- 1 Sprawa zgubionego karabinu trafiła do Gdyni (68 opinii)
- 2 Podpalacz z Gdyni w rękach policji (58 opinii)
- 3 Światła na ostatniej zebrze na Grunwaldzkiej (78 opinii)
- 4 Pierwsze spotkanie trzech prezydentek (406 opinii)
- 5 Wyprosił z autobusu dzieci z hulajnogami (947 opinii)
- 6 Mieczysław Struk wybrany na marszałka (34 opinie)
Jak w Gdyni wywłaszczono zasłużoną rodzinę
Spraw sądowych o zwrot wywłaszczonych nieruchomości w Gdyni są setki. Ale ta jest wyjątkowa. Ponad hektarowa działka nad morzem należała do byłego ministra niepodległej Polski, budowniczego polskiej floty, którego imieniem nazwano nawet jeden z wybudowanych statków. Jego córka była znanym gdyńskim lekarzem, a kolejne pokolenie kontynuuje rodzinne tradycje. Ale posiadłości, zajętej niegdyś przez NKWD, polskie państwo nie chce spadkobiercom oddać do dziś.
Obecnie jest tam Stanica Harcerska i park linowy wybudowany przez harcerzy. Nieruchomość warta jest miliony złotych.
Zobacz także: Za PRL wywłaszczano nawet nieboszczyków.
- Teren ten kupił za namową generała Hallera, który był entuzjastą dostępu Polski do morza i budowy Gdyni, mój dziadek - Józef Englich. Miało to miejsce na początku lat 20-tych ubiegłego stulecia. Dziadek był bliskim znajomym gen. Hallera, Ignacego Paderewskiego i innych znaczących postaci początku XX wieku. Był bankierem w Poznaniu, związanym z walką o odzyskanie niepodległości przez Polskę w czasie I wojny światowej - mówi wnuczka pierwszego właściciela.
Józef Englich był ministrem skarbu w dwóch pierwszych rządach po odzyskaniu niepodległości przez Polskę po I wojnie światowej. W tym czasie wybudował posiadłość, która była jedną z pierwszych i najbardziej okazałych w Gdyni. Jako minister miał spory udział w tworzeniu polskiej floty, a w uznaniu jego zasług pierwszy wybudowany w Polsce motorowiec został nazwany jego imieniem - m/s "Józef Englich". Jego córka została znanym w Gdyni lekarzem, wnuczka podobnie.
Idylla skończyła się wraz z wybuchem II wojny światowej, a właściwie po jej zakończeniu. Dom najpierw zajęło NKWD, a potem Informacja Marynarki Wojennej. Posiadłość zmieniła się w więzienie i miejsce tortur komandorów Marynarki Wojennej w latach 50-tych XX wieku. Mimo tego nieruchomość formalnie nadal była własnością zasłużonej dla Gdyni rodziny. Aż do 1970 roku, gdy została im odebrana na podstawie ustawy o wywłaszczeniach. Rodzinie przyznano oczywiście odszkodowanie, ale nie dość, że śmiesznie niskie, to jeszcze wypłacane w ratach. Nie pomogła nawet próba wyciągnięcia danych nieruchomości z archiwum Urzędu Miasta. Były tam wszystkie księgi wieczyste nieruchomości w tej okolicy, poza tymi, które dotyczyły działek przy ul. Prusa 9-11.
Zobacz również: Spadkobierca hrabiego odzyska Kolibki?
- Tak wtedy działano, niestety teraz jest niewiele lepiej. W 1991 roku wystąpiliśmy do Urzędu Miasta w Gdyni o zwrot nieruchomości, sądząc, iż w wolnej Polsce dostaniemy to, co nam zagrabiono i zostaniemy jakoś przeproszeni za to bezprawie, nie wspominając o zasługach mojej rodziny dla odzyskania niepodległości i pomocy w powstaniu i rozwoju w początkowym okresie Gdyni. Dokładnie opisaliśmy to w naszym wniosku o zwrot nieruchomości. I czekamy do dziś - relacjonuje wnuczka byłego ministra.
Urzędnicy z Gdyni przyznają, że podobnych spraw są setki. I większość wciąż nie zakończyła swojej drogi administracyjnej.
- W 1997 roku Urząd Rejonowy w Gdyni wydał decyzję o odmowie zwrotu. W tym samym roku Wojewoda uchylił zaskarżoną decyzję i przekazał do ponownego rozpatrzenia organowi I instancji. Powyższą decyzję wnioskodawcy zaskarżyli do Naczelnego Sądu Administracyjnego. NSA po upływie blisko dwóch lat, we wrześniu 1999 roku, uchylił zaskarżoną decyzję Wojewody - wylicza Tomasz Banel, naczelnik wydziału polityki gospodarczej i nieruchomości.
W 2006 roku wojewoda pomorski orzekł o utrzymaniu w mocy sentencji decyzji kierownika Urzędu Rejonowego w Gdyni oraz o zwrocie jednej działki przy ul. Prusa, tej o powierzchni zaledwie 784 m kw. Ale zwrot nie nastąpił.
- Na powyższą decyzję spadkobiercy byłych właścicieli złożyli skargę do WSA w Gdańsku. W roku 2009 wojewoda pomorski wyznaczył Sopot do postępowania w sprawie. Prezydent Miasta Sopotu decyzją z dnia 6 lipca odmówił zwrotu, a Wojewoda decyzją z 13 lutego 2013 r utrzymał w mocy decyzję prezydenta Sopotu (wykonującego zadania starosty z zakresu administracji rządowej). Wojewódzki Sąd Administracyjny 13 listopada br. orzekł o uchyleniu zaskarżonej decyzji. Do dnia dzisiejszego wyrok WSA nie dotarł do strony postępowania, jaką jest Gmina Gdynia - wyjaśnia Tomasz Banel.
Spadkobiercy są zniesmaczeni takim obrotem sprawy. Niewiele jednak mogą zrobić.
- Nie możemy odwołać się do Strasburga, bo w Polsce sprawa nie jest i chyba jeszcze długo nie będzie zakończona. Bezpośredni spadkobiercy już zmarli, my powoli też dobiegamy do końca, a bezduszna machina biurokratyczna dalej zabawia się naszą sprawą. To jest kawał historii współczesnej, jak w "Układzie zamkniętym" - kwituje spadkobierca.
Opinie (286) 4 zablokowane
-
2013-12-30 16:12
Gdyby sprawa dotyczyła dziadka Donalda Tuska...
Niestety nie znamy losów Dziadka Donalda Tuska, zapewne nie był ministrem w wolnej Polsce. Jak dla mnie to jest bandyctwo w biały dzień. Powinni im to zwrócić. Najgorsze jest to, że w końcu to zwrócą, a zapłacimy jeszcze ekstra odszkodowanie z publicznych pieniędzy, a urzędnicy nie bekną za to ani grosza. Tak właśnie załatwia się te sprawy w Polsce, na koszt podatnika. Moim zdaniem jest tu oczekiwanie łapówki, dlatego sprawa staneła.
- 6 2
-
2013-12-30 16:58
prawe państwo
takie właśnie mamy Prawe Państwo !!!!!! Własność powinna być oddana , Na Mazurach w Nartach nieruchomośc zwrócono . Trzeba walczyć
- 4 5
-
2013-12-30 17:50
polska chory kraj
Tez sadze sie z urzedasami, i to jest paranoja jakie bezprawie i samowolka urzednicza panuje w tym chorym kraju!
- 5 5
-
2013-12-30 18:14
szkoda!!!
tydzień tam byłam na zimowisku w latach 70-tych. Nad morzem zdobywaliśmy sprawność na drużynową- piękne chwile i wspomnienia - pomimo że wszyscy byliśmy z Gdyni !!!
- 1 1
-
2013-12-30 18:31
Rewolucja też ma swoje prawa.
We Francji nawet reakcyjni Burbonowie po powrocie do władzy po klęsce Napoleona nie zwracali majątków zajętych w czasie rewolucji.
- 0 2
-
2013-12-30 18:39
a czym ten pan dziadek się zasłużył dla Gdyni oprócz tego że był ministrem
- 3 4
-
2013-12-30 18:42
niezadbany zabytek Gdyni !!!
oddać dobremu wiernemu sponsorowi Gdyni- zrobić sanatorium dla południowców Polski i nie tylko - piękne miejsce!!! Taka sama historia się powtarza jak z orłowskim byłym obiektem sanatoryjnym !!!
Nasz prezydencik dba tylko o centrum Gdyni, okolice Gdyni ma d*pie !!! Widać zabytki go nie interesują tylko klocki szklane !!!!!!!!!!!!!!!!!- w centrum !!!- 4 2
-
2013-12-30 18:48
OH MARYJO !!!
OBY NIE HOTEL ZNOWU, LUB KNAJPA- DOŚĆ ICH W TEJ OKOLICY!!! Zachowajcie to wzgórze, bo już nic nam starym Gdynianom nie pozostanie ze starej Gdyni !!!
- 1 1
-
2013-12-30 19:16
dziwi mnie podejście forumowiczów:
tutaj krzyczą oddać,ale jak oddaje się kamienicę z mieszkańcami - krzyczą rozbój.Zdecydujcie się w końcu ludziska.
- 5 0
-
2013-12-30 19:42
scheda
może tak znajdą się właściciele kaszubi
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.