• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wożę ze sobą werbel

Michał Stąporek
9 września 2005 (artykuł sprzed 18 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Kres wspólnej przestrzeni?
Rozmowa z Tadeuszem Deputatem, który w czasie koncertów symfonicznych głównie liczy.

- Panie Tadeuszu, jaki jest pański zawód?

- Jestem muzykiem perkusistą.

- Pana główne zajęcie?

- Od 29 lat gram w orkiestrze Państwowej Filharmonii Bałtyckiej.

- Ale nie gra Pan tylko repertuaru klasycznego?

- Gram każdą muzykę. Repertuar klasyczny w filharmonii, rozrywkowy - poza nią. Najchętniej na zestawie jazzowym w big bandzie.

- A co Panu zabiera więcej czasu?

- Zdecydowanie filharmonia.

- Czy bycie kotlistą to wdzięczna praca?

- Nie myślę o sobie jako o kotliście. Teoretycznie na kotłach gra zawsze najbardziej doświadczony, ale z kolegami z sekcji wymieniamy się instrumentami. Jeżeli w konkretnym utworze ktoś czuje się lepiej np. na talerzach, to gra na nich. A talerze to wbrew pozorom bardzo ważny instrument.

- Naprawdę? Czemu?

- Bo gdy pomylą się skrzypce, usłyszą to tylko znawcy, natomiast gdy w niewłaściwym momencie uderzą talerze, usłyszą to wszyscy.

- Wie pan, pytam o to granie na instrumentach perkusyjnych ponieważ ludzie mogą myśleć o waszej pracy jak o dobrej fusze: W czasie godzinnego koncertu wstajecie z miejsc i gracie dwa albo trzy razy.

- Zgadza się, ale przez cały koncert nie siedzimy bezczynnie. Albo dostrajamy nasze instrumenty - np. kotły stroi się na bieżąco, w czasie koncertu - albo cały czas liczymy pauzy, żeby nie przeoczyć momentu swojego wejścia.

- O czym się myśli w trakcie oczekiwania na swoje wejście?

- Cały czas jestem skoncentrowany na koncercie. Niektórzy dyrygenci pokazują nam kiedy zagrać, ale może się zdarzyć tak, że dyrygent akurat zajmie się innym muzykiem i nie zwróci na mnie uwagi.

- A nie ma pan wrażenia, że perkusiści stoją trochę w cieniu innych muzyków: zarówno fizycznie, na scenie, jak i jeśli chodzi o sławę wirtuozów?

- E tam. Starzy dyrygenci zawsze nam powtarzali, że perkusista jest drugim dyrygentem: zawsze musi trzymać rytm.

- Którzy kompozytorzy bardziej doceniali perkusistów i dawali im więcej pracy?

- Na pewno kompozytorzy współcześni: to chyba dzięki nim jest nas trzech w orkiestrze, a nie jeden.(uśmiech)

- Większość pańskich kolegów nosi ze sobą swoje instrumenty, pan z kotłem chyba nie radzi sobie sam?

- No nie (szeroki uśmiech). Ale wożę ze sobą werbel i talerze.

Opinie (5)

  • ale beka...

    oni zawsze siedza na tylach orkiestry i kreca beke przez caly czas - zalezy od typow,- ostatnio na koncercie w Wiedniu byl kontrabasista, ktory caly czas sie smial z kumplem. nie znosze sztywniakow !!!

    • 0 0

  • A mój kolega opowiadał ostatnio historię, w jaki sposób jeden z najlepszych oboistów w Europie, wyleciał z pewnej prestiżowej holenderskiej orkiestry filharmonicznej.

    Grali jakiś smutny i krwawy utwór - pasję Bacha, czy coś w tym stylu. Cały koncert relacjonowała na żywo holenderska telewizja. Nasz oboista siedział zaraz za wykonawczynią głównej partii śpiewanej.

    W momencie, gdy ona zaczęła śpiewać (wiadomo: kamery na nią) oboista wsadził sobie w usta plastikowe zęby wampira i zakłapał nad jej szyją wprost do kamery ;-)

    • 0 0

  • Zawsze chcialem nauczyc sie grac na perkusji... chociaz sprobowac. Nigdy jakos nie bylo czasu. A szkoda.

    • 0 0

  • perkusja, perkusiści.. sama poezja

    kocham moją perkusję i nigdy nie zamieniłbym jej na jakąś gitarę! perkusiści są wspaniali - obojetnie, czy grają w symfonii, czy w big bandzie czy w kapeli rockowej!

    • 0 0

  • owszem perkusiści są OK.A ważne jest nie to gdzie grają tylko jak grają

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane