- 1 Szukał na targu sadzonek, znalazł amunicję (127 opinii)
- 2 Oślepiał śmigłowiec podczas derbów (227 opinii)
- 3 Kradli klocki LEGO. Hurtowo (33 opinie)
- 4 We wrześniu koniec prac na Chwarznieńskiej (52 opinie)
- 5 Coraz więcej domów pływających na wodzie (64 opinie)
- 6 Po alkoholu jechał motocyklem 190 km/h (63 opinie)
Zakończył się Jarmark św. Dominika. Więcej atrakcji niż w ubiegłych latach
Mniej chińszczyzny, więcej produktów regionalnych z różnych zakątków Europy, a nawet świata. Hitem były węgierskie langosze i kominki. Tegoroczny jarmark był wyjątkowo udaną imprezą.
Ale to tylko liczby, a jakie wrażenia mieli goście jarmarku?
- Przyjeżdżam na Jarmark co roku, chyba od 5 czy 6 lat. To była chyba najlepsza edycja, w jakiej brałam udział - mówiła nam w niedzielę pani Małgorzata, turystka spod Radomia. - Było więcej niż zwykle rękodzieła oraz produktów rzemieślniczych. Za to mniej chińszczyzny, którą można kupić w całej Polsce.
- Dla mnie najciekawsze były stoiska z regionalnymi potrawami z Litwy, Węgier i Hiszpanii. Kupiłem litewski chleb i kiełbasę oraz hiszpańską wędlinę. Była droga, ale bardzo smaczna - zachwalał pan Michał z Gdyni, który jarmark odwiedził dwukrotnie.
Zadowolenia z zakończonej imprezy nie kryją też jej organizatorzy.
- Dużym powodzeniem cieszyła się strefa produktów regionalnych, było ich znacznie więcej choćby przez fakt, że przez cały jarmark trwała akcja "Pomorskie Smaki", która w ubiegłym roku była raptem jednodniowa. Prezentowała ona dziedzictwo kulinarne i kulturowe regionu, m. in. Kociewia, Żuław, Powiśla czy Kaszub. Bardzo dużym powodzeniem cieszyła się też strefa produktów regionalnych z Węgier, Hiszpanii, Bułgarii, Litwy czy Austrii - wylicza Joanna Czauderna-Szreter z Międzynarodowych Targów Gdańskich.
Choć co roku hitem jarmarku są pajdy chleba ze smalcem, to w tym roku królowały regionalne potrawy, zwłaszcza te z Węgier. Na ulicy Szerokiej ustawiały się kolejki po węgierskie langosze, czyli placki smażone w głębokim oleju, podawane ze śmietaną i serem oraz kominki, czyli toczone ciasta z dziurą w środku.
Czytaj też: Polowanie na starocie. Luksusowa twarz Jarmarku św. Dominika
Kulinarnych akcentów było znacznie więcej. Pierwszy raz w historii imprezy odbył się "Świętomięs Polski", impreza, która jak nazwa wskazuje, promowała polskie mięsa i wędliny. Odbył się też na Targu Rybnym Fishmarkt, czyli targ rybny, jaki kiedyś królował w tej części Gdańska.
Ale goście jarmarku wytykają też niedoskonałości imprezy.
- Denerwowały mnie sprzedawane co kilkadziesiąt metrów ostrzałki do noży czy różne szatkownice do warzyw. Było tego zadziwiająco dużo. A oscypków było więcej niż na Krupówkach. Nie zabrakło też kiczowatej skaczącej Myszki Miki oraz Kaczora Donalda - podkreśla pani Kasia z Sobieszewa.
Z kolei panu Andrzejowi przeszkadzała estetyka. - Wszędzie drewniane budy i brezentowe banery. Czy po paru latach nie można tych kramów jakoś upiększyć i czy naprawdę trzeba instalować w mieście rusztowania z tymi banerami? - zastanawia się mieszkaniec śródmieścia Gdańska.
Jednak pozytywne głosy dominują.
- Owszem było "mydło i powidło", ale w pozytywnym kontekście. Jest jarmarcznie i dużo fajnych stoisk. Oczywiście są też dziwne stoiska rodem z telezakupów, ale to też ma swój klimat. Tak jak co roku maszerowałam między stoiskami z ciuchami w szybkim tempie mijając kupców stojących od lat w tym samym miejscu z tym samym asortymentem, tak w tym roku przespacerowałam się tą samą trasą z dużą przyjemnością. Mniej stoisk, bardziej zróżnicowane i atrakcyjniejsze - podkreśla pani Magda.
Czytaj też: Jarmark Św. Dominika przyciąga zagranicznych wystawców
Na wielu kramach można było znaleźć rękodzieło i lokalne produkty, nie tylko polskie czy kaszubskie, ale także pochodzące z Afryki czy Turcji. Dzięki temu można było zaopatrzyć się w prawdziwą turecka czarną herbatę z czajnikiem do parzenia, różnego rodzaju dżemy, figi i suszone owoce czy oryginalne szisze na fajki.
Nowością na tegorocznej imprezie był po raz pierwszy organizowany "Dominik Design", czyli trzydniowa impreza, która promowała idee i projekty polskiego wzornictwa. Można było obejrzeć i kupić unikatowe lampy czy turystyczne plecaki w zaskakujących kształtach.
- W kolejnych latach będziemy nadal rozwijać ofertę artystyczną, rzemieślniczą i tę promującą nowoczesny, oryginalny design. To dobry, bo oczekiwany przez odwiedzających i przyciągający oko, kierunek. Strzałem w dziesiątkę okazała się strefa produktów regionalnych i również będziemy ją kontynuować. Chcemy też, aby jarmark postrzegany był w równej mierze jako miejsce zakupów, jak i wydarzenie kulturalne, kojarzone z dobrą muzyką - zapowiada Joanna Czauderna-Szreter.
Co ciekawe, koniec jarmarku nie uświetnił występ gwiazdy w stylu Maryli Rodowicz czy T.Love. Zagrała grupa reggae Vavamuffin - był to celowy ukłon w stronę młodszej publiczności na jarmarku, która - jak deklarują organizatorzy - jest dla nich oczkiem w głowie.
Opinie (140) 8 zablokowanych
-
2013-08-20 09:28
Może dla porównania warto podać liczbę miejsc noclegowych w Gdańsku
Tak tylko, żeby sprawdzić gdzie pomieści się 270 000 gości w ciągu nocy...
Dodam tylko, że w Gdańsku zameldowanych jest ok. 460 000 (2012) mieszkańców.- 7 2
-
2013-08-20 09:50
GD
w końcu...
- 6 1
-
2013-08-20 10:29
nie byłam
Mieszkam w Gdańsku bardzo blisko centrum i w tym roku nie poszłam na jarmark
bo po co?
Znam już na pamięć gdzie stoi jaka budka i co w niej sprzedają: aniołki gipsowe, przyprawy, zapachy do szafy..... od lat to samo- 6 2
-
2013-08-20 10:36
Uff, nareszcie.
Skończył się coroczny bajzel psujący atmosferę Starówki. Takie imprezy powinni organizować gfzieś na niezabudowanych obszarach, stadionach a nie w centrum starego miasta. A jeśli już to krócej.
- 7 7
-
2013-08-20 12:32
rozpacz
czarna rozpacz,nędza,dno i wodorosty. z roku na rok jarmark jest coraz gorszy i droższy.Stoiska regionalne? Byle imprezka i stoisk regionalnych jak mrówek.
- 2 3
-
2013-08-20 12:55
I chwała Bogu
jw
- 5 2
-
2013-08-20 14:39
Syf, złodziejstwo i bandyctwo.
dobrze że już koniec.
- 5 1
-
2013-08-20 14:39
wreszcie sie skonczyl
- 5 1
-
2013-08-20 14:42
mieszkając na starym mieście wysłuchiwałem ludzi tutejszych iaj i turystów.
żałowali że byli,kicz kiczem poganiał a wieś tańczyła i śpiewała. 70% ludzi wychodzących po godzinie z tego mrowiska naiwniaków mówili że ten jarmark to strata czasu.
- 4 1
-
2013-08-20 18:32
trochę za dlugo
jarmark ma swoje tradycje dobrze ze nie bylo chinszczyzny ale trzy tygodnie dla ludzi z daleka i dla mieszkańców to za dlugo - przez dwa tygodnie byby również atrakcyjny
- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.