• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Studia za granicą - dokąd wyjechać?

Michalina Domoń
25 września 2014 (artykuł sprzed 9 lat) 
Studia za granicą? Możesz skorzystać z programów  wymiany studenckiej lub wszystko zorganizować samemu. Studia za granicą? Możesz skorzystać z programów  wymiany studenckiej lub wszystko zorganizować samemu.

Coraz więcej młodych osób decyduje się na studia za granicą. Dokąd najczęściej wyjeżdżają studenci z Trójmiasta i jakie mają możliwości?



Jeśli studiować, to w kraju czy za granicą?

Studia za granicą są coraz popularniejszą alternatywą dla polskich uczelni. Nic dziwnego - ci, którzy zdecydowali się wyjechać, samodzielnie czy też w ramach wymiany studenckiej, wspominają je zazwyczaj dobrze. Za granicą szkolimy nie tylko język obcy. To również dobra lekcja samodzielności i praktyki zawodowej, bo wiele uczelni w innych krajach, w przeciwieństwie do polskich, stawia przede wszystkim na praktykę. Osoby, które studiowały za granicą, a następnie szukały pracy na polskim rynku, często przyznają, że nie miały trudności ze znalezieniem satysfakcjonującego je zatrudnienia.

Jakie mamy możliwości wyjazdu?

Pierwszą są studia w ramach międzynarodowej wymiany studenckiej Erasmus, którą oferują uczelnie państwowe.

- W roku 2013 największą grupę osób wyjeżdżających stanowili studenci Wydziału Ekonomicznego - 59 osób, w 2012 roku również na pierwszym miejscu. Program cieszył się dużym zainteresowaniem również na wydziałach: Filologicznym - 57 osób, Zarządzania - 30 osób oraz Nauk Społecznych - 26 osób - mówi Monika LeszczyńskaUniwersytetu Gdańskiego.

Najczęściej wybieranymi krajami, do których na wymianę jadą studenci UG, są: Hiszpania, kraje skandynawskie, Niemcy, Słowenia, Portugalia oraz Czechy. Podobnie jest w przypadku studentów Politechniki Gdańskiej, gdzie przodują uczelnie z Niemiec, Hiszpanii i Portugalii. Miejsce docelowe naszego wyjazdu zależy bardzo od wydziału, na którym studiujemy. Każdy ma zazwyczaj umowy podpisane z różnymi uczelniami w różnych krajach.

Żeby wyjechać na zagraniczną wymianę studencką z programu Erasmus trzeba spełnić określone kryteria. - Rekrutacja na studia odbywa się na wydziałach UG, a warunki określają wydziały. Za wytypowanie studentów odpowiedzialna jest wydziałowa lub instytutowa komisja rekrutacyjna Erasmusa. Koordynator wydziałowy nadzoruje wyjazdy studentów. Komisja rekrutacyjna ustala zaś kryteria wobec kandydatów. Znajomość języka wykładowego uczelni partnerskiej jest wymogiem bezwzględnym - wylicza Monika Leszczyńska z Uniwersytetu Gdańskiego. Szczegóły na ten temat można znaleźć na stronie uczelni.

Wyjazd w ramach Erasmusa może trwać od trzech miesięcy do jednego roku akademickiego. Maksymalne dofinansowanie na jeden semestr obejmuje na UG okres 5 miesięcy. Na Politechnice dofinansowanie wynosi od 300 do 500 euro miesięcznie w zależności od kraju i pochodzenia instytucji przyjmującej. Do tego doliczyć należy 200 euro miesięcznie, które należy się osobom otrzymującym stypendium socjalne. - Student sam decyduje o tym, w jaki sposób będzie wydatkował te środki. Celem Programu Erasmus jest wyrównanie różnicy kosztów pomiędzy kosztami utrzymania w kraju pochodzenia uczelni macierzystej, a kosztami utrzymania w kraju pochodzenia uczelni przyjmującej. Program nie pokrywa kosztów utrzymania w 100 proc. - tłumaczy Maria Doerffer.

Niektórzy też samodzielnie, na własną rękę, decydują się wyjechać na studia za granicę. Choć wiąże się to z kosztami, jest wiele rozwiązań, w postaci kredytów studenckich na dogodnych warunkach, które ułatwiają start na uczelni.

Taką decyzję podjął Maciej z Gdańska. Studiował w Kornwalii na University College Falmouth. O wyjeździe zdecydował już rok przed klasą maturalną. - Pojechaliśmy wtedy ze znajomymi na objazdową wycieczkę w tamtej okolicy i spodobały nam się te rejony - mówi Maciej.

Jak przebiegała rekrutacja? - Złożyłem papiery przez internet na kierunek Broadcasting, czyli produkcja telewizyjna i radiowa. W tym czasie złożyłem też papiery na kilka innych uniwersytetów w Anglii i jeszcze przed maturą przyszły odpowiedzi, co jest brane pod uwagę przy rekrutacji. W większości przypadków były brane oceny maturalne z wybranych przedmiotów. W Falmouth był zupełnie inny klucz doboru studentów. Matura nie była wymagana. Szukali osób, które miały już doświadczenie praktyczne związane z fotografią czy muzyką. Tak się złożyło, że akurat w jednym i drugim miałem już wcześniej do czynienia, bo robiłem zdjęcia z koncertów, a jednocześnie grałem w zespole - opowiada Maciej.

Studia w Anglii są płatne, dlatego trzeba się na to przygotować. - Zaciągnąłem kredyt od rządu angielskiego w wysokości 3 tys. funtów rocznie. Tak robią nie tylko studenci przyjeżdżający z zagranicy, ale również mieszkańcy Anglii. Studia trwały trzy lata, a rok akademicki składał się z trymestrów - wspomina.

Na zagraniczne studia zdecydowała się również Kinga. Studiuje języki współczesne i ich literatury na uniwersytecie w Walencji. Dlaczego zdecydowała się studiować za granicą?

- Sama nie wiem. Chodziłam do gdańskiej Topolówki, do klasy hiszpańskiej i zdawałam hiszpańską maturę. Odkąd pamiętam zawsze interesowały mnie języki i pomyślałam czemu nie, zwłaszcza, że koszt wyjazdu do Hiszpanii na studia jest porównywalny do kosztu wyjazdu na studia do innego miasta w Polsce - mówi Kinga.

Do rekrutacji wystarczyła polska matura, z której wyniki są przeliczane na skalę hiszpańską. Matura z hiszpańskiego okazała się pomocna, bo Kinga nie musiała zdawać dodatkowo żadnych testów potwierdzających znajomość języka. Papiery musiała składać w Madrycie, gdyż termin składania kończył się kilka dni po wynikach polskich matur.

Studia na uniwersytecie w Walencji są płatnie - około 100 euro miesięcznie. Do tego dochodzą koszty mieszkania - 200 euro na miesiąc za pokój. - Są też tańsze opcje - za 120 euro lub droższe - nawet 350 euro za pokój. Mieszkanie w akademiku jest droższe niż wynajęcie pokoju. I wcale nie ma tam takiego życia studenckiego jak w Polsce. Miejsce to przypomina bardziej hotel - mówi Kinga. Koszty życia nie są dużo wyższe niż w Polsce, jeżeli gotujemy sami. Ale są też niedrogie studenckie bary, gdzie za 6 euro dostaniemy obiad, kawę i deser.

Studenci, którzy wyjeżdżają na zagraniczne studia decyzję swoją traktują jako inwestycję w przyszłość. Doświadczenie, kwalifikacje językowe, dyplom zagranicznej uczelni, inne, bardziej praktyczne niż na polskich uczelniach podejście do edukacji - to główne korzyści, o jakich wspominają.

Miejsca

Opinie (56) 2 zablokowane

  • Wyjechać na studia to jedno, utrzymać się w obcym kraju to drugie. Często zachodzi potrzeba w przypadku gorszych stanów psychicznych skorzystania z pomocy specjalisty. W moim przypadku sprawdził się psychoterapeuta-online.pl, do którego szybko udało mi się umówić.

    • 0 0

  • Mnie przerażają koszty, moja koleżanka która studiuje w Holandii nie dość, że płaci za mieszkanie, życie to jeszcze studia, nie było wyjścia i musiała wziać pożyczkę, mówiła, że znazła coś dobrego przez Sprint Casha ale i tak..mlody człowiek już na start ma kredyty

    • 0 0

  • Czy nikt z was nie mysli o (2)

    calkiem dobrym rozwiazaniu jakim jest ukonczenie studiow w Polsce na jakims dobrym konkurencyjnym kierunku a potem dopiero myslec o wyjezdzie za granice i znalezieniu jakiejs niezlej pracy? To na poczatek a dopiero wtedy zastanowic sie czy obrac sobie jakis dodatkowy kierunek i dorobic go na jakiejs zagranicznej uczelni? Dobrej i powszechnie szanowanej colegiacie. Naprzyklad zrobicie w Polsce licencjat a magistra a jak dobrze pojdzie to i doktorat w Niemczech, Francji lub Anglii. Plusami tego rozwiazania jest nizszy totalny koszt calego przedsiewziecia i na waszym CV nie jedna a dwie uczelnie i dwa dyplomy a moze i trzy. Dodatkowo o wiele wyzsza konkurencyjnosc na rynku prac w prestizowych kompaniach na calym swiecie. Urozmaicone CV chyba otworzy wam droge do kariery lepiej niz z tylko jedna uczelnia.

    • 1 0

    • dokładnie

      Wszystko sie zgadza. Biorąc pod uwagę rynek pracownika o którego walczą firmy, zawsze trzeba brać poprawę, że o naprawdę wysokie stanowiska walczą tylko najlepsi a programy typu Erasmus, NAWA, wymiany akademickie wzmacniają pozycję potencjalnych kandytów.

      • 0 0

    • teraz ma to sens bo nasze dyplomy od niedawna są uznawane w niektórych krajach

      jakieś 4 lata temu tak nie było

      • 0 0

  • nie rozumiem... (1)

    Skończyłam Polibudę... od 2 roku pracowałam na pół etatu w sklepie... a na 5 roku załapałam się na mega staż roczny... płatny i nie śmieciówkę. A po niej dostałam pracę. Chodziłam na imprezy, a w sesji się uczyłam... normalne studiowanie.
    Drobna podpowiedź - żeby mieć dobrą prace wystarczy wysłać CV do paru firm a nie siedzieć na d*pie i psioczyć że nic nie ma. Od razu nikt z Was dyrektora nie zrobi, czasami trzeba zacząć od stażu czy "słuchawki" i później brać udział w rekrutacjach wewnętrznych i zmienić stanowisko...

    • 0 1

    • chyba zarządzanie a praca to za cycki na wierzchu

      sam takie rekrutowałem,
      wy jesteście jak begonia do biura,
      żeby nma czymś oko zawiesić.

      • 0 0

  • Najlepiej studiować w stanach !

    • 1 0

  • Zapomniano dodac jedno słowo w tytule: i zostać (6)

    Wielu wyjeżdzających zostaje na stałe, ewentualnie jedzie jeszcze dalej np do USA.

    • 41 1

    • (3)

      Mam na mysli nie Erasmus a tych ktorzy podjęli studia za granica i zostali tam

      • 17 0

      • (2)

        To prawda - mnie tak dziewczyna zostawiła:)
        He he he

        • 13 0

        • (1)

          zbyt ambitnych dziewczyn się nie bierze :-)

          • 12 3

          • nie lojalnych raczej

            • 0 0

    • Mozna pojechac za granice. Zostac tam i (1)

      otrzymac ich obywatelstywo. Ale nie znaczy to wcale ze tam trzeba zostac na zawsze. Mozna wyjechac jeszcze gdzies albo wrocic do Polski i sprobowac jeszcze raz. Moze bedzie juz lepiej. Za granica nie jest rozowo. Oni zatrudniaja ludzi ale z calego swiata a nie tylko z Polski. Konkurencja jest paskudna a liczyc mozna tylko na siebie. Zadnych kolegow ani wspolpracy ani pomocy.

      • 4 0

      • marzenia piękna rzecz

        system jest zbyt duży aby dogonić świat w ciągu jednego pokolenia,
        Polska potrzebuje od 50 do 100 lat. Najpierw Niemcy muszą odbudować były DDR, do tego czasu nie będzie pieniędzy ani zasobów ludzkich aby inwestować na poważnie w Polsce.
        Na razie Polska wykonuje zadania, które jest sama w stanie pociągnąć, budowa placów zabaw, orlików, autostrad (sic!) itd.
        Na wprowadzenie prawa Niemieckiego będziemy musieli poczekać aż Niemcy i Rosja będą gotowi na końcowe przejęcie.

        Do tego czasu ja będę budował swoje drzewo genealogiczne,
        w nieco przyjaźniejszych człowiekowi wyprostowanemu, warunkach.

        • 3 1

  • mieszkam za granica (3)

    zarabiam jakies 3 razy wiecej niz w Pl i pracuje 4 razy mniej...nic dodac nic ująć aczkolwiek tesknnie bardzo za Gdanskiem bo to fantastyczne miasto!

    • 6 1

    • naucz sie tam żyć (2)

      byś nie nabawiała się "syndromu polskiego emigranta",
      tęsknią cale życie, kupują tu działkę i na starość wracają,
      czyli ani tam za granicą, ani tu nigdy nie są tak naprawdę u siebie.

      Podziwiam moją przyjaciółkę : w roku 1986 uciekła do Francji, skończyła tam studia (pracując) , mówiła już świetnie w jęz.fr, gdy w roku 1992 wyszła za maż za Francuza ( rdzennego, bo już słyszę hejty, ze za Araba),
      oboje pracują , maja 4 dzieci, mieszkają w domu wolnostojącym (akurat on posiadał po rodzicach),
      ona czuję się tam u siebie

      • 4 0

      • zgadzam się, ja jestem nastawiony na życie (1)

        tu kupię dom, tu będę się rozwijał i żył,
        tu jest tak samo pięknie jak wszędzie.

        W życiu tak na prawdę zna się kilka miejsc i ma się kilku przyjaciół.
        Każdy np. miał ulubione miejsce zabaw jak był mały,
        gdzieś na wsi u babci lub gdzieś za blokiem :).
        Potem się przeprowadził i żyje gdzieś indziej.

        Więc co za różnica gdzie?
        Ja wybieram tam gdzie lepiej dzieci wychować.

        • 2 0

        • Bardzo mi się podoba twoja wypowiedź

          sedno tego, że człowiek pozytywnie się nastawia do nowych warunków i szuka szczęścia tam gdzie jest ( oczywiście poza skrajnymi sytuacjami typu wojna, itp.)

          • 1 0

  • (5)

    inwestycje na przyszłość ? hm... no nie wiem, skończyłam dwa kierunki studiów z dobrymi ocenami, wyjechałam na Erasmusa, znam 2 języki obce płynie a trzeciego się uczę, dodatkowo zrobiłam w czasie studiów kilka kursów, brałam na warsztat różne staże, praktyki i wolontariaty, a i tak pracowałam od przypadku do przypadku w firmach nie związanych z moim zawodem, a kiedy się już załapałam to jedynie na śmieciówce z wynagrodzeniem sporo niższym niż magiczna "średnia krajowa" i to się nie zmieni przez kolejne 3 miesiące, jeśli warunki nie poprawią się po nowym roku jedyne co mogę zrobić to powiedzieć do widzenia "szczodrej" oczyźnie, spakować walizki i wyjechać, bo nie chcę dalej tak wegetować

    • 16 1

    • a co studiowalas? (4)

      a co studiowalas? mysle, ze to bedzie odpowiedz na Twoje niepowodzenia

      • 3 6

      • odpowiem tak, za granicą będziesz miał lepsze życie jako robotnik fabryczny (2)

        niż w Polsce jako inżynier po dobrze płatnym kierunku.

        Lepiej pakować kwiatki za granicą i stać cię na dom, auto i Teneryfę.
        Przychodzisz do domu i nie myślisz o pracy
        a do tego jesteś wysportowany, szczupły i zdrowy.

        W Polsce nawet jak zarobisz 4k net to jesteś do tyłu
        w porównaniu do niemieckiego czy angielskiego robola.

        Ja pracuję w dobrze płatnym zawodzie za granicą :).
        Tu przestałem myśłeć o pieniądzach
        i zacząłem się cieszyć życiem.

        • 7 0

        • (1)

          wiem, pracowałam w Anglii przez wakacje (nic na stałe, od tak żeby podszkolić język, trochę zarobić, etc) i naprawdę strzela mnie cholera kiedy widzę ceny ubrań, żywności, rachunków i ich stosunek do wynagrodzenia jakie dostaje kelnerka, barmanka, czy inne dorywcze prace... przy mocnym zaciskaniu pasa na tydzień starczało 10 - 20£ na jedzenie, a kupienie dobrych skórzanych butów z dobrej firmy (nie wysoko półkowej ale dobrej) to wysokość 2 albo 3 dniówek, a pracując w Gdańsku to co najmniej 1/4 mojej miesięcznej wypałaty, a co dopiero mówić o posiadaniu auta, wychodzenie na miasto, do kina, kupienia czegoś do domu... ech czas coś zmienić

          • 3 0

          • dokładnie, najlepsza kiełbasa cienka w polskim sklepie w Anglii kosztuje jakieś 35pln za kg

            tyle co w Polsce,
            koniec wywodu

            • 1 0

      • zgodnie z przesłaniem tego artykułu nie powinno mieć to żadnego znaczenia - studia "za granicą" powinny załatwić sprawę

        • 9 1

  • Wyjeżdżam

    Po studiach! Od razu.
    Cóż, pewnie moja wypowiedź spotka się z krytyką, bo jak można- uczyć się za darmo ("za moje podatki!") a potem pracować dla innych?

    Tak się składa, że skończyłem jeden z tych "prestiziowych" kierunków, po których zawsze jest praca. Skończyłem kierunek lekarski. Lekarzy mamy niedobór, szczególnie w małych szpitalach. Ja naprawdę chcę się szkolić i pracować. Co mam zrobić, jak miejsc szkoleniowych nie ma, a szpitale proponują mlodym lekarzom wolontariat? Trzeba zwiewać

    • 11 1

  • Po co wyjeżdżać? (1)

    Jak wyżej.. Po co? Skoro u siebie mamy wiele sensownych uczelni - chociażby Wszechnica Polska :)

    • 1 1

    • KUL jest cool

      potem można za klauna robić w cyrku dla małp

      • 3 1

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane