• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Debata prezydencka w Gdyni była pełna emocji

Michał Sielski
22 marca 2024, godz. 07:00 
Opinie (442)
W pierwszej debacie prezydenckiej w Gdyni wzięli udział wszyscy kandydaci. W pierwszej debacie prezydenckiej w Gdyni wzięli udział wszyscy kandydaci.

Nie brakowało wzajemnych oskarżeń, salw śmiechu licznie zgromadzonej publiczności, a także osobistych prztyczków. Podczas pierwszej debaty kandydatów na prezydenta Gdyni najlepiej wypadło troje z nich.



Debata została zorganizowana przez stowarzyszenie Nasze Leszczynkihotelu Antares. Miała dotyczyć głównie problemów tej dzielnicy, ale rozmawiano o całym mieście i wyzwaniach, które piętrzą się przed Gdynią i jej mieszkańcami.

Debatę można odtworzyć na profilu Nasze Leszczynki.


Zaczęło się od personalnych docinków



Jeszcze przed rozpoczęciem debaty kandydat na prezydenta Gdyni z ramienia Koalicji Obywatelskiej, lewicy i społeczników Tadeusz Szemiot chciał sobie zrobić selfie ze zgromadzoną publicznością. Siedzący wśród widzów przedstawiciele sztabu Aleksandry Kosiorek z Gdyńskiego Dialogu szybko wyciągnęli jednak baner z jej wizerunkiem, co wywołało ogólne rozbawienie. Ale trzeba przyznać, że kandydat KO szybko odnalazł się w tej sytuacji, bo na zaczepne pytanie, czy zdjęcie dobrze wyszło, odparł wesoło: "Nie, całe rozmazane".

Kandydaci, programy, zasady głosowania - WYBORY SAMORZĄDOWE 2024 W TRÓJMIEŚCIE w pigułce

Na złośliwości pozwolił sobie także kandydat Konfederacji, członek Ruchu Narodowego Przemysław Olczyk.

- Pan Marek Dudziński [kandydat PiS na prezydenta - przyp. red.] to dla mnie postać całkowicie nieznana, ale poczytałem trochę o nim i moje największe uznanie wzbudziło to, że był kiedyś ministrantem - zaczął Przemysław Olczyk w pozornie koncyliacyjnym tonie. - Myślałem jednak, że to gwarantuje prawdomówność, a tymczasem chodzi i opowiada, że jest wspierany przez Konfederację... Przypominam, że kandydat Konfederacji siedzi przy innym stoliku - dodał szybko.

Troje tenorów najlepiej przygotowanych



Po wymianie "uprzejmości" kandydaci skupili się już na konkretach. Dla części widzów, których było ponad 200, zaskoczeniem było, że doskonale przygotowana była Aleksandra Kosiorek. Prawniczka bez doświadczenia samorządowego punktowała swoich interlokutorów, a także zaskakiwała znajomością szczegółów dotyczących nie tylko Leszczynek, ale także wielu aspektów funkcjonowania Gdyni.

- Bo z mieszkańcami oraz radnymi dzielnic spotykam się i rozmawiam od dawna, nie tylko przed wyborami. Dlatego wiem, że miasto podupadło, więc musimy opanować rosnące zadłużenie, ale nie kosztem mieszkańców, tylko obcinaniem np. wydatków na promocję. Poza tym deweloperzy zyskali w Gdyni ostatnio zbyt dużą pozycję. Działki sprzedawane są nieuczciwie: jako usługowe, a potem przekształcane w budowlane - podkreślała Aleksandra Kosiorek.

Kroku dorównywał jej Tadeusz Szemiot. I nie oszczędzał Wojciecha Szczurka, którego wspierał w poprzednich wyborach.

- Obecny prezydent to nie jest ten sam lider, jakim był w przeszłości - wypalił już na początku, czym wywołał grymas zdziwienia na twarzy urzędującego prezydenta. - Gdynia stoi przed olbrzymią szansą otrzymania turbodoładowania od rządzącej koalicji. Przed nami poprawa niewydolnego systemu transportowego, zwłaszcza publicznego, oraz wyzwania demograficzne - dodawał, nawiązując do tego, że jego ugrupowanie rządzi Polską i sugerując, że łatwiej mu będzie ściągnąć środki centralne.
Od tej dwójki nie odstawał Wojciech Szczurek, choć miał najtrudniejsze zadanie - musiał mierzyć się z atakami czwórki kontrkandydatów. Stawiał na swoją bezpartyjność, przypominając spory PiS i PO, a także to, o czym mówi od wielu miesięcy - czyli ograniczenia finansowe miasta spowodowane - jego zdaniem - programem Polski Ład.

- Rządy przemijają, a miasto musi się rozwijać. Ma być wielką rodziną, która sobie pomaga. Za nami najtrudniejsza kadencja w historii samorządu, a mimo tego Samorządność zrealizowała program wyborczy w 95 proc. Docelowo kreujemy miasto 15-minutowe, by usługi i handel były ofertą dla mieszkańców całej dzielnicy - przekonywał Wojciech Szczurek, choć w momencie, gdy mówił o tym, że z wyprzedzeniem planują i uruchamiają żłobki oraz szkoły w rozwijających się dzielnicach, to przez salę przeszedł szmer niezadowolenia.

Kandydaci PiS i Konfederacji w innej lidze



Na tle tej trójki gorzej wypadli Marek Dudziński z PiS i Przemysław Olczyk z Konfederacji.

- Chcemy, żeby Gdynia była miastem przyjaznym dla kierowców, chyba jako jedyni. Chcemy ułatwić im życie. Najważniejsi w Gdyni mają być mieszkańcy, a nie deweloperzy - podkreślał Marek Dudziński.
Gdy jednak dodał, że to PiS wprowadził do polskiej polityki takie hasło jak wiarygodność, reakcją były salwy śmiechu.

Zapunktował jednak na koniec, gdy wypomniał prezydentowi, że część terenu po "Pekinie" należy do miasta i jest tam bałagan.

Przemysław Olczyk zasłaniał się natomiast tym, że szczegóły programu dopiero będzie prezentował, ale przyznał, że podstawowym problemem Gdyni jest uporządkowanie miejskich finansów.

- Gdynia nie może być zarządzana przez dług, przez zaciąganie nowych zobowiązań na spłacanie poprzednich, gdy budżet od lat się nie dopina. Przecież to pryncypia: nie wydawaj więcej niż zarabiasz - przekonywał.
I podał przykład tego, że mieszkańcy Gdyni są obecnie na przegranym polu w starciu z deweloperami.

- Przy Witawie mieszka mój przyjaciel. Na ul. Niskiej jechał do skrzyżowania 15 sekund. Po wybudowaniu tego molocha jedzie 15 minut, a ma do pokonania może z 200 metrów. Te obietnice prezydenta to bajki. Zawsze zostaniecie z tym klopsem, bo zbudują mieszkania waszym kosztem - przestrzegał mieszkańców Przemysław Olczyk.

partie w Trójmieście

Miejsca

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (442)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane