- 1 Nocna komunikacja do poprawki (159 opinii)
- 2 Wieczny kłopot z dzielnicami: "na" czy "w" (358 opinii)
- 3 Tajemnicza baszta zostanie otwarta (52 opinie)
- 4 Znów były wyścigi na al. Grunwaldzkiej (328 opinii)
- 5 Zaginione dzieła na wiadukcie i budynku (69 opinii)
- 6 Jest reakcja na serię kolizji z tramwajami (131 opinii)
Dokąd morską autostradą?
Zanim spróbujemy odpowiedzieć na to pytanie, trzeba wyjaśnić ten nowy termin, a ściślej kryptonim "autostrady morskie", bo politycy i urzędnicy z Brukseli zwracają się do nas szyfrem.
Klopoty z definicją
Otóż w przypadku "autostrad" na wodzie trzeba odrzucić wszelkie lądowe skojarzenia. Absolutnie nie chodzi tu o jakiś szlak wytyczony przez środek morza ze "zjazdami" do portów na jego brzegach, co sugeruje nieudolny rysunek z unijnych materiałów informacyjnych. W rzeczywistości UE wytyczyła nie "autostrady", ale cztery "obszary autostrad morskich", w tym cały Bałtyk wraz z Morzem Północnym jako jeden z tych akwenów. Natomiast "autostrada" ma być połączeniem liniowym między dwoma portami (lub dwoma grupami portów) w dwóch różnych państwach Unii zorganizowanym w taki sposób, żeby transport morzem odbywał się szybko, łatwo, tanio i masowo, czyli żeby był bardziej konkurencyjny od drogowego. Chodzi więc nie tylko o inwestycje, ale także o radykalne uproszczenie procedury odpraw w portach.
Chodzi o usprawnienie
Dodajmy, niektórzy specjaliści twierdzą, że ze ścisłej interpretacji unijnych dokumentów wynika, iż w naszym akwenie ewentualne "autostrady" muszą prowadzić przez Kanał Kiloński albo Cieśniny Bałtyckie, czyli nie mogą być ograniczone do jednego morza. W kwestii "autostrad" jest jeszcze jeden problem natury politycznej. Unijna propaganda przedstawia program MOS jako uzupełnienie programu Marco Polo, czyli działań zmierzających do przeniesienia części ładunków z zatłoczonych dróg na bardziej ekologiczne tory kolejowe i szlaki wodne (morskie i śródlądowe). Z opublikowanych materiałów informacyjnych wynika więc, że "autostrady morskie" powinny powstawać równolegle do tras lądowych, żeby "zdjąć" z nich część ciężarówek. Tymczasem oryginalny program zawiera jeszcze jeden cel, którego realizacja uprawnia do ubiegania się o unijne pieniądze. I cel ten, nie wiadomo dlaczego, jest ukryty przed opinią publiczną. Chodzi o usprawnienie istniejących już liniowych połączeń morskich o charakterze "autostrad", nawet jeśli nie mają one lądowej konkurencji, pod warunkiem, że prowadzą do krajów "peryferyjnych".
Mapa autostrad
Kilka szlaków morskich na Bałtyku można nazwać "autostradami" z powodu liczby przewożonych ciężarówek, częstotliwości odjazdów i prostoty odpraw. Większość tych tras prowadzi z Finlandii i Szwecji do Niemiec, ich głównego partnera handlowego. I właśnie to Niemcy i Finlandia, jako kraj "peryferyjny", złożyły wspólnie pierwszą aplikację o środki na "autostradę morską". Wydaje się, że powinno to budzić sprzeciw z kilku powodów. Po pierwsze, na tej trasie nie ma ciężarówek "do zdjęcia z dróg", bo prawie cały handel Finlandii z kontynentalną Europą odbywa się drogą morską (codziennie jest co najmniej sześć odjazdów promów i pojazdowców do Niemiec!). Po drugie, i jest to powód ważniejszy, unijne pieniądze powinny płynąć do krajów biedniejszych, a nie wracać do czołówki.
Jak to robi Finnelines
A na co stać Finów w dziedzinie usprawniania "autostrady" do Niemiec, spółka Finnlines pokazała budując największe na świecie statki typu ro-pax (promy samochodowo-pasażerskie) o pojemności brutto 42 tys. jednostek, mieszczące 4,5 kilometra linii ładunkowej (czyli drogi). Jeden taki prom kosztuje ponad 100 mln euro. Potrzeba trzech, żeby zapewnić codzienny odjazd z Helsinek i Travemunde. "Finnstar" i statki bliźniacze zredukują czas podróży na tej linii z 38 do 26 godzin i spowodują obniżkę cen biletów pasażerskich o około 40 procent. Finlandia będzie więc znów o kilka kroków mniej "peryferyjna", jeśli to wieloznaczne pojęcie ma jakikolwiek sens w odniesieniu do lidera wielu międzynarodowych rankingów...
Czeski syndrom
Dodajmy jeszcze, największa unijna dopłata do podobnego projektu w drugim "rozdaniu" funduszy programu Marco Polo wyniosła 4 mln euro i... nie ma z niej żadnego efektu (więc zapewne została zwrócona). Armator Norforkline planował otworzyć codzienne połączenie promowe z Dunkierki we Francji do Santander w Hiszpanii z zamiarem odciążenia francuskich dróg, ale bez powodzenia. Wracając do postawionego na początku pytania, to należy przypomnieć, że potrzeba zdjęcia ciężarówek z dróg występuje w Polsce na kierunku wschód-zachód. Jednak w odróżnieniu od Finlandii i wielu innych krajów Europy, nasze centra przemysłu i konsumpcji mieszczą się daleko od portów. Ewentualna "autostrada morska" na zachód nie ma więc szansy na taką masę ładunków, która zapewniłaby dużą częstotliwość odjazdów wielkich statków a tym samym wywołała efekt skali w dziedzinie kosztów. Warto spojrzeć prawdzie w oczy - z punktu widzenia transportu i logistyki jesteśmy czymś w rodzaju "północnych Czech". W Czechach problem "autostrad morskich" nikomu nie spędza snu z oczu.
Opinie (13)
-
2006-06-23 23:45
Albo mi się już dwoi po 2 piwach albo ktoś napisał 2 razy to samo :D
- 0 0
-
2006-06-24 09:11
Siec autostrad w Polsce jest juz tak gesta , ze nadszedl czas , przerzucic calosc energii firm budowlanych na autostrady morskie .
P.S. Zeby tylko nie rozkopali za bardzo zatoki w sezonie , bo moglyby dac w leb plany z tramwajami wodnymi na Chelm .- 0 0
-
2006-06-24 10:35
Lepiej
niech nie tworza takiej autostrady w Polsce bo jeszce Baltyk wyschnie.
- 0 0
-
2006-06-24 12:24
Z nasza mentalnoscia to bedzie wiecej przekretow niz pozytku z tych autostrad.Nalezy wykorzystac fundusze strukturalne ktore oferuje unia.Bata w reke pogonic nierobow do pracy.Dosc teatrzyku politycznego.Trzeba brac wzroce jakie sa w Roterdamie czy Hambrgu
- 0 0
-
2006-06-24 15:47
a może by tak zacząć myśleć od początku?
A początek to pytanie czy nasze porty są dostosowane do przyjęcia takiej ilości transportu, która mogła by sprawić, że transport "autostradami morskimi" byłby opłacalny. Bo o ile mi wiadomo to raczej nie! Bynajmniej ja o tym nic nie wiem, a wiem sporo o Porcie Gdańskim. Już jest wystarczający młyn na Gdańskim Terminalu kontenerowym. Brak placów składowych, oszczędności w zatrudnieniu ( niedługo zajeżdżą tam chłopaków ze Szczecińskiego ) i w dodatkiu marniutki sprzęt. To jak tu przyjąć ewentualny większy tramnsport drogą morską?? Jak zwykle w tym kraju apetyt na pieniądze z UE jest duży, tylko brak pomysłu jeszcze większy. A może by tak trochę nasze drogi krajowe poprawić a nie świrować żeby jakąś kasę wyrwać nie wiadomo dla kogo, bo społeczeństwo jak zwykle dostanie z tego ochłap.A począ
- 0 0
-
2006-06-24 18:30
Po co???
Istnieje cos takiego jak "collision regulations" gdzie jest powiedziane jak statki maja pływać. Istnieja takze sytemy rozgraniczenia ruchu morskiego chociazby w Dover Strait. Gdynia i Gdańsk maja takze system drog morskich ułatwiający nawigacje. Pozatym Unia nie jest od tego żeby wymyślaćdrogi morskie od tego jest International Maritime Organization.
- 0 0
-
2006-06-24 20:09
autostrada na morzu
większego debilizmu nie słyszałem. Co na to Miodek ??? Autostrada na morzu to inaczej droga dla samochodów na morzu....... Jak w Brukseli siedzą debile to my także musimy być tacy sami...
- 0 0
-
2006-06-25 02:25
Nie tylko w Brukseli, nie tylko...Pogonic tych zadekowanych komuchow ktorzy prezesuja w portach jak nie przymierzajac w Gdyni.Facet nigdy nie pracowal inaczej jak po linii partyjnej.W nieboszczce (PLO) tez nigdy nic dobrego nie zrobil.Ech szkoda slow...
- 0 0
-
2006-06-25 12:27
a w Gdansku to niby...
inaczej. Ten sam uklad - facet nic nie robi, nawet do roboty mu sie nie chce chodzic i tez stary komuch. Co to za czasy.....
- 0 0
-
2006-06-25 17:20
Autostrady....
a co to jest autostrada ?
Od urodzenia słyszałem, że coś takiego gdzieś tu budują. Widać na morzu jest łatwiej budować niż na lądzie. Ciekawe tylko jak będą wyglądały miejsca poboru opłat za wjazd, no przepraszam, wpłynięcie.- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.