- 1 Odnaleziono ciało zaginionego nurka (108 opinii)
- 2 Tak organizowano Rajd Monte Carlo w Gdańsku (17 opinii)
- 3 Neptun jak nowy. Zobacz, jak go myto (56 opinii)
- 4 Lasy w Gdyni bez ludzi. "Chronimy dziki" (320 opinii)
- 5 Z bastionu Żubr zniknęły lunety (60 opinii)
- 6 Rejsy sezonowe: dokąd popłyniemy? (191 opinii)
Zarobili 6 mln zł na cudzym nierządzie, teraz trafią pod sąd
Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko grupie przestępczej z Gdyni, która przez ponad cztery lata zmuszała kobiety do prostytucji. Członkowie gangu zarobili w ten sposób blisko 6 mln zł.
Działalność grupy została zakończona 16 września 2013 r. zatrzymaniem dwunastu osób. W kolejnych miesiącach zatrzymano pozostałe dziewięć osób.
Zakresem śledztwa, poza przestępstwami zmuszania do uprawiania prostytucji i czerpania korzyści majątkowych z tego tytułu, objęte zostały także czyny polegające m.in. na: uczestniczeniu w obrocie znacznymi ilościami środków odurzających i substancji psychotropowych, posiadaniu bez wymaganego zezwolenia materiałów wybuchowych i amunicji do broni palnej, paserstwa pojazdów oraz prania brudnych pieniędzy.
Według prokuratury szefem gangu był Aleksander B., z którym ściśle współdziałali jego bracia: Leszek B. i Paweł B. Grupa działała głównie na terenie Gdyni-Witomina, gdzie zamieszkiwała większość oskarżonych.
Gang - w skład którego wchodzili praktycznie tylko "fanatyczni kibole" jednej z gdyńskich drużyn piłkarskich - był doskonale zorganizowany. Wśród jego członków obowiązywał ścisły podział ról, a w grupie panowała wojskowa dyscyplina, którą, często siłą, wprowadzali szefowie organizacji.
Bracia B. zarządzali bezpośrednio czterema agencjami. W każdej z nich jednorazowo pracowało sześć, siedem kobiet. - W toku śledztwa przesłuchano osiemnaście kobiet pracujących w charakterze prostytutek w agencjach braci B. Na podstawie ich zeznań można oszacować, że w okresie objętym zarzutami przez te agencje przewinęło się co najmniej siedemdziesiąt kobiet - mówi Mariusz Marciniak, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku.
Poza prowadzeniem własnych agencji, grupa braci B. wyszukiwała również w ogłoszeniach prasowych tzw. "domówki", czyli prywatne, niezależne agencje. Po znalezieniu ogłoszenia takiego lokalu, jeden z braci B. umawiał się na usługę seksualną, a następnie jeden z "ochroniarzy" grupy proponował wykupienie "płatnej ochrony" za cenę do 2000 zł miesięcznie za każdą kobietę zajmującą się prostytucją w danej agencji. W razie odmowy zapłaty, kobiety były zmuszane do zakończenia działalności.
Bracia B. wydawali polecenia innym członkom grupy, ustalali skład kobiet pracujących w określonym dniu w konkretnej agencji, rozdysponowywali telefony komórkowe przypisane do ogłoszeń towarzyskich na portalach erotycznych, podejmowali decyzje w sprawie udzielenia wolnego dnia dla poszczególnych kobiet, a także decydowali o możliwości ich wyjść do sklepów oraz do fryzjera czy kosmetyczki.
Bracia B. karali też podległe im prostytutki - nie wypłacali pieniędzy zarobionych za świadczenie usług seksualnych, na przykład z powodu nieposłuszeństwa wobec członków grupy, niewłaściwego zachowania się wobec klienta, odmowy wykonania zamówionej usługi seksualnej, odmowy wyjazdu do klienta, samowolnego zdecydowania o zakończeniu pracy lub wyjścia bez pozwolenia poza agencję towarzyską.
Kolejnymi w hierarchii grupy byli ochroniarze, z ich "przywódcą" Mateuszem W., ps. "Pimpas". Byli oni odpowiedzialni za zabezpieczenie funkcjonowania agencji oraz za dowożenie prostytutek do klientów. - Wymaga jednak podkreślenia, że ochroniarze niższego szczebla byli traktowani przez braci B. na równym poziomie z prostytutkami. Również oni byli zastraszani, szantażowani, bici i karani finansowo - mówi Marciniak.
"Braciaki" - bo tak nazywano Braci B. - nie tylko zmuszali kobiety do prostytucji, nie tylko wykorzystywali je seksualnie, ale też uzależniali je od siebie. Chcieli być postrzegani przez resztę członków gangu wręcz jako przywódcy sekty. Część "pracujących" u nich kobiet miała zresztą tatuaże świadczące o całkowitym podporządkowaniu "organizacji" (np. Niewolnica Pana Leszka" lub "Własność Olka") wykonane w miejscach intymnych.
Za zarzucane przestępstwa oskarżonym grozi kara do 15 lat pozbawienia wolności, grzywna oraz przepadek korzyści majątkowych osiągniętych z popełnienia przestępstw.
Przywódców gangu zatrzymano we wrześniu 2013 roku
Opinie (210) ponad 20 zablokowanych
-
2014-10-14 16:48
No bez przesady! (1)
Nigdy nikogo nie zagonilem tylko powiedziałem jak bylo. A to różnica!
- 10 0
-
2014-10-16 23:45
haha
za sama prawde nie zwolniliby Cie z aresztu ;)
- 1 0
-
2014-10-14 17:25
bracia Arkowcy pamietajcie
ze mi sie jeszcze moze poprzypominac :-)
- 9 0
-
2014-10-14 17:47
bracia Arkowcy pamietajcie
Cały czas sobie przypominam :-)
- 9 1
-
2014-10-14 18:43
Na komendzie wspominam.Ułamek z Arki
- 7 0
-
2014-10-14 20:12
ułamek (1)
nigdy nie był na meczu, podobnie jak braciaki, więc nie mieszajcie faktów rozprute kadłuby ;)
- 6 2
-
2014-10-14 20:47
kadłubow w to nie mieszaj konfidencie z Arki
Sprzedawalem i bede zaganial jak kazdy z nas
- 6 2
-
2014-10-14 20:20
ewa (1)
to co jest napisane jest w 100% PRAWDĄ zmuszali psychicznie kobiety manipulowali nimi żeby tam najzwyczajniej w świecie siedziały, b.często nie dostawałyśmy rozliczeń z błahych powodów, terroryzowane jak chciałyśmy odejść że rodzina sie dowie itp.... jedna jak chciała uciec to zamkneli ją w mieszkaniu na pierwszym piętrze bez kluczy i telefonów zeby "przemyślała" sprawę... zastraszali gdziekolwiek chcialysmy wyjść to musiałyśmy mieć zgodę jak jej nie dostawałyśmy to siedziałyśmy na miejscu , rygor był straszny znęcanie psychiczne w życiu...tego nie zapomne
- 13 0
-
2016-05-24 12:10
i dobrze
...i dobrze !!szkoda ,,że wam gorzej nie zrobili !!! takie dno jak wyy k...y powinny K S dostaw2ac szkoda ze w ych czasach mamy takie dno w społeczeństwie!!!!!
- 0 1
-
2014-10-14 20:45
Ułamek chodził na Arkę
I tych reszte co sie rozpruli tez.
- 5 1
-
2014-10-14 20:51
gwalciciele z Młodej Arki
Damscy chuligani, damscy bokserzy i gwalciciele
- 13 0
-
2014-10-14 21:06
baza danych
W innych artykułach piszą, że policja zabezpieczyła komputery i 200 telefonów tej grupy. Ciekawa baza danych o klientach, a wybory blisko...
- 9 0
-
2014-10-15 10:58
ewa
co do tatuaży NIE JEST prawdą że w jakikolwiek sposób byłyśmy zmuszane do robienia tatuaży... te które miały wodę z mózgu już zrobioną same biegały do tatuażysty i robiły na dowód "miłości " do nich, NIE JEST prawdą że ktokolwiek nakłaniał nas do tatuowania siebie w taki czy inny sposób
- 5 7
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.