• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Co dalej z eksmitowaną staruszką z Przymorza?

Marzena Klimowicz-Sikorska
1 lutego 2014 (artykuł sprzed 10 lat) 
Panią Teresę eksmitowała osoba prywatna w asyście policji. Według prawnika nie powinno to mieć miejsca. Panią Teresę eksmitowała osoba prywatna w asyście policji. Według prawnika nie powinno to mieć miejsca.

80-letnia gdańszczanka eksmitowana w środę z mieszkania, po tym jak blisko rok temu zaciągnęła pożyczkę za namową pracownicy banku u jej znajomego, jest pod opieką swojej rodziny. Mimo skomplikowanej sytuacji prawnej, ma szansę na odzyskanie kawalerki w falowcu. Jej historia pokazuje jednak, jak w prosty sposób można stracić dorobek życia. Jak się więc uchronić przed osobami oferującymi niekorzystne pożyczki?



80-letnia pani Teresa z falowca na Przymorzu została w środę wyeksmitowana przez prywatną osobę ze swojego mieszkania. Nie spłaciła pożyczki, którą wzięła na spłatę innych zaległości.

W czwartek opisywaliśmy sprawę 80-letniej gdańszczanki, pani Teresy, która miała kłopot ze spłatą długu - ok. 40 tys. zł. Wcześniej zaciągnęła kilka małych kredytów, których przez odsetki nie była w stanie spłacić. Poszła więc do banku, ale tam - za namową pracownicy banku BGŻ - pożyczkę wzięła od prywatnej osoby, poleconej jej przez konsultantkę. Najpierw oddała 30 tys. zł, a kiedy chciała oddać brakujące 10 tys. zł, okazało się, że jest winna już 80 tys. zł, a do tego, za brak spłaty w terminie, straci mieszkanie.

Przeczytaj jak gdańszczanka straciła mieszkanie przez niekorzystną pożyczkę.

Czy kiedykolwiek pożyczałeś(łaś) dużą kwotę?

Straciła więc prawo do mieszkania, a w środę rano w asyście policji została wyeksmitowana przez pracowników wierzyciela. W kapciach i podomce, bez leków i dokumentów, z kilkoma sprzętami, wyrzucono ją na klatkę schodową falowca przy ul. Jagiellońskiej zobacz na mapie Gdańska. Po naszej czwartkowej publikacji skontaktował się z nami mężczyzna, który udzielił kobiecie pożyczki.

W przesłanym do redakcji oświadczeniu czytamy m.in.:"Odnosząc się do treści artykułu, (...) uprzejmie informuję, że większość informacji w nim zamieszczonych jest niezgodna z prawdą, a zarzuty kierowane pod moim adresem są całkowicie bezzasadne. Podpisana pomiędzy stronami umowa pożyczki wraz z umową przeniesienia własności nieruchomości została sporządzona przez notariusza, który jest osobą zaufania publicznego, a wszystkie czynności zostały wykonane lege artis. Przede wszystkim, nie istnieje więc możliwość, żeby strona umowy zawieranej przed notariuszem nie mogła zapoznać się z jej treścią, albowiem notariusz zawsze odczytuje stronom treść zawieranej umowy i upewnia się, że osoby biorące udział w czynności dokładnie rozumieją treść oraz znaczenie aktu, a akt jest zgodny z ich wolą (...). Ponadto, wbrew temu co sugeruje już sam tytuł artykułu, jak i jego treść - odsetki naliczane przez pożyczkodawcę były zgodne z prawem. Nie istnieje bowiem możliwość, żeby notariusz wyraził zgodę na podpisanie przez strony umowy, gdzie wysokość odsetek wyznaczona byłaby na pułapie 200 proc. w skali roku. (...)"

Czytamy też m.in.: "Nadmieniam, że pani Teresa faktycznie otrzymała pożyczoną kwotę pieniędzy, jednakże nie spełniła swojego świadczenia w terminie, co w konsekwencji spowodowało przeniesienie własności nieruchomości.(...)"

Spytaliśmy radcę prawnego z Gdyni, mec. Annę Bufnal, która po publikacji artykułu o pani Teresie skontaktowała się z nami i zaoferowała jej pomoc prawną, o to, jak unikać oszustw, pożyczając pieniądze od osób fizycznych i czy według niej pożyczka udzielona gdańszczance jest zgodna z literą prawa.

- Zgodnie z funkcjonującą na gruncie prawa cywilnego zasadą swobody kontraktowania - strony mogą zawrzeć umowę pożyczki pod warunkiem, że jej postanowienia nie są sprzeczne ze społeczno-gospodarczym przeznaczeniem tego prawa lub z zasadami współżycia społecznego - mówi mec. Anna Bufnal. - Bez wątpienia w świetle niniejszej sprawy należałoby rozważyć, czy nie mamy do czynienia z wyzyskiem - zauważa.

Jeszcze w lutym odzyska mieszkanie?

Wyzysk, w rozumieniu Kodeksu Cywilnego, ma miejsce wówczas, gdy spełnionych zostanie kilka przesłanek, w tym m.in. istniejąca w chwili zawarcia umowy dysproporcja między świadczeniami stron.

- Chodzi tutaj o nieekwiwalentność świadczeń, która ma charakter rażący - mówi mecenas. - W tym wypadku mówimy o sytuacjach, w których nierówność świadczeń stron będzie w sposób ewidentny odbiegała nawet od dopuszczalnej w obrocie nieekwiwalentności takich świadczeń. Jeśli zatem sąd uzna, że faktycznie doszło do takiego rażącego pokrzywdzenia strony, powinien zbadać, czy wynikło ono z nagannego zachowania kontrahenta, wyzyskującego drugą stronę, która znalazła się w przymusowym położeniu, czy też była niedołężna lub niedoświadczona. Mieszkanie może stanowić zabezpieczenie pożyczki pod warunkiem, że jego wartość nie przekracza znacznie jej wysokości. Inaczej umowa jest nieważna - podkreśla.

Jakie jednak szanse na odzyskanie mieszkania ma pani Teresa, która od środy mieszka kątem u córki?

- Z informacji wskazanych w treści artykułu wynika, że starsza pani nie została eksmitowana z lokalu na mocy orzeczenia sądu przez komornika - kontynuuje prawnik. - W takiej sytuacji przysługuje jej roszczenie o przywrócenie posiadania. Wniosek o zabezpieczenie tego rodzaju roszczeń sądy rozpoznają niezwłocznie. Jest duża szansa na to, że jeszcze w lutym ta pani będzie mogła wrócić do swojego mieszkania - spekuluje.

Jak unikać pożyczek, które mogą nas zrujnować?

Mimo to podobnych przypadków przybywa niemal codziennie. Osoby starsze, najczęściej samotne, wpadają z jednego długu w drugi, głównie przez korzystanie z tzw. "chwilówek", czyli wysoko oprocentowanych kredytów dostępnych od ręki i bez żadnych zaświadczeń. Ważne, by nie doprowadzić do sytuacji, gdy przez jedno zobowiązanie tracimy cały majątek.

- Najlepszym sposobem zabezpieczenia przed stratą majątku przy zawieraniu umowy pożyczki jest skorzystanie z konsultacji prawnej przed zawarciem umowy - mówi mec. Bufnal. - Osoba starająca się o pożyczkę zostanie poinformowana o wszelkich konsekwencjach prawnych, które wynikną z podpisania umowy. Dowie się, jak ukształtować zapisy umowne, aby chroniły nie tylko pożyczkodawcę, ale również pożyczkobiorcę. Może usłyszeć alternatywne rozwiązanie dla sytuacji, w której się znajduje.

Jednak mało kto popadając w tarapaty finansowe myśli o kolejnym wydatku, jakim jest porada prawna. Jednak nierzadko to właśnie prawnik, zwłaszcza specjalizujący się w tego typu sprawach, może nie tylko pomóc w poradzeniu sobie z już istniejącymi kłopotami, ale też ustrzec przed np. stratą mieszkania czy nieuczciwym notariuszem.

- Notariusz nie udziela jednak porad prawnych, nie analizuje uprawnień przysługujących jednej czy drugiej stronie. Udając się do notariusza, powinno się mieć sprecyzowane oczekiwania dotyczące czynności, która ma zostać zawarta - dodaje mec. Bufnal. - Jeżeli treść umowy, która ma być zawierana przed notariuszem przygotowuje druga strona, to dobrą praktyką jest poproszenie notariusza o udostępnienie projektu umowy w celu skonsultowania jej zapisów z pełnomocnikiem profesjonalnym.

O czym jeszcze warto pamiętać będąc w takiej sytuacji? Przede wszystkim o tym, że zgodnie z obowiązującym prawem jedyną osobą, która może przymusić kogokolwiek do opuszczenia lokalu jest komornik, który działa na podstawie orzeczenia sądu - a nie osoba prywatna.

- Policja może, a nawet powinna w tej sytuacji zareagować - mówi prawnik. - Jeśli samowolna eksmisja była prowadzona przez właściciela lokalu bez orzeczenia sądu, to zachodzi obawa, że doszło do przestępstwa.

W przypadku pani Teresy policja, według świadków, interweniowała, ale na korzyść eksmitującego ją wierzyciela. - Byłem przy tym, jak policjant powiedział jej, że jeśli nie opuści mieszkania sama, to on jej pomoże siłą - mówi pan Józef, przyjaciel rodziny pani Teresy, który poinformował nas o całej sprawie.

Sprawą eksmisji pani Teresy już zajęła się prokuratura.

Do sprawy wyłudzeń mieszkań w Trójmieście od starszych ludzi przez udzielanie im pożyczek na niekorzystnych warunkach wrócimy w najbliższym tygodniu.

Opinie (322) ponad 10 zablokowanych

  • Treść umowy

    przydałoby się ją opublikować. Niech ludzie widzą jak kombinują pożyczkodawcy i na co trzeba uważać.

    • 9 0

  • ciekawe ile ta parka już osób wysłała bruk i ile nieruchomości przejęła?

    czy ta pani "konsultantka" dalej pracuje w BGŻ ???!!!! ile premii pobiera od pana lichwiarza ?? to straszne, że osoba starsza, która wybiera się do banku zostaje skierowana do lichwiarza.

    • 9 0

  • Kilka uwag (2)

    Po pierwsze, oprocentowanie pożyczki nie może być wyższe niż 4-krotnośc stopy lombardowej, czyli w obecnej chwili 16%. Jeżeli umowa u notariusza była sporządzana to nie ma szansy, aby notariusz ją podpisał, bo jest niezgodna z prawem.

    Po drugie, notariusz zawsze odczytuje akty notarialne i bada świadomość w przypadku osób starszych.

    Po trzecie, jeżeli tylko jedna strona zleci wykonanie aktu notarialnego to w obowiązku notariusza jest zbadanie czy żadna ze stron nie zostanie pokrzywdzona. Notariusz nie tylko jest osobą bezstronną, ale także musi dbać o interesy zarówno jednej, jak i drugiej strony.

    • 8 0

    • Tak, notariusze to osoby

      • 0 0

    • Teoria, teoria...

      niestety odległa od praktyki. Kasa, misiu, kasa! Tylko to się liczy! Nawet na uczciwość księdza bym nie liczył gdyby w grę wchodziła kasa na poziomie kilkudziesięciu tys. zł...

      • 0 0

  • "zaciągnęła pożyczkę za namową pracownicy banku u jej znajomego"

    KOREKTA!!!

    • 3 0

  • gra na zwołkę

    Staruszka wpakowała się w problemy - to fakt. Jednak nie spieszyłbym sie z oceną moralną pożyczkodawców. Uważam także, że podanie nazwy banku, którego pracownica doradziła staruszce, naraża ten bank na straty, podczas gdy nie wyjaśniono, czy pracownica działała wg procedury, czy na własną rękę. Zakładam, że to polecenie mogło wyglądać tak: "W BGŻ pani nie dostanie pożyczki i w innym banku prawdopodobnie tez nie. Niech Pani szuka prywatnie, tzn. nie w banku. Słyszałam, że pożyczkę można dostać np. w ....". Pracownica mogła się kierować prawdziwą chęcią pomocy, wyświadczając tzw. niedźwiedzią przysługę, niestety. Oczywiście mogła też działać z rozmysłem i czerpać prowizję, za złowienie "jelenia", ale tego wątku nie rozpatruję, bo wydaje mi się, że treść artykułu rzuciła już na nią wystarczający cień podejrzenia.

    Jeśli zakładamy winę banku, to trzeba zbadać powiązanie pomiędzy bankiem a instytucją, która skredytowała staruszkę. Jeśli to regularny proceder, można posądzić bank o lichwę. Tak, czy siak, nazwa banku nie powinna znaleźć się w tym artykule, aż do wyjaśnienia.

    Druga strona medalu, to staruszka. Ma 80 lat, dochody pewnie w okolicach 1000 zł, z czego jest w stanie odłożyć może z 50 zł/mies. W tym układzie spłata pożyczki jest praktycznie niemożliwa do końca jej życia, które długo już nie potrwa, niestety... Staruszka to wie, ale mimo to stara się o pożyczkę. Działa w sposób wyrachowany, ale w pewnym sensie jest niewinna jak dziecko, które nie umie oszukiwać - przecież widać, że to staruszka. Do tej pożyczki nie powinno dojść, chyba że umowa zakładała, że staruszka dostanie pożyczkę, a spłata nastąpi po jej śmierci ze sprzedaży majątku. W tym układzie eksmisja ma chyba na celu wywołanie zgonu staruszki, żeby sie szybciej dobrać do mieszkania. Powinna być sądzona jak zamiar pozbawienia życia.

    W większości ocen moralnych przyjęło się, że to pożyczkodawca jest z gruntu zły, ale to myślenie jest błędne, a wręcz głupie i szkodliwe. Przecież to dobrze, że istnieją ludzie, czy instytucje, od których można oczekiwać pomocy. Trzeba tylko zawsze pamiętać, że długi sie zwraca, a sposób zwrotu opisuje umowa, którą trzeba przeczytać ze zrozumieniem. Po to się wymyśla bajki o diabłach i cyrografach, żeby ludzie od dziecka o tym pamiętali.

    • 9 6

  • Mikuś całą prawdę napisał.

    • 0 4

  • Informacja odnośnie blokowania niewygodnych tematow będzie przekazana konkurencji

    Żenada. Możecie mnie blokować. Ale o tym ze zablokowaliscie wlasny artykuł nt oszustw popełnionych przez właściciela lombardu dowiedza sie wszyscy. Czytajcie konkurencje.

    • 2 0

  • Bandycka POlska Tuska (1)

    POwinni jej oddać te pieniądze mieszkanie , Bank POwinien przeprościć a ta urzędniczka zgnić w pierdlu ku przestrodze . S......e wciskają pożyczki , karty ludziom starszym , upośledzonym , itd .

    • 2 4

    • A może przeprosił byś się ze szkołą?

      • 1 0

  • (1)

    Owszem - długi trzeba zwracać. Ale kto dał wysoką pozyczkę Pani z niewielka emeryturą? Doradcza rola banku - do bani !!! Wstyd, że pracownica banku nie wykazała się zdrowym rozsądkiem przecież widziała komu to załatwia - ludzi starszych trzeba chronić, bo takie są rożne kruczki w przpisach, że niejednokrotnie młodszemu czynnemu zawodowo pewne rzeczy mogą umknąć ! Wstyd, że pokrzywdzono Panią i narażono na utratę mieszkania - i tu nie moge zrozumieć /a moze mogę/ działań policjanta - bez żadnego nakazu pomaga wyrzucić właściciela z mieszkania na bruk?!! W zimie?!! Czy on ma uczucia?!! Czy ma Mamę?!! Byle jaki z niego stróż prawa !!! Wstyd dla całej policji, wstyd dla miasta, dla rządzących - niestety nie jesteśmy bezpieczni w Państwie Prawa! Smutno! A Panią trzeba jak najszybciej wprowadzić do swojego mieszkania a urzędników bankowych uczulić na przekręty a nie nagradzać za ilość udzielonych pożyczek za wszelką cenę,Diana

    • 1 2

    • Piszesz : owszem długi trzeba spłacać. Myślisz: ale nie koniecznie. Kto pożycza innemu sam sobie winien. Jego problem.

      • 0 0

  • Pożyczkobiorcy to w 75% hieny.

    • 3 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane