- 1 Andrzej Duda dziękował strażnikom granic (169 opinii)
- 2 Jechaliśmy Obwodnicą Metropolitalną (222 opinie)
- 3 Pajęczyny pełne larw na Zaspie (30 opinii)
- 4 Pełno usterek i pustostanów na dworcu (133 opinie)
- 5 Zarzuty znęcania się nad 66 psami (81 opinii)
- 6 Do czerwca skażona ziemia zniknie z Gdańska (104 opinie)
Krokodyl, UFO, zakazany las. Po co nam miejskie legendy?
Czy kilka lat temu w hali targowej w Gdyni wypłynęła krew spod remontowanej posadzki? Ile prawdy jest w historii o chodzącym po ulicach Orłowa krokodylu? I po co właściwie nam miejskie legendy? O tym rozmawiamy z prof. UG Markiem Adamcem, który zawodowo zajmuje się ich badaniem.
- Legendy miejskie wywodzą się ze Stanów Zjednoczonych. Amerykanie dzięki nim próbowali oswoić swoją historię i odpowiedzieć na pytania dotyczące zagadkowych wydarzeń. Bywało, że miasta budowane były z dala od innych, potem nagle odkrywano, że ich ludność gdzieś znikała. To rodziło domysły, plotki. Niewykluczone, że pierwsze legendy miejskie rodziły się właśnie w związku z takimi nie do końca zrozumiałymi historiami - tłumaczy Marek Adamiec.
Choć Gdynia nie powstała na pustyni, a jej mieszkańcy nigdzie nie zaginęli, także ma swoje legendy. Także w nich granica między faktem historycznym a fikcją jest płynna.
- Pominę te charakterystyczne legendy o Gdyni, jak na przykład ta o lądowaniu UFO... ale krokodyl był! Naprawdę krokodyl w Gdyni był i chodził po ulicach. Dawniej marynarze z rejsu przywozili różnego rodzaju rzeczy. Nie wolno było tego robić, ale wtedy tym bardziej ich kusiło. Jeden z nich przywiózł sobie małego krokodyla, którego trzymał w bajorku na przydomowym podwórku. Ten krokodyl zaczął jednak rosnąć i któregoś dnia pojawił się na ulicach miasta.
Czytaj także: Czy 21 stycznia 1969 r. w Gdyni wylądowało UFO?
Odbicie dawnych miejskich legend jest zauważalne m.in. w nazwach dzielnic czy ulic. Mogą nas zaskoczyć swoją genealogią, która nijak ma się do tego, co sądzimy o przeszłości danego miejsca.
- Nazwa "Babie Doły" wywołuje uśmieszek politowania, lecz nie powinna - według legend wiedźmy (baby) odprawiały tu swoje praktyki, czyli czary. Z kolei ulica Świętojańska swojej pięknej nazwy nie zawdzięcza nocy św. Jana, lecz pogańskiemu świętu, przypadającemu w najkrótszą noc w roku. Nazwa wynika z szacunku, ale nie dla św. Jana, tylko dla ważnego tutaj obrzędu związanego ze zwyczajem ścinania kani, aby spadł deszcz. Inna legenda zasłyszana w latach 60. - 70. przestrzega, by nie wchodzić do lasu w Redłowie. Do tej pory nie wiem i prawdopodobnie się nie dowiem, dlaczego. Wszyscy o tym wiedzą, ale nikt nie wie, dlaczego. Wersje są różne.
Inna z legend gdyńskich, dosyć współczesna, opowiada o tym, jak w podziemiach hali przy ul. Wójta Radtkego , podczas prac restauracyjnych, spod bruku wypłynęła spieniona krew.
- Słyszałem historie sprzed lat o gdyńskiej hali, że była w niej płyta, po skuciu której pojawiła się warstwa spienionej krwi. Nie wiem, czyja to była krew, ani skąd tam się wzięła, ale fascynuje mnie to, że była ona spieniona, w stanie jakiejś cudownej niekrzepliwości - nie może się nadziwić Marek Adamiec. I po raz kolejny przypomina: - W przypadku legend miejskich pytanie o prawdę jest chyba niestosowne.
Historii o miejscach, w których straszy, jest wiele - jak w każdym mieście. Ale po co je wymyślamy? Czy na co dzień nie mamy wystarczająco wielu problemów i zajęć, że wymyślamy kolejne powody do zmartwień, związane choćby z istotami nadprzyrodzonymi, które odwiedzają nasz świat?
- Dom, w który straszy, mieści się niedaleko stąd [rozmawiamy w kawiarni na ul. Krasickiego , u stóp Kamiennej Góry - dop.aut.]. Myślę, że takie domy są potrzebne. Miasta czy dzielnice potrzebują ich, tak jak każdy zamek potrzebuje mieć swoją białą damę.
Ale podobne legendy mają nawet rzeczy codziennego użytku: telewizory kogoś wciągały, ciśnieniomierze wysysały krew. Podobne historie funkcjonowały od początku naszych dziejów, nawet gdy przedmioty codziennego użytku były znacznie mniej wyrafinowane.
- Cała kultura wywodzi się z opowieści. Z oswojenia tego, czego nie rozumiemy, co wymyka się normalności. Słuchamy legend, bo marzymy, że będziemy mieli to szczęście i uda nam się znaleźć tę lampę Alladyna oraz dżina, która spełni nasze trzy życzenia. Te opowieści podsycają naszą nadzieję, że będziemy wybrani i będziemy mieli lepiej. W Ameryce pojawiają się w miastach postacie z komiksów. Ale my też marzymy o tym, żeby przybył jakiś Batman, który zaprowadzi porządek w mieście.
Opinie (115) 2 zablokowane
-
2016-08-11 11:22
czarna wołga - kto pamięta :) (1)
- 27 0
-
2016-08-11 11:56
Ja
Pamiętam....
- 1 2
-
2016-08-11 11:23
(2)
Z kolei ulica Świętojańska swojej pięknej nazwy nie zawdzięcza nocy św. Jana, lecz pogańskiemu świętu, przypadającemu w najkrótszą noc w roku. Nazwa wynika z szacunku, ale nie dla św. Jana, tylko dla ważnego tutaj obrzędu związanego ze zwyczajem ścinania kani, aby spadł deszcz.
czyli wg tej teorii nazywać się powinna Sciętokańska a najlepiej zapytać się radnych którzy decydowali o jej nazwie.- 10 5
-
2016-08-11 12:04
ścinanie kani - tzn ptaka czy grzyba
- 1 1
-
2016-08-11 12:59
Nazwa ulicy Swiętojanska pochodzi od kapliczki św.Jana,która stoi na wysokości Wzgorza.. od czsów kiedy Gdynia była jeszcze zapadłą dziurą. a nie od jakis tam ......wypocin.
- 1 1
-
2016-08-11 11:25
W redlowie jest "jaskinia goryla" , ale nie pamietam w jakich latach tam urzędował
- 8 0
-
2016-08-11 11:29
Czołg na Stogach (6)
Ludzie opowiadają że w pustym wstawie znajdującym na Stogach.
Został zatopiony czołg niemiecki na środku stawu.- 15 0
-
2016-08-11 11:43
O każdym stawie tak opowiadają. (1)
- 10 0
-
2016-08-11 11:54
a Janek nadal tam z działa strzela...
w nocy błysk widziałem...
- 6 0
-
2016-08-11 11:53
Ja slyszalem o motorze....podobno jeszcze na chodzie bo lampa sie swiecila.
- 6 0
-
2016-08-11 18:30
Nie ma czołgu. Jest za to dużo innych fantów z II wś. Wytargałem sporo neodymem lata temu.
- 0 0
-
2016-08-11 23:16
Nie czolg yylko stug vzyli dzialo samobiezne. ktore wyciagnieto z jeziora okolo 1967/68 roku...
W jeziorze obok lezy do dzis 88...
- 0 0
-
2021-09-27 15:57
Czołg
To prawda mieszkałam tam od 1960r i ten czołg był bardzo widoczny
- 0 0
-
2016-08-11 11:30
Na Małym Kacku jest podobno dom w ktorym straszy ,pomimo niskiej ceny nikt nie chce go kupic (5)
a ludzie którzy tam mieszkali po paru miesiącach nie wytrzymywali i uciekali z niego,grasuje tam jakiś bardzo agresywny demon
- 14 2
-
2016-08-11 11:51
(2)
Pewnie szpilek tam grasuje
- 9 1
-
2016-08-11 12:18
Z kozami i bobrem (1)
- 1 0
-
2016-08-11 15:35
Widzę, że szpilek już sam w sobie staje się legendą miejską :D
- 2 0
-
2016-08-11 13:45
(1)
Poproszę namiary, szukam czegoś do 300 000.
- 5 0
-
2016-08-11 16:05
ulica góralska ,tam jest chyba ten dom
- 2 0
-
2016-08-11 11:32
Wy tu o UFO i innych d*perelach (2)
a Pawła A. dorwali!
- 10 10
-
2016-08-11 11:39
Tak legenda o królewiczu, który
nie pamięta ile ma mieszkań okazała się być prawdą.
- 13 1
-
2016-08-11 11:55
Kit.
Nie kazałam nikogo dzisiaj zapuszkować.
- 3 3
-
2016-08-11 11:35
Najlepsza to jest legenda o Wojtku Szcz. który ma być najlepszym prezydentem :) (1)
i ta legenda ciągle żyje, co by nie zmarnował i czego nie zrobił
- 17 1
-
2016-08-11 23:23
Gdansk
Najlepsze , ze za dwoma miedzami sasiedzi w Gdansku wierza w ta legende ;))
- 0 0
-
2016-08-11 11:45
(1)
Krokodyl w Orłowie to fakt a nie legenda. Róg Folwarcznej i Inżynierskiej. Oczywiście krokodyl chadzał po posesji jego właściciela a nie po całym Orłowie :)
- 13 0
-
2016-08-11 18:30
Nie krokodyl a kajman osle
- 0 2
-
2016-08-11 11:46
Ej, CBA w ratuszu (1)
A wy o pierdołach
- 11 4
-
2016-08-12 09:03
Naprawdę lubisz ludziom psuć humor, prawda?
O CBA tym jest osobny artykuł na tym portalu i tam wylewaj swoje żale.
- 0 1
-
2016-08-11 11:52
Las w Redlowie (2)
...no tam kiedys dawno dawno temu byl cmentarz....chyba luteranski.
- 4 0
-
2016-08-11 12:20
W lesie redlowskim
po wojnie do lat 50-tych ukrywali sie żołnierze wermachtu
- 1 3
-
2016-08-11 23:25
Tussek
moze Tussek nam oPOwie ta historie?
- 0 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.