prywatnego?

Sama ta formuła nie jest zła, nie jestem jej przeciwnikiem, uważam tylko, że nie powinna ona dotyczyć tak kluczowych dla miasta inwestycji lub zakładać pozostanie na końcu umowy gruntów jako własności miasta.

Ale Ergo Arenę chciał pan sprzedawać.

To nie była moja propozycja. Gdyby pojawiła się jednak taka możliwość, to należałoby ją rozważyć. Ergo Arena nie jest na dzisiaj obiektem broniącym się ekonomicznie. Wspomnijmy, że opłacalność ekonomiczną miało zagwarantować 100 dużych imprez rocznie. Wszyscy wiemy, że jest ich dużo mniej. Doceniam oczywiście dobre strony funkcjonowania tej hali, ale uważam też, że sopocianie zostali obciążeni kosztami jej budowy i działania w sposób absolutnie niewspółmierny do mieszkańców Gdańska. To jest mój główny zarzut.

Wspomniał pan wcześniej o sopockich kortach. To temat na czasie. Jak pan się zapatruje na tę sprawę?

Uważam, że korty powinny pozostać w rękach miasta, to oczywiste. I całkiem szczerze deklaruję, będziemy w tej sprawie wspierać wszystkie działania, które sprawią, że teren ten będzie nadal służył mieszkańcom Sopotu, a nie prywatnym stowarzyszeniom czy firmom. Trzeba jednak powiedzieć, że prezydent Karnowski w jakimś stopniu sam nawarzył tego piwa. Przez lata tolerował przedstawicieli SKT, choć już wcześniej mieli długi wobec miasta. Mało tego, część zadłużenia nawet umorzył. Przecież można to było uciąć znacznie wcześniej, zanim sytuacja zrobiła się tak dramatyczna. Nie podjęto jednak odpowiednich kroków. Pan prezydent powinien się z tego wytłumaczyć.

Skoro o prezydencie Karnowskim mowa, to zapytam wprost: co pana najbardziej irytuje w jego sposobie zarządzania miastem? Jakiej jego cechy by pan zdecydowanie nie powielał, gdyby sam został pan prezydentem?

Największą wadą pana prezydenta jest kompletne zamknięcie się na dyskusję. Irytujące jest to, że mamy prezydenta, z którym ani mieszkańcy, ani opozycja nie może prowadzić żadnej rozmowy. Jacek Karnowski traktuje to chyba bardzo ambicjonalnie - nie liczą się argumenty, liczy się to, że zawsze musi on postawić na swoim. Jednym z najświeższych przykładów jest sprawa przenoszenia Zespołu Szkół Handlowych. Jacek Karnowski mógł przyjąć argumenty ogromnej grupy uczniów, nauczycieli, mieszkańców i zgodzić się na pozostawienie szkole tego pięknego budynku, który obecnie zajmuje. W tym wypadku pokazał swoją nieustępliwość i zamknięcie na dyskusję. To nie jest dobre dla miasta. Sopot powinien być kampusem akademickim, miastem edukacji, która zlokalizowana jest również w centrum. Z tych młodych ludzi będziemy niebawem mieć nowych, młodych mieszkańców, o których pan redaktor pytał wcześniej.

Nie jest tajemnicą, że w ostatnich latach w Sopocie zdecydowanie wzrosło znaczenie tzw. ruchów miejskich. Czy po wyborach widzi pan możliwość współpracy z członkami tych ruchów? Mam na myśli Kocham Sopot i stowarzyszenie Mieszkańcy dla Sopotu.

Widzę możliwość merytorycznej współpracy z każdym sopockim środowiskiem, któremu zależy na zmianie sposobu zarządzania miastem. Ta współpraca zresztą obecnie trwa i mam dobry kontakt z wieloma sopockimi środowiskami. Niemniej uważam, że zarówno w Kocham Sopot, jak i u Mieszkańców dla Sopotu brakuje nieco liderów, osób z prawdziwą charyzmą, które mogłyby naprawdę stanąć do pojedynku z Jackiem Karnowskim.

A pan jest taką osobą?

Myślę, że tak, ale to ocenią zapewne mieszkańcy.

No to muszę zadać panu jeszcze jedno pytanie. W wyborach na prezydenta Sopotu wystartuje pan po raz trzeci. Dwa poprzednie starty zakończyły się porażką. Łatwo się pan nie poddaje?

(śmiech). Trzeba być wytrwałym - to dobra cecha u polityka. Proszę zwrócić na przykład uwagę, co zrobić musiał Władysław Łokietek, aby zdobyć koronę. Mam doświadczenie, mam pomysł na Sopot, chciałbym zwrócić go mieszkańcom - to oni są najważniejsi, a nie biznes, który dziś płaci podatki tu, a jutro może je płacić gdzie indziej. Wiele razy słyszałem, jak ludzie z otoczenia Jacka Karnowskiego sugerowali, że Sopot będzie polskim Monte Carlo. Mnie Monte Carlo nie interesuje. Sopot ma być fajnym, bezpiecznym i przytulnym miejscem do mieszkania i wypoczynku.

Opinie (143) 9 zablokowanych

  • Sopot to mieszkania pod wynajem (1)

    Niestety nic sie nie zmieni . Miasto to jest miastem ludzi starszych ! A dlaczego ? Za malo mieszkan dla mlodych ludzi a po drugie , to za niedlugo zabraknie wogóle mieszkanców . Powód prozaiczny . Ludzie sprzedaja mieszkania i uciekaja do Gdyni i Gdanska . Mieszkania wykupuja bogaci pod wynajem krotko terminowy . Niektorzy z nich maja po 8 a nawet 10 mieszkan . Co robia nasi wlodarze aby ukrucic ten proceder ? Nic . !!! Mieszkamy juz nie we wlasnych mieszkaniach , ale w hostelach
    A Sopot to jedna wielka imprezownia ! Z mieszkancami nikt sie nie liczy . Czekam cierpliwie kiedy ktorys z tych startujacych na radnego lub prezydenta zaproponuje cos NAM Stalym mieszkancom i jak rozwiażą problem hosteli w budynkach mieszkalnych ..

    • 12 2

    • Z Gdyni akurat ucieka więcej ludzi niż z Sopotu

      • 0 0

  • Dlaczego kandydat na prezydenta jest z pisu, który niszczy nasz kraj?

    Nie można znaleźć bezpartyjnego który rzeczywiście coś zrobi dla miasta i jego mieszkańców?

    • 3 4

  • Nikt Cię tu nie chce, błaźnie. Precz z fanatykami religijnymi.

    • 1 4

  • Ble, ble ,ble. Obiecanki cacanki .Trzy razy startował to by się więcej nie pchał .Ma kasiorę ze spółek niech się tym cieszy.

    • 3 3

  • tymek

    najlepszy kandydat,poprzyjmy go by wygral, ma charyzme i odwage,pamietajcie ze w sopocie jest od czrerech lat stagnacja bo wlodarz bawi sie w polityke i niema czasu dla miasta

    • 2 2

  • Jest Pan z tej samej paczki co dziwnie rzadza,

    z powyzszego opisu nic nie wynika.Jedynie wiadomo,ze jest Pan drugim pokoleniem, to dla mnie za malo.Czekam na kandydata,ktory bedzie mogl potwierdzic co najmniej cztery generacje .Procz tego kandydat powinien udowodnic pochodzenie polskie do dziesiatego pokolenia.

    • 2 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane