• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Strażacy bez prawa

Tomasz Gawiński
22 maja 2002 (artykuł sprzed 22 lat) 
Funkcjonariuszom Państwowej Straży Pożarnej w Sopocie uniemożliwiono dokonanie kontroli w dyskotece "Viva Club". Jak się okazało, odbyło się to w majestacie prawa, bowiem polskie przepisy nie przewidują sankcji za takie postępowanie. - To luka prawna - mówi mł. brygadier Janusz Pijanowski, komendant Państowej Straży Pożarnej w Sopocie.

W poprzedni weekend, nocą z soboty na niedzielę, bywalcy sopockiej dyskoteki "Viva Club" zauważyli, że ochrona lokalu nie chce wpuscić do środka strażaków i policjantów. Czy to oznacza, że służby odpowiedzialne za nasze bezpieczeństwo nie mają prawa wejść do obiektów użyteczności publicznej, kiedy uważaja, że jest taka potrzeba?

- Wszystko zależy od powodów, dla których funkcjonariusze chcą wejść do środka - tłumaczy nadkom. Gabriela Sikora, rzecznik KWP w Gdańsku. - Generalnie zakaz wejścia policjantów dotyczy tylko mieszkań prywatnych w godzinach od 22.00 do 6.00 rano. Ale i ten zakaz może być złamany, jeśli zaistnieje uzasadniona potrzeba.

- Obiekty użyteczności publicznej mamy prawo kontrolować w każdej chwili - wyjaśnia st. asp. Jan Żminko, rzecznik pomorskiej Państwowej Straży Pożarnej. - Jeśli jest to planowana kontrola, to wcześniej uprzedzamy o niej. Jeśli jednak działamy interwencyjnie, nikogo nie informujemy o naszej wizycie.

- Tylko asystowaliśmy strażakom - mówi nadkom. Orłowski, komendant policji w Sopocie. - Mieliśmy udzielić pomocy, zapewnić im bezpieczeństwo. Uniemożliwienie kontroli to nie nasza sprawa. Nie mieliśmy podstawy prawnej, aby wymusić wejście. Gdyby sprawa dotyczyła naszych działań, zapewniam, że nie byłoby żadnych problemów z wejściem do środka "Viva Clubu".

Strażacy chcieli sprawdzić, ilu gości bawi się w dyskotece i czy jest to zgodne z przepisami. Od ochroniarzy usłyszeli, że nie zostaną wpuszczeni, gdyż nie mają nakazu prokuratora.

- Jest to problem - przyznaje mł. brygadier Janusz Pijanowski, sopocki komendant Państwowej Straży Pożarnej. - Okazało się, że prawo w tym zakresie nie jest doskonałe. Nasze przepisy nie pozwalają na sankcje wobec osób, które utrudniają lub uniemożliwią wejście do lokalu i kontrolę. Jest to wyraźna luka prawna.

Sopocka straż oddała sprawę do prokuratury. Niestety, jak zauważa komendant Pijanowski, stwierdzono, że nie ma podstaw prawnych, aby wszcząć czynności w tej sprawe.

Tym samym okazało się, że służba działająca w ramach struktur do której należy m.in. przeciwdziałanie zagrożeniom i szeroko pojęta prewencja w tym zakresie, jest w takich sytuacjach ubezwłasnowolniona i bezradna. Do tej pory właściciele lokali szanowali strażaków i ich pracę i nie było problemów z dokonywaniem kontroli, teraz jednak okazało się, że lekceważenie bezpieczeństwa jest dozwolone, a pole do pracy mają nie tyle strażacy, co parlamentarzyści.
Głos WybrzeżaTomasz Gawiński

Opinie (13)

  • bla

    Trochę to dziwne, że policja po tym nie wpuszczeniu strażaków nie miała rzadnych "spraw" aby zobaczyć dlaczego nie chcą ich tam wpóścić. Samo nie wpuszczenie strażaków jest już podejrzane. Ale nie w Polsce.

    • 0 0

  • A gallux milczy...

    ...cos czuje ze to on stal tej "feralnej" nocy na BRAMCE ;-) i nie chcial strazakow wpuscic.
    Przeraza mnie BEZRADNOSC sluzb mundurowych...makabra, takie kontrole powinny odbywac sie we wszystkich klubach chocby RAZ w miesiacu, dodatkowo policja powinna sprawdzac WIEK uczestnikow tych "zabaw" ;-)

    • 0 0

  • Sprawa kontroli p.poż powinna być ustalona przy przyznawaniu koncesji . Odmowa poddania sie kontroli oznaczała by jej utrate. Ale dlaczego strażakom "asystowali" policjanci? Czy jest to działanie rutynowe przy błahej sprawie ? a może przewidywano klopoty, jesłi tak to dlaczego odstawiono fuche i nie uzbrojono się w nakaz?

    • 0 0

  • Mikołajkowy spór
    Viva Sopot
    Prezydent Sopotu protestuje przeciw organizacji imprez w klubie "Viva". Firma, która wybudowała obiekt nie ma zezwolenia na prowadzenie w nim działalności. - Anulowano nam pozwolenie z powodu drobnych usterek. Sprawa jest w toku i czekamy na prawomocne decyzje. Dlaczego mielibyśmy zamykać klub? - uważa pełnomocnik "Vivy".
    Jacek Karnowski poinformował sopocką policję i dwa tamtejsze domy dziecka, iż "władze miasta absolutnie nie zezwalają" na przeprowadzenie 6 grudnia w klubie "Viva" imprezy mikołajkowej.
    Organizatorzy zaprosili kilkuset wychowanków domów dziecka, także spoza Sopotu. Z wieczoru mikołajkowego nie zrezygnowali. "Głos" już wcześniej objął patronat nad imprezą.
    Jacek Karnowski: - Ogłosiliśmy przetarg na restaurację, a nie na klub muzyczny. W pewnym momencie poproszono nas o zgodę na studio nagrań. Według stanu prawnego w budynku trwa budowa. Ze względów bezpieczeństwa nie można w takim miejscu organizować imprez masowych, szczególnie z udziałem dzieci. Pozwolenie uzyskane przez klub, które zaskarżyliśmy, pozwalało na działalność tylko do paĽdziernika.
    Inwestycję w Łazienkach Północnych kosztującą ok. 8 mln zł ukończono w czerwcu br. Zgodnie z umową spółka Antrakt (właściciel Vivy) przekazała w stanie surowym część budynku miastu Sopot (miały się w nim znaleĽć Teatr Atelier i miejski ośrodek sportu).
    - Prezydent Karnowski poprosił mnie o wykończenie części, którą otrzymało miasto. Wykonaliśmy dodatkowo prace za 350 tys. zł, których miasto do dziś nie oddało. Niedokończona została m.in. elewacja w części należącej do miasta - mówi Dariusz Bujak prezes Antraktu.
    Na początku września klub Viva otrzymał pozwolenie na użytkowanie budynku. Prezydent Sopotu skutecznie odwołał się od tej decyzji do Głównego Inspektoratu Budowlanego w Warszawie. Twierdził, że na piętrze miało być studio nagrań, a nie dyskoteka. Takie zobowiązanie miał przyjąć na siebie inwestor. Zakwestionował też wygląd elewacji, jako niezgodny z dokumentacją i budowę wyjść na taras bez stosownego zezwolenia (ze względów bezpieczeństwa).
    Zdaniem szefa Antraktu na piętrze prowadzona jest działalność kulturalna, na którą "w głównej mierze składa się funkcjonowanie studia nagrań".
    W Wojewódzkim Inspektoracie Nadzoru Budowlanego usłyszeliśmy, że jeżeli ktoś użytkuje obiekt bez pozwolenia, to powinien liczyć się z ukaraniem mandatami. Do "Vivy" dotarł już jeden na kwotę 500 zł.
    - Obiekt nie został odebrany. Monitorujemy sytuację razem z urzędem. To wszystko, co możemy zrobić. Być może na klubie pojawi się informacja, że działa bez zezwolenia - uważa mł. insp. Tadeusz Sokołowski, komendant miejski policji w Sopocie.
    Waldemar Heisler, pełnomocnik Antraktu zwraca uwagę, że firma zainwestowała w klub ogromne pieniądze, wyposażyła go w nowoczesny system monitoringu i zatrudnia ponad 60 osób.
    - Uchylono nam zezwolenie z powodu drobnych usterek. I co, mielibyśmy teraz to zamknąć i zwolnić ludzi? Miasto Sopot jest naszym partnerem, ale nie ma żadnego prawa by zabraniać nam organizacji imprez. Poprawiliśmy usterki i czekamy na pozwolenie - uważa Heisler.
    Prezydent Karnowski nie zamierza rezygnować. Twierdzi, że głośna muzyka dochodząca z klubu przeszkadza nie tylko działalności Teatru Atelier, ale i gościom Grand Hotelu.
    kfk"

    Ostatnie zdanie gdzie pisze się że :Prezydent Karnowski nie zamierza rezygnować mówi nam wszystko:)))
    SKANDALEM JEST ANGAŻOWANIE POLICJI I STRAŻY POŻARNEJ.
    Poza tym OBCIACH bo z powodu nieznajomości prawa kolejny raz ucierpiał autorytet władzy (o ile sopockie władze go mają) he he he........

    • 0 0

  • dyskoteka i klub

    Troche to dziwne ze prezydentowi Sopotu i gosciom "Grandhotelu" przeszkadza glosna muzyka z "Vivy". Przeciez niewiele dalej znajduje sie " Sfinks" na ktorego funkcjonowanie "nikt" nie narzeka! Moze pan prezydent poszedlby do Sfinksa sprawdzic zabezpieczenia p.poz. oraz liczbe ludzi bawiacych sie na imprezach? Cos mi sie wydaje ze w Sopocie nie sa wszyscy rowno traktowani...

    • 0 0

  • Rozwiązanie tymczasowe

    Przedstawiciel straży może robić naloty razem z UKS-em, ZAIKS-em i Policją. Oni razem chodzą i robią to niespodziewanie. Wszystkich na jeden nalot i każdy będzie robił swoje. Dotyczyłoby to interwencji Straży we wszystkich lokalach rozrywkowych. A w rządzie i tak się zastanawiają nad zwiększeniem uprawnień funkcionariuszy Straży Pożarnej - jestem ciekaw jak oni to zrobią...

    • 0 0

  • radzę czytać

    między wierszami.
    Jak napiszę o korupcji to mnie podadzą do sądu ,a w tym przypadku nie mam dowodów.....
    PS dyskoteki i Muscorama w Grandzie przeszły już do histori i nikomu nie przeszkadzały. Sopot był z nich dumny.
    Jak się chce psa (restauratora) uderzyć to się kij (przepis BHP) na niego znajdzie:)))

    • 0 0

  • "Mialo byc...", "..mial przyjac inwestor..." - czy to znaczy, ze znowu nikt nie podpisal umow? Przypomina mi to zachowanie naszych wladz miasta przy budowie Centrum Handlowego Morena albo przy prywatyzacji ostatnich ZOZ-ow. Niewinne urzednicze baranki trzepoca rzesami, bo znowu ktos cos mial zrobic, ale kto i co? - nie wiadomo, bo nikt nie ustalil i nie zapisal...
    Swoja droga z tekstu wynika, ze przynajmniej ochroniarzy szkolimy coraz lepiej. Przydalo im sie wprowadzenie licencji, specjalizacji, tudziez afera z masowym oblewaniem egzaminow. Moze miasto wynajmie paru bodyguardow do myslenia?

    • 0 0

  • takie prawo

    tak jak powiedziala policja - nie bylo przeslanek do wejscia bez nakazu - to nie bylo wejscia i nie ma sprawy...
    a jak chca sobie zrobic kontrole to niech zrobia planowa - zadzwonia i umowia sie.
    takie jest prawo i wszyscy powinnismy o tym pamietac.

    PS: a tak dla wszystkich" imprezowiczow":
    1. nie musicie wpuszczac policji - tympardziej po 22.00
    2. jak juz ich wposcicie to nie maja prawa lazic po calym mieszkaniu
    3. nie maja prawa legitymowac gosci - tylko wlasciciela
    4. warto sobie zapisac kto byl na kontroli i nastepnego dnia pojsc na policje i poczytac raport na swoj temat :)

    • 0 0

  • już widzę jak tępe tłuki z "bramki"

    stwiedzają, że "strażacy nie mają prawa wejść bez nakazu prokuratora" - co za beka, wszyscy bramole to CWELE j*****E W DUPĘ, lachociągi i tępe młoty nie kumające niczego - straż, ani policja nie musi mieć nakazu od prokuratora czy sądu żeby włazić do budynku publicznego. Te obciągary z bramki to dzieci k**** ze Stogów, a cała Viva to klub dla młodocianych prostytutek i skoksowanych fagasów, cweli i mętów. Swoją drogą czy urząd skarbowy prześwietlił tę firmę ? skąd miała 8 baniek na takie gówno ? może to .... pralnia ?

    • 0 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane