- 1 Jesienią zamkną węzeł Gdańsk Południe (167 opinii)
- 2 Obława w Letnicy. Nowe fakty (89 opinii)
- 3 Śmierć na hulajnodze. Sprawa wraca do sądu (205 opinii)
- 4 Schody samoróbki zastąpi chodnik (39 opinii)
- 5 Promenada po remoncie hitem sezonu (125 opinii)
- 6 Duża podwyżka opłat za wodę w Sopocie (181 opinii)
Włos zdradził mordercę
Poszukiwanie zabójcy trwało siedem lat. Morderca czuł się pewny siebie. Sądził, że nigdy nie wpadnie w ręce policji. Pomylił się. Zgubił go włos pozostawiony na szaliku.
Dla Mirosława S. (44 l.) najważniejszy był dzień, gdy przychodziła renta. Wtedy szedł się zabawić. Tak też było 3 lutego 1999 roku. Zaczął od jednej z gdyńskich pijalni piwa. Tam poznał Ryszarda L. (45 l.), któremu zdradził, że ma forsę w kieszeni.
Zabił i zniknął
Po wypiciu kilku piw panowie ruszyli do agencji towarzyskiej. Wyszli z niej na lekkich nogach i wtedy wywiązała się między nimi kłótnia. W pewnym momencie Ryszard L. pchnął nożem w serce Mirosława S. Ofierze zabrał portfel, w którym było 130 zł. W telewizji usłyszał, że Mirosław S. nie żyje. I wtedy zniknął.
- To była pierwsza poważna sprawa, którą dostałem - opowiada Janusz Skosolas, szef zespołu Archiwum X pomorskiej policji. - Sporządziliśmy portret pamięciowy zabójcy, zabezpieczyliśmy odciski palców. Znaleźliśmy też szalik, na którym był włos zabójcy. Ten włos okazał się decydujący, bo pozwolił na ustalenie DNA sprawcy zbrodni. Wciąż nie było jednak wiadomo, kim jest zbrodniarz.
DNA nie kłamie
Ale i to wyjaśniono, kiedy policyjny komputer analizował odciski palców mężczyzny, który popełnił przestępstwo w 1978 roku. Okazało się, że są identyczne z odciskami palców zabójcy gdyńskiego rencisty. Ustalono, że chodzi o Ryszarda L. Wówczas pobrano próbki DNA od syna Ryszarda L. i porównano z włosem pozostawionym na szaliku. Nie było wątpliwości.
- Należało jeszcze ustalić, gdzie jest Ryszard L. - wyjaśnia Skosolas. I tu policjantom z pomocą przyszedł przypadek.
Bójka w Warce
Niedawno Ryszard L. wdał się w bójkę w Warce. Pobrano mu odciski palców i komputer potwierdził jego tożsamość. Potem już było z górki. - Wezwaliśmy go do Gdańska pod pretekstem wyjaśnienia jakiejś sprawy - opowiada Skosolas.
- Kiedy się tylko pojawił, postawiliśmy mu zarzut zabójstwa sprzed siedmiu lat. Był zszokowany.
Ryszard L. przyznał się do winy, a nadkomisarz Skosolas mógł wreszcie akta tej sprawy odłożyć na półkę.
Opinie (28) 1 zablokowana
-
2006-11-23 17:23
wsl
a znasz takie przysłowie, że niedaleko pada wsl od wujka?
kogo to obchodzi?
pewnie strata renciny was bardziej zmartwiła, jak wujka, co?- 0 0
-
2006-11-23 17:26
Do PP
A wiesz debilu ze nie wszyscy tak jak zapewnie ty zeruja na rencistach i zalezy im na ludziach?? Jesli tego idioto nie wiesz to sie nie odzywaj.
- 0 0
-
2006-11-23 19:32
wsl
44-ro letni rencista w burdello to jak rywin na rybach:-)
rodzina powinna zwrócić ZUSowi czyli nam te renciny przeputane w lupanarach- 0 0
-
2006-11-23 22:03
jakie zycie taka smierc
Siostrzeniec napisal co cytuje "Miroslaw s. jest moim wujkiem i sie z cala rodzina cieszymy ze po tylu latach zostal zlapany i odpowie za to co zrobil".
No no no ekschumacja sie szukuje chyba ,bo jak on ma odpowiadac.- 0 0
-
2006-11-23 22:53
XXX
To nie robota Skosolasa. Inni sie napracowali a on spija śmoietanke!!
- 0 0
-
2006-11-24 08:44
nie ma to jak wysoki poziom intelektualny
Może stąd ta pewność ze porównali DNA z wczesniej notowanym typem i sie okazało takie samo, zachowujecie sie jak rasowe blondynki niektórzy
- 0 0
-
2006-11-24 08:46
jak syn mógł być z nieprawego łoża skoro ma takie same DNA co wy wypisujecie paranoja!!!!!!!!!!!!!!
- 0 0
-
2006-11-26 21:45
A JA NADAL TWIERDZE ZE TO BYL PICZY KLACZEK!!!
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.