- 1 Całe Trójmiasto w strefie zakażenia ASF (229 opinii)
- 2 Ukradli 25 tysięcy złotych przez kody BLIK (76 opinii)
- 3 Po 80 latach dzwony wróciły do Gdańska (104 opinie)
- 4 Lodzińska i Borawski wiceprezydentami (145 opinii)
- 5 Z Sopotu na fotel wiceprezydenta Krakowa (31 opinii)
- 6 Będzie łatwiej zaparkować na Świętojańskiej (281 opinii)
Z zawodu tapicer, z zamiłowania kolekcjoner pamiątek związanych z "Solidarnością". Życiowa pasja pana Franciszka z gdańskiej Przeróbki dosłownie leżała na ulicy - pierwszy znaczek do wpięcia w klapę znalazł w 1980 roku.
- Tak to się zaczęło. Potem potrafiłem jeździć na Śląsk tylko po to, żeby wymienić się znaczkami. Byłem też na pierwszym założycielskim zjeździe "S" w hali Olivia, gdzie zdobyłem kilka eksponatów. Nawet jeden amerykański związkowiec z centrali AFL-CIO dał mi swój emblemat. Mam go do dziś - mówi z dumą mężczyzna.
Alm nigdy nie należał do "Solidarności", ale - jak podkreśla - zawsze z nią sympatyzował. Gdy 30 sierpnia br. w hali Olivia cztery tysiące delegatów uczestniczyło w uroczystym zjeździe związku, kolekcjoner wystawił swoje zbiory na chodniku obok głównego wejścia. Chciał sprzedać podwójne egzemplarze, aby podratować budżet domowy. Jego skarbami wpiętymi w kuchenne ściereczki nie zainteresowali się ani działacze, ani przechodnie. Oblegali za to sklepiki z pamiątkami wewnątrz hali. Właśnie wtedy - w biegu ze zjazdu do redakcji - zaprosiliśmy pana Franciszka do pokazania zbiorów na łamach "Gazety".
Przyszedł po dwóch miesiącach. Przyniósł nie tylko znaczki, ale i kłopot, o którym nie sposób nie napisać przy okazji solidarnościowych pamiątek.
- Ja bym oddał całą tę kolekcję za jakąkolwiek pracę - zaczął. - Od dłuższego czasu nie mogę znaleźć żadnego zajęcia. Nie chcę wyprzedać po kawałku swojej kolekcji, żeby uzbierać na chleb.
Franciszek Alm ma 53 lata. Z powodów zdrowotnych nie może podjąć pracy wymagającej dużego wysiłku fizycznego. Lubi czytać prasę i książki, mógłby zostać stróżem. Kiedyś już pracował na portierni, ale stracił nawet tę pracę. Kolekcjoner z Przeróbki nie ma telefonu. Można się z nim skontaktować przez redakcję Gazety Wyborczej.
Opinie (26)
-
2005-11-02 10:13
autor
Ale zasunal z tym kustoszem solidarnosci, myslalem ze sie poleje, albo moze oddzwiernym u sw. brygidy w zbroi gwardii watykanskiej.
- 0 0
-
2005-11-02 10:00
To "Gazeta Wybiórcza" wyszukuje takie "nieuleczalne przypadki" i odpowiednio spreparowane puszcza w świat. Facet ma 53 lata, ja też, on lubi czytać, ja też, on nie ma zdrowia, ja też (II gr. inw.), on POszedł do GW po POmoc, ja nie. I nie pójdę. I taka jest miedzy nami 53-latkami ta subtelna różnica. Acha, ja głosowałem na PiS i Lecha Kaczyńskiego, a pan ALm, to chyba na Michnika
- 0 0
-
2005-11-02 09:48
bez galluxa
bez galluxa to się nie chce czytac tego forum
gallux gdzie jestes ???
odezwij się !!!- 0 0
-
2005-11-02 09:37
Liberał
A może zatrudnić go jako kustosza w muzeum solidarności?
Skoro mój faworyt na to stanowisko został marszałkiem Senatu?- 0 0
-
2005-11-02 09:06
dajcie chlopakowi spokoj
moze by go tak do jakiegos muzeum albo jakiegos kosciola za wikarego lub stroza nocnego. moja kolezanka jest w strozowce i po 50-stke i co ma cieplo i swiatlo no i spokoj za 800 stowek. moze w toalecie poblicznej tez slyszalem ze maja kokosy stanowiska sa teraz z dziada pradziada nie wcisniesz sie tak na aktora
- 0 0
-
2005-11-02 08:57
zamiast zbierac znaczki
powinien sie doksztalcac - zmienic branze - a nie kolejny ktory czeka az mu ktos znajdzie prace
- 0 0
-
2005-11-02 08:55
zzz
Ty wstrętny liberale, czekaj już ci cię nasz Andrzej dobierze do tyłka. Proletariusze pracujący na czarno i pobierający zasiłki łączcie się przeciw liberalnej zgniliźnie.
- 0 0
-
2005-11-02 08:10
do roboty
znam dość dobrze środowisko bezrobotnych, na budowach chcą płacić po 8-10 pln na godzinę a nie ma chętnych. praca: pomoc murarza, sprzątanie. np.: budowa wierzowców przy ul. obrońców wybrzeża, HORYZONT....... a takie akcie oddam znaczki za pracę...... miać mi sę chce.
PS. pani kierownik na budowie ludzi do pracy nie może znaleźć, przychodzą dwa trzy dni i potem chleją, albo po pieczątki przychodzą DO ROBOTY!!!!!!!!!!!!!!!!!!- 0 0
-
2005-11-02 07:27
te snajper
masz rozwolnienie?
- 0 0
-
2005-11-02 07:12
czytać
Ponad 76 procent głosujących w referendum w kopalni Budryk opowiedziało się za podjęciem strajku w przypadku braku podwyżek w firmie.
Uprawnionych do głosowania było 2439 pracowników. W dniu referendum obecnych w pracy było 1911 pracowników. Głosowało 1380 pracowników, tj. 56,58 proc. zatrudnionych i 72,21 proc. obecnych w pracy w dniu referendum. Za podjęciem strajku opowiedziało się 1051 pracowników, tj. 76,16 proc. głosujących. Przeciwko strajkowi, a za prowadzeniem rozmów z zarządem, głosowało 318 osób, czyli 23,04 proc. głosujących. Głosów nieważnych oddało 11 pracowników, tj. 0,8 proc. głosujących.
- W najbliższych dniach sztab protestacyjno-strajkowy podejmie decyzję co do daty i charakteru strajku - mówi Andrzej Powała, szef zakładowej "Solidarności". - Wyniki głosowania pokazały, że załoga jest zdeterminowana i nie odstąpi od żądań podwyżek wynagrodzeń. Ludzie są oburzeni - dyrekcja mówi, że nie ma środków, a równocześnie zatrudnia na intratne stanowisko dyrektorskie Jerzego Markowskiego, człowieka, który jak pokazały niedawne wybory, utracił zaufanie mieszkańców regionu - komentuje Powała.
Od kilku miesięcy zakładowa "Solidarność", a także ZZ "Kadra", próbowały rozpocząć rozmowy z dyrekcją w sprawie podwyżek wynagrodzeń. 1 października związki ogłosiły wejście w spór zbiorowy. Mimo to zarząd kopalni w dalszym ciągu nie przystąpił do rozmów. Poinformował jedynie, że 24 października chce rozmawiać ze związkami w trybie zwykłym. - W zwykłym trybie rozmawialiśmy w lipcu, sierpniu i wrześniu. Bez efektu. Referendum pokazało, że teraz pora na działanie - uważa Powała- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.