• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

"Sąd Ostateczny nie dotarł do Rzymu przez piratów"

Katarzyna Moritz
3 listopada 2014 (artykuł sprzed 9 lat) 
Sąd Ostateczny miał być jedną z największych atrakcji na wystawie w Rzymie. Sąd Ostateczny miał być jedną z największych atrakcji na wystawie w Rzymie.

Dlaczego Sąd Ostateczny nie jest prezentowany na poświęconej Hansowi Memlingowi wystawie w rzymskim Kwirynale? Bo ukradli go piraci i uprowadzili do Gdańska - tego dowiedzą się zwiedzający wystawę z opisu przygotowanego przez jej organizatorów. O zaleceniach konserwatorskich ani słowa. Brak innych obrazów wytłumaczono zgodnie z prawdą.



Czy strona polska powinna zareagować na opis przy obrazie?

Pod koniec lata Włosi zaczęli reklamować olbrzymią wystawę dzieł Hansa Memlinga w Pałacu Kwirynalskim w Rzymie, której największą atrakcją miał być gdański Sąd Ostateczny. Organizatorzy podkreślali, że choć obraz powstał na włoskie zamówienie, to będzie to jego pierwsza od 600 lat wizyta tym kraju.

Mimo tych szumnych zapowiedzi, obraz i tym razem nie dojechał do Włoch. Nie zgodził się na to pomorski konserwator zabytków, tłumacząc decyzję brakiem miarodajnej ekspertyzy stanu zachowania obrazu.

Czytaj też: Sąd nad "Sądem Ostatecznym". Konserwator nie zgadza się na wyjazd obrazu

Till Holger Borchert, ceniony w świecie kurator sztuki, który był pomysłodawcą i organizatorem wystawy, bezskutecznie apelował do polskich władz o zmianę decyzji. - To tak, jakbyśmy robili wystawę o Leonardzie da Vinci, ale bez jego dzieł - podkreślał.

Wystawa w rzymskim Kwirynale (Scuderie del Quirinale) prezentuje w sumie około 30 prac Memlinga, ale także około 20 dzieł innych artystów, jak Rogiera van der Weydena, ale też obrazy, które mają pokazywać wpływ twórczości Memlinga jemu współczesnym, jak Sandro Botticelli czy Bernardino Luini. Wystawa ma bowiem pokazać wpływ malarstwa niderlandzkiego na Włochów.

Kwirynał odwiedził w zeszłym tygodniu dr Jacek Bielak, historyk sztuki z Uniwersytetu Gdańskiego. W ciągu ostatnich kilkunastu lat obserwował on wszystkie wystawy dotyczące Memlinga.

Jak relacjonuje, w miejscu gdzie miał być eksponowany tryptyk Sąd Ostateczny, zainstalowano panele elektroniczne, które na zmianę pokazują detale i ogólny widok obrazu.

- Byłem jednak zaskoczony nierzetelnością opisu przy tryptyku. Nie wiem czy to można odebrać jako żart, zamierzoną ironię, czy też przytyk do strony polskiej. Z tablicy, którą wszyscy czytają, dowiadujemy się, że piraci ukradli obraz i do dzisiaj, mimo wielu starań, obraz nie może dojechać do Włoch. Przekazano wyłącznie informację historyczną, która jednak w kontekście oczekiwań zawiedzionego widza zamienia się niemal w oskarżenie. Rozumiem, że Borchert był wściekły, ale jest osobą publiczną i nie powinien reagować emocjami na takie sytuacje - relacjonuje dr Jacek Bielak.

Warto zaznaczyć, że na wystawę nie dojechało także osiem niewielkich rysunków Memlinga z British Museum, przedstawiających sceny pasji Chrystusa.

- Jednak w tym wypadku wyjaśniono, że nie dojechały na wystawę ze względów konserwatorskich i także są zastąpione elektronicznym panelem. A tego typu prace są o wiele łatwiejsze w transporcie i mniej narażone na uszkodzenia niż olbrzymi tryptyk z Gdańska - tłumaczy Bielak.

Ponadto, wystawa z perspektywy widza może mieć raczej komercyjny wydźwięk. Z jednej strony ze względu na dość wygórowane ceny biletów, nawet jak na Rzym, z drugiej - na słabo oświetlone eksponaty, by stworzyć wrażenie późnośredniowiecznego nastroju.

- Pytanie zasadnicze brzmi: czy wystawa jest przełomem w nauce? Czy jest odkrywcza w badaniach? Raczej nie. Borchert wcześniej, w Madrycie, Brugii i w Nowym Jorku, organizował wystawę porterów Memlinga np. uwzględniając badania przeprowadzone w podczerwieni. Obecna wystawa głównie czerpie z tamtego dorobku. Czy wobec tego warto było dla niej ryzykować uszkodzenie jednego z najważniejszych dzieł tego mistrza? Moim zdaniem zdecydowanie nie - podsumowuje gdański historyk sztuki.

Raczej wątpliwe, by polska strona zareagowała na ten podpis, tym bardziej, że nie była bez winy w tej sprawie. O planowanej wystawie dyrekcja Muzeum Narodowe w Gdańsku wiedziała od roku, jednak dopiero 29 sierpnia, czyli po doniesieniach medialnych o wystawie, zgłosiła się z wnioskiem o pozwolenie na wyjazd do wojewódzkiego konserwatora.

Zgodnie z zapowiedziami pomorski konserwator zabytków niedawno wysłał do Muzeum Narodowego w Gdańsku zalecenia pokontrolne w sprawie Sądu Ostatecznego. Ma to związek z jego wcześniejszymi ustaleniami, że tryptyk jest eksponowany w niekorzystnych i szkodliwych warunkach. Chodzi o niedopuszczalne wahania temperatury i wilgotności powietrza w sali ekspozycyjnej oraz zastrzeżenia do szklanej kasety ochronnej, która nie spełnia swojej roli. Muzeum ma 60 dni na przedstawienie programu naprawy sytuacji.

Sąd Ostateczny - tryptyk malarza niderlandzkiego Hansa Memlinga stworzony przed 1471 rokiem. Wykonany został w technice mieszanej temperowo-olejnej na desce. Autor dzieła pozostawał nieznany aż do połowy XVII wieku. Od tego czasu zaczęto przypisywać go braciom van Eyck. Dopiero w 1843 roku Heinrich Gustav Hotho przypisał autorstwo Memlinga. Obraz zrabowany przez kapra Pawła Benecke w 1473 roku został przekazany jako łup wojenny do Gdańska. Obecnie znajduje się w zbiorach Muzeum Narodowego w Gdańsku.

Miejsca

Opinie (60) 7 zablokowanych

  • niech sąd ostateczny wróci na dworzec gł. w gdańsku !!!

    • 3 0

  • Jacku, prawdziwym problemem nie jest opis obrazu na wystawie (1)

    Realnymi problemami są:
    - zostawianie ważnych spraw "na później"
    - brak transparentności w działaniach dyrekcji, rady, konserwatora...
    - wewnętrze, niemerytoryczne spory
    - brak spójnej wizji

    Nie ma co oburzać się na organizatora wystawy, bo to MY SAMI jesteśmy przyczyną takiego, a nie innego opisu.

    • 8 0

    • muminie, oczywiście, opis i wku*w rzymskiego kuratora to tylko pokłosie działalności muzealników "wyższego" szczebla, którzy chyba zbyt wygodnie i bezpiecznie czują się na swoich stanowiskach. trend zauważalny nie tylko w narodowym, mam wrażenie, że gdyby w tych większych placówkach zrobić solidne kontrole, przypatrzeć się zamówieniom itd to niektórym mogłoby się słabo zrobić.

      • 1 0

  • W delegację powinien pojechać Czerwony Korsarz i przedstawić nasze stanowisko.

    W końcu Gdańsk to gniazdo piratów.

    • 0 1

  • no i słusznie ze nie wyjechał

    wszak ten napis na wystawie wyjasnia wszystko i nie ma tu znaczenia konwencja tzw żartu

    • 1 2

  • Włosi będą chcieli... (1)

    ...odzyskać obraz...może my lub nasze pokolenie nie doczekamy tego,ale w przyszłości Polska może stracić to dzieło a jest naprawdę niesamowite.Poecam muzeum i starszym i młodszym,ogólnie zwiedzajcie muzea w całej Polsce.Niesamowite podróże w czasie..

    • 16 5

    • nie będą chcieli odzyskać

      bo ten obraz nie był zamówiony przez włocha. Państwo włoskie jescze nie istniało.

      - "proces jednoczenia państw Półwyspu Apenińskiego pod władzą Królestwa Sardynii, zapoczątkowany w 1859 roku i stanowiący kilkunastoletni okres w historii Italii.
      - " tryptyk malarza niderlandzkiego Hansa Memlinga stworzony między 1467 a 1471 rokiem"

      Oba cytaty za Wikipedią

      • 4 0

  • Memlinga nie oddamy. (1)

    Wlasnie..a co ze zmiana warunkow przechowywania obrazu w Muzeum Narodowym w Gdansku?...Mam nadzieje,ze znajda sie srodki na poprawienie warunkow przechowania dziela....i nikomu nawet przez mysl nie przyjdzie zabrac obraz do Warszawy....bo tam warunki i pieniadze zawsze sie znajda....

    • 3 1

    • warunki ma dobre. Pójdź do muzeum i sprawdź :)

      • 2 0

  • Kołtun

    - nie, bo nie!

    bo mikrouszczerbki, bo Włosi, bo daleko, bo nie rozmawialiśmy, bo nie lubię dyrektora, bo tylko gdański... i wiele innych d*perelów

    A to typowy przykład kołtuństwa. Obraz nawet nie jest dostępny w Google Art. A dlaczego? Ten sam kołtun odpowiedzi.

    I niech sobie inni do nas przyjeżdzają, jak chcą zobaczyć! Tfu!
    *****
    Powyższy wpis dedykowany wszystkim, którzy uważają że wjazd GWE powinien być zabroniony do Gdańska, bo tamci nie wiedzą jak się poprawnie zachować w "wielkim świecie". To analogia do zachowania naszego własnego kołtunika w relacjach z organizatorem wystawy. I potem nie marudzić, że znajdujemy się na prowincji.

    • 1 3

  • wyjaśnienie to napisane w formie żartu i doszukiwanie się obrazy zakrawa

    na ponury żart

    • 4 1

  • muzeum to dobre miejsce do leżenia

    Wniosek z Włoch przedrzemał prawie rok w zakurzonym biurku i dopiero na miesiąc przed wystawą został wybudzony ze snu. Brawo Muzeum Narodowe.

    • 3 1

  • Panie Bielak, czy zagraniczne wystawy w Polsce też są pożyteczne naukowo ?

    Takie polskie pieprzenie zakompleksionego doktorka.

    • 3 5

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane