• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Językowe wygibasy nie są romantyczne

Michał Stąporek
10 października 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Nie kompromituj się, mów po polsku

Nie poszedłbym na randkę do przytulnego resort and conference, bo bałbym się połamania języka, a język na randce bywa przydatny.



"Więc idź do sklepu i poproś o tort Conditorei Copenrath und Wiese" - cytuję z pamięci, ale tak mniej więcej brzmiała treść reklamy, którą nadawano w polskiej telewizji w latach 90.

Naprawdę? Miałem iść do sklepu i łamać sobie język prosząc o jakiś tort, którego nazwa składa się z trzech niezrozumiałych dla mnie słów w obcym języku? Zamiast pójść do cukierni i poprosić o kawowy z likierem albo bezowy z morelami?

Torciki Conditorei Copenrath und Wiese są z pewnością smaczne, ale większość Polaków prawdopodobnie połamałaby sobie język próbując wymówić ich nazwę. Torciki Conditorei Copenrath und Wiese są z pewnością smaczne, ale większość Polaków prawdopodobnie połamałaby sobie język próbując wymówić ich nazwę.
Twórcy, a właściwie tłumacze tej chimery, czyli niemieckiej reklamy z dodaną polską ścieżką dźwiękową, szybko zrozumieli, że nie ma ona sensu. Że nikt nie będzie sobie kaleczyć języka, by kupić ciasto. O ile pamiętam, ten potworek szybko zniknął z bloków reklamowych.

Wydawałoby się, że na zawsze. Ale to, co było fatalnym zauroczeniem pierwszych lat transformacji ustrojowej, kiedy fascynowaliśmy się wszystkim, co zagraniczne, wraca dziś - tyle że już w polskim wydaniu.

"Więc spędź ten romantyczny wieczór w naszym przytulnym - tu pada polska nazwa - resort and conference" - słyszę radiową reklamę, tym razem w październiku 2016 r.

Gdzie, przepraszam, mam spędzić ten wieczór? "Resort" kojarzy mi się głównie z ministerstwem spraw wewnętrznych, a konferencja na pewno z niczym romantycznym.

Sprawdzam szybko w internecie, kto mnie zaprasza na romantyczną kolację. W nagłówku strony internetowej ta sama nazwa, którą usłyszałem w radiu, więc nie jestem za grosz mądrzejszy. Na szczęście na dole wpisano dyskretnie słowa kluczowe: hotel Gdańsk, restauracja, pokoje Trójmiasto.

Z jakiegoś powodu poczciwe słowo "hotel" budzi niechęć u części hotelarzy, którzy eliminują je z nazwy swoich obiektów. Zastępują je często angielskimi zwrotami, których znaczenia trzeba się domyślać. Z jakiegoś powodu poczciwe słowo "hotel" budzi niechęć u części hotelarzy, którzy eliminują je z nazwy swoich obiektów. Zastępują je często angielskimi zwrotami, których znaczenia trzeba się domyślać.
Różnica więc taka, że o ile tort "coś tam und coś tam" próbował sprzedać mi niemiecki koncern spożywczy, o tyle do "resort and conference" zaprasza mnie trójmiejski hotelarz.

Ale dlaczego robi to po angielsku?

Dlaczego polscy deweloperzy nie budują biurowców, tylko "office parki"?
Dlaczego polscy pracodawcy nie oferują pracownikom dodatków do pensji, tylko "benefity"?
Dlaczego polskie kosmetyczki i masażyści świadczą swoje usługi w "spa and wellness"?

Bo wydaje im się, że tak jest bardziej profesjonalnie. Że to brzmi bardziej elegancko. Że ich klienci tego od nich oczekują. Ale to wierutna bzdura. Po trzykroć.

Ktoś powie: to nic nowego. W polszczyźnie zawsze obecne były makaronizmy, czyli koślawe kalki z różnych języków, początkowo z łaciny i włoskiego (stąd nazwa), potem z francuskiego. Teraz przyszedł czas na angielski.

Instrukcja obsługi zaplecza sklepu odzieżowego w Trójmieście. Sklepy tej marki są prowadzone przez polską firmę i działają wyłącznie w Polsce. Instrukcja obsługi zaplecza sklepu odzieżowego w Trójmieście. Sklepy tej marki są prowadzone przez polską firmę i działają wyłącznie w Polsce.
Kiedyś pisałem już o tym, że językoznawcy poprosili władze Szczecina o zmianę niemądrej, angielskiej nazwy miejskiej pływalni, a także o książkach sprzedawanych już nie w Domu Książki, lecz w BookBooku.

Teraz poszedłem krok dalej. Gdy dzwoni organizator jakieś imprezy (najczęściej z Warszawy) i zaprasza do udziału w "evencie", dopytuję, o co dokładnie chodzi. Gdy służby prasowe zaznaczają, że zdjęcia są w "press kicie" proszę o wyjaśnienie. Gdy ktoś sugeruje, że czeka na "feedback", pytam, jak mogę mu pomóc.

To taka moja mała, prywatna walka. Pewnie ją przegram, ale i tak wierzę w jej sens.

Mieszkasz w Polsce? Mów po polsku

Opinie (140)

  • Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedź jest bardzo prosta.

    Zacofany Polak kupuje to jako coś lepszego, a jak wiemy popyt tworzy podaż. Wytępienie myślenia, że zagraniczne(pozornie) znaczy lepsze potrzebuje jeszcze wymarcia kilku pokoleń.

    • 8 0

  • Też walczę. Cholernie pretensjonalnie i żałośnie brzmią te wszystkie zbędne zapożyczenia.

    Ludzie szanujcię się trochę. Nie szanując własnego języka i zaśmiecając go kretyńskimi zapozyczeniami nie szanujecie siebie samych.

    • 17 0

  • Popieram walkę, ale

    zaczęłabym od własnego podwórka, czyli działu De Lux, gdzie roi się od resortów w których odbywają się eventy na których podaje się designerskie brunche w powiatowo-gminnym entoruage`u ;)

    • 33 0

  • Sama prawda!!Aleniestety Polacy czują sie niedowartosciowani dlatego te zachodnie nazwy!

    Najlepiej by się czuli jak by wprowadzić język angielski jako obowiązkowy i narodowy!!Bo nazwa angielska jest prestiżowa ,a polska taka pospolita!Nie brakuje tez takich co twierdzą ze instrukcje obsługi do czego kol wiek po Polsku są niepotrzebne ,bo i poco jak jest zawsze po angielsku.Każdy w kiosku powinien znać przynajmniej 5 języków obcych :) Tak jest tylko w Polsce.Gdy sprawdzam instrukcje często zaskoczony ze jest nawet w języku jakiegoś małego państewka a niema po Polsku!!

    • 8 0

  • Też walczę!!! (1)

    Jakoś w innych krajach potrafią dbać o swój język najlepszy przykład kraje skandynawskie i Islandia. A w Polsce nie wiem co gorsze wtrącanie angielskich słów czy ich spolszczanie albo te niby polskie słowa ale pisane przez "q" zamiast 'ku", "x" zamiast "ks" czy "v" zamiast "w".

    Drażni mnie to też przy rożnych festiwalach czy racze "festivalach" i innych wydarzeń, których nazwy są po angielsku nie ma już np. biegu gdańskiego tylko Gdansk run. Dla mnie takie nazewnictwo to leczenie kompleksu niższości.

    • 12 0

    • Wiesz bo przeszlas ten proces.

      • 0 0

  • Na początek (1)

    OLIVIA GATES, bussinesss sentre, BATES, ONE, TU, SRI Tower .... Polska dla Polaków ;) Wolałbym iść do centrum biznesowego Oliwa (max Olivia) . Dziękuję dobranoc

    • 24 0

    • centrum biurowego aln

      • 0 0

  • Jestem liberałem - więc nie chcę tego, co mi się nie podoba. A nie podoba mi się głupia moda na angielszczyznę, biorącą się chyba z nieumiejętności znajdowania polskich znaczeń (ubogie słownictwo) oraz mody. Jak kiedyś na francuszczyzne (słynne "les bules" na bułki...)

    • 8 0

  • Najbardziej obciachowe są tałery w nazwach budynków

    albo przerysowana ósemka zamiast spójnika "i".

    • 10 0

  • eh sam często tym grzeszę

    Wydaje mi się, że u nas w branży się tym przesiąka. Plus niektóre polskie odpowiedniki są słabe lub mało popularne - i raczej niespecjalnie się popularyzują.

    • 0 0

  • "Menu" zamiast "jadłospisu" w jadłodajniach, pardon, restauracjach. (3)

    Chciałbym zwrócić uwagę, że już teraz część obcych wyrażeń, jak np. menu, jest traktowana jak polskie mimo, że mają swoje typowo polskie odpowiedniki (jadłospis). Jeśli chodzi o miejsce stołowania się i noclegi jest wiele polskich słów: karczma, oberża, zajazd, gospoda. Więc po co nam restauracje, hotele i motele?

    • 3 2

    • język ewoluuje

      i dostosowuje się do zglobalizowane świata, gdzie mówi się po angielsku

      • 0 1

    • Moje Menu to "Jadło-z-PiS"

      • 1 0

    • oberża (fr. auberge)... niekiedy nawet purysta polocentryk
      łapie się na makaronizm

      karczma zresztą też jest z Czech...

      • 0 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane