• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

35 lat od tragicznego wybuchu na Siedlcach

Marzena Klimowicz-Sikorska
1 lutego 2011 (artykuł sprzed 13 lat) 
W wybuchu gazu na Siedlcach zginęło 17 osób. W wybuchu gazu na Siedlcach zginęło 17 osób.

35 lat temu w wybuchu gazu na Siedlcach zginęło 17 osób. Do czasu wybuchu gazu w 1995 roku była to najtragiczniejsza taka katastrofa w powojennym Gdańsku.



Po budynku zostały tylko zgliszcza. Po budynku zostały tylko zgliszcza.
1 lutego 1976 r. przypadał w niedzielę. W dwukondygnacyjnym budynku przy ul. Struga 12 zobacz na mapie Gdańska na Siedlcach mieszkały w sumie 44 osoby, ale pod wieczór w domach była dokładnie połowa lokatorów. Do tego w mieszkaniach przebywało sześcioro gości.

Wybuch gazu w Gdańsku - wspomnienia świadków



Do eksplozji doszło przed godz. 22. Tak wspomina to jeden ze świadków tej tragedii. - W telewizji leciał polski film pt."Zazdrość i medycyna". Ojciec nie pozwolił mi oglądać, mówił, że jest dla dorosłych. Dlatego szybko zasnąłem i samego momentu eksplozji nie słyszałem - pisze internauta Yama na forum dawnygdansk.pl. - Pamiętam dokładnie, jak chwilę po wybuchu obudziła mnie moja babcia i wyprowadziła na zewnątrz, na podwórko. Paliła się ta część budynku, która była bliżej nas. Ściana, która była równoległa do naszego budynku (nr 14) nie zawaliła się, dzięki czemu ofiar było o wiele mniej.

Przyczyną katastrofy był wybuch wydobywającego się z nieszczelnych rur gazu. Wydostawał się on z biegnącego pod ziemią gazociągu. Ziemia wokół budynku była zamarznięta więc gaz dostał się do wnętrza kamienicy. Przypuszczalnie do eksplozji doszło w momencie, gdy jeden z mieszkańców zszedł do piwnicy.

- Z tego, co mi wiadomo (...) młody chłopak, który zresztą zginął, znaleziono go w piwnicy, zszedł i zapalił światło. A że gazu nagromadziło się sporo, nastąpiła eksplozja. W wyniku tego na miejscu zginęło 16 osób, a 17 ofiara zmarła w szpitalu. Wiem, że dwie rodziny uratowały się całe. Mieszkały na poddaszu po tej stronie budynku, gdzie się zawaliło, a nie było pożaru. Natomiast cała prawa strona (patrząc od frontu, czyli od ul. Kartuskiej) nie zawaliła się, tylko stanęła w ogniu. (...). Potem wszystkich nas przewieźli do Złotej Karczmy i tam mieszkaliśmy około miesiąca. Było tam wtedy OHP - Ochotniczy Hufiec Pracy - pisze Yama.

Wydarzenie to pamięta też trójmiejski fotoreporter, Maciej Kosycarz, który wówczas był jeszcze dzieckiem. - To był koniec ferii. Wyszedłem na balkon i powiedziałem tacie, że śmierdzi spalenizną. Chwilę potem tata [fotoreporter Zbigniew Kosycarz - przyp. red] jechał już na miejsce zrobić zdjęcia - wspomina Maciej.

Miejsce po wybuchu gazu w Gdańsku



Zobacz zdjęcia Zbigniewa Kosycarza z tamtego wydarzenia - galeria.

Po latach, porządkując materiał do kolejnego albumu, próbował dotrzeć do mieszkających tam osób. - Niestety, nie udało mi się, za dużo czasu minęło - mówi Maciej Kosycarz.

Dziś w miejscu budynku zniszczonego przez eksplozję stoi salon sprzedaży samochodów.

Pół roku przed tym wydarzeniem miastem wstrząsnęła inna tragedia. W katastrofie promu pasażerskiego, pływającego przez Motławę, do której doszło 1 sierpnia 1975 roku, zginęło 18 osób.

Opinie (107) ponad 10 zablokowanych

  • Do autora artykułu (4)

    nieprawdą jest to, że teraz w tym miejscu znajduje się salon samochodowy. Aktulanie w tym miejscu ma swoje zaplecze materiałowe i transoprtowe ekipa przebudowująca ul. Łostowicką.

    • 1 1

    • To Ty się mylisz (2)

      Niestety jesteś w błędzie, Łostowitczanko. Jeśli chcesz się przekonać - zajrzyj na forum.dawnygdansk.pl lub gdansk-siedlce.mojeosiedle.pl - masz tam nawet zdjęcie budynku. W artykule jest za to inny błąd - podany jest nieprawidłowo jego numer - 17 - zamiast 12. On stał po południowej - czyli parzystej stronie numeracyjnej, właśnie po części tam, gdzie obecnie znajduje się serwis Renault.

      • 1 1

      • i Ty również się mylisz (1)

        chociaż w znacznej części masz rację, jednak nie było tam PARZYSTYCH STRON - te wspomniane PARZYSTE STRONY to wynik systematyki przyjętej znacznie później. Tam numery narastały po jednej stronie, dochodziły do końca ulicy i... narastały po zawróceniu na końcu. Taki sposób numeracji budynków jest typowy chyba dla całego Gdańska - dzięki temu vis-a-vis domu nr 50 może stać dom nr 100 :)

        • 0 0

        • To czemu we wspomnieniach cytowanego w artykule Yamy, jak i innych wypowiedziach na forum.dawnygdansk.pl - sąsiadującym bezpośrednio z 12-stką, był budynek nr 14 (tam gdzie właśnie mieszkał Yama)? Może jednak Struga miała naprzemienną - parzysto - nieparzystą numerację - dla południowej i północnej strony?

          • 0 0

    • siwek

      ja mieszkam tam obok tego domu co wybuchl i nikt z was nie ma racji tam gdzie ekipa budowlana ma zaplecze stala szkola a gdzie reno to byl maly domek kamienica o ktorej mowa stala tam gdzie teraz stoi magazyn i sklep meblowy

      • 0 0

  • w tamtych latach

    były bardzo silne mrozy ,ludzie zamykali szczelnie wszystkie okna.A to niestety błąd.Ulatniający się gaz wypełniał budynek ,jedna iskra wystarczyła...pamiętam wszyscy mieszkańcy bardzo przeżywali tą straszną tragedię

    • 6 0

  • Z tego, co ja pamiętam, w tym budynku nie było gazu. W naszym mieszkaniu były zwykłe piece. Wydaje mi się, że pod albo obok przechodziły właśnie te rury z gazem.
    To był stary budynek, w niektórych mieszkaniach nie było jeszcze toalet, jedna była w piwnicy. Wiem, że było podejrzenie, że ktoś po prostu zszedł do piwnicy, żeby z niej skorzystać.

    • 3 1

  • A za kilka miesięcy w tamtym miejscu będzie jeździł tramwaj..

    • 1 2

  • webuch na siedlcach

    tragedia,bralem udzial w obu akcjach ratowniczych i dlugo bylo to w mojej pamieci,tego widoku tylu cial ,wielu popalonych ,a z promu wylowionych nigdy nie zapomne,wspolczuje rodzinom

    • 4 0

  • młody

    Nie wiem kto to na pisał ale w tym miejscu nie ma żadnego salonu sprzedaży samochodów , trochę więcej prawdy - Brak profesjonalizmu autora, piszą bzdury - pewnie dla frekwencji artykułu

    • 0 0

  • tam była szkoła!

    • 0 0

  • młodal

    w domu tym zginął chłopak i jego rodzice zastały jego trzy siostry

    • 1 0

  • (2)

    W tym wypadku na ul. Struga zginęła moja kuzynka z mężem. Ocalała ich 5-letnia córka, która przebywała wówczas u babci. Od poniedziałku mieli przeprowadzić się do Oliwy- nie zdążyli. Nigdy nie zapomnę tej tragedii. Znałam jeszcze klika innych osób, którzy tam zginęli. Nawet i teraz czasami mi się to śni, a minęło tyle lat. Przez lata praktycznie o tym się nie mówiło.Krótka wzmianka była tylko przy okazji tragedii na Wojska Polskiego w Gdańsku. ówcześnie sprawa szybko przycichła. Nikomu wówczas nie byłoby na rekę wyciągać konsekwencje za nieszczelny gaziociąg, który przebiegał obok tego budynku, a pociągnięty był do nowo bgudowanych bloków na Szarej. Ten pechowy budynek sam w sobie nie miał instalacji gazowej. To prawda, że prawie nikt w budynku nie miał w mieszkaniu łazienki, a toalety były w piwnicy. Zginęli niewinni ludzie. 17 osób. Teraz wiele o tym by mówiono i toczyłyby się liczne sprawy przed sądem. Wtedy było cicho. Takie mieliśmy czasy. To już nie ważne co tam teraz stoi, czy salon samochodowy, czy coś innego. Fakt jest faktem, że brakuje tam jakiejkolwiek informacji, że była w tym miejscu taka tragedia i zginęli ludzie (chociażby jakaś skromna tablica). Teraz byłoby to nie do przyjęcia. A tak dla sprostowania - to było to na ul. Struga 12, a nie Struga 17.
    I myślę, że dla wszystkich tych którzy próbują z tego żartować- to może lepiej chwila zadumy i min.szacunku, bo to dla nas była ogromna tragedia. Pozdrawiam wszystkich czytających.

    • 12 2

    • (1)

      @m: bardzo dziękuję za Twój wpis. Niestety - uważam, że nie ma szans, by skłonić do refleksji jedno z drugim dziecko neostrady depczące bezmyślnie uczucia ludzi, którzy stracili wtedy swoich bliskich.

      Jakbyś chciała porozmawiać o kwestii ustawienia tablicy - zapraszam na forum: gdansk-siedlce.mojeosiedle.pl - znajdziesz bez trudu mój post o wybuchu gazu. Sama od kilku lat myślę, że taka forma przywrócenia ofiarom należnej im pamięci powinna mieć miejsce. Jest wręcz naszym obowiązkiem. Jestem gotowa pomóc w takiej inicjatywie.

      • 1 1

      • Jetem stałym kontakcie z córką mojej kuzynki która wówczas zginęla. Ta mała wówczas dziewczynka ma już 40 lat. To ona wczoraj podesłała mi link z artykułem. Generalnie byłyśmy zaskoczone, że coś ukazało się w mediach n/t tej tragedii. Że ktoś jednak pamięta. Rozmawiałyśmy trochę wczoraj o tym wszystkim, m.in. o kwestii tablicy, że trzeba coś z tym zrobić. Ale wczoraj to nie był najlepszy dzień aby mówić o tym zbyt wiele.To dzień zadumy. Wczoraj była rocznica tej tragedii, o której pamiętamy szczególnie każdego 01.02. co roku i jesteśmy na grobie kuzynki i jej męża aby zapalić znicze. Artykuł podniósł wczoraj emocje. Napewno. Jak trochę ochłoniemy to napewno skontaktujemy się z Tobą. Dziękuję również za wpis i za za zaoferowaną pomoc. Odezwiemy się. Pozdrawiam. M.

        • 0 0

  • Młody Kosycarz (2)

    Niestety nie dało się dotrzeć... zbyt wiele czasu... Jakoś nie wierzę, żeby wszyscy wyginęli. Raczej się szukać komuś nie chciało... Ale trudno się dziwić, strasznie dużo pracy ma, m. in. przy przeglądaniu archiwów po Panu Zbigniewie (a i pewnie koło honorariów trzeba i pochodzić...).

    • 1 1

    • (1)

      Ma Pan racje , zyja jeszcze bracia Ostrowscy jeden na Zabiance ,drugi w wiezowcu na Slowackiego. obydwa telefony sa dostepne w ksiazce tel. Obydwaj byli w tym czsie w domu , ratowali najblizszych. Wojtek wyciagnal kolege z wojska, a Bogdan Matke i narzeczona. Matka zmarla na skutek oparzen. dziewczyna jako ostatnia z poparzonych przezyla, nie ma palcow u rak , zeszpecona twarz bliznami , ale zyje Ma dwojke dzieci i to Ona mieszka we Wrzeszczu. Marnie Pan sie staral Panie Kosycarz, Pana Ojciec bylby wytrwalszy. To zaden problem zetelnie sprawdzic , jak sie chce.

      • 1 0

      • To prawda- chyba nikt się specjalnie nie starał sprawdzać czy jeszcze można do kogoś dotrzeć. Już z tych opinii można się zorientować, że żyje trochę osób ocalałych z tego wypadku lub bliskich tych którzy byli uczesnikami tragedii. Jak widać odzywają się też świadkowie tego wydarzenia i osoba która uczestniczyła w akcji ratowniczej. Także można byo przygotować artykuł o znacznie większej zawartości informacji i dokumentacji. Po 35 latach można było trochę bardziej nad tym popracować.
        m.

        • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane