- 1 Zimą polecimy z Gdańska do Dubaju (69 opinii)
- 2 Pięć płotów, które "podzieliły" Trójmiasto (112 opinii)
- 3 Koniec poszukiwań mężczyzny w morzu (48 opinii)
- 4 Nowy trop ws. zaginięcia Iwony Wieczorek (589 opinii)
- 5 Manhattan we Wrzeszczu zostanie zburzony (506 opinii)
- 6 Odpocznij przy rzekach i potokach w Gdyni (13 opinii)
Rzeźnicy z błogosławieństwa Wolnego Miasta
SS Sonderkomando Dirlewanger. Brygada Szturmowa SS "Kaminski". Nie było w historii II wojny światowej bardziej zezwierzęconych rzeźników, pacyfikujących np. Powstanie Warszawskie. W 70 rocznicę wojny warto wyciągnąć z niepamięci i postawić na równi z nimi jeszcze jedną. Pochodzącą z Gdańska SS-Wachsturmbann Eimann.
Od jednostek Dirlewangera i Kamińskiego SS-Wachsturmbann Eimann odróżniała jedynie geneza. Oddział, składający się z 530 mężczyzn, zgrupowanych w czterech kompaniach i oddziale zmotoryzowanym, nie był materializacją chorych wizji psychopatycznych morderców. Powstał 3 lipca 1939 roku, na mocy uchwały ... Senatu Wolnego Miasta Gdańska, jako jednostka do zadań specjalnych, oddział tak zwanej policji posiłkowej.
Organizacyjnie SS-Wachsturmbann podporządkowany był bezpośrednio władzom Senatu Wolnego Miasta Gdańska i prezydentowi policji Helmutowi Froebössowi, a po wybuchu wojny i reorganizacji policji oraz wcieleniu Gdańska do Rzeszy - komendantowi policji (Schutzpolizei).
Nazwa jednostki wzięła się od nazwiska jej dowódcy - Kurta Eimanna, który dowodził wcześniej SS Standarte 36 Gdańsk-Miasto. W przeciwieństwie do psychopatycznego sadysty Dirlewangera czy nienawidzącego całego świata, chorego z ambicji Kamińskiego, urodzony w 1899 roku Kurt Eimann nie był nikim szczególnym. Weteran I wojny światowej. Sekretarz sądowy, krytykowany był już przed wojną za brak fantazji i polotu. Chwalono go za to, za skrupulatność i urzędniczą akuratność. Jego zastępcami zostali zawodowi oficerowie i podoficerowie gdańskiej policji.
Do wybuchu wojny gdańscy SS-manni od Eimanna ochraniali zakłady przemysłowe, wspomagali normalną policję i konwojowali więźniów. Po służbie zaś odpoczywali w Orlu - prywatnej rezydencji gauleitera Alberta Forstera, który finansował powstanie batalionu. W tamtejszym lasku wprawiali się w trudnym procederze wykonywania masowych egzekucji. Ćwiczyli bardzo pracowicie, ponieważ w przypadku wojny mieli być użyci do przejmowania polskich przyczółków w Wolnym Mieście Gdańsku.
Kiedy nadszedł 1 września 1939 roku, "specjaliści" od Eimanna wreszcie mogli udowodnić sens swojego istnienia. Do wojny byli bowiem najdroższym oddziałem gdańskiej policji.
Swój szlak "bojowy" rozpoczęli od szturmów na Westerplatte i walk o Pocztę Polską w Gdańsku. Rychło jednak skierowano ich do nowych zadań. Było nimi przeprowadzanie wysiedleń i aresztowań w Orłowie. Akcji aresztowań i szybkich egzekucji Polaków w Starogardzie, Kościerzynie, Kartuzach, czy Wejherowie.
"Chłopcy" od Eimanna byli też jednym z podstawowych oddziałów, wysiedlających i aresztujących Polaków z Gdyni. Eskortowali też pomorskich Żydów do gett w Wiedniu i Bratysławie. To jednak nie koniec.
Już w lipcu 1939 roku z SS-Wachsturmbann wydzielono część kadry, pod komendą SS-Sturmbannführera Maxa Paulego, który - według niektórych relacji gdańskiej Polonii - jeszcze kilka lat przed wojną nazywał się Pawłowski. Ich zadaniem była organizacja więzień i obozów dla Polaków z terenu Wolnego Miasta.
To właśnie oni przygotowali obóz przejściowy w Victoria Schule przy ul. Kładki, a także rozpoczęli budowę Stutthofu. Sprawowali też nadzór nad obozem przejściowym w Nowym Porcie i ciężkim obozem pracy w Granicznej Wsi.
Pluton egzekucyjny pod wodzą Paulego rozstrzelał też 5 października 1939 roku na gdańskiej Zaspie 27 gdańskich pocztowców.
- Pauly zarządził, byśmy my, więźniowie, zdjęli ofiarom z palców pierścienie oraz powybijali złote uzębienie, zaznaczając, że takowe wyda rodzinom, jednak oficer, który odczytywał wyrok, oświadczył, że nie pozwala na to.
Wtedy Pauly zaczął sam zdejmować pierścienie z palców zwłok, a mnie i Garczyńskiemu polecił, byśmy weszli do grobu i tam układali w jedną warstwę zwłoki. (...) Gdyśmy zwłoki mieli już ułożone, poczęliśmy wołać na współwięźniów, by pomogli nam wydobyć się z grobu przez podanie rąk, co przerwał Pauly oświadczeniem, że my pozostaniemy w grobie - wspominał obecny przy egzekucji więzień, Aleksy Rosiński.
Mniej więcej w tym samym czasie Kurt Eimann otrzymał polecenie "opróżnienia" pomorskich zakładów leczniczych i opiekuńczych z pacjentów, celem udostępnienia ich rannym żołnierzom. Sprawny kancelista skrupulatnie wykonał, osobiście doglądając, powierzone mu zadanie, zapisując na swoim koncie kolejnych 3400 ofiar.
Niedługo potem gdańskich SS-mannów wcielono do dywizji SS Totenkopf. Pod koniec wojny Eimann dorobił się stopnia podpułkownika wojsk pancernych waffen SS. Sprawiedliwość upomniała się o niego dopiero pod koniec lat 60-tych XX wieku. W Niemczech skazano go jednak zaledwie na kilka lat więzienia.
Jego kolega - major Max Pauly, piastujący podczas wojny funkcję komendanta Stutthofu i Neuengamme, miał mniej szczęścia. W 1946 roku powiesili go Anglicy. Tak zakończyła się historia najbardziej mrocznego oddziału policji Wolnego Miasta Gdańska. Można polecić ją wszystkim tym, którzy z bezkrytycznym rozrzewnieniem wspominają czasy "dobrego" Wolnego Miasta, np. przykręcając sobie do samochodu tabliczki Freie Stadt Danzig i lepiąc na szybie naklejkę z literkami DA.
- Marek Gotardm.gotard@trojmiasto.pl
Opinie (436) ponad 20 zablokowanych
-
2009-09-16 07:56
DA DA DA - Kakij priekrasnyj gorod!
Tak mawiali słynni koneserzy sztuki i wyzwoliciele miasta w 1945, i tak już zostało, dlatego fani towarzysza Stalina i jego przyjaciela kamrata Hitlera naklejają sobie do dzisiaj takie naklejki na samochody, rowery, hulajnogi i taczki
- 2 5
-
2009-09-16 08:47
mam nadzieję (1)
że czytają co niektóre wpisy prokuratorzy i sędziowie, bo można z nich wywnioskować iż w gdańsku działają jakieś grupy (jest tu mowa nawet o komandach...) nazistowskie
na ziemi tak splugawionej i skrwawionej przez niemców (i sowietów także) żyją jacyś piewcy nazizmu...
to jakiś koszmar...- 0 4
-
2009-09-16 09:01
chyba nie zrozumiałeś ironi tych wpisów
śmiech i ironia są nalpeszym lekarstwem na głupotę germanofili nie posiadających elementarnej wiedzy historycznej
- 0 0
-
2009-09-16 11:50
Zagadnienie jest bardziej złożone niż Wam się wydaje. (1)
http://img12.imageshack.us/img12/6408/f0c271d56f.jpg
- 1 0
-
2009-09-16 13:00
gnoje nawet pomijają polską królewską koronę w herbie
- 0 0
-
2009-09-16 13:24
. (2)
jestem polką, gdańszczanką, patriotką. mam w ogródku flagę Gdańska, chodzę na parady z okazji 11 listopada (wiecie co to za święto- krzykacze polskości gdańska) mam nalepkę DA na samochodzie. I wiecie co ani ten żałosny artykuł, ani wasze groźby, oszczerstwa szydzenie nie jest w stanie mnie obrazić. Bo wypływają tylko z Waszej zawziętości, nietolerancji i z tego ze jakiś tam dziennikarz może zrobić Wam wodę z mózgu jak chce i kiedy chce!
- 9 4
-
2009-09-16 13:29
to już było, tylko inaczej się podpisałaś
W Gdańsku czyli w RP należy stosować nalepki PL a nie DA (nie ma czegoś takiego od 1939 r.)
- 4 4
-
2012-06-20 08:58
Podpisuję się pod Twoim tekstem z jednym tylko zastrzeżeniem. Nazywając autora wypocin dziennikarzem, sporo przesadziłaś. Ot, pismak i tyle.
Pozdrawiam- 0 0
-
2012-06-20 08:52
O Panie mój! Tyleż w Was nienawiści co głupoty. Bez względu o czym piszecie, zawsze wciśniecie dziadka z wermachtu i inne idiotyzmy. Gdyby głupota była lżejsza od powietrza, to zawsze bylibyście w stratosferze. Dajecie się prowokować byle papką. Połąćzenie tematu tabliczek z napisem DA oraz sprawy powieszenia Maxa Pauly, przypomina mi gomułkopodobne teksty o rewizjonistach z 1968 roku. Czyżby ten sam autor?
- 2 0
-
2019-08-16 12:05
Ludzie wam chyba rozum ..........
Komu tak bardzo zależy żeby Gdańsk pokazać w złym świetle ?
Czemu mam wrażenie ,że ciągle jesteśmy upokarzani ludzie opamiętajcie się,
słowa też ranią Mieszkam w Gdańsku od urodzenia i zapewniam Was tu mieszkają polacy i kochają to Miasto bo jest piękne.- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.