• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Spóźniasz się po dziecko? Zapłacisz za to

Marzena Klimowicz-Sikorska
11 września 2010 (artykuł sprzed 13 lat) 
Za każdą godzinę spóźnienia rodzic odbierający dziecko z przedszkola zapłaci w Gdańsku i Gdyni 10 zł. W Sopocie spóźnialscy rodzice nie płacą nic. Za każdą godzinę spóźnienia rodzic odbierający dziecko z przedszkola zapłaci w Gdańsku i Gdyni 10 zł. W Sopocie spóźnialscy rodzice nie płacą nic.

Korek, ważny klient pod koniec dnia pracy, przedłużające się zakupy - tych wymówek nie musi brać pod uwagę dyrektor publicznego przedszkola, w którym po godzinach czeka na nas dziecko. W Gdańsku i Gdyni za każdą godzinę zapłacisz 10 zł. W Sopocie - nic.



Czy jednorazowe opłaty za odebranie dziecka po godzinach są zasadne?

Choć w Gdyni przepisy o opłatach dodatkowych w przedszkolach (w tym za kary dla rodziców za spóźnianie się z odbiorem dziecka) zmieniły się na początku stycznia 2010 r., a w Gdańsku jeszcze wcześniej, wielu rodziców wciąż zapomina o tym, że za odebranie dziecka po godzinach pracy przedszkola, muszą zapłacić.

Standardowo w przypadku przedszkoli publicznych gminy płacą za pięciogodzinny pobyt dziecka, zwykle w godzinach od 8 do 13. Jeśli rodzicowi nie pasują te godziny, może je zmienić, przy czym za każdą dodatkową to 2,5 zł w Gdańsku (albo 2,3 zł w przypadku Gdyni). Jeśli jednak rodzic spóźni się i odbierze je po tych godzinach zapłaci 10 zł od dziecka liczone za każdą rozpoczętą godzinę.

Tak właśnie było w przypadku naszej czytelniczki, która spóźniła się z odbiorem dwójki dzieci z publicznego przedszkola w Gdańsku. Musiała zapłacić 20 zł, czyli po 10 zł od dziecka za każdą rozpoczętą godzinę czekania.

- Zwykle dzieci odbiera ok. godz. 15 moja mama. Niestety czasem ma wizytę do lekarza, a czasem po prostu nie może zdążyć i dzieci zostają do godz. 16-16:30. Oczywiście mogłabym zadeklarować na wszelki wypadek, że będę zostawiać je codziennie do godz. 17. Wtedy jednak płaciłabym więcej za każdy dzień - mówi pani Magdalena, nasza czytelniczka.

Dlatego rodzice wybierają płacenie od czasu do czasu, a nie ryczałtem.

- Wszystko jest zawarte w umowach, które dyrektorzy przedszkoli podpisują z rodzicem. Jeszcze w zeszłym roku stawka za dodatkowe godziny wynosiła 30 zł [35 zł to koszt roboczogodziny w przedszkolu - przyp. red]. Kary są po to, by zdyscyplinować rodziców, którzy nagminnie spóźniają się z odbiorem dziecka o określonej godzinie, a nie po to by przedszkole czerpało z tego dodatkowe korzyści finansowe - wyjaśnia Regina Białousów, dyrektor Wydziału Edukacji Urzędu Miasta Gdańska. - Dla przedszkoli informacja o tym ile dzieci zostaje o danej godzinie jest bardzo ważna. Jeśli z góry wiadomo, że większość rodziców odbiera dzieci np. o godz. 15, nie będą potrzebni wszyscy nauczyciele. Nie może też być tak, że na 30 dzieci nagle zostaje jeden nauczyciel.

Podobnie sytuacja ma się w Gdyni, gdzie również za godzinę spóźnialski rodzic zapłaci 10 zł od dziecka. Tylko Sopot całkowicie zrezygnował z kar.

- Nie stosujemy kar za odbiór dziecka po godzinach. Zdecydowaliśmy, że wystarczy, gdy rodzic uprzedzi przedszkole telefonicznie, że tego dnia się spóźni - mówi Piotr Płocki, naczelnik Wydziału Oświaty UM w Sopocie.

Nie boisz się dodatkowych opłat? Znajdź przedszkole dla twojego dziecka

Opinie (288) ponad 20 zablokowanych

  • po co komu dziecko jak nie ma potem dla niego czasu? (9)

    nawet z psem trzeba wyść ze dwa, trzy razy, bo inaczej nawali ci w przedpokoju
    opiekunowie, wychowawcy, nauczyciele, to obcy ludzie którzy wasze dzieci traktują jak zło konieczne i źródło problemów

    • 61 31

    • z twoich tez wynika ze chyba nie masz dzieci

      • 0 0

    • po to ze aborcaja (3)

      jest u nas nielegalna!!!!

      • 7 6

      • to sie kasu bzykaj z głową:-) aborcja to morderstwo (2)

        jak można zabić bezbronne maleństwo, skutek braku odpowiedzialności pary durniów?

        • 15 12

        • sam jesteś dureń

          • 2 1

        • Od kiedy to się nazywa głowa? A może chodziło Ci o główki kapusty, w których w/g takich jak ty znajduje się dzieci.

          • 7 5

    • ciebie chyba faktycznie skrzywdzili już w przedszkolu.
      przedszkola publiczne nie są darmowe. my za przedszkole publiczne płacimy w oklicy 450zł. w tym jest angielski oraz rada rodziców. córka jest w przedszkolu 8-15. za przekroczenie godz. 15 opłata wynosi 2,3.

      • 3 1

    • ale i źródło dochodów (1)

      • 6 0

      • te dochody nie są wiele warte
        być np. nauczycielką w gimnazjum, to i za 10 000 mało

        • 21 3

    • correct

      • 4 0

  • (12)

    jak sie musi czuć taka dziecina, która czeka na spóźnialską mamusie? jak zbity pies
    walić po stówie, w końcu to tylko przedszkole, a nie przytułek
    ci ludzie pracujący w przedszkolu też mają prawo do swojego prywatnego czasu, a nie dogadzać jakiejś nieodpowiedzialnej babie

    • 163 43

    • dlaczego babie?? a tatusiow do odbioru juz nie ma??

      po za tym mozna upowaznic kogos z rodziny lub bliskiego do ktorego ma sie zaufanie.w sopocie nie stosuje sie takich kar bo nie ma takich przypadkow nagminnie.nie mamy zbyt wiele przedszkoli na tyle dzieci,nikt nie chce dziecka dowozic do gdanska jak pracuje w gdyni czy odwrotnie

      • 1 0

    • babie? (1)

      KOBIECIE, jeżeli już ty idioto. babę to sobie wyjmij z nosa i zjedz, inwalido. dlaczego się ze mną nie spotkałeś, jak cię o to namawiałem? trochę szacunku dla kobiet, niemoto z kijkiem w dupsztalu, pewnie ci jakaś nie ustąpiła miejsca w tramwaju, skoro tak je określasz, inwalido chrzaniony

      • 3 6

      • jak miło :)

        • 1 0

    • (6)

      Tylko nie -BABIE!!!! Bo tatuś ma taki sam obowiązek odebrać dziecko na czas. Może najlepiej aby kobieta wszystko robiła i za wszystko odpowiadała - a dumny tatuś raz w tygodniu wyjdzie z dzieckiem na spacer - oczywiście kiedy będzie miał czas...

      • 50 11

      • oczzywiście, że to matki obowiązek:-) ojciec może pójść z synem na mecz lub z córką na grzyby (2)

        baba, może to mocno zabrzmiało, ale to było w kontekście nieodpowiedzialnej mamuśki
        a o tym jak sie podzielisz z mężem obowiązkami nie ma co dyskutowac, bo w każdej rodzinie jest inaczej
        mnie na przykład żona nie wpuszcza do kuchni:-)

        • 15 32

        • hihi

          cóz za riposta!

          • 1 0

        • Do majtek też cie chyba nie wpuszcza.

          • 43 2

      • u was jak bezrobotni jesteście (2)

        to możecie sobie nawet grafik rozpisać a przedszkole i tak za darmoszkę macie kobicinko haha

        • 1 0

        • jak ty jestes zwyklym pracownikiem to jak PAN mowi ze masz cos zalatwic po pracy to to robisz i sie spozniasz. PAN Szef sie nie spozni, bo jedzie kiedy mu sie podoba i nikt odgornie mu nie nalozy niczego.

          • 1 0

        • Jak jesteś bezrobotny to przedszkole ci nie przysługuje .

          • 1 1

    • Tyle charakterów, ile dzieci. Jak jesteś dobrym rodzicem, spowodujesz

      że nie przejmie się spóźnieniem. Szczególnie, gdy uprzedzisz. Dziecko, któremu rodzic grozi, że przestanie je kochać, wpadnie w histerię. Każde inne, za nic.

      • 3 0

    • G@llux

      Te dzieci też mają nieodpowiedzialnych ojców, bo nie tylko matki zajmują się dziećmi, ale skąd Ty możesz o tym wiedzieć, jak Ty masz wirtualną rodzinę w swoim wyimaginowanym świecie - dziwoląg.

      • 14 3

  • Dzisiejsi rodzice są niedojrzali (13)

    Odbieranie kochanego i czekającego na mamę i tatę dziecka z przedszkola , czy świetlicy nie ma nic wspólnego z polityką . Drodzy rodzice dziecko na was czeka , a wy latacie po sklepach i odbieracie dzieciaczka na sam koniec . Według powiedzenia : spłodziłam , urodziłam , a wychowa przedszkole i szkoła . Często widzę jak w świetlicy wpadają mamuśki tłumacząc ,że stały w korku , itp . Rano się spóźniają z dzieckiem na zajęcia .Też tłumaczą korkiem . Dla mnie to jest totalny brak szacunku dla pedagoga i jego pracy . Ale dziś rodzic nie szanuje n-la , jutro wyuczone dziecko nie będzie szanować rodziców .

    • 41 11

    • co do korków !!! (2)

      już kilka razy spózniałam się po dziecko do przedszkola (max.30minut) bo pracuje 20km od miejsca w którym mieszkam i jest przedszkole, jade bardzo ruchliwą drogą w gdańsku i czasem tę drogę przejeżdząm w 15 minut np. w godzinach porannych a czasem w 60 minut ! mają problem niech wydłużą godziny w przedszkolach i świetlicach i tyle !!!

      • 0 11

      • (1)

        to chyba trzeba sie zgadac z rodzicami i zadeklarowac zedzieci beda dluzej siedziec to i oplaci sie dla nich opiekunke w normalnym trybie. przeciez jak do dyrektorki wplynie pismo o takiej prozbie czesci rodzicow nie powinna przejsc obok tego obojetnie.

        a moze warto dac dziecko do przedszkola obok miejsca pracy a nie zamieszkania?

        • 5 1

        • to nie takie proste

          Mieszkam w Gdyni, pracuję natomiast w Gdańsku Wrzeszczu. Mogę zapisać dzieci do przedszkola w Gdańsku, lecz:
          1. Obowiązuje mnie pełna stawka za godzinę (miasto Gdańsk nie dopłaca Gdyniance).
          2. Jestem na szarym końcu, zaraz po wszystkich dzieciach zameldowanych w Gdańsku.
          Cóż, paranoja goni paranoję i pozostaje się z tym faktem pogodzić :(.
          Moje dwa szkraby chodzą do przedszkola od roku. Średnio spóźniam się tak raz na dwa miesiące (10-15min.). Przedszkole jeszcze nie wystawiło mi kary (notabene - 50 zł za jedno dziecko w regulaminie).
          Ale wcześniej (przez rok) było jeszcze gorzej - jedno było w żłobku (centrum Gdyni), drugie w przedszkolu (Gdynia Chylonia, blisko domu). To był dopiero koszmar! Codzienna gonitwa: przedszkole, żłobek, praca, żłobek, przedszkole, zakupy, dom.
          Oczywiście - zawsze jest alternatywa - wziąć opiekunkę. Lecz wtedy moja pensja poszłaby w większości na pokrycie jej pensji :(
          Dodam, że mąż również pracuje we Wrzeszczu.

          • 0 0

    • drogi wychowawco (2)

      Nie wiem jak ty, ale ja wole zrobic zakupy sama, niz z dzieckiem, ktore sie wymeczy i wynudzi w supermarkecie.Robiac zakupy mam swiadmosc , ze dziecko jest pod dobra opieka i ma zajecie.Jezeli chodzi o korki i nasze polskie drogi, to niestety ale to juz wiaze sie z poltyka...

      • 3 7

      • (1)

        Co do zakupów popieram , ale o punktualności nie zapomnajmy . My wychowawcy też mamy dzieci i chcemy je punktualnie odbierać .

        • 6 0

        • A inni pracują w supermarketach po 17 godzin

          za mniej i muszą znosić fochy kupujących. Daliby się rozsiekać za takie problemy.

          • 3 2

    • Może bym się wzruszył. Gdyby nie Wasza zarozumiałość wprost proporcjonalna do opłat (4)

      a jakość odwrotnie proporcjonalna do zarozumiałości.

      To wy jesteście naszymi sługami. Albo zmień zawód na lżejszy. Polecam brygadę antyterrorystyczną.

      • 1 14

      • pan matematyk co życia nie zna (1)

        jak można takie brednie wypisywać?" Jestem matką, mam córeczkę w przedszkolu i dlatego nie burzę się na dopłaty za spóźnienia... Pani przedszkolanka podobnie jak ja też jest matką! Odrobina empatii, panie pseudo matematyku!!

        • 6 1

        • Przy takich opłatach, powinno stać ich na zatrudnienie kogoś na pół etatu

          Kto się wdał za psa, ten musi szczekać. Albo zmienić zawód na lżejszy. Klient ma zawsze rację.

          • 1 4

      • matematyk znaczy burak??

        Któż to wypisuje takie bzdury?? Nauczyciel = sługa?? Znaczy kasjer w Biedronce= sługa też?? I pan kolejarz, i tramwajarz, i sprzątaczka, i lekarz, i aptekarz itd... Rachunek prosty. Przedszkolanka = sługa, matematyk = bezrobotny na utrzymaniu państwa (czyli przedszkolanki), więc sługa niczyj... Innymi słowy takie dno, że dno dna i 3 metry mułu, a od spodu nikt już nie puka...

        • 7 2

      • Znowu ten dzieciak na forum .Idź spać .

        • 5 3

    • dziecko czeka?

      jak przychodzę o 15 to płacz, że jeszcze nie chce wracać. Przychodze o 16 to : "ja chcę się jeszcze pobawić", ostatnio o 16.30 była 2 dzieci: Po to 2 tez mama przyszła: ja nie chcę jeszce isc ;p I nie że ma w domu źle, lubi zabawy z innymi, wychodzic gdzies...
      Moje dziecko chodzi do prywatnego - do 17 czynne, niestety juz 2 raz po panstwowego sie nie dostalo... mimo teraz utworzenia 2 grupy....a państwowe mam pod nosem...

      • 1 1

    • dziecko czeka?

      • 1 0

  • opłaty powinny być (33)

    Sama mam małe dzieci, w tym jedno chodzące do przedszkola państwowego. Jeśli dziecko odbiorę za późno, zapłacę. Bo niby dlaczego mam nie zapłacić, skoro posyłając dziecko do przedszkola, wiedziałam, jakie są zasady, wiedziałam, jakie deklarowałam godziny. Mam dzieci, mam obowiązki i tak muszę układać swoje życie, żeby wszystko pogodzić. Nie mogę wychodzic z założenia, że skoro mam dziecko i pracuję, to mi się należy... Jesli rodzice pracują, opłacają dodatkowe godziny przedszkolne i ich się trzymają. A jeśli im to nie pasuje, to szukają innych rozwiązań: opiekunki, przedszkola prywatnego. W końcu panie przedszkolanki są też w pracy, też mają swoje obowiązki w domu, dzieci, które muszą odebrać, czy się nimi zająć. Niektórzy rodzice zdają się o tym zapominać. Sami chcą wyjść z pracy punktualnie ale jak się spoźnią po dziecko (bo są korki) to przecież tragedii nie ma, że pani przedszkolanka posiedzi dłużej w pracy.
    Ktoś tu napisał, że ma pracę od 9.15 do 17.15 i jak ma odebrać dziecko do 17? Ale są też rodzice którzy pracują od 7. I co przedszkole ma być otwarte najlepiej od 5 rano do 20 bo przecież pracownik nie wybiera sobie godzin pracy? W końcu jak jest kilkadziesiąt dzieci w placówce to rodzice będą pracować w najróżniejszych godzinach, wszystkim się nie dogodzi. I nie jest ważne, czy mama pracuje w banku, tata na poczcie. Ważne jest to, że oddając dziecko do przedszkola znamy zasady i godzimy się na nie. Poza tym nie wiem, czy nauczyciela przedszkola obowiązuje 8-godzinny dzień pracy. Myślę, że ma mniej godzin ale to chyba reguluje karta nauczyciela. I zaraz się odezwą niektórzy, że to skandal, granda itp. Nikt nie broni skończyć studiów i iść do pracy w przedszkolu. W każdej pracy są plusy i minusy, w każdym zawodzie są jakieś zasady i nie można wymagać od przedszkolanek, że będą zostawały po godzinach, bo przecież to ich powołanie ta praca. To niech pani w okienku w banku też przyjmuje klientów po godzinach aż już chętnych w kolejce nie będzie. W końcu wybrała tą pracę i to jej powołanie.
    Ja zawsze twierdzę, że jak zdecydowałam się na dzieci, to wzięłam na siebie obowiązek wychowania i moja głowa w tym, by wszystko pogodzić ze sobą a nie liczyć na to, że ktoś coś mi da, coś pomoże, tylko dlatego że mam dzieci i pracuję.

    • 14 2

    • (9)

      Ale ty chrzanisz, założe się że nie pracujesz tylko siedzisz w domu i zajmujesz się wychowywaniem dzieci. Mężusio dobrze zarabia, rodzice pod ręką a ty pomimo że zajmujesz sie dziećmi to i tak masz codziennie czas żeby ogarnąć sprawy.

      • 0 0

      • (8)

        Chrzanię - nie chrzanię - biorę odpowiedzialność za własne dzieci. I nie liczę, że ktoś mi w tym pomoże. Niby nikt nie chce, by socjalizm wrócił ale niektóre zasady socjalizmu jak najbardziej powinny zostać.
        Po urodzeniu pierwszego dziecka wróciłam do pracy i tak dało się ułożyć godziny pracy, że mąż w pracy był rano, ja popołudniami. Wymienialiśmy się przy dziecku. Rodziców ŻADNYCH nie mamy blisko, ani ŻADNEJ cioci, wujka, kuzynki - NIKOGO do pomocy pod ręką. Ale po co mówimy o rodzicach. To dzieci męża i moje, i to my je mamy wychowywać a nie podrzucać dziadkom. Ewentualnie opłacić opiekunkę.
        Po urodzeniu dwójki pozostałych dzieci poszłam na wychowawczy. Stwierdziliśmy, że nie chcemy już tej szarpaniny z wymienianiem się przy dzieciach, bo na dłuższą metę jesteśmy po prostu wyczerpani. Podjeliśmy taką decyzję bez oglądania się na kogokolwiek. Mój wychowawczy odczuliśmy finansowo - dwójka dzieci w przedszkolu (w tym jedno w państwowym), mieszkanie na kredyt i ta jedna pensja więcej by się przydała. Mąż wcale kokosów nie zarabia ale starcza nam na przyzwoite życie, bez ekstrawagancji, drogich zabawek czy luksusowych wczasów. My decyzję podjęliśmy z mężem razem po uwzględnieniu wszelkich aspektów. Jednak spora część rodziców pracujących uważa, że im się należy bo pracują. I wcale nie zarabiaja tak mało, że ledwo starcza na podstawowe życie, jednak o zapłacie za odbiór dziecka po godzinach nie chcą myśleć. Chcą dostać dużo, ale dać jak najmniej.

        • 2 1

        • Brawo brawo. Owacje na stojąco (7)

          Fajnie, że wynalazłaś teleport.

          Podłością jest żerować na rodzicach gnających po całym mieście na złamanie karku, aby dziecko miało co jeść. Jeszcze większą podłością jest zrównywanie ich z rodzicami nieodpowiedzialnymi.

          • 0 1

          • (6)

            Tak, to dla mnie jest nieodpowiedzialność, ze w momencie podpisania umowy rodzic wie, ze zapłaci karę jak dziecka nie odbierze na czas a jak przychodzi do płacenia, to już tego nie chce zrobić. To jest kwestia odpowiedzialności za swoje decyzje i swoje zobowiązania. Odpowiedzialność za dziecko to zupełnie inna kwestia.
            I daj już spokój z tym teleportem, bo wszędzie powtarzasz to samo. Filmów s-f się naoglądałeś?
            Jakbym rzeczywiście wynalazła teleport, to nie musiałabym iść na urlop wychowawczy, bo właśnie dojazdy do pracy były tym najgorszym elementem do przejścia, kiedy po urodzeniu pierwszego dziecka wróciłam do pracy.

            • 0 1

            • Pokorna sługo systemu. Umów niemoralnych nie egzekwuje się. (5)

              Z racji niemoralności.

              Niektóre wynalazki powstały właśnie dlatego, że inżynierów zainspirowali pisarze SF. Najlepszym przykładem jest Juliusz Verne.

              • 0 0

              • (4)

                Umów, które nam nie odpowiadaja z różnych względów (np. niemoralności :-)) nie podpisuje się. Nie bez przyczyny umów nie mogą zawierać dzieci a jedynie dorośli (przy założeniu, że od 18 lat jest się człowiekiem dorosłym) którzy wiedzą, że zawarta umowa zobowiązuje.

                • 0 0

              • Prawo rażąco niesprawiedliwe, nie może obowiązywać (3)

                Ten kraj byłby lepszy, gdyby formuła Radbrucha była taką świętością jak w Niemczech.

                • 0 0

              • (2)

                Być może ale żyjemy w Polsce gdzie obowiązuje nasze polskie prawo. No i kto niby miałby oceniać zasadność tej formuły? Pani w przedszkolu? Rodzic? O ile dobrze kojarzę, to w Niemczech decydują o tym odpowiednie instytucje.
                Nasunęło mi się takie pytanie. Skoro teraz rodzice podnieśli larum, że trzeba zapłacić dodatkowe pieniądze za późniejsze odebranie dziecka, to czy głośno sprzeciwiali się w momencie podpisania tej umowy? Czy interweniowali w Urzędzie Miasta wskazując na bezduszność tego zapisu? Czy cichutko podpisywali i myśleli, że jakoś to będzie. A bunt zaczął się, gdy trzeba było otworzyć portfel.

                • 1 1

              • Prawo pozytywistyczne musi być pokornym sługą prawa naturalnego (1)

                W razie sprzeczności, jest zdyskwalifikowane. Fundamentem najbardziej zbrodniczych systemów jest ślepe patrzenie w przepisy, nawet jeśli maksymalnie nieludzkie. Nieludzkie przepisy są nieważne. Tak o rzecze człowieczeństwo. Którego prawo musi być sługą. Albo jest haniebne.

                • 0 0

              • No fajnie uderzyc w takie filozoficzne tony. Ale co z prawem naturalnym pani przedszkolanki, która też ma prawo do własnego życia, pracy w wyznaczonych ramach i godziwej zapłaty. Gdyby rzeczywiście prawo naturalne było zawsze nadrzędne, to nie byłoby problemów ze spóznionym rodzicem, którego szef zatrzymał po godzinach bo wyszedłby punktualnie z pracy.
                Oczekujemy szacunku wobec siebie, to szanujmy też innych.
                A czy nieludzkie nie sa czasami umowy kredytowe z niebotycznymi odsetkami, opłaty np. za energię? A to też ustalali jedynie inni ludzie. Spróbuj nie zapłacic w myśl prawa naturalnego.

                • 1 0

    • Dlatego, że ceny są nieprorocjonalne wysokie do czasu funkcjonowania przedszkola (16)

      A bycie przedszkolanką to misja. W niektóre zawody trzeba się zanurzyć. Niektórym zawodom trzeba poświęcić wszystko. Do tego trzeba być kimś szczególnym. Albo na bruk. Ewentualnie, jakaś mało odpowiedzialna praca, zamiast. Miałabyś rację, gdyby wynaleziono teleport. Od dziesiątków lat, fani literatury science-fiction naciskają na naukowców. Ciągle nie przenieśli nawet pierwotniaka. Życie zna więcej scenariuszy niż możemy sobie wyobrazić. Jak przez wypadek samochodowy jest korek, przyślesz sprawcy rachunek za przedszkole?

      Nie masz dzieci, bo piszesz o tym tak jakby ich wychowanie i utrzymanie nie różniło się od wychowania i utrzymania trzech złotych rybek. Wychowanie jednego, to praca w kamieniołomie bez narzędzi.

      Wróżka powiedziała do klienta: "Oj, niedobrze. Widzę Kartę Nauczyciela".

      • 1 8

      • Matematyku (4)

        Jak widać po minusikach dla Ciebie i plusikach dla matki 3 dzieci, jesteś na tym portalu w mniejszości (a to dziwne) tych co uważają, że im się należy. Zgodzę się z Tobą, że płacimy podatki i mamy za to przysłowiowe figa z makiem. Jednak nie zgodzę się z tymi co poznają warunki umowy, godzą się na nią, a potem narzekają. Dotyczy to i przedszkoli i kredytów i pracy itd. Co do ostatniej świetnym przykładem są związki zawodowe. Człowiek przyjmie warunki pracy, a potem narzeka że źle. Po to w '89 odzyskaliśmy wolność aby z niej korzystać, więc i Ty skorzystaj i zmień złą pracę, złe przedszkole i złych rządzących.
        Pozdrawiam.

        • 1 0

        • i jeszcze jedno (3)

          Piszesz o misji przedszkolanek, to się zgodzę ale misją nie jest siedzenie dłużej w pracy za darmo. Jeśli uważasz, że to łatwa robota to dlaczego nie pracujesz w tym fachu? Zachowujesz się jak typowy polaczek, ja mam złą pracę złe życie, a oni wszyscy łatwą przyjemną i takie też życie i za to ich nie lubię.

          Wspomnę jeszcze pewną opowieść(kawał), złota rybka pyta Polaka dodać Ci nową krowę do majątku czy ująć krowę z majątku sąsiada? Polak odpowiada: lepiej ujmij sąsiadowi. To obrazuje niestety naszą mentalność.

          W tym kraju każdy bogaty to przecież złodziej, a cała reszt jest uciskana. Żałosne.

          • 3 0

          • Wychodzę z założenia sprawiedliwego: Aby zarobić, trzeba się narobić. (2)

            Kiedy wszystkim jest źle, nie wypada marudzić.

            • 1 0

            • sprawiedliwość to co innego (1)

              Nie zgodzę się z Tobą. Można zarobić też poprzez umysł, a to nie zawszy wymaga narobienia się. Wymyśl silnik na wodę. Zarobisz sporo kasy ale nic się nie narobisz. Jeśli wszystkim jest źle to trzeba szukać możliwości poprawy, a nie marudzić. Poprawę najlepiej zacząć od siebie, a nie wymagać aby inni się zmieniali.

              • 1 0

              • Poprawę? Te przedszkolanki żerują na ludzkiej bezsilności.

                • 0 2

      • A jednak mam dzieci (8)

        A wyobraź sobie, że jednak mam dzieci i to trójkę. Rybki też mam, a nawet psa. I jakoś nie widzę podobieństwa między hodowaniem rybek a wychowywaniem dzieci. Dzieci kocham ponad wszystko i w momencie ich pojawienia się, trzeba było życie dostosować do nowej sytuacji a nie wymagac, że to cała rzeczywiśtość dookoła dostosuje się do mnie bo mam dzieci i pracę.
        A bycie przedszkolanką to nie misja. Owszem, to zawód, do którego trzeba mieć szczególne predyspozycje ale nie misja, której należy się poświęcić, poświęcić całe życie. Być może taka sytuacja mogłaby mieć miejsca w jakichś zakonach, które byłyby założone właśnie dla tych celów. Ale ludzie, nie wymagajmy od przedszkolanki, by poświeciła swoje życie dla pracy. To też jest osoba z własną rodziną. własnymi obowiązkami a my, jako rodzice wymagajmy, żeby rzetelnie wykonywała swoją pracę.
        A co do hodowania rybek, to bardziej mi to pasuje do osób, które mają dzieci i od razu jak tylko mogą, oddają je do złobka, przedszkola albo do babci (a niechby się babcia spróbowała nie zbuntowac i nie popilnować). Jak się jedzie na wakacje, to rybki tez się oddaje pod opiekę sąsiadom. Dziecko też można zostawić w placówce nawet na 10 czy 12 godzin no bo przecież szef kazał zostać po godzinach i te korki.
        Ja mam dzieci i bardzo je kocham ale też jestem za nie odpowiedzialna. Nie odstawiam je gdzieś na bok, bo mam inne obowiązki. Na wakacje też jeździmy całą rodziną, chociaż przy trójce małych dzieci jest małe urwanie głowy. Ale kto powiedział, że dzieci to tylko przyjemność? Czasami bywa ciężej, ale to są moje dzieci i decydując się na nie, decyduję się też na obowiązki. Ba, chcę żeby dzieci były częścią mojego życia.
        Nie mówię tu o sytuacji, kiedy rzeczywiście sytuacja jest dramatyczna, że brakuje pieniędzy na wszystko. Jednak często narzekają ci, co mają ustabilizowaną sytuacje finansową. Ale nie trzeba pracować po 12 godzin, żeby mieć na luksusowe wczasy. Można 8 godzin i domek na Kaszubach, i wakacje z dziećmi. Już nie raz widziałam takich rodziców, którzy dużo pracują, dzieci u opiekunek a na wczasy jeżdżą sami, bo chcą odpocząć. To jest właśnie hodowanie rybek w akwarium.

        • 2 2

        • Siedzisz przed komputerem i możesz pisać wszystko. Nawet, że ma trzy ptaki dodo (7)

          Zapewnienie dziecku jadła, napojów i zabawek oznacza w naszym kraju i czasach ciągłe biegania i ciągły brak czasu. Opieka nad słabszymi to misja. Pracą jest praca przy przedmiotach. Każdy zawód wymaga pewnych poświęceń. Górnik rzadko widuje Słońce. Marynarz rzadko widuję trawę. Dla strażaka, każdy dzień może być ostatnim. Więc nie grymasić. W końcu przedszkole nie jest porównywalne z poprawczakiem. Tak bardzo.

          Zrozum, szufladkujesz. Jak ktoś się spóźnia, automatycznie przyklejasz łatkę złego człowieka. Ale sytuacji jest wiele. Dzisiaj praca jest trudnym do zdobycia przywilejem, a zarazem łatwym do stracenia. Gdy się ma do wyboru, pogniewać z chlebodawcą albo z przedszkolem, nie ma nad czym się zastanawiać. To jest wielka odpowiedzialność. Dbanie o żołądek pociechy swojej.

          Zostawianie dziecka u sąsiadów na miesiące z powodu wakacji to odbrębna sprawa. Bo niewymuszona.

          Ja jestem klient - być albo nie być dla przedszkolanek. Miałyby absolutną rację, tylko gdybym płacił 10 razy mniej. Przeciętny Chińczyk dałby się rozsiekać za takie problemy.

          • 0 3

          • ... (6)

            Skoro ty rodzic jest klient czyli byc albo nie być dla przedszkolanek, to niech może rządzą prawa rynku, co? I gwarantuje, że na miejsce każdego jednego klienta znajdzie się dziesięciu innych, którzy zaakceptują warunki w danym przedszkolu.
            I to nie ja szufladkuję, bo póki co, to ja zostałam zaszufladkowana. Skoro nie sprzeciwiam się płaceniu za przedszkole poza godzinami zadeklarowanymi, to już na pewno nie jestem rodzicem i pisze bajki. Czy to tak trudno zrozumieć, że mam inne zdanie ale jestem dorosłą osobą i mam trójkę dzieci? A sprawa jest prosta, wiem na co się godzę posyłając dziecko do przedszkola. Wiem, jaką umowę podpisuję i wszystko jest cacy do momentu, kiedy trzeba wywiązać się z umowy, czyli zabrać dziecko o ustalonej godzinie. No ludzie, przecież jak podpisujemy umowę o pracę, to tez spodziewamy się, że będzie ona respektowana przez wszystkich (pracownika i pracodawcę) a jak pracodawca zacznie coś kręcic, to jesteśmy niezadowoleni. A czemu w przypadku umowy z przedszkolem ma być inaczej, czemu tu umowa może nie być respektowana, mimo że jest PODPISANA czyli ZAAKCEPTOWANA przez rodziców? Pracownik chlebodawcy nie może się sprzeciwić ale pani przedszkolance to już tak? A niby dlaczego? Ona też ma swoją pracę i zobowiązania poza pracą. Tylko że u nas podejście jest jakieś dziwne, że jeśli w innych zawodach pracownik ewentualnie MOŻE zrobić coś więcej (ewentualnie jest zmuszony przez pracodawcę) to przedszkolanka MUSI (a nawet powinna CHCIEĆ) zrobić coś więcej bo to jest jej misja. Nie, to nie misja to służebność. I te parę złoty więcej (które i tak do przedszkolanki nie trafią) są zrozumiałe za dodatkową opiekę nad naszymi dziećmi. W końcu nikt dziecka nie wystawia za drzwi jak skończą się zadeklarowane godziny.
            I proszę nie pisać, że spóźnianie jest usprawiedliwione, bo trzeba dziecku zapewnić żywność, zabawki. Są niektóre skrajne przypadki gdzie rzeczywiście praca rodzica to "mieć co zjeść albo nie mieć co zjeść" dla rodziny ale w zdecydowanej większości tu chodzi nie o to, by mieć w ogóle tylko mieć jeszcze więcej.
            Jakoś tak ostatnio wśród niektórych moich koleżanek zauważyłam, że jak pojawia się dziecko (lub plany co do niego) to zaczyna się kombinowanie, co tu zrobić (czyt. co zrobić z dzieckiem), by życie jak najmniej się zmieniło. Ja z mężem po urodzeniu pierwszego dziecko wyszliśmy z założenia, że to my musimy zmienić nasze życie do nowej sytuacji bez oglądania się na pomoc innych. To nasze dziecko i my ponosimy za nie odpowiedzialność. I tak układamy nasze życie, by wszystko pogodzić.
            A konkluzja jest taka, że skoro sami wymagamy, by inni szanowali nasz czas, respektowali umowy, które w przeróżnych sytuacjach zawieramy, to ze swojej strony zapewnijmy to samo. W końcu umiemy czytać i wiemy, co podpisujemy. A jak naprawdę nie możemy się dopasować, to poszukajmy przedszkola prywatnego. Tam jest większa możliwość dopasowania się personelu do potrzeb rodziców. I wówczas wcale nie musimy pogniewać się ani z pracodawcą ani z przedszkolem. Wiem, co piszę bo moje dziecko chodziło do takiego przedszkola zanim trafiło do publicznego. Nasze spóźnienie po dziecko jest usprawiedliwione ale jak byśmy się czuli, kiedy przyprowadzamy dziecko a przedszkole jest zamknięte, bo pani przedszkolanka się spóźniła bo utkwiła w korkach? Oburzenie by było okrutne.
            I tez nie twierdzę, że ten kto się spóźnia jest zaraz złym rodzicem. twierdzę jedynie, że skoro znał treść umową podpisanej przez siebie, ma ją respektować i zapłacić za spóźnienie.
            I wcale nie jest tak, że każdy zawód wymaga poświęceń. Każdy zawód wymaga rzetelnego wypełniania obowiązków. A każdy pracownik powinien być uczciwie rozliczany ze swojej pracy. Tylko że u nas nie ma poszanowania dla pracy pezdszkolanki i stąd się bierze to, że ona musi się nagiąć a inni niekoniecznie. I wcale nie jest tak super opłacana (że niby Chińczyk weźmie 10% i będzie zadowolony). Pensja nauczyciela zaraz po studiach (także pani przedszkolanki) to ok 1000zł. Nie wiem, czy za takie kokosy ktokolwiek dałby się posekać.

            • 2 1

            • Dręczysz tym gadaniem rodziców, którzy spóźniają się z odbiorem w 100% nie z własnej winy. (4)

              W dzisiejszych czasach, dyskusja z szefem równa się wilczemu biletowi. Tacy ludzie są po tysiąckroć bardziej skrzywdzeni niż przedszkolanki bez poczucia misji. Czyli żadne. Ludzie są zmuszeni biegać za psie pieniądze. A one mają pracę lżejszą od snu. Niemoralnym umów nie należy akceptować. Rodzic ma swojego chlebodawcę. Ale rodzic jest chlebodawcą przedszko

              • 1 2

              • (3)

                Matematyku:
                Dziecko będące w przedszkolu od 6,00 do 17,00 tj. 11 godzin płaci tylko za 6 godz. Czyli 2.30 x 6 =13,80. Moje dziecko nie dostało się do przedszkola. Proszę o namiary na opiekunkę, której za 11 godzin dziennie zapłacę 13,80. Wyżywienie oczywiście dam swoje. I niech ona zapewni mojemu dziecku te wszystkie atrakcje co w przedszkolu. O kontakcie z rówieśnikami nie wspominając.

                • 3 1

              • Tylko na papierze płacę za sześć godzin

                Moralnie za całą dobę. W końcu płacę podatki.

                • 0 2

              • (1)

                za atrakcje płacisz dodatkowo

                • 0 1

              • Atrakcje = zajęcia planowane, codzienne z różnych dziedzin, spacery do ciekawych miejsc, uroczystości przedszkolne ( bal karnawałowy, Dzień Babci i Dziadka, Dzień Mamy, itp), udział w przedstawieniach teatralnych ( dzieci same występują nawet poza terenem przedszkola). Za te atrakcje się nie płaci. Płaci się za teatrzyki, które przyjeżdżają do placówki, jest opłata na Radę rodziców, za zajęcia dodatkowe wg zainteresowań dzieci i chęci rodziców do zapisu na nie.
                I tak taniej niż u opiekunki, lub w prywatnym przedszkolu.

                • 3 0

            • Dręczysz tym gadaniem rodziców, którzy spóźniają się z odbiorem w 100% nie z własnej winy.

              W dzisiejszych czasach, dyskusja z szefem równa się wilczemu biletowi. Tacy ludzie są po tysiąckroć bardziej skrzywdzeni niż przedszkolanki bez poczucia misji. Czyli żadne. Ludzie są zmuszeni biegać za psie pieniądze. A one mają pracę lżejszą od snu. Niemoralnym umów nie należy akceptować. Rodzic ma swojego chlebodawcę. Ale rodzic jest chlebodawcą przedszkolanki. Jeśli mój chlebodawca wymaga ode mnie wiele, ja mam prawo tyle samo wymagać od tych dla których ja jestem chlebodowcą. Szczególnie, że trudno o coś lżejszego. Poszłyby tak do prawdziwej pracy, to waliby do poprzedniej drzwiami i oknami.

              Problem z Twoim rozumowaniem polega na tym, że skrajności uznajesz za normę i odwrotnie. Normą jest rodzic spóźniający się nie z własnej winy. Co to za zakładanie, że każdy zostawia na tygodnie dziecko u byle kogo aby jechać na Safari? Ludzie spóźniający się nie z własnej winy, bez wahania zamieniliby się z przedszkolankami na problemy. Podczas kryzysu, gwiazdorzenie jest niemoralne. Tacy ludzie są krzywdzeni poprzez te opłaty. Bo nie mają wyjścia. Każdy odpowiada za to na co ma wpływ?

              Ja też chciałbym aby każdy zarabiał bańkę na godzinę, a jedynym obowiązkiem było naciśnięcie jednego guzika w tygodniu. Ale życie to nie jest bajka. Moje wymagania są wprost proporcjonalne do opłat. Zatem, jeśli chcesz rzetelnego rozliczania za jakość i włożone serce, opłaty za przedszkole muszą spaść na łeb na szyję. Bo przy takich, mam prawo oczekiwać szofera dla dziecka.

              • 0 2

      • (1)

        To się nażryj tą misją i wykarm swoje dzieci . Ale palant !!!!!!!!!!!!

        • 3 2

        • Miliony ludzi pracują po kilkanaście godzin, aż mi garb rośnie. Nie mają potem

          siły nawet pocałować dziecka. Mimo to, mogą mu kupić cukierka raz na pół roku. Z rozkoszą, zamienią się z przedszkolankami problemami.

          • 0 5

    • (4)

      mamo trójki dzieci,piszesz bez sensu i ,,gadasz "głupoty.Przedszkole ma funkcję służebną,ma służyć dzieciom i rodzicom. Oczywiśnie kary są słuszne ale po godz 17-ej.

      • 0 3

      • (3)

        to jaki problem zadeklarować, że dziecko będzie przebywało w przedszkolu do godziny 17? Żaden. A przecież jest taka możliwość.

        • 1 1

        • (2)

          a dlaczego mam płacić za wszystkie dni deklarując odbiór o 17-ej ,kiedy moje dziecko jest odbierane o 14-ej przez 4 dni ,tylko 1x o 17-ej. Zyczę Ci żebyś jak najszybciej poszła do pracy i miała upierdliwego szefa.

          • 1 2

          • (1)

            Najlepiej wrócić do "starych zasad". Wszyscy równo jedną kwotę za opłatę stałą i nieważne czy dziecko odbierane jest o 14 czy tez o 17. I nie byłoby tej dyskusji. Teraz można wybrać dla siebie lepszą i wygodniejszą opcję .... i tez jest źle. Hmmm, wiecznie niezadowoleni.

            • 0 1

            • Może i lepsze były stare zasady. nie twierdzę że nie. Ale przyszło nam oddać dziecko wg nowych i albo się na nie godzimy, albo szukamy innego rozwiązania. I tyle. Najlepsza sytuacja byłaby, gdyby rodzic pracował jak najwięcej, jak najwięcej zarabiał a za przedszkole płacił jak najmniej ale wymagał oczywiście jak najwięcej.
              A co do misyjności pracy, to skoro praca w przedszkolu jest misją co powiemy o pracy lekarzy? Leczenie ludzi czy ratowanie życia to jest dopiero misja. Jednak tu bez problemu godzimy się na wizyty prywatne i płacimy za nie grube pieniądze. I jakoś nikt od lekarzy nie wymaga spełniania misji. A od przeszkolanek jak najbardziej. I niby praca z ludźmi to misja, a praca z przedmiotami to zwykła praca, jak ktoś napisał. Wówczas pani na poczcie, w banku, kontroler biletów itp - oni wszyscy pracują z ludźmi więc spełniają misję. Ale czepać się trzeba tylko przedszkolanek. A rodzic nie jest pracodawcą przedszkolanki a jedynie może być opiekunki, którą sam zatrudni. Pracodawcą przedszkolanki jest miasto i ono ustala zasady tej współpracy i albo się na nie godzimy, albo nie. Zresztą jak chcemy wyleczyć zą, to też możemy iść na NFZ ale jak się nam nie spodoba, to nie lamentujemy tylko idziemy do innego lekarza lub jeszcze innego. A przecież dla lekarzy na kontrakcie z NFZ też chyba jesteśmy pracodawcami, bo pieniądze idą z budżetu a wcześniej z naszych podatków. Tu lekarza wybiera się takiego, jaki nam odpowiada. Ale przedszkola nie będziemy wybierać. Nam się NALEŻY, aby było dostosowane do naszych potrzeb i tyle.
              Poza tym miałam upierdliwego szefa. Słowo 'upierdliwy' to mało powiedziane. Rotacja w firmie duża i to sami pracownicy odchodzili więc wiem, jak może być. Co nie znaczy że w związku z tym mogę wymagać specjalnego traktowania ze strony przedszkola.
              I nie wpadam w skrajność. Bo jeśli spóźni się rodzic po dziecko to jest to do wybaczenia. Ale jakby się spóźniły panie przedszkolanki do przedszkola, to już byłby skandal. A w naszym mieście korki to naprawdę żadna skrajność i niby każdemu może się zdarzyć spóźnienie, tylko nie przedszkolankom bo ona ma obowiązek punktualnie przyjąć nasze dziecko. Mogę się założyć, że gdyby któreś przedszkole rzeczywiście było rano zamknięte, to w internecie (i nie tylko) by aż huczało od oburzonych rodziców.
              A co powiecie mamie, która tu pisała wcześniej. Pracuje w banku i kończy pracę o 17.15 i nie ma jak odebrać dziecka do 17? Jej też się przecież należy. Może radni powinni zmienic godziny urzędowania przedszkoli bo przecież jej też się należy, ona tez płaci podatki.
              Ludzie, spójrzmy na wszystko obiektywnie a nie tylko na czubek własnego nosa. Przyszło nam żyć w takiej rzeczywistości i tyle. Jeśli się na coś godzimy, to potem bądźmy konsekwentni. A jak nam przedszkole nie pasuje, to je zmieńmy na prywatne. Przecież jak ktoś chce jeździć dużym autem, to o np. punto nawet nie pomyśli.

              • 2 0

    • BRAWO

      Choć jedna odpowiedzialna mama, która wie, jaką umowę podpisała i czym ona skutkuje.Pozdrawiam:)

      • 2 0

  • Brak uprawnień do nakładania kar

    Szanowni rodzice - organy prowadzące nie mają żadnej, ale to absolutnie żadnej delegacji ustawowej do nakładania kar za poźniejsze odbieranie dzieci. Uchwały stanowiące rad Gmin są podstawą do naliczania odpłatności za pobyt dzieci w przedszkolach, a nie umowa!!!!.
    Zatem proponuje abyście Państwo koniecznie interweniowali w organoach prowadzących, a nawet u prokuratorów - bo to oczywiście ma znamiona przestępstwa.

    • 0 1

  • glupiemu dziecku to i przedszkole "renomowane" nie pomoze (2)

    jak sie wyprowadziliscie poza miasto do osiedli "15 min od centrum" za obwodnica to tam niech sie ucza wasze glupie dzieci. a nie ,ze po wakacjach korki bo glupie dzieci musicie dowozic do jakis prywatynch szkol, przedszkoli co za pieniadze spowoduja ze wasze dzieci beda zdawac z klasy do klasy. w publicznej podstawowce by sobie rady nie daly. leczenie kompleksow i slabych genow kasa i korkami

    • 1 3

    • sfrustrowany idiota blokers

      daj sobie spokój z leczeniem wałsnych frustracji...ja jestm lekarzem.. żona adwokatem..mieszkamy za obwodnicą..pewnie jesteśmy głupi lub co najmniej mało intelkigentnii..zapewniam Cię ze nasz dzieci będą lepiej wychowane i mądrzejsze od całej twojej rodzinki :_)))))

      • 0 0

    • Chętnie oddałabym dziecko nie do niepublicznego, ale do publicznego. Prywatne przedszkola to nie snobizm tylko konieczność, bo nic innego nam miasto nie gwarantuje. Może ty yrttgt dasz nam taką możliwość?

      • 2 0

  • banino Kubuś Puchatek to koszmar

    rzadko bo rzadko ale zdarzało się ze odbieraliśmy naszą malutką parę minu po terminie..w Baninie kazali nam płacić 30 ZŁ za każde 10 minut spóźnienia..to jest dopiero Rodzinne przedszkole :_)))

    • 0 0

  • W p-lu, w którym pracuję (5)

    te przepisy weszły od września. I przynajmiej rodzice pilnują swoich zadeklarowanych godzin pobytu dziecku. Do tej pory wpisywali dzieci na 7-8 godzin a mali rekordziści siedzieli w przedszkolu już od około 7 prawie do zamknięcia czyli do 17. Prawda jest taka, że wielu traktuje swoje dzieci jak podrzutki. Im więcej dziecko sprawiało trudności wychowawczych tym później mamuśka je odbierała. A jak jakiś maluch gorączkował, to albo nie odbierali telefonu albo mówili, że zaraz będą i to zaraz trwało kilka godzin, a dzieciak leżał z gorączką i jedyne co możemy w takiej sytuacji robić to zimne okłady i podawanie wody. Teraz będą bardziej zdyscyplinowani

    • 11 3

    • A może trochę ruszyć mózgownicą i policzyć? (3)

      Osoba samotna, godzina dojazdu do pracy w jedną stronę - oddaje dziecko o 7, na 8 jest w pracy, kończy o 16, odbiera o 17. Podrzutek??? Rzeczywistość. I taka prawda!

      • 2 0

      • (2)

        a ty głąbie myślisz, że my rodziców nie znamy??? z okien przedszkola ich widzimy jak się kręcą po sklepach albo stoją na plotach zanim do przedszkola dotrą. Nie mówiąc już o tych którzy w ogóle nie pracują choć jest to podstawą przyjęcia dziecka do państwowego przedszkola. Ale co tam takie zaświadczenie, załatwić wszystko można.

        • 0 1

        • Szczerze mówiąc, brzmi to niewiarygodnie. (1)

          Sklepy? Ja już to wybiera się niewidoczne z okna przedszkola. A kto kupi jadło dla dziecięcia? Królik wielkanocny? Niektórzy muszą biegać, aby dziecku wszystko zapewnić. Inni do góry brzuchem w przedszkolu.

          • 0 2

          • Do matematyka

            W przedszkolu do góry brzuchem??? Widać, że nie wiesz jak wygląda tam praca. Spróbuj zaopiekować się 27 trzylatkami, szczególnie na początku roku szkolnego, gdy po raz pierwszy przychodzą do przedszkola. Kiedy nauczycielki i obsługa dwoi się i troi by dzieciaczki nie płakały. Uczyć matematyki - to można tylko wymagać od ucznia. Dziecku w przedszkolu trzeba dać serce. Więc nie pisz o pracy nauczycielek w przedszkolu bo nie masz o tym zielonego pojęcia. Zastanawiam się, dlaczego nauczycielka, która przyszła do nas do pracy ze szkoły z 28 - letnim stażem, po miesiącu chciała zrezygnować, bo nie dawała rady w przedszkolu. Sama powiedziała, że każdy nauczyciel powinien przejść przynajmniej roczny staż w przedszkolu.

            • 0 0

    • Może. Ale kazdego rodzica oceniaj indywidualnie.

      • 0 0

  • ;) (4)

    W rumii również naliczane są kary synek chodzi w godzinach 8-13 przeważnie przyprowadzaliśmy go ok 7 45 teraz musimy być punktualnie na 8 ponieważ zapłacę dodatkowe 10zł za wcześniejsze przyprowadzenie dziecka nie mam problemu z odbieraniem bo przeważnie jestem na godzinę 12 ,uważam że powinien być jakiś kompromis te 15 min żyjemy wczasch gdzie są korki autobusy się spóżniają itp pozdrawiam wszystkich rodziców :))

    • 2 2

    • Pelu, zrozum, że po to są przedszkola, żeby matki mogły pracować. A jak normalnie pracują, to nie ma siły, żeby o dwunastej były po dziecko w przedszkolu!

      • 1 0

    • Taka z Ciebie rumianka, (1)

      że nie dość, że nazwę miasta, w którym mieszkasz piszesz z malej litery, to jeszcze nie wiesz, jak ją odmienić...

      • 0 2

      • Te minusy pod moją wypowiedzią...

        ...pewnikiem są od takich samych, jak pela, analfabetów, których nie razi pisanie nazw własnych mała literą.

        • 0 2

    • xxx

      -sorry,tobylo pod adresem ,,polka,,pozdrawiam

      • 0 1

  • A CO Z NAUCZYCIELEM??? (4)

    Rodzic zapłaci za dodatkowa godzine 10 zł a nauczyciel który pozostał z dzieckiem musi zapłaci opiekunce własnego dziecka 3 razy tyle albo i wiecej (nim jeszcze dotrze do domu oczywiście minie kolejna godzina ),SUPER!!

    • 13 4

    • (3)

      Za psa sie najelas to szczekaj

      • 1 4

      • (2)

        Życzę Tobie darmowych nadgodzin od szefa!!!przecież nieważne w jakich godzinach masz pracę i na jakie godziny się zgadzasz pracować(wg. twojego rozumowania).Pracuję do 17!!!!!!więc za każdą nadgodzinę spędzoną z dzieckiem nieodpowiedzialnego rodzica powinnam dostać dodatkowe wynagrodzenie!!!a tym sposobem z własnej pensji muszę dopłacać opiekunce mojego dziecka!A czy w sklepie obsłużą cię po godzinach pracy????

        • 2 1

        • A ja życzę ci, droga nauczycielko, żebyś się poszła dokształcić i przestała mówić "życzę Tobie...", bo to błąd. Szkoda, że takie niedouki jak ty opiekują się dziećmi i od małego utrwalają w nich błędy językowe.

          • 0 1

        • Darmowe nadgodziny od szefa to nic nadzwyczajnego

          w każdej innej branży. Ale w niewielu tak, praca jest tak lekka jak w przedszkolu. I własne dziecko możesz posłać do swojego zakładu pracy.

          A czy w sklepie obsłużą cię po godzinach pracy? Pracuję w supermarkecie i nie wybieram sobie godzin. Dobrze, jeśli w ogóle pozwolą mi wyjść. Dlaczego mój chlebodawca może wyciskać mnie jak cytrynę a ja swoich zleceniobiorców nie?

          • 0 4

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane