- 1 Rozporządzenie ws. zakazu wstępu do lasów (36 opinii)
- 2 8 godzin opóźnienia i lądowanie w Poznaniu (372 opinie)
- 3 Śmierć Adamowicza. Wyrok ws. finału WOŚP (113 opinii)
- 4 Nie będzie lepszej segregacji - będą kary (258 opinii)
- 5 "Pani już tu nie mieszka". Wyrzucili też kota (739 opinii)
- 6 Napad na bank czy głupi żart? (93 opinie)
Kaszubski Gwiazdor, holenderskie pierniki i cytrusy dla wszystkich. Święta w przedwojennej Gdyni
Przed wojną Gdynia była nie tylko oknem Polski na świat, ale też ogromnym tyglem kulturowym, w którym lokalne, kaszubskie tradycje mieszały się z wpływami z kresów czy nowinkami przywożonymi przez statki zawijające do portu. Takie też - wielokulturowe i nieco inne - były wówczas w Gdyni święta Bożego Narodzenia.
- Gwiazdor to nie wymysł PRL-u
- Rózga, a raczej bat na niegrzeczne dzieci
- Na stole kutia z kresów i piernik z Holandii
- Cytrusy dla wszystkich
Zanim Gdynia uzyskała prawa miejskie i stała się "oknem na świat II Rzeczpospolitej", była połączeniem rolniczej wsi i letniska. Żyła to w dużej mierze ludność Kaszubska, co też miało wpływ na sposób obchodzenia świąt.
Gwiazdor to nie wymysł PRL-u
W okresie międzywojennym wciąż żywe były tradycje związane z nieco innym świętowaniem świąt Bożego Narodzenia. Zresztą do dziś w Gdyni dość często można usłyszeć nie o Świętym Mikołaju, a o Gwiazdorze. I nie jest to bynajmniej relikt czasów PRL-u, jak niektórzy chcieliby to przedstawiać.
Tradycją, z której wywodzi się Gwiazdor, są bowiem Gwiżdże, czyli zwyczaj kolędowania przez korowód postaci przebranych m.in. za śmierć, babę, dziada, niedźwiedzia, kozę... czy właśnie Gwiazdora.
Była to postać ubrana w baranicę i futrzaną czapę, na której znajdowała się gwiazda (stąd jej nazwa). Twarz miała ukrytą pod maską lub umazaną sadzą. Gwiazdor nosił ze sobą wór z podarkami i rózgę dla niegrzecznych dzieci.
- Kolędnicy robili niezwykły raban i hałas, krążąc po okolicznych domostwach i mogli wręcz przerażać ludzi nieobeznanych z tą tradycją. Masek, nazywanych "larwami", wykonywanymi własnoręcznie przez kolędników, nie powstydziłyby się współczesne zespoły metalowe - opowiada Michał Miegoń z Muzeum Miasta Gdyni.
Rózga, a raczej bat na niegrzeczne dzieci
Z kolędowaniem łączyło się oczywiście roznoszenie podarków, choć na niegrzeczne dzieci czekać mogła też rózga czy raczej korbacz.
- Na czele Gwiżdży stał Gwiazdor - do dziś konkurujący ze Świętym Mikołajem, jako symbol współczesnych rodzinnych świąt. Ubrany był w długi płaszcz ze słomy, czapkę i wspomnianą maskę z brodą ze zwierzęcego włosia. Miał też ze sobą tzw. korbacz, czyli bat, którym karał nieposłuszne dzieci i młodzież. Co ważne, strój gwiazdora wiązał się dla twórcy z dużym projektanckim obeznaniem - kunsztem było wykonanie go z tak trudnego materiału jak słoma, szczególnie, że docelowo służył on do wielokrotnego użytku - mówi Miegoń.
Warto tu zaznaczyć, że strój każdego z kolędników odnosił się do jakiejś wartości albo cechy, którą symbolizowała konkretna postać. Koń był symbolem witalności, bocian - płodności i dobrobytu rodziny, a np. niedźwiedź - dostatku i przebudzenia wiosny.
Na stole kutia z kresów i piernik z Holandii
Jak już wspomnieliśmy, Gdynia w okresie międzywojennym była wielkim tyglem kulturowym, co przekładało się na świąteczne zwyczaje. Także te kulinarne.
- Ci, którzy przybywali tu ze wschodu kraju, wnosili kulinarny koloryt takimi potrawami jak np. popularna do dziś na świątecznych stołach kutia. Wpływy te mieszały się z kaszubską kuchnią, ale obok tradycyjnych pomorskich potraw, takich jak zupa owocowa, pojawiały się np. niekoniecznie powszechne dania na Kaszubach, takie jak piernik - mówi Miegoń.
To zresztą ciekawa historia, bo piernik jest dziś powszechnie uznawany za polski przysmak, tymczasem pochodzi on z Holandii, a w Polsce pojawił się na początku nie w kontekście kulinarnym... a medycznym. Reklamowano je bowiem jako lek na przeziębienie oraz niestrawność.
- Na popularność pierników i innych słodkości miały wpływ pojawiające się w międzywojennej Gdyni sklepy kolonialne, oferujące towary niedostępne w innych miejscach, przywożone do miasta drogą morską z dalekich krajów - opowiada Miegoń.
Cytrusy dla wszystkich
Wielokulturowość, zarówno w kulinariach, jak i w świątecznych obyczajach, była wyznacznikiem międzywojennej Gdyni. Marynarze z obcych statków, zawijający do portu, czynnie uczestniczyli w życiu miasta i bratali się z mieszkańcami podczas świąt.
Działalność portu była czynnikiem, który dodawał koloryt świętom, z powodu łatwego dostępu do egzotycznych przypraw, ale też słodyczy. Do dziś zresztą wielu z nas święta kojarzą się z cytrusami na stole.
Co ciekawe, w międzywojennej Gdyni cytrusy lądowały nie tylko na stołach zamożnych mieszkańców, których stać było na zakupy w sklepach kolonialnych.
- Najubożsi, zamieszkujący substandardowe osiedla, również mieli dostęp do cytrusów. Pomarańcze, które były niezbyt atrakcyjnie wizualnie, często miały lądować na wysypisku śmieci na Witominie, które było położone w dolinie znajdującej się obecnie na końcu ul. Narcyzowej [mieszczą się tam teraz ogródki działkowe - przyp. red.]. Ci, którzy je tam mieli transportować, często dawali wcześniej znać o nadjeżdżającym transporcie, wobec czego owoce rozdzielali między siebie mieszkańcy - opowiada Miegoń.
W ten sposób cytrusy lądowały na świątecznych stołach mieszkańców Starej Warszawy (część dzisiejszego Obłuża), Budapesztu (obecne Działki Leśne) czy wzgórza Bernorda (dzisiejszy Grabówek i Leszczynki), a także dawnej "chińskiej dzielnicy" przy porcie, którą właśnie na Witomino przeniesiono.
Opinie wybrane
-
2023-12-25 07:45
Kutię pamiętam z dziecinstwa (7)
w mojej nowej rodzinie się nie przyjęła
- 4 5
-
2023-12-25 08:43
(6)
Kutię to jedzą Rosjanie, Ukraińcy, Białorusini, Litwini i dawne Kresowiaki.
Przed wojną potrawa nieznana u nas na Pomorzu.- 12 3
-
2023-12-25 18:36
Ja jestem z Podola? Jakiś problem?
- 2 1
-
2023-12-25 13:50
Kaczysław szama aż mu się uszy trzęsą..
- 1 2
-
2023-12-25 10:21
urodziłem się w Gdańsku, w dzieciństwie jadłem kutię (2)
jestem Polakiem
- 4 7
-
2023-12-25 11:46
(1)
"dawne Kresowiaki" wspomniane w wiadomoścui wyżej to właśnie tacy Polacy jak Ty
- 8 1
-
2023-12-25 21:42
urodziłem się w Koperniku
Kopernik nie jest na Kresach
- 1 0
-
2023-12-25 10:11
Dokładnie
- 2 3
-
2023-12-25 10:28
Super (2)
W końcu naprawdę ciekawy artykuł, który jako Gdynianka przeczytałam od deski do deski!!! Brawa dla autora
- 29 3
-
2023-12-26 03:07
Disc
Jokey
- 1 0
-
2023-12-26 03:06
Super
Duper
- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.