- 1 Wojskowa flota aut wyprzedała się na pniu (50 opinii)
- 2 Wyprosił z autobusu dzieci z hulajnogami (769 opinii)
- 3 Pierwsze spotkanie trzech prezydentek (301 opinii)
- 4 Protest na ul. Boh. Getta Warszawskiego (429 opinii)
- 5 Zwężenie na Estakadzie Kwiatkowskiego (25 opinii)
- 6 15-latek autem na minuty uciekał policji (115 opinii)
Strażnicy z Sopotu dostaną paralizator. Czy to dobry pomysł?
Sopoccy strażnicy miejscy dostaną... paralizator. Taką decyzję podjęły władze miasta, po tym, jak strażnicy sami zwrócili się o to podczas spotkania z prezydentem miasta. Na pomysł dość sceptycznie patrzą ich koledzy z Gdańska i Gdyni.
Ostatecznie komendant sopockiej straży złożył wniosek o zakup dwóch paralizatorów, z których każdy miałby kosztować 8 tys. zł. - Osobiście podchodzę do tego pomysłu dość sceptycznie, bo przypadków napaści na strażników zbyt wiele w ostatnich latach nie było, rozumiem jednak, że może to zwiększyć bezpieczeństwo samych strażników. Rozumiem też, że takie urządzenie nie musi być nawet użyte, aby skutecznie pomóc w interwencji - mówi Mirosław Mudlaff, szef Straży Miejskiej w Sopocie.
Warto tu zaznaczyć, że zgodnie z prawem strażnicy miejscy mogą używać środków przymusu bezpośredniego, w tym właśnie paralizatorów, z tym jednak zastrzeżeniem, iż tylko w sytuacjach bezpośredniego zagrożenia zdrowia i życia. W praktyce z paralizatorów korzystają jedynie strażnicy w kilkunastu polskich miastach (m.in. w Krakowie, Łodzi, Chorzowie oraz... w Wejherowie). Jak będzie w Sopocie?
- Bezpieczeństwo jest dla mnie priorytetem. I to zarówno osób, które z chęcią odwiedzają nasze miasto, jak również osób pracujących dla miasta, szczególnie tych, które z racji wykonywanej funkcji na niebezpieczeństwo są narażone. Podjąłem decyzję o zakupie na razie jednego tasera, aby nocne partole Straży Miejskiej, szczególnie w weekendy, miały zapewnione bezpieczeństwo. To nie jest zabawka używana dla kaprysu. To urządzenie, które być może w przyszłości uratuje komuś życie - mówi Jacek Karnowski, prezydent Sopotu.
Na pomysł sopockich strażników dość sceptycznie zapatrują się ich koledzy z Gdańska i Gdyni.
- Z tego, co wiem, to w Sopocie inicjatywa w tej sprawie była oddolna, wyszła od konkretnych strażników. U nas nikt nie zgłaszał takiego zapotrzebowania komendantowi, więc pomysł - mówiąc krótko - nie istnieje. Jesteśmy zresztą służbą porządkową, a nie służbą bezpieczeństwa - mówi Miłosz Jurgielewicz, rzecznik Straży Miejskiej w Gdańsku.
W podobnym tonie wypowiadają się strażnicy z Gdyni. - Jestem świadomy tego, że ustawowo dysponujemy tego typu uprawnieniami, ale szczerze mówiąc w Gdyni tematu paralizatorów na dzień dzisiejszy nie ma. Od wielu lat nie było tu przypadku napaści na strażnika. Być może w Sopocie bazują na jakiejś analizie zagrożeń, w naszym wypadku takich zagrożeń nie dostrzegam - mówi Dariusz Wiśniewski, komendant Straży Miejskiej w Gdyni.
Paralizatory, takie jak ten, który planuje zakupić sopocki magistrat, mogą być używane z odległości nie większej niż osiem metrów. Są wyposażone w kamerę, która rejestruje każdorazowe użycie urządzenia.
Opinie (169) 8 zablokowanych
-
2014-07-03 09:38
Kiedy jest referendum ws. odwołanie SM?
- 0 0
-
2014-07-03 10:17
tak!
Straznicy z sopotu dostana.. Wypowiedzenie!! Tego chca mieszkancy sopotu!
- 0 0
-
2014-07-03 10:21
Na pomysł wpadł zapewne ZUS
NA pomysł paralizatorów wpadł pewnie ZUS starszych wykończyć ileż to pieniędzy w budżecie ? i ilu nie trzeba wypłacać rent i emerytur przez lata. Może jeszcze tak jak pogotowie w Łodzi w razie nie udanej akcji z paralizatorem pawulonik dożylnie.
Ponoć dobry interes to cmentarz Sopocki kręci w tym i zeszłym roku niespotykane żniwa.- 0 0
-
2014-08-04 04:09
A jak on dogoni szaleńca w aucie to jaks bzdura będą się wyzywac na przychodniach
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.