• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Właściciel Nowej Zatoki: "Zatoka Sztuki nie istnieje"

Piotr Weltrowski
2 czerwca 2020 (artykuł sprzed 3 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Skiba wygrał z Latkowskim i TVP ws. Zatoki Sztuki
Łukasz Mazur, właściciel Nowej Zatoki. Łukasz Mazur, właściciel Nowej Zatoki.

Po premierze filmu "Nic się nie stało" Sylwestra Latkowskiego na świecznik powróciła sprawa Zatoki Sztuki. Rykoszetem oberwało się też Nowej Zatoce - obiektowi, który zajął miejsce niesławnego klubu Marcina T. Postanowiliśmy porozmawiać z Łukaszem Mazurem, właścicielem Nowej Zatoki, o rozliczeniach z przeszłością, ale i o planach dotyczących Nowej Zatoki, a także o sporach prawnych z miastem, w które jego spółka jest uwikłana.



21 maja, już po premierze filmu Sylwestra Latkowskiego, Nowa Zatoka opublikowała w mediach społecznościowych oświadczenie, w którym po raz kolejny odcięła się od Zatoki Sztuki. Napisaliście o "bezprecedensowym ataku nienawiści". Faktycznie w ten sposób was potraktowano?

Jedna sympatyczna pani wysłała mi prywatną wiadomość, którą będę zgłaszał na policję. Napisała, że "powinno się was wszystkich ostatecznie zlikwidować". Jeśli ktoś się interesuje historią, to od razu mu się to skojarzy z "ostatecznym rozwiązaniem". Wiadomości było więcej. Ktoś pisał na przykład, że "trzeba spalić ten burdel". Było też dużo wyzwisk i wulgaryzmów. Ale to pół biedy. Wulgaryzmy jestem w stanie przełknąć, ale kiedy ktoś pisze do człowieka, że należy go zlikwidować, to odpuścić nie mogę. Bardzo łatwo rozbudzić wśród ludzi chore instynkty. Każdy mieszkaniec Trójmiasta wie, że może się to skończyć tragicznie.

Przed premierą filmu hejt również się na was wylewał?

Nie. Nie przypominam sobie ani jednej tego typu wiadomości, którą ktokolwiek by do nas wcześniej wysłał. Zresztą teraz to się też już powoli uspokaja. Wiadomości i pogróżki pojawiały się głównie przez kilka dni po premierze filmu. Wszystkie te wiadomości czy komentarze, które nawoływały do przemocy, zgłosimy na policję.

Krystek i "Zatoka Sztuki" w filmie "Nic się nie stało"



Byłem przekonany, że jeżeli obowiązywała narracja, że chcemy się wszyscy pozbyć Marcina T. z Sopotu, i nagle pojawia się ktoś, kto to umożliwia, to myślałem, że to będzie odebrane pozytywnie. Dlatego jestem zaskoczony postawą części mediów i niektórych osób, jak to się mówi, ze świecznika.
Przejmując Zatokę Sztuki, musiał pan jednak wiedzieć, że otrzyma pan ją z pewnym balastem w postaci afery łączonej z nazwiskiem jej współzałożyciela - Marcina T.

Nie przejąłem Zatoki Sztuki, przejąłem współudziały w spółce Art Invest. Ja rozumiem, że to skrót myślowy, ale on jest bardzo niebezpieczny. To on buduje jakąś wyimaginowaną ciągłość między poprzednim lokalem a Nową Zatoką. Tak naprawdę to w kontekście tej afery powinno być jasno powiedziane, że Zatoka Sztuki już nie istnieje.

No dobrze, przejmując spółkę, musiał pan sobie zdawać sprawę z balastu, który wraz z nią pan przejmie.

Nie. Zupełnie się nie zgodzę. Byłem przekonany, że jeżeli obowiązywała narracja, że chcemy się wszyscy pozbyć Marcina T. z Sopotu i nagle pojawia się ktoś, kto to umożliwia, to myślałem, że to będzie odebrane pozytywnie. Dlatego jestem zaskoczony postawą części mediów i niektórych osób, jak to się mówi, ze świecznika. A balast na spółce czy budynku? Moglibyśmy stoczyć długą rozmowę, z jakich miejsc nie wypada z powodów historycznych balastów korzystać.

Być może chodziło o to, że już wcześniej współwłaściciel Art Invest się zmieniał, a w praktyce wciąż wspólnikiem pozostawała siostra Marcina T. Po tym, jak pan przejął udziały w Art Invest, również pojawiły się głosy, że jest pan po prostu "słupem".

Pół żartem, pół serio: to prędzej Marcin T. zostałby moim słupem niż ja jego. Za mną przemawia mój życiorys, to, co w życiu dokonałem.

Ale sam pan przyznał w mediach, że wcześniej współpracował pan z Marcinem T.

Jak dziesiątki innych ludzi z administracją samorządową na czele. Marcin T. nie spadł z kosmosu. Ktoś go tu zaprosił i z nim współpracował. To budynek należący do miasta, więc władze miasta też z nim w pewnym momencie współpracowały. Taki argument to broń obosieczna.

A na czym polegała pana współpraca z Marcinem T.? Na doradztwie podatkowym?

Na szeroko pojętym konsultingu.

Wszystko o sprawie Krystka i Marcina T.



Jak w ogóle doszło do tego przejęcia Art Invest, skąd pomysł?

W ramach zobowiązań, które narastały, pośredniczyłem w próbie sprzedaży tych udziałów. Znalazłem nawet dwóch nabywców, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. Wtedy, wiosną zeszłego roku, pojawił się pomysł, aby przejąć Art Invest i naprawić zarządzane przez spółkę miejsce. Co - moim zdaniem - udało się. Same rozmowy dotyczące przejęcia były długie i żmudne, dlatego nastąpiło to dopiero na przełomie tego i poprzedniego roku.

W KRS pana nazwisko pojawiło się dopiero w maju tego roku.

Tak, ale proszę pamiętać, że nie odpowiadam za to, jak KRS pracuje. Okres oczekiwania na wpis to czasem i pięć miesięcy, to nie tylko moje doświadczenie. Dodatkowo przez pandemię koronawirusa wszystko było w Polsce zamrożone przez dwa-trzy miesiące. Nie jest to więc w żadnym stopniu moja wina. Poza tym skutki prawne umowy obowiązują od momentu jej podpisania, a nie od momentu wpisu do KRS.

Czy gdybym był "słupem", to dokonywałbym rewolucji kadrowej i zwalniał zaufanych ludzi poprzedniego właściciela?
W KRS wciąż - oprócz pańskiego - figuruje jednak nazwisko pani Magdaleny Pawłowskiej. Figuruje tam od roku 2012. Ta osoba nie była związana z Marcinem T. i jego siostrą?

To osoba, która zainwestowała w spółkę. Mam bardzo słaby kontakt z tym wspólnikiem. Ta pani nie angażuje się w działalność spółki. Z nią i z jej mężem widziałem się może dwa razy w życiu.

Nie myślał pan, aby odkupić te udziały?

Rozważam to, ale w tej sytuacji, w której się aktualnie znajdujemy, ciężko o podejmowanie szybkich i wiążących decyzji. Tym bardziej że wspólnik ma udziały tylko w spółce osobowej, a kluczowa jest spółka z o.o., która zarządza spółką osobową. Taka jest forma prawna, którą przyjęliśmy.

Czyli może pan zapewnić, że ani Marcin T., ani też jego siostra nie mają dziś nic wspólnego z Nową Zatoką?

Nie mają absolutnie nic wspólnego: ani ze spółką Art Invest, ani też z konceptem, który teraz realizujemy. W Zatoce pracują dziś zupełnie inni ludzie niż jeszcze pół roku temu. Czy gdybym był "słupem", to dokonywałbym rewolucji kadrowej i zwalniał zaufanych ludzi poprzedniego właściciela?

Szeroka była ta rewolucja kadrowa?

Wszyscy menadżerowie zostali zmienieni. Na niższych stanowiskach też doszło do wielu zmian. Zostało kilka osób pracujących w kuchni i jedna młodsza pracownica administracji. Jeżeli ktoś nie wierzy w dokumenty, w moje CV, w moje dobre intencje, to powinno dać mu do myślenia.

Dobrze, zostawmy przeszłość, zajmijmy się przyszłością. Jaka jest pana wizja Nowej Zatoki?

Jest to wizja miejsca przyjaznego rodzinom. Można spojrzeć na opinie w mediach społecznościowych. Ludzie sami piszą, że bez sensu, że to już nie jest klub, że jeśli ktoś nie ma dzieci, to nie warto tu w ogóle zaglądać. Ale my właśnie taki pomysł mamy, chcemy, żeby to było miejsce rodzinne. Wyremontowaliśmy jedną salę konferencyjną, z której zrobiliśmy kącik zabaw. Za chwilę będziemy chcieli uruchomić kino dla dzieci. Myślimy też oczywiście o wydarzeniach artystycznych. Przy czym trudno jest mi w tej chwili mówić o konkretnych terminach i planach, bo niestety rynek wydarzeń kulturalnych znajduje się aktualnie, z wiadomych powodów, w rozsypce. Na pewno jednak będziemy chcieli organizować akustyczne koncerty uznanych artystów. Koordynować będzie to znany producent, mój serdeczny kolega - Leszek Biolik. Raz lub dwa w miesiącu będziemy też organizować wystawy malarstwa. Chcemy też organizować spotkania z pisarzami, planujemy uruchomienie małej biblioteki. Zamierzamy również organizować konferencje naukowe. Zdecydowanie nie planujemy z kolei uruchamiania żadnej dyskoteki czy klubu. Tego nie będzie, bo to nie jest nasza bajka.

Historia sporu między Zatoką Sztuki i Sopotem



Czy uda się te plany zrealizować bez porozumienia z miastem?

Nie oczekujemy, że miasto będzie nas finansować, więc odpowiem tak: jeżeli miasto nie będzie przeszkadzać, to plany uda nam się zrealizować. Jestem przekonany, że władze miasta, widząc dobre rzeczy, które się u nas już dzieją, a także to, jak się zmienił sam obiekt, po prostu uzna, że warto nam nie przeszkadzać.

Złożyłem nawet na piśmie panu prezydentowi Sopotu propozycję, aby stworzyć radę programową Nowej Zatoki, w której miasto miałoby połowę członków i pana prezydenta jako przewodniczącego.
No dobrze, ale sytuacja w tej chwili wygląda tak, że do sądu trafiły w zeszłym roku dwa pozwy - miasta przeciwko spółce Art Invest o wydanie nieruchomości oraz spółki o ustalenia prawa dzierżawy. Oba zostały złożone przed przejęciem przez pana Art Invest.

I zapewne ten spór prawny będzie trwał, choć wolałbym, aby udało się sprawę załatwić polubownie. Ja jestem człowiekiem konsensusu. Wierzę w to, że można się zawsze porozumieć. Co więcej, uważam, że każde porozumienie jest lepsze od kłótni w sądach, która trwać może przez lata.

A próbował pan rozmawiać z władzami miasta na temat wycofania tych pozwów?

Próbujemy się komunikować, próbujemy wyciągać dłoń. Mieliśmy wiele pomysłów na współpracę. Ostatnio na przykład, w szczytowym momencie pandemii, przekazaliśmy władzom miasta 3 tys. maseczek jednorazowych. Chcieliśmy więcej, ale pan prezydent uznał, że nie może ich przyjąć i zaproponował, żebyśmy przekazali je jakimś szpitalom w województwie pomorskim. Co też zrobiliśmy: maseczki dotarły do szpitala w Gdańsku, ale również do wielu miejsc w Sopocie, które tego potrzebowały. Zwracaliśmy się także do władz miasta z pomysłami dotyczącymi już konkretnie naszej działalności. Zaproponowaliśmy na przykład, że przed Świętami Wielkanocnymi, wspólnie z zaprzyjaźnioną firmą, rozdamy mieszkańcom Sopotu za darmo 100 tys. jajek. To była propozycja konkretnej pomocy dla mieszkańców miasta. Niestety nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi. Wiele naszych propozycji pozostaje otwartych.

Rozumiem więc, że ta komunikacja jest na razie jednostronna? Czy w ogóle miasto wykazuje jakąkolwiek chęć rozmowy z wami?

Mam nadzieję, że ta chęć się pojawi. I to tyle, bo nie chcę rozmawiać z miastem przez media.

Na razie więc zamierza pan jednak procesować się z miastem?

To jest tylko spór prawny. Można go prowadzić bez niechęci i bez agresji. Złożyłem nawet na piśmie panu prezydentowi Sopotu propozycję, aby stworzyć radę programową Nowej Zatoki, w której miasto miałoby połowę członków i pana prezydenta jako przewodniczącego. Taka rada mogłaby funkcjonować przecież również w trakcie trwania sporu prawnego i dawałaby władzom miasta realną możliwość doglądania tego, co dzieje się w obiekcie.

Myśli pan, że ma szansę na wygraną przed sądem?

Jesteśmy przekonani co do swoich racji, ale jaki by nie był ostateczny i prawomocny wyrok sądu, to będziemy go respektować. Przestrzeganie prawa to dla mnie oznaka pewnej przynależności cywilizacyjnej. W kulturze, w której zostałem wychowany, jest nie do pomyślenia, aby prawo ignorować lub też działać na podstawie faktów dokonanych, a nie przepisów. I tutaj myślę, że każdy szanujący się człowiek się ze mną zgodzi. Spokojnie czekamy więc na przebieg procesów i ich ostateczny wynik.

Możemy to nazwać, jak chcemy, ale ludzie i tak będą nazywać to miejsce Zatoką. Mamy udawać, że nie było takiego miejsca? Przecież dopiero wtedy by nam się dostało za hipokryzję. Dlatego dodaliśmy do nazwy słowo "nowa", aby podkreślić, że nie ma ona nic wspólnego z nieistniejącą już Zatoką Sztuki.
A co z dzierżawą plaży? Można prowadzić taką działalność, jaką prowadzi Nowa Zatoka, bez możliwości dzierżawienia plaży?

Wie pan, my nigdy tej plaży nie mieliśmy. Przejąłem spółkę, gdy tej plaży już nie mieliśmy do dyspozycji. I dajemy radę bez niej. Ja jestem Ślązakiem. My na Śląsku mamy swój etos pracy. Jesteśmy pokorni, znamy swoje miejsce w szeregu i uważamy, że po owocach naszej pracy nas poznacie.

Może to dobry moment, aby pan powiedział coś o sobie. Już wcześniej wspomniał pan, że broni pana życiorys i to, co pan w życiu osiągnął, teraz mówi pan o śląskich korzeniach, tymczasem, gdy przejmował pan spółkę, w mediach powtarzano wzmiankę, że jest pan byłym prezesem Górnika Zabrze, a to był chyba tylko epizod w pana karierze zawodowej. Kim jest właściciel Nowej Zatoki?

Ja bardzo nie lubię mówić o sobie, bo to taka zabawa, gdzie człowiek musi balansować tak, żeby ani nie wyjść na zadufanego w sobie, ani na fałszywie skromnego. Więc odpowiem najprościej, jak się da. Jestem prawnikiem z wykształcenia, z dyplomem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jestem Ślązakiem z ADHD. Stworzyłem międzynarodową firmę doradczą, która działa obecnie w kilkunastu krajach. Zarządzam firmami: swoimi i innych ludzi. Tego, co robię, jest bardzo dużo.

Niewątpliwie ma pan dużo pracy. Potrzebna była panu jeszcze ta Zatoka?

Moja małżonka ma doświadczenie w gastronomii i zawsze marzyła o czymś takim. To ona się realizuje dzięki Nowej Zatoce.

A pan przyjmuje na siebie cięgi?

Taka rola głowy rodziny.

Na sam koniec chciałbym jeszcze wrócić do kwestii odcięcia się Nowej Zatoki od Zatoki Sztuki. Nie myślał pan o bardziej radykalnej zmianie nazwy? O zmianie czcionki, którą jest pisana?

Niewiele osób to wie, ale poprzedni właściciel zmienił nazwę Zatoka Sztuki na Łazienki Północne. I pod taką nazwą ten obiekt przez kilka miesięcy funkcjonował. Zmieniając nazwę, zmienialiśmy ją właśnie z Łazienek Północnych na Nową Zatokę. Dlaczego? Bo dla ludzi to i tak będzie zawsze Zatoka. Możemy to nazwać, jak chcemy, ale ludzie i tak będą nazywać to miejsce Zatoką. Mamy udawać, że nie było takiego miejsca? Przecież dopiero wtedy by nam się dostało za hipokryzję. Dlatego dodaliśmy do nazwy słowo "nowa", aby podkreślić, że nie ma ona nic wspólnego z nieistniejącą już Zatoką Sztuki. Jest Nowa Zatoka. Nowa całkowicie i od podstaw.

Miejsca

Opinie (238)

Wszystkie opinie

  • (6)

    Przez tamte lata nikt nic nie wiedział?Aż dziwne że było przyzwolenie na sprawy tam się dziejące...mam nadzieję że w końcu w tym miejscu powstanie ośrodek kulturalny z prawdziwego zdarzenia.A winni dziejących się tam rzeczy zostaną ukarani.Była dość mocna książka na ten temat bodajże zatoka świń,zatrważające lektura.

    • 216 16

    • sven a po co ci ośrodek kulturalny? co ty masz wspólnego z kulturą? przy obrazach abstrakcjonistów pewnie mówisz (3)

      "też bym tak umiał"

      • 20 18

      • (1)

        Przeczytałem circa 15000 książek ,regularnie bywam w teatrze i na wernisażach.W saloonie mam portret upadłej Madonny w wielkim cycem pióra Van Klompa)Wystarczy?

        • 25 11

        • Stad Twoja dawna znajomość z porucznikiem Gruberem. Oj Svenik Svenik jesteś makiaweliczny! Cel uświęca środki...

          • 16 2

      • marketingowo słabo, nic z zewnątrz nie zostało zmienione to dlaczego ma się ten obiekt nie kojarzyć z tym co było

        • 23 0

    • Prokuratura wybrana przez Ziobrę wiedziała. Wystarczy dzisiaj poczytać wywiad z autorem calego (1)

      dziennikarskiego śledztwa na wyborczej. Ta właśnie prokuratura ściga go teraz. Taka to dobra zmiana.

      • 28 7

      • Wywiad świetny, polecam. I aż się nie chce wierzyć , że to prawda.

        • 15 2

  • (5)

    Czytaliście wywiad z gościem ostatnio? Coś sporo się tłumaczy. Trochę niejasności wciąż tam jest..

    • 249 21

    • Non stop, fantom czy galaxy. To były sopocki czasy. Dziś to pełna, sztuczna lipa.

      • 40 1

    • jakaś agencja PR pewnie tak poradziła (2)

      • 21 1

      • To słaba ta agencja (1)

        Logo sie prawie nie różni, i tak Zatoka w nazwie. Przepłaca chłop.

        • 26 3

        • Ci sami ludzie to samo miejsce

          Nie zmienia się nic

          • 16 1

    • zasada nieoPiSanie prosta ... w TVPiS non stop stosowana

      obrzucić kogoś dokumentnie błotem - a jakieś gułano się zawsze przyczepi ;))))

      • 1 3

  • Cytat: "Jaka jest pana wizja Nowej Zatoki?Jest to wizja miejsca przyjaznego rodzinom" (4)

    Taaaa...
    W końcu wszyscy celebryci to jedna wielka rodzina.

    • 286 21

    • Który zdrowy na umyśle rodzic zaprowadzi swoje dziecko mając z tyłu głowy myśl (1)

      Że parę lat temu w tym budynku chlupało we wszystkie strony i molestowano nieletnie dziewczyny? Lokal z taką przeszłością nadaję się tylko do otwarcia spożywczaka.

      • 49 9

      • Ktory zdrowy na umysle rodzic zaprowadzi swoje otyle dziecko do "restauracji" fast food?

        Zapewne żaden, a jednak otyłych dzieci i ich rodzicow jest tam cala masa. Jak iż tego wniosek? Ano niestety taki, ze nawet burdel, niczego tu nowemu staremu lokalowi nie zarzucając, może w oczach ogromnej rzeszy rodzicow być miejscem odpowiednim na rodzinne spotkania.

        • 2 0

    • "kącik zabaw" dla dzieci

      w tym przypadku brzmi to trochę niepokojąco...

      • 25 1

    • zwłaszcza rodzinom z córkami

      ..

      • 6 1

  • Dobrze, że ten i wiele innych problemów zostało w ostatnim czasie rozwiązane (4)

    • 25 71

    • Jacyś winni poza krystkiem i kilkoma leszczami? (3)

      Miało być wielkie WOW ze strony dziennikarzyny z tvpis i cisza. Pokazał zdjęcia celebrytów, którzy tam byli i amen. Mieli się zabrać za tych bydlaków, którzy robili dzieciom krzywdę i...cisza. A ci, którzy przyznali się do gwałtów, którzy przepraszają swojego Boga za swe czyny... Są imiona i nazwiska i nie ma problemu. Gdzie ja żyję?

      • 24 1

      • winni? w tym kraju nie funkcjonuje takie pojęcie, tu się przenosi po prostu do innej parafii. (1)

        • 13 2

        • Wojewódzkiego przeniosą.... serio?

          Może do Polsatu.

          • 12 8

      • no właściciel to nie leszcz a zdjecia celebrytów to czysta propagandowa zagrywka

        absolutnie niczym nie potwierdzona, pomówienia pod publiczkę

        • 5 0

  • Trzeba mieć odwagę (7)

    Żeby przejąć lokal po takim miejscu i jeszcze do tego bardzo podobnie je nazwać. Mnie osobiście jeszcze długo długo to miejsce będzie się kojarzyło z tamtymi latami.

    • 261 8

    • A jak to nie tylko odwaga?

      Ale tez puszczenie oka do niektorych?

      • 23 2

    • Wbrew pozorom, to dobra reklama. (2)

      Nieważne co mówią, grunt żeby mówili.

      • 9 15

      • chyba nie załapałeś czegoś, to powiedzonko nie dotyczy afer z pogranicza pedofilii

        • 8 0

      • bostoński kościół katolicki nie potwierdza tej teorii

        ..

        • 1 1

    • To nie jest przejęcie lokalu, tylko zmiana wspolnika.Spolka ta sama.

      • 15 1

    • To nie trzeba było tam chodzić

      • 2 1

    • Będzie tak samo jak z Maximem. Niby super lokalizacja, ale smród szemranej meliny pozostał i zarósł krzaczkami.

      • 2 0

  • Dość słabe jest to tłumaczenie się. (6)

    Nowy lokal, jak i pozostałe sopockie imprezownie powinny być pod bardziej wnikliwą kontrolą służb. Chcecie mieć w Sopocie wypoczynkowe uzdrowisko, czy Bolkowskie manieczki?

    • 199 10

    • akurat o służby to ty się nie martw, nagrania ze starej zatoki są gdzie mają być i w odpowiednim czasie (2)

      ujrzą światło dziennie. ta historia będzie pisana cyrylicą.

      • 13 6

      • Przed wyborami już by ujawnili.

        Chyba że czekają na kolejne. Krystek też by się rozpruł, a on woli się sądzić z dziewuchami.

        • 9 0

      • Taaa, służby robią za ochronę w takich miejscach.

        • 5 0

    • Hahaha... (1)

      Przecież służby wnikliwie wszystkie lokale kontrolują i maja zapewne na tym spore profity...

      • 14 1

      • Zapewne czy na pewno?

        • 1 0

    • Casting od miłego??

      • 0 0

  • Po co ta rozmowa? Dla kogo? (3)

    Trzeba było wybrać inną nazwę, bez tej "Zatoki". Geniusz marketingu. Nawet jak zmienili nazwę to i tak tam nie pójdę. Zwyczajnie się brzydzę.

    • 271 11

    • janusz dzisiaj dobrze prawi, (1)

      martwię się o niego!

      • 29 2

      • chyba my ;)

        • 0 0

    • a ktoś tam na ciebie czeka?

      • 0 1

  • Panie Mazur,

    Pańskie tłumaczenia są tak mętne i pogmatwane, że kompletnie do mnie nie przemawiają. Krótko mówiąc nie kupuję tych wyjaśnień. Może i taki artykuł to dobre posunięcie, żeby sobie wykreować pozytywny PR. Czemu zawsze tłumaczenia dorosłych ludzi brzmią - "to nie ja to inni", "ja tych ludzi nie znam, widziałem ich 2 razy w życiu", "miasto też współpracowało z Panem Marcinem T.", i takie tam inne kwiatki. Albo ten tekst - moje CV świadczy o mnie. Jest taki kolarz amerykański Lance Armstrong - jego CV też było wybitne i świadczyło o nim - do czasu.

    • 322 14

  • psze pana, coś panu napiszę: nie można być w ciąży w połowie i w połowie nie być. (2)

    albo się odcinacie od historii zatoki i wypalacie do gołej ziemi wszystkie skojarzenia z tamtym miejscem, albo ciągnięcie historię tego miejsca dalej pod nieco zmienioną nazwą - co by nie mówić - zmiana kosmetyczna skoro logo, font i układ graficzny jest tak mocno inspirowany poprzednim logo.

    • 260 11

    • żeby tylko logo... (1)

      ... kadra pracująca tam pozostała prawie ta sama szczególnie prawa ręka byłego szefa. M.T. dalej kieruje nową zatoką -kpina

      • 48 3

      • Dobrze wiedzieć

        • 22 3

  • Opinia została zablokowana przez moderatora

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane