• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Targi z wirusem. Bogu świeczkę, diabłu ogarek

Michał Stąporek
21 października 2020 (artykuł sprzed 3 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Do urzędu nie wejdziesz? "I dobrze!"
Niewykluczone, że wprowadzony w ostatnią sobotę zakaz działania klubów fitness będzie obowiązywał tylko do końca tego tygodnia. Niewykluczone, że wprowadzony w ostatnią sobotę zakaz działania klubów fitness będzie obowiązywał tylko do końca tego tygodnia.

Bogu świeczkę i diabłu ogarek - tak można określić działania rządu, który za namową epidemiologów wprowadza ograniczenia, by pod wpływem walczących o życie przedsiębiorców szybko je luzować. Elastyczność w tej kwestii jest dobra, ale też wprowadza czasami zamieszanie i niejednoznaczność.



Wprowadzane obostrzenia w sytuacji narastającej epidemii powinny być:

- Nasze podstawowe zadanie to ochrona zdrowia i życia Polaków. Narażone na utratę życia są najbardziej osoby starsze. Nasza cała strategia ich w dużej mierze dotyczy, żeby mogli przebywać w samoizolacji i unikać zakażenia. Bardzo ważne zadanie to utrzymanie wydolności systemu zdrowia, ale też utrzymanie płynności gospodarki poprzez utrzymanie miejsc pracy - mówił w ubiegłym tygodniu premier Mateusz Morawiecki.
Podczas tego wystąpienia premier wyliczył listę obostrzeń, które weszły w życie dwa dni później: zamknięto baseny, siłownie, kluby fitness, parki rozrywki, ograniczono godziny otwarcia lokali gastronomicznych, liczbę członków spotkań rodzinnych, klientów w sklepach, studentom kazano się uczyć z domów, itd.

Lista obostrzeń w czerwonej strefie Covid-19



- Mocno wciskamy hamulec, bo tego wymaga sytuacja - mówili w czwartek premier i minister zdrowia.
Epidemiolodzy i lekarze bili brawo.

Przedsiębiorcy podnieśli larum.

Więc już następnego dnia hamulec został w niektórych kwestiach poluzowany.

Zamknięto baseny, ale nie dla wszystkich. Nie dla gości hotelowych zameldowanych na co najmniej jedną dobę (bo branża hotelarska była jedną z tych tą, która na wiosennym lockdownie ucierpiała najbardziej). Nie dla uprawiających sport (bo sport to zdrowie). Nie dla uczniów i studentów w ramach zajęć szkolnych i na uczelniach (bo młodzi nie chorują).

Zajęcia na basenach mogą być organizowane tylko w ramach lekcji WF, ale już nie w ramach prywatnych kursów. Czy to się zmieni? Zajęcia na basenach mogą być organizowane tylko w ramach lekcji WF, ale już nie w ramach prywatnych kursów. Czy to się zmieni?
Czyli uczeń lub student mogą pływać w tygodniu na WF-ie, ale żeby popływać w weekend muszą należeć do klubu sportowego albo zameldować się w hotelu.

Wymogi wobec sklepów także szybko zmieniono. Gdy cała Polska zaczęła się zastanawiać jak będą wyglądały wielkie sklepy meblowe typu IKEA, do których wpuszczane będzie np. 100 osób zamiast 1000 (przy 20 kasach w sklepie i ograniczeniu 5 osób na kasę), wprowadzono nieweryfikowalny w praktyce wymóg wpuszczania 1 osoby na 15 m kw. powierzchni.

Natomiast w malutkich Żabkach, których w całym kraju jest już prawie 6 tys., wciąż zakupy może robić po 10 osób (gdy czynne są dwie kasy), chociaż w każdym takim sklepie już przy trzech klientach jest ciasno.

Od wprowadzenia ograniczeń najgłośniej protestują właściciele oraz bywalcy siłowni i klubów fitness. Nie rozumieją dlaczego nie mogą działać, skoro mogliby np. ograniczyć liczbę ćwiczących lub stosunkowo łatwo wprowadzić restrykcje higieniczne. Stąd tragifarsa z Kościołem Zdrowego Ciała i wypożyczaniem sprzętu do ćwiczeń.

Czy kluby i fitness i baseny naprawdę muszą być zamknięte?



Po poniedziałkowym spotkaniu z ministrem rozwoju, pracy i technologii przedstawiciele branży fitness zadeklarowali, że oczekują wznowienia swojej działalności od najbliższej soboty. Jeśli ich postulat zostanie spełniony, będzie to oznaczało, że zakaz utrzymał się przez tydzień.[Aktualizacja: w środę rano pojawiły się informacje, że mimo starań branży fitness, rząd nie otworzy siłowni, ale zrekompensuje straty ich właścicielom]

Branża fitness negocjuje z rządem



Publiczne ogłoszenie ostrych obostrzeń, a potem ciche wycofywanie się z nich, ma swoje dobre i złe strony.

Po pierwsze do większości społeczeństwa dotrze tylko ten pierwszy przekaz. "Zamykamy, nie wolno, życie i zdrowie są ważniejsze niż upadające firmy". Wielu Polaków usłucha, ograniczy swoją aktywność społeczną, z czego ucieszą się epidemiolodzy i lekarze, bo emisja wirusa rzeczywiście się obniży.

Przedsiębiorcy jednak będą mogli dalej działać i każdego dnia martwić się, jak utrzymać się na rynku z mniejszą, ale jednak wciąż jakąś grupą klientów.

Zmiana wytycznych ma jednak swoje konsekwencje.

Jasny przekaz staje się skomplikowany. Skomplikowany staje się niezrozumiały. Brak zrozumienia prowadzi do frustracji. Frustracja objawia się poprzez akty nieposłuszeństwa obywatelskiego, takie jak kontestowanie noszenia maseczek czy negowanie wagi epidemii.

A to może sprawić, że plan walki z koronawirusem weźmie w łeb.

Czas jednak pokaże jak taka strategia sprawdzi się w Polsce. Być może jakąś pociechą dla nas jest to, że rządy innych europejskich krajów działają podobnie do naszego. Niestety w przypadku tego wirusa Polska, jak i cały świat, działają trochę po omacku.

Opinie (153) ponad 10 zablokowanych

  • Takie tam symulowanie, że coś się robi

    Polska służba zdrowia nie jest kompletnie nieprzygotowana do tej epidemii, co jest zdumiewające, skoro od grudnia było wiadomo o wirusie, od lutego było wiadomo, że pojawił się w Europie, w Polsce jest od marca - w zależności jak liczyć, Rząd miał na przygotowanie się od 7 do 10 miesięcy. Teraz to w zasadzie powinni pozamykać wszystko na głucho na miesiąc jeżeli chcą coś zrobić, bo takie miejscowe zamykanie usług jest kompletnie bez sensu, tylko gospodarka cierpi. Albo niech nie robią już nic, niech chociaż przestaną przeszkadzać.

    • 12 1

  • Tylko histeria mediów jest niezmienna:

    celebryci lekarze - wszyscy już znają panów S. i G. oraz innych + clickbait. Trojmiasto i Rzeczpospolita się trzyma, ale rezzta to covid- tabloid story.

    • 8 1

  • W tym artykule jakiś bełkot

    Zamykać wszystko, bo ludzie umierają

    • 2 17

  • Dlaczego w ankiecie nie ma punktu - obostrzenia powinno się zlikwidować ?

    • 16 5

  • Kłamstwo zastąp prawdą. Złość- miłością

    • 6 1

  • Uprawianie sportu niszczy zdrowie.

    • 5 5

  • kościoły i cmentarze otwarte

    bo tak wynegocjował episkopat ( do czego przyznaje się rząd a w zasadzie nierząd ). Rozwiązanie jest proste - siłownie i fitness przekazać w ręce kleru - też będą otwarte.

    • 11 3

  • Ograniczenia, ograniczenia jak najwiecej tak aby nie dopuscic do lockdown
    Nie rozumiem wciaz pracodawcow, co to do pracy karza chodzic, zamiast zrobic dyzury, zdalne prace, aby ludzie nie siedzieli w kilka osob
    nie rozumiem nieodpowiedzialnych rodzicow , co siedza w domu a dzieci do przedszkola wysylaja..?
    Logiki brak
    Czy ktos tu mysli w ogole?

    • 4 7

  • a co tam z ruchem na Piramowicza? (1)

    • 6 2

    • Zamknąć !!!

      • 1 0

  • Niestety ale społeczeństwo jest durne (1)

    Polacy chyba mają w genach kombinatorstwo i omijanie zakazów - taki nasz sport narodowy.

    W krajach zachodnich wystarczy że eksperci wydadzą zalecenie, popierają swoje zdanie danymi naukowymi, konkretnymi wyliczeniami i już ogromna część społeczeństwa wdraża to w życie i stosując się powoduje obniżenie zakaźności.

    W Polsce dokładnie odwrotnie - ekspert to w ogóle przecież "wykształciuch" i co on wie o życiu?
    Cokolwiek trzeba wprowadzać nakazami, policjanci muszą walić pałami żeby ktokolwiek się zastosował.
    A oczywiście na jednego który się do nakazu zastosuje powstaje dwóch którzy będą robić dokładnie odwrotnie bo "wolność".
    Paradoksalnie gdyby w Polsce wprowadzić ZAKAZ chodzenia w maseczkach, to wtedy wszyscy by grzecznie w maseczkach chodzili.
    Jak jest nakaz to od razu pojawia się całą banda durniów dla których kasłanie w autobusie bez maseczki to teraz pokaz "wolności" i prawo płynące z konstytucji.

    Zresztą stąd i nasze wykresy zachorowań - na początku rzad uspokajał, to społeczeństwo "pamiętające Czarnobyl" wolało siedzieć w domu, dlatego pierwszą falę przeszliśmy dużo lepiej niż np. Włochy czy UK.
    Teraz rząd straszy i wprowadza obostrzenia, to nagle widzę że na siłowni pod którą przez ostatnie pół roku były prawdziwe pustki (mówię o parkingu), nagle pełno samochodów i "wolnościowcy" nagle poczuli zew do ćwiczeń. A w środku oczywiście "prywatna impreza, zawody sportowe".

    Taki obraz Polaków.

    • 11 9

    • Wątpliwi eksperci

      Ci eksperci o których piszesz żeby być wiarygodnymi nie powinni zmieniać zdania. W początkowej fazie byłem wielkim zwolennikiem noszenia masek. Jednak ten cały minister z podkrążonymi oczami jawnie śmiał się z noszenia masek w przestrzeni publicznej. Powiedział w prost, że noszenie masek nic nie daje. Przytoczył do tego kilka argumentów, które po dłuższym zastanowieniu mają sens. Po pierwsze osoba nosząca maskę powinna być do tego odpowiednio przeszkolona, nie mieć nawyku drapania się po twarzy. Śmiać mi się chce jak w sklepie kobieta na kasie poucza mnie żebym zakrył nos, po czym wciera sobie syf z gumowych rękawiczek prosto w nos przez mokrą szmatę która ma na twarzy. Po czym ten sam minister po kilku tygodniach każe wszystkim nosić maski, twierdząc że tylko to nas wszystkich uchroni. Po czym na jaw wychodzi sprawa słynnego brata i narciarza. Tacy to są właśnie eksperci. Te maski które nosi większość ludzi z jednej strony siedlisko grzybów i ich wypocin które powinni wydalić z organizmu, a nie je ponownie wdychać. Z drugiej strony to lep na wszelkiego rodzaju syf który zbierają z otoczenia. Niech ci wielcy eksperci wypowiedzą się na temat rzeczowo, ale o tym ci nie powiedzą.

      • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane