• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Z doktoratem bez mieszkania

dk
14 stycznia 2002 (artykuł sprzed 22 lat) 
O 13 profesorów wzbobaciła się kadra naukowa Politechniki Gdańskiej. Zostali oni przyjęci w poczet profesorów tytularnych uczelni w piątek podczas otwartego posiedzenia senatu PG. Tytuły naukowe zyskało także 13 doktorów habilitowanych oraz prawie 80 doktorów.

Dla naukowców zgromadzonych na uroczystości w auli PG był to wyjątkowy dzień.
- To ogromne osiągnięcie i uwieńczenie 25 lat pracy - powiedziała "Głosowi" dr inż. Anna Grabowska. - Poświęciłam doktorat dziedzinie całkiem nowej - projektowaniu modelu systemu kształcenia na odległość. Uważam, że nasza uczelnia jest gotowa do prowadzenia studiów stacjonarnych za pośrednictwem internetu.

- Dla mnie to sukces osobisty i zawodowy - stwierdziła dr inż. Katarzyna Weinerowska. - Czuję, że moja praca została doceniona. Na co dzień zajmuję się hydrauliką. Wbrew pozorom, jest to dziedzina popularna wśród pań, przynajmniej na moim wydziale.

Prof. Aleksander Kołodziejczyk, rektor PG, gratulował naukowcom. Powiedział, że już czekają kolejne wnioski o profesorskie nominacje. Podkreślił, że tych, którzy uzyskali stopień doktora, jest w tym roku dwukrotnie więcej niż 2 lata temu.

- Inne uczelnie zażarcie walczą o naszych doktorów - stwierdził prof. Kołodziejczyk. - Dochodzi nawet do przekupywania ich mieszkaniami i domami. Nic dziwnego - władzom lokalnym zależy na pozyskaniu takiej kadry. Nie słyszałem za to, by w Gdańsku jakiś naukowiec dostał mieszkanie. Trudno dziś o takich zapaleńców, którzy dając z siebie tak wiele, otrzymują tak mało. Niektórzy z nich odchodzą, a uczelnie nie są w stanie ich zatrzymać.

Wielu jednak zamierza kontynuować pracę naukową.
- To pasja - powiedział dr inż. Piotr Zima. - Nie mam zamiaru opuszczać uczelni. Warto zajmować się nauką, choć życie czasami bywa brutalne.
Głos Wybrzeżadk

Opinie (24)

  • do M i Kolegi obserwatora

    Tak się akurat składa, że również ukończyłem Informatykę na WETI PG. Jak możecie oceniać poziom merytoryczny kadry wykładowców? Czy studenci ledwo zaliczjący egzaminy posiedli jakąś wielką tajemną wiedzę i to właśnie profesorowie ich nie rozumieją? Jak przyznał M, wiedza teoretyczna jest niesłychanie ważna, bo to właśnie odróżnia programistę (jakim zapewne miał ambicje zostać) od informatyka. Informatyk nie zajmuje się tylko pisaniem programów, ale powinien objąć szersze spektrum zagadnień, o wiele ważniejszych niż samo pisanie programów.

    Bardzo krzywdząca jest wasza opinia o doktorantach. Piszecie o nich "najgorsza plaga - doktoranci, którzy pozjadali wszystkie rozumy, a siedzą na uczelni bo nigdzie pracy nie mogą dostać - tacy są cieńcy" i że są "bez perspektyw na dobrze płatna pracę". Tak się akurat składa, że zrezygnowałem z dobrze płatnej pracy za granicą, tylko po to aby tutaj zrobić doktorat. Doktoratu nie da się przeliczyć na pieniądze, to jest po prostu realizacja pewnej pasji, która zaczyna się już na studiach. Być może niektórzy studenci nie rozumieją tej pasji naukowej, ale jeśli ktoś żąda od wykładowców przedstawiania najnowszego oprogramowania powinien raczej iść na kursy obsługi komputera, a nie na studia. Nie macie także racji, że doktoranci tylko "kombinują jak nic nie robić, nie przychodzą na uczelnię (ze świeczką ich szukać poza dniami w których mają przymysowe zajęcia ze studentami)" i "Nic nie robią, nie przygotowują się do zajęć dydaktycznych, mają niesamowite wymagania a studentom nie są w stanie pomóc w wykonaniu ich zadań - sami nie wiedzą jak". Otóż obowiązkiem doktoranta nie jest tylko dydaktyka - regulamin przewiduje, że doktorant powinien poprowadzić 60 godzin zajęć dydaktycznych w roku - czyli 2 godziny w tygodniu. Niestety, nie każdy student wie, że przygotowanie 2 godzin zajęć dydaktycznych zajmuje kolejne 20 godzin. Poza tymi godzinami obowiązkiem doktoranta jest praca naukowa. Zamiast na marnym uczelnianym sprzęcie pracuję głównie w domu i nie mam obowiązku tłumaczyć się studentami z mojej nieobecności na uczelni. Do tego wszystkiego dochodzi praca w firmach, gdzie można mieć kontakt z nowymi technologiami, nabierać doświadczenia prowadząc poważne projekty i zarabiać większe pieniądze.

    Życzę więc większego zrozumienia dla pracy innych.

    • 0 0

  • Zgadzam się....

    ...z przedmówca. Cholera mnie bierze, kiedy słyszę takie rzeczy o doktorantach. Mam pensum dydaktyczne = 120 godzin. Pracuje też na swój własny doktorat ale publikacje i osiągnięcia moje są traktowane jako osiągnięcia uczelni i mojego promotora. Odwalam robotę za technicznych i opiekuję się studentami szefa. Mało pracy? Poza domem jestem codziennie 12 godzin... I to jest moja pasja bo niczym innym nie może być wykonywanie takiej pracy przez 4 lata bez składek emerytalnych i za 600 zl miesięcznie!!! Dociera do sfrustrowanych niedouczonych studentów?
    I bez generalizowania proszę. Jak się ma pretensje do ludzi z własnego wydziału to proszę nie rozciągać swojej opinii na wszystkich doktorantów!!!

    • 0 0

  • Biedna Ignis

    Pensum 120 godzin ROCZNIE jakoś mnie nie powala na kolana. A techniczni - no cóż trzeba znać swoje miejsce, pewnie taki technik z lwypracowanymi latami (mimo, że bez super wykształcenia) ma wiedzę i doświadczenie dużo większe od Ciebie.
    Piszę to z własnych doświadczeń w kontaktach z technicznymi i doktorantami (którzy chcielby mieć prawa pracownika a obowiązki studenta np. 3 miesięczne wakacje!!).

    • 0 0

  • Do przedmówcy

    Nie chcę mieć 3-miesięcznych wakacji....Wątpię czy osoba na stanowisku technika może akurat mieć zawsze wiedzę równą z wiedza doktoranta. Może są tacy techniczni podobnie jak niedouczeni doktoranci. Ja mam na myśli to że inwestując w swoją naukę bez żadnych praktycznie profitów za wyjątkiem tytułu doktora - bo nikt nam nie daje drogi Asystencie gwarancji np. pracy - muszę raczej lubić ty co robię, żeby to robić. Sens chyba jasny? Jestem z UG, moja specjalność raczej nie daje gwarancji znalezienia pracy, nie daje możliwości dorobienia, bo brak czasu.....ale robię to, bo lubię. I nie życzę sobie, żeby jakiś gość rozżalony na wykładowców czy kogo tam jeszcze nazywał mnie niedoukiem i darmozjadem! Rozumiemy się?

    • 0 0

  • Aha...

    ...i jeszcze chciałam przypomnieć że owe fatalne 120 godzin rocznie wypracowuje za friko. I staram się je rzetelnie odpracować. Pracowałeś kiedyś 120 godzin za darmo?

    • 0 0

  • Stypendium

    Czyżby UG nie wypłacał doktorantom stypendium (czyli wynagrodzenie za zajęcia ze studentami, robienie doktoratu itp - czyli siedzenie na pupie min 8 godzin dziennie na uczelni?). Jeśli nie to zwracam honor! Może tylko na PG doktoranci są tak rozwydrzeni, że biorą comiesięczne stypendium, a zamiast pracy naukowej cenią sobie wyjazdy na narty i itp przyjemności.

    • 0 0

  • Doktorant Asystentowi nierówny

    Pragnę zauważyć, że prawa i obowiązki doktorantów i asystentów nie są równe.
    Proszę zwrócić uwagę, że to raczej jest tak, że doktorant ma obowiązki asystenta a prawa studenta.
    Obowiązkiem doktoranta, podobnie jak asystenta jest:
    - przygotowywać i prowadzić działalność dydaktyczną (wykłady, ćwiczenia, laboratoria, konsultacje, dyplomanci),
    - prowadzić działaność naukową (publikacje, otwarcie przewodu doktorskiego),
    - uczestnictwo w zebraniach i spotkaniach katedry (seminaria, zebrania),
    - itp.
    Ponieważ doktorant nie jest pracownikiem uczelni, nie przysługują mu (podobnie jak studentowi pobierającemu stypendium) następujące prawa, dostępne dla pracowników uczelni:
    - nie może skorzystać z wykupu ulgi na przejazdy koleją,
    - nie obejmuje go kodeks pracy (urlopy, choroby itp.),
    - nie przysługuje mu pokój do pracy na uczelni,
    - wypłacanie stypendium jest uzależnione od opinii promotora,
    - nie jest opłacany ZUS,
    - nie ma możliwości wzięcia kredytu, bo stypendium nie jest dochodem,
    - rezygnacja z doktoratu pociąga za sobą konieczność zwrotu otrzymanego stypendium,
    - itp.

    Czyżby dalej pracownicy - asystenci tak zazdrościli studentom - doktorantom? Chyba powinniśmy sobie pomagać w pracy naukowej, a nie oskarżać się nawzajem o to, kto ma gorzej. Życzę asystentom powodzenia w pracy naukowej.

    • 0 0

  • Asystenci...

    Drogi "Asystencie", jeżeli tak bardzo zazdrościsz doktorantom to przenieś się na studia doktoranckie, pewien jestem że twoja katedra na pewno uszczęśliwiona będzie takim obrotem sprawy. Nie nazywaj innych "rozwydrzonymi doktorantami" tylko dlatego że być może znasz jedną taka osobę, czy może nawet dwie. Faktem jest że ja będąc studentem doktoranckim jakoś wcale nie czuje z tego powodu ogromnej radości i z chęcia zamienię sie z toba na położenie. Trzymiesięczne wakacje powiadasz... otóż ja żeby wyjechać w tym roku na dwa tygodnie w sierpniu umawiałem się z moim promotorem trzy miesiące wcześniej. faktem jest, że w teori mamy trzy miesiące wolnego, ale jest to tylko teoria, nie wiem jak jest u was na wydziale, ale u nas od doktorantów (nieoficjalnie oczywiście) oczekuje się że będą uchwytni na uczelni codziennie. Pewnie że nikt nie może mnie do tego zmusić, ale prawdą jeż też to, że robiąc doktorat stricte eksperymentalny muszę liczyć na pomoc innych pracowników i nie mogę sobie pozwolić na przychodzenie kiedy mi jest wygodnie. A jeśli chodzi o wynagrodzenie, nie dość że jest ono niższe niż asystenta to na dodatek jak to już zostało wspomniane jest ono stypendium i związane z faktem nie odprowadzania ZUS-u straty są niemałe. Nie wspomnę tu już o trzynastkach, które pewnie umknęły twej uwadze.
    Tak że powtórzę jeszcze raz: "try walking in my shoes" a potem krytykuj.

    • 0 0

  • Dorzucić można jeszcze ciekawostkę: otóż na UG pierwszy rok doktoratu robi się bez stypendium, czyli kompletnie bez pieniędzy. Od promotora zależy czy trafia się jakieś prace zlecone. Faktem jest że nie mamy wtedu dydaktyki, ale w rzeczywistości wielu z nas od razu musi zająć się studentami.

    • 0 0

  • Powodzenia

    Asystent, kończący doktorat po 4 latach pracy z pensum min 210 godzin, dziękuje za życzenia powodzenia, i życzy od siebie wszyskim doktorantom takiego zaangażowania w pracę naukową jak to którym wykazały sie osoby wypowiadające sie na ninejszy temat. Do zobaczenia na promocji doktorów w przyszłym roku.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane