• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Zimny, ale słoneczny weekend za pół ceny

Borys Kossakowski
20 kwietnia 2013 (artykuł sprzed 11 lat) 
aktualizacja: godz. 20:40 (21 kwietnia 2013)

Weekend za pól ceny rozkręca się powoli. Być może w niedzielę przyciągnie do stolików gdańskich barów i restauracji więcej miłośników tańszego wiktu niż w sobotnie popołudnie.


Weekend za pół ceny powitał amatorów obniżek pięknym słońcem, zimnym wiatrem i... zablokowaną ul. Długą, gdzie odbywał się bieg "Prześcignę raka". Restauracyjne ogródki schowane w cieniu świeciły pustkami, ale tam, dokąd docierały promienie słoneczne, tętniło życie.



Weekend za pół ceny:

Aktualizacja, niedziela godz. 20:40: Wydaje się, że w niedziele mieszkańcy chętniej odwiedzali lokale na Głównym Mieście w Gdańsku, bo po południu w wielu z nich trudno było o miejsce. Tak było m.in. w Jadalni pod Zielonym Smokiem, Cup of Tea, Barze pod Rybą i wielu innych miejscach.

Ale na "Weekendzie za pół ceny" skorzystali także ci restauratorzy, którzy nie brali udziału w akcji. Choć w witrynie klubu CICO wisiał duży plakat z informacją, że lokal nie uczestniczy w promocji, także tu było wielu gości.

Pełne były jednak głównie wnętrza lokali, w ogródkach - z racji niskiej temperatury - siedzieli jedynie najodważniejsi.

***


Piąta edycja weekendu za pół ceny pod hasłem "Rozsmakuj się w Gdańsku", w sobotni poranek została nieco zdominowana przez bieg "Prześcignę raka". Idea szczytna i potrzebna, ale część restauratorów kręciła na nią nosem. Narzekali, że ul. Długa i Długi Targ zostały zablokowane przez płotki wyznaczające trasę biegu, przez co ich lokale były niedostępne dla spacerowiczów. Podważali sens organizowania dwóch imprez jednego dnia w jednym miejscu. Trzeba przyznać, że mieli sporo racji.

Na szczęście już po godz. 15 na Głównym Mieście znów zaroiło się od przechodniów, a restauracyjni promotorzy mogli ruszyć do boju o klienta. Na bieg nie mogli narzekać i nie narzekali restauratorzy nad Motławą. Zwłaszcza ci, którym trafiły się wycieczki zagraniczne.

- Weekend za pół ceny? - dziwił się Tobi z Norwegii. - Nie słyszałem o tym. Zresztą dla nas, Norwegów, Polska to jest jeden wielki kraj za pół ceny.

I faktycznie - na Głównym Mieście trudno było w sobotę znaleźć informację o tym, że całe miasto jest objęte jakąś akcją promocyjną. Oczywiście: w restauracjach wywieszone były plakaty informujące o promocjach, ale zabrakło punktów informujących, ulotek czy innych gadżetów reklamowych (np. balonów), dzięki którym o akcji mogliby się dowiedzieć przypadkowi przyjezdni. Warto wziąć przykład z równoległej imprezy "Pola Nadziei", której symbolem jest żonkil. Żółte kwiaty w całym mieście przypominały o tym, że już w niedziele finał akcji.

Co oznacza "Weekend za pół ceny" dla obsługi restauracyjnej? Przede wszystkim mnóstwo pracy. Cieszą się kelnerzy, zwłaszcza ci, którym trafią się zachodni turyści, którzy nadal płacą znacznie wyższe napiwki niż Polacy. A co z obsługą kuchni?

- Kelnerzy dzielą się z nami napiwkami - uśmiecha się jeden z pracowników restauracji "Latający Holender". - Jesteśmy w końcu jedną firmą.

W programie weekendu za pół ceny znajdziemy jeszcze m.in. Wielki show kulinarny "Rozsmakuj się w Gdańsku" z konkursami, pokazami i warsztatami gastronomicznymi (Długi Targ, niedziela 12-19), spektakl Teatru Feta "Garkotłuki. Odyseja gastryczna" (Niedziela, Długi Targ, g. 14 i g. 17), finał akcji Pola Nadziei na Pomorzu - (niedziela, Długi Targ, 21 kwietnia, od g. 11) oraz konkurs na najlepszy lokal gastronomiczny w mieście "Korona Smakosza".

Więcej informacji na temat akcji znajdziesz w naszym kalendarium imprez.

Wydarzenia

Zobacz także

Opinie (199) 6 zablokowanych

  • Ja również korzystałem z restauracji "u dzika" powiem że 20-30 minut to normalny czas oczekiwania na danie a pierogów było tyle ile w karcie wcale nie mało i były na prawdę smaczne.

    • 0 0

  • Restauracja Kresowa

    Bylimy z chopakiem w Kresowej w sobote. Czekalismy wprawdzie na stolik 15min... Jedzenie bylo przepyszne, obluga pierwszorzedna... Jedlismy dania z promocji i pierogi, porcje byly duze, a jedzienie... Lepsze, niz u babci! Pani Tatiana osobiscie sprawdzala, czy kazdemu smakuje i zadbala, by klienci czuli sie dobrze... Wrocimy tam niebawem!

    • 1 0

  • Nie skorzystam (18)

    Nie skorzystam.... wiele lat temu ci nasi pseudo restauratorzy nauczyli się żyć tylko z turystów.Ceny mieli takie, że zwykły Gdańszczanin mógł te ich restauracje omijać z daleka. Dziś turystów co raz mniej, kulinarnie w Gdańsku to my jesteśmy daleko za Europą... i nie piszę tu o naszej kuchni, lecz o poziomie gotowania i cenach. Zjeść dobrą rybę w cenie na moją kieszeń można chyba tylko w Sopocie (bo wiem, że nie oszukują) ... Tego typu promocje są bez sensu, jeśli ludzie je organizujący nie zrozumieją, ze 4 osobowa rodzina nie powinna wydać na obiad więcej niż 40 - 45 zł. Klient który korzysta z promocji widzi ile to kosztuje i drugi raz jak promocji nie będzie rezygnuje z kolejnej wizyty. Tak naprawdę zimne lato w zeszłym roku pokazało ile ci nasi restauratorzy są warci. Pustki, pustki i jeszcze raz pustki. Większość restauracji w Gdańsku boi się podawać ceny swoich produktów przed wejściem...bo jak łoś wejdzie to może zostanie..., o poziomie naganiaczy z Długiej nie chce mi się pisać...

    • 225 32

    • (7)

      4 osobowa rodzina nie powinna wydać na obiad więcej niż 40 - 45 zł ???? siedź i jedz lepiej w domu. To nie ceny są problemem bo są NORMALNE. to NISKIE zarobki są nienormalne. TO jest restauracja a nie kuchnia domowa żeby obiad kosztował 10zł.
      25zł za obiad od osoby to dobra cena. Ktoś to tego nie rozumie niech nie wychodzi z domu.

      • 34 14

      • (6)

        No właśnie tego nie rozumiesz, usiłując wmówić że 25 zł to cena normalna. Właśnie nie cena max 15 zł za obiad to jest cena normalna.
        1-1,5 kg mięsa, 3 kg ziemniaków, 5 kg różnych warzyw i owoców czyli wydatek w granicach min. 28,- do 55,- .
        Teraz dorzucamy 200% marży i mamy wynik 84,- i 165,- i teraz w 1 przypadku wyjdzie nam ok. 7 porcji w drugim ok. 10 porcji czyli cena dania to 12 złotych jak w 1 przykładzie i 16,50 w drugim.
        Mamy zatem cenę, więc tworzymy obrót. I tu jest właściwe miejsce do popisu wykazania się.

        P.S. Oczywiście jeśli ktoś zacznie pisać że czynsze są strasznie drogie itd, to informuję iż wiem że są bardzo drogie ale to oznacza iż wynajem lokalu w takim punkcie i zawyżanie w związku z tym ceny dania, nie jest niczym innym jak przerzuceniem kosztów na ostatecznego klienta a więc faktycznym działaniem niezgodnym z dyrektywami unijnymi czy naszego UOKiK.

        • 15 14

        • Też chciałbym tak tanio, ale..

          to po prostu nierealne. Fajnie to wygląda, marża 200%którą policzyłeś i to jest super zysk. Niestety jest on obciążony wieloma kosztami których nie bierzesz pod uwagę. Koszt lokalu, wiesz jak ktoś chce jeść na starówce, to do kotleta ma doliczony wyższy czynsz i to chyba naturalne. Niby na kogo restaurator ma te koszty przerzucić. Koszt inwestycji w lokal, remont, wyposażenie itd. To wszystko jest skalkulowane, czasem na długie lata. To musi się spłacić. Energia i inne media, ogrzewanie, klimatyzacja, spełnienie przepisów sanitarnych, BHP, sprzątanie, śr czystości. Wspomniane już koszty pracy, pensje, ZUSy, podatki dochodowy + VAT. Kiedyś był taki program Firma w TVN. Doskonale pokazywał jakie są koszty założenia biznesu i jego prowadzenia, często i tak przy optymistycznych założeniach. Nie jest tak różowo. Z jednym się zgodzę, jakość i jeszcze raz jakość, powinna być, a bardzo często jej brak.

          • 0 0

        • (2)

          Dla mnie 25 zł to cena do zaakceptowania jeżeli nie chcę mi się gotować i chcę być obsłużony w lokalu. Nie interesują mnie marże itd. To jest praca ludzi którzy też muszą zarobić. Założę się ze Twoja praca w rzeczywistości jest też mniej warta niż Ci płacą bo połowę czasu spedzasz na FB, trójmieście, smsach itd itd. Więc siedz w domu i nie wychodz. DLa takich osób są MC Donaldy gdzie kupisz kanapkę za 4zł

          • 9 5

          • Wchodzisz już na inne pole (1)

            To co robisz jest normalne, inni zaś uważają że jest przeciwnie i też zwą to normalnością. Nie posługuj się wyrazem którego zdefiniować nie sposób.

            • 2 0

            • Nikt nie zmusza do chodzenia do restauracji /pubów/ dyskotek itd. Niech chodzi kto chce i kogo stać i już. Za wygodę trzeba płacić i uważam że cenę która jest jest dopasowana. Oczywiście 25 zł to cena uśredniona bo naprawdę jest masę miejsc gdzie można dobrze zjeść danie obiadowe za 15zł!

              • 2 0

        • troche ekonomii kolego ! (1)

          wszystkie koszta łacznie ze wszystkimi podatkami płaci Zawsze koncowy Konsument !
          Np. koszt paliwa tez jest smiesznie niski bez podatków ale jest ono obciazone w PL bardzo wysokimi podatkami - i jak myslisz człowieku kto te wszystkie podatki płaci - płaci je zaqwsze koncowy konsument kupujac paliwo ! I tak samo jest z obiadami i wszystkimi innymi rzeczami - wszystkie koszta i podatki płaci zawsze na koncu koncowy konsument !

          • 8 1

          • Oczywiście

            Tylko jeden szkopuł w tym, czy wszystkie koszty są zawsze uzasadnione. Jak widać z wcześniejszego wpisu, marża może wynieść w lokalach 300 i więcej %.
            Oczywiście jak ktoś uważa że może tyle płacić, to jego sprawa ale niech nikomu nie wciska że to jest normalne, bo nie jest.
            To nie ma nic wspólnego z ekonomią, bo to jest naciągactwo i tak się to zwie.

            • 8 4

    • (9)

      4 osobowa rodzina obiad za 45zł? Przecież tyle mniej więcej kosztuje kilogram łososia (czyli 4 porcje po 250 gram). Podlicz do tego cenę dodatków (ziemniaki, surówki, napoje), koszty obsługi, etc. a to dopiero jedno danie. Owszem, w niektórych restauracjach ceny niewspółmierne do jakości dań, ale nie popadajmy ze skrajności w skrajność - za 45zł to można obiad w domu dla 4-osobowej rodziny zrobić...

      • 69 16

      • Zastąp łososia śledziem i już będzie dużo taniej, (6)

        nie każdy jest tak forsiasty jak ty.

        • 21 23

        • dolicz do tego podatki, vat, akcyze (5)

          Koszta utrzymania lokalu, dochodowy, zus pracowników, pensje pracowników, podatek od pensji pracwników, podatek od nieruchomości.... itp..
          Za 45 zł to ty mozesz sobie kupic kosz mirabelek i szczaw na zagryche !

          • 38 12

          • 45 (4)

            za 45 zl mozesz kupić 1kg schabu lub ok 1,5 szynki + ziemniaki + świeże warzywa na sałatkę. Starczy jeszcze na porcję rosołową i składniki na zupę. Do tego litr mleka i dwie paczki budyniu na deser. Rodzina najedzona jak trzeba. W restauracji niech kosztuje to dwa razy drożej - ale niech za 90 zl dostane 1 kg schabu, ziemniaki, sałatkę, zupę na przystawkę i deser. Ale tak się nie da...

            • 24 7

            • (2)

              Trudno jest tłumaczyć coś komuś, kto nie łapie czym jest gotowanie dla większej ilości konsumentów.
              Poza tym, "knajpy" są drogie, bowiem kucharze nie znają podstawowych technik kulinarnych, nie potrafią "rozebrać" mięsa i posługują się w większości przypadków półproduktami albo wręcz "gotowcami" !!!
              Przeciez to bardzo podraża ostateczny produkt.
              Dominuje tez lenistwo i zadzieranie nosa. Byle matoł po jakimś "rzeźbiarskiej" szkole z Miszewskiego, dla niepoznaki zwanej WYŻSZĄ!!! nie będzie wszakże obierał ziemniaków czy skrobał marchewki. Nie nastawi też bulionu skoro woli zalać kostkę Knorra wrzątkiem, itd, itp, etc.
              Brakuje słów.
              Kiedyś liczyło się dobre żarcie i tyle, cena odgrywała rolę drugorzędną, kiedy się wiedziało że to co na talerzu jest pierwszej klasy.
              Dla takiej "mordowni" jak byłe "Pod Kaprem" symbolem była najlepsza w Gdańsku, Trójmieście a może nawet i w Polsce, golonka. Teraz to się nazywa "Swojski Smak" ale tylko z nazwy, bo reszta jest marnego smaku raczej.

              • 31 3

              • Pod Kaprem (1)

                Dwa razy jadłem golonkę w piwie "Pod Kaprem" i powiem że przedmówca ma 100% racji. Mordownia jak nic ale żarcie pierwsza klasa...........

                • 13 1

              • Potwierdzam tylko w piwie a NIE z wódką.

                • 3 0

            • człowieku a gdzie POdatki !!

              Bez podatków to pewno zebys zapłacił mniej niz 45 ! Ale swoja dole musisz oddac Państwu i o tym nie zapominaj !

              • 18 6

      • Już ci odpowiadam (1)

        Normalnej polskiej rodziny nie stać na łososia nawet tego z Biedronki..., a uwierz mi ze takiego podają Ci w restauracji. Wiem coś o tym...:) Ja nie piszę, że ta czteroosobowa rodzina ma jeść dorsze,czy łososie. Chodzi mi o menu które jest na każdą kieszeń. Jeden zje łososia za 50 zł za kg... i tu się zgodzę, surówki, frytki, wynajem, koszty pracowników....i są tacy których na to stać. I nawet taka taka cena byłaby ok. Chodzi mi o o to, że jak masz pusto w lokalu ...kucharz siedzi i nic nie robi, obsługa też....to masz tzw. koszt stały (bulisz tym ludziom kasę choć są pustki w lokalu) i jak oni mają nic do roboty, to warto ich wykorzystać do zrobienia czegoś tańszego. Co by ci przeszkadzało, zjeść pomidorową z ryzem, ziemniaki, surówkę i gołąbka....dla dzieci mogą być mniejsze porcje... i się spokojnie w tych 45 zł zmieścisz i jeszcze zarobisz W sezonie ceny można podnieść, jest to normalny rynek i jak masz więcej klientów ceny podnosisz, ...a po sezonie wracamy do starego menu... Ktoś zaraz napisze, że z takim jedzeniem można iść do baru mlecznego, ale to można przystosować do menu restauracyjnego... trzy rodzaje ziemniaków, gołąbek np. w dwóch smakach, w róznych sosach, zupę to w restauracji ze wszystkiego zrobisz.... i nie musi byc pomidorowa, może być zwykły rosół z domowym makaronem. U nas jak wchodzisz do restauracji to masz takie menu, że włosy dęba stają... a jak przyjdzie do podania dania, to się zastanawiasz ...jak można taką kasę kroić za tak małą potrawę .... W Orłowie to już przeginają.... 85 zł za 1 kg dorsza... a do tego dodatki i pustki w lokalu....ale tam nie mają praktycznie konkurencji....

        • 27 10

        • Jeśli uważasz, że restauracja, w której kupisz cztery dania za 45 zł to dobry biznes, to taką otwórz. Jakoś są jeszcze na szczęście w Trójmieście restauracje, w których nie ma "pustek", jest przyzwoite jedzenie i przyjemna atmosfera.

          • 20 4

  • taxówki

    taxówki też nie były za pół ceny ,dali rabat 20% i przykre to ze zrobić coś chcą ale tylko na pół gwizdka:/

    • 1 0

  • te żenujące wypowiedzi piszą głownie mieszkańcy Gdyni oraz Sopotu, bo tam nic się nie dzieje jak to na wsi.

    • 2 2

  • (1)

    Oszuści,w Sfinxie miały być dania za 10 zeta - były tylko wydrążone ziemniaki. Porazka - oszukują strasznie

    • 3 0

    • kurde koles nie stac cie by zapłacic za porządny obiad 50 zł ?

      to zmien prace na lepszą !! Ceny sa normalne patrzac na wysokie podatki i wysokie koszta ale ty zarabiasz za mało - a jak zarabiasz za mało to zmien prace na lepiej płatną.

      • 1 4

  • Nie daj się nabrać (10)

    Pól ceny= pół porcji

    • 179 18

    • a ty to sprzed swojego komputera odkryłeś? ;) (5)

      • 11 18

      • nie, byłem na poprzedniej akcji, w niektorych miejscach nawet cwierc porcji! (4)

        • 37 1

        • Bylem dzisiaj (3)

          i potwierdzam. Pół ceny=pół porcji. Restauracja Kresowa.

          • 41 1

          • Kresowa (1)

            ma albo bardzo nieaktualne menu i ceny na swojej stronie. Albo na czas "promocji" sromotnie podniosła ceny. Przykładowo:

            Wołowina a"la Makłowicz z kopytkami i buraczkami - standardowa cena to 44zl a 50% to 22 zl

            Na stronie ta sama potrawa jest za 28 zl?

            Cwaniactwo i oszustwo!

            • 31 1

            • Nie wiesz o co chodzi a sie wypowiadasz

              Jakbys byl bardziej spostrzegawczy to bys zauwazyl, ze w Kresowej do dania glownego samemu wybiera sie dodatki, wiec pelne danie kosztuje 44zl, a 28 zl to cena za sama Wołowine a"la Makłowicz. koytka i buraczki kosztuja dodatkowe 16 zl.
              W specjalnym, weekendowym menu dodatki byly juz wliczone w cene.

              • 0 0

          • dokladnie jak piszecie

            także potwierdzam..bylam kilka razy w roznych restauracjach i rzeczywiście pol ceny=pol porcji..w zeszłym roku w jednej z restauracji (nie pamiętam już nazwy)zamowilam gulasz z kaszą i surowka..i dostałam kasze z sosem gulaszowym+surowka..zero miesa..i to się nazywa super promocja..

            • 25 0

    • (2)

      nie koniecznie, nie wszędzie

      • 4 1

      • BARbados (1)

        Wczoraj byliśmy z żoną jedliśmy pyszny żurek i kurczaka z serem camembert z żurawiną, ziemniaki zapiekane i surówka i zapłaciliśmy za dwa dwudaniowe dania 30zł a porcje normalne. Wiem bo często tam chodzimy.
        Polecam wszystkim !

        • 12 6

        • Na plus

          Potwierdzam, bo także wczoraj byłem :) Porcja była solidna, a zapiekane ziemniaki przepyszne. Także przynajmniej w tym lokalu nie oszukali. Chociaż obsługa mogłaby być sprawniejsza:)

          • 3 0

    • taa a jak zamowisz pizze to tez pol dostaniesz?

      • 3 1

  • jak zwykle gra nie warta świeczki

    Wybrałam się z dziećmi w nadziei ze wreszcie będzie mnie stać na obiadek i deser w restauracji robiąc przy tym dzieciakom nie lada atrakcję...niestety w większości restauracji 2-3 pozycje z menu w promocji, na pierogi w Pierogarni "U dzika" czekałyśmy 30 min, porcja w sam raz dla 5 letniego dziecka ale nie dla osoby dorosłej, popieram negatywne opinie o tej akcji, moim zdaniem to NIE CZYSTE ZAGRYWKI!

    • 2 0

  • Im bliżej Długiej...

    ...tym gorzej. Fakt,że za pół ceny były tylko wybrane dania z kart(3-5, w tym deser), a ludzie w kolejkach czekali do wolnego stolika. W sobotę długo musieliśmy się z rodziną nachodzić, żeby znaleźć coś dla każdego, ale dzięki temu odkryliśmy tanią jadłodajnię w Domu Harcerza z przyzwoitym domowym jedzonkiem (porcje naprawdę mega). W niedzielę przypadkiem zaszliśmy do Barbadosu, który nas miło zaskoczył, bo wybór dań za pół ceny niemały i nawet piwo za 4 zeta można było wypić :)
    Natomiast szkoda, że tak mało innych atrakcji wzięło w tym udział. Ale Hevelianum zaliczone! 5 osób za 15 zeta - tak można Gdańsk zwiedzać.

    • 3 0

  • .. nie wszystkim jest chłodno, a jadaja i bawia sie za 0,00zł (1)

    "Wprost": Nowak - złote dziecko Tuska

    Drogie zegarki, zamknięte kluby z kosmicznymi cenami, koleżeńskie układy z biznesmenami, którzy zarabiają na kontraktach z państwowymi firmami i doradzają Platformie. Tak żyje "złote dziecko Tuska" - minister Sławomir Nowak - czytamy na stronach najnowszego wydania "Wprost".
    Minister Sławomir Nowak ma słabość do drogich zegarków /Andrzej Iwańczuk /Reporter
    Minister Sławomir Nowak ma słabość do drogich zegarków
    /Andrzej Iwańczuk /Reporter

    "Reklamowa firma Cam Media robi błyskotliwą karierę, pracując dla ministerstw, spółek skarbu państwa i Platformy Obywatelskiej. Czerwiec 2011. Kontrakt (wraz z dwiema innymi spółkami) z MSZ na zarządzanie wszystkimi konferencjami w ramach polskiego przewodnictwa w Unii Europejskiej. Wynagrodzenie? 34 mln złotych. Dwie umowy z 2010 i 2011 roku z Ministerstwem Rozwoju Regionalnego. Ponad 5,5 mln złotych. Do tego duże kontrakty z Polską Grupą Energetyczną, Ruchem, Pocztą Polską, Totalizatorem Sportowym, z PKP. W sumie umowy na dziesiątki milionów złotych z firmami, które pozostają pod bacznym okiem polityków Platformy" - informuje "Wprost".

    Tygodnik przypomina, że spółka na zlecenie rządu przygotowała kampanię "Feel like at home" przed Euro 2012 i pracowała na rzecz Platformy w kampanii wyborczej 2011 roku. W firmie pracuje brat najbliższej współpracowniczki ministra Pawła Grasia, Agaty Grynkiewicz. Twarzą i jednym z właścicieli Cam Media jest Adam Michalewicz. To dobry kolega ministra Nowaka. W czerwcu 2012 roku Nowak na zaproszenie Michalewicza bawił w ekskluzywnych klubie Prive, gdzie wynajęcie loży kosztuje od 4 do 25 tysięcy złotych. Nie płacił za to.
    Reklama

    "W ministerstwie robili mi dwa razy konferencję prasową i coś jeszcze było. Chyba jakaś prezentacja. Ja zresztą wysoko cenię te firmę, naprawdę nieźli są!" - mówi Nowak o kontaktach z Cam Media. Michalewicz trzyma się blisko ze "złotym dzieckiem Platformy", Piotrem Wawrzynowiczem, byłem działaczem PO, który w atmosferze niejasności kilka lat temu odszedł z polityki do biznesu. Wawrzynowicz to dobry kolega ministra Nowaka. Panowie na przykład wymieniają się cennymi zegarkami. Na fotografiach z ostatnich 2 lat na ręce Nowaka widzieliśmy sześć drogich zegarków. "Chyba jeden taki okrągły mógł być Piotrka" - mówił Nowak, gdy "Wprost" pokazał mu zdjęcia. Pytany, czy zgłosił to do rejestru korzyści (wszystkie rzeczy, które mają wartość większą niż 600 złotych powinny się tam znaleźć - przyp. red.), odpowiedział: "Nie zgłosiłem. Ja mu pożyczyłem swój, a on mi swój".

    Czytaj więcej na

    • 9 1

    • niezle jaja

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane