- 1 Borawski i Lodzińska wiceprezydentami? (136 opinii)
- 2 Brak koalicji w Radzie Miasta w Gdyni (187 opinii)
- 3 Podpalacz z Gdyni w rękach policji (69 opinii)
- 4 Mieczysław Struk wybrany marszałkiem (125 opinii)
- 5 Sprawa zgubionego karabinu trafiła do Gdyni (129 opinii)
- 6 Trzy przejścia na odcinku 130 metrów (27 opinii)
Ich mama i babcia prowadziła po wojnie bary w Oliwie
W powojennym Gdańsku jadało się cielęcinę, dziczyznę i ryby. Takie danie serwowane były w m.in. barze Zachęta w Oliwie, który w 1948 prowadziła pani Leokadia Kibler. - Mama żywiła żołnierzy wracających z Berlina i tak poznała drugiego męża. Pierwszy został zabity w Katyniu - mówi jej córka, pani Ewa.
- Zaraz po wojnie babcia przyjechała razem z bratem z Kalisza do Gdańska - mówi wnuczka Dagmara.
- Już nie pamiętam, jak to się stało, że mama zaczęła prowadzić bar Zachęta - przyznaje pani Ewa, córka pani Leokadii. - Ale pamiętam, że żywiła tam żołnierzy wracających z Berlina, którzy stacjonowali przy ul. Obrońców Westerplatte oraz nauczycieli. Tam mama poznała drugiego męża, bo pierwszy był jednym z oficerów rozstrzelanych w Katyniu. W barze stołowało się również grono pedagogiczne - rodzina państwa Mamuszko oraz osoby z prezydium Gdańska, zapamiętałam jedno nazwisko - Miklas [może chodzić o II sekretarza Komitetu Miejskiego - red.], ale syn, nie znalazł nic o nim w internecie.
Co jadało się w barze Zachęta?
- Zgłębiłem troszeczkę menu, które było w powojennym Gdańsku, to, co jadało się w barze babci i na terenie całego miasta. Lubiana była cielęcina i dziczyzna oraz dary lasu, jak grzyby, podroby i nasze ryby dorsz, śledź, flądra - to była podstawa kuchni rybnej - opowiada wnuk Michał.
Potem przyszły lata 50. i komuniści zabrali lokal. Przez chwilę pani Leokadia z mężem prowadzili Bar pod Setką na skrzyżowaniu Obrońców Westerplatte i Wita Stwosza, a potem otworzyli sklep kolonialny na pętli w Oliwie.
Potem się przebranżowili i w mieszkaniu przy Grunwaldzkiej 499, w którym obecnie mieszka pan Michał, prowadzili przez lata zakład kaletniczy.
- Ojciec zobaczył przez okno kobietę, która szła z torbą na ramieniu, wtedy mówiło się torba przemysłowa. Usiadł, uszył taką samą i tak się zaczęło - wspomina pani Ewa, która od 45 lat prowadzi punkt z pamiątkami na ternie ogrodu zoologicznego.
Natomiast wnuki poszły w ślady pani Leokadii i od "zawsze" działają w branży gastronomicznej.
- 20 lat temu otworzyliśmy smażalnię ryb w Jelitkowie, ale pięć lat temu musieliśmy opuścić miejsce. Teraz prowadzimy smażalnię Dorsz i Przyjaciele w Sopocie przy hotelu Chińskim - mówi pani Dagmara.
- Mamy taki pomysł, by w nowym biurowcu, który powstanie w miejscu baru, wynająć lokal i kontynuować tamtejszą tradycję kulinarną - opierać się na menu powojennego Gdańska, z delikatnym twistem, jak to teraz jest modne. Oliwa mocno się zmieniła, dobrze byłoby zachować dawny element - dodaje pan Michał.
Obecnie trwają rozmowy z Moderną, deweloperem, który buduje w tym miejscu biurowiec.
Opinie (160) 10 zablokowanych
-
2020-11-08 14:46
Dary lasu grzyby, podroby... (1)
Gdzie można znaleźć w lesie podroby ? Chętnie bym pozbierał jakieś płucka, wątróbki, a nie ciągle tylko te podgrzybki obżarte przez slimaki
- 12 5
-
2020-11-08 19:10
Już jednemu odpisałem - po słowie grzyby jest przecinek. To znak oddzielający poszczególne znaczenia wypowiedzi i łączący je zarazem w jedno zdanie.
Co się dzieje z polskim językiem....
No chyba żeś nie Polak.- 0 2
-
2020-11-08 19:06
I w 12 LO;-)
- 3 0
-
2020-11-08 17:59
(1)
Dobrze dla ludzi byloby otworzyc kilka barów mlecznych w Trojmieście, można sie tanio i zdrowo wyzywic, na kieszeń i robotnika i emeryta, takie bary jak w artykule tez by fajnie było, bo i śledz był po japońsku i galaterka pyszna z nóżek, teraz te wszystkie Dajnie drogie i za wymyślne , jestesmy przyzwyczajeni do naszego polskiego jedzenia , jak sie zagladnie do ksiazek staropolskich to bylo wiecej potraw niż teraz przynajmniej o połowę. Jedzenie jest teraz bardzo ubogie, i malo urozmaicone , humusy i inne wymyślanie
- 6 5
-
2020-11-08 18:41
W gastronomii nie
było taniego i dobrego jedzenia i w handlu niestety. Kradli wtedy wszyscy na potęgę. Miałem ciotke kierowniczke dużego sklepu w centrum Warszawy. Wybudowała za komuny dom. Kupiła dzieciom za łapówki mieszkania. Zawsze chwaliła się, że znała ówczesnych znanych ludzi kultury i ówczesnej estrady którzy łasili się do niej za kawałek mięsa i zapraszali ją na urodziny, wesela czy inne imprezy rodzinne. Chodziła do jakiejś ministrowej na kawę z siatką wędlin. Do tej pory uważa, że to był najlepszy czas w historii Polski. Była częścią ówczesnej śmietanki towarzyskiej. Gdzie w normalnym kraju i systemie taka osoba byłaby wręcz celebrytką ?
- 7 0
-
2020-11-08 18:38
Zabrakło informacji ze Pan Miklas był w tamtych czasach
prokuratorem wojewódzkim. Dlaczego nie ma o tym wzmianki ?
Karol- 14 4
-
2020-11-08 18:19
Na zdjęciu pokazujecie stara przychodnię lekarską na grunwaldzkiej 505
- 6 1
-
2020-11-08 15:06
Wszystko co dobre przemija. (1)
Frytki (prawdziwe frytki) z kartofla a nie plastikowe z donaldow, fladerka, dorszyk, kufel prawdziwego piwa (dzisiaj sa tylko chinskie koncentraty wymieszane w proporcjach: wiadro ekstraktu na beczke wody) Tak bylo w knajpie w Sopocie przy wejsciu na perony.
- 21 4
-
2020-11-08 18:09
Knajpa w Sopocie
Przy dworcu był bar 'Karmazyn", gdzie było gdańskie piwo byle jakie, ale w latach 60 i 70 ub.wieku lata były upalne, więc smakowało cudownie jak i smażony halibut tam też serwowany. I zawsze długa kolejka, gwar rozmów i dym papierosowy.
- 5 0
-
2020-11-08 17:58
Przypominam niedowiarkom ze w PRL było duzo barów mlecznych.
- 12 2
-
2020-11-08 13:56
Nasza historia (3)
Dużo takich historycznych miejsc padło. Szkoda. Historia to nasza tradycja szanujmy ją.
- 44 1
-
2020-11-08 17:38
Jakby te lokale naprawde
były dobre to by nie padły. Funkcjonowały w określonym okresie i nie dostosowały się do nowych. Klient już miał inne oczekiwania. Chciał dobre jedzenie za rozsądne pieniądze. A ci ludzie byli przyzwyczajeni do innych realiów. Ot Książka - Król szczurów- podobne mam analogie
- 6 3
-
2020-11-08 15:33
zbudujemy nową idącą z duchem czasu i postępem. Np "pod tęczowym misiem"?
Albo "U gorącego Edka"
- 3 5
-
2020-11-08 14:46
Historia i tradycja to dwie, różne rzeczy, niemniej na równi z ojczystym językiem bardzo, bardzo ważne. Pielęgnujmy to, co nam pozostało, bo wróg nie śpi i wmawia nam, że jesteśmy obywatelami świata. Bez tych elementów polskości będziemy niewolnikami nie tylko w obcym, ale i we własnym kraju.
- 8 3
-
2020-11-08 14:43
Z tym ze zdjecia (1)
Chodziłem do szkoły. Zawsze wygldal na osobę związana mocno z gastronomia
- 20 1
-
2020-11-08 16:59
Ja tez
Tyle ze do liceum na Zabiance. I fakt, zawsze to byl kawal chlopa...taki na kartoflach chowany hehe
- 4 0
-
2020-11-08 16:25
Ciekawy artykuł
Powodzenie dla rodziny, zwłaszcza w tych trudnych czasach dla gastronomii, widzimy się na górce na meczach Ogniwa.
- 13 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.