- 1 Jechaliśmy Obwodnicą Metropolitalną (70 opinii)
- 2 Brak koalicji w Radzie Miasta w Gdyni (233 opinie)
- 3 Trzy przejścia na odcinku 130 metrów (84 opinie)
- 4 W sobotę półmaraton, zmiany od piątku (41 opinii)
- 5 Do czerwca skażona ziemia znknie z Gdańska (26 opinii)
- 6 Borawski i Lodzińska wiceprezydentami? (161 opinii)
Krokodyl, UFO, zakazany las. Po co nam miejskie legendy?
Czy kilka lat temu w hali targowej w Gdyni wypłynęła krew spod remontowanej posadzki? Ile prawdy jest w historii o chodzącym po ulicach Orłowa krokodylu? I po co właściwie nam miejskie legendy? O tym rozmawiamy z prof. UG Markiem Adamcem, który zawodowo zajmuje się ich badaniem.
- Legendy miejskie wywodzą się ze Stanów Zjednoczonych. Amerykanie dzięki nim próbowali oswoić swoją historię i odpowiedzieć na pytania dotyczące zagadkowych wydarzeń. Bywało, że miasta budowane były z dala od innych, potem nagle odkrywano, że ich ludność gdzieś znikała. To rodziło domysły, plotki. Niewykluczone, że pierwsze legendy miejskie rodziły się właśnie w związku z takimi nie do końca zrozumiałymi historiami - tłumaczy Marek Adamiec.
Choć Gdynia nie powstała na pustyni, a jej mieszkańcy nigdzie nie zaginęli, także ma swoje legendy. Także w nich granica między faktem historycznym a fikcją jest płynna.
- Pominę te charakterystyczne legendy o Gdyni, jak na przykład ta o lądowaniu UFO... ale krokodyl był! Naprawdę krokodyl w Gdyni był i chodził po ulicach. Dawniej marynarze z rejsu przywozili różnego rodzaju rzeczy. Nie wolno było tego robić, ale wtedy tym bardziej ich kusiło. Jeden z nich przywiózł sobie małego krokodyla, którego trzymał w bajorku na przydomowym podwórku. Ten krokodyl zaczął jednak rosnąć i któregoś dnia pojawił się na ulicach miasta.
Czytaj także: Czy 21 stycznia 1969 r. w Gdyni wylądowało UFO?
Odbicie dawnych miejskich legend jest zauważalne m.in. w nazwach dzielnic czy ulic. Mogą nas zaskoczyć swoją genealogią, która nijak ma się do tego, co sądzimy o przeszłości danego miejsca.
- Nazwa "Babie Doły" wywołuje uśmieszek politowania, lecz nie powinna - według legend wiedźmy (baby) odprawiały tu swoje praktyki, czyli czary. Z kolei ulica Świętojańska swojej pięknej nazwy nie zawdzięcza nocy św. Jana, lecz pogańskiemu świętu, przypadającemu w najkrótszą noc w roku. Nazwa wynika z szacunku, ale nie dla św. Jana, tylko dla ważnego tutaj obrzędu związanego ze zwyczajem ścinania kani, aby spadł deszcz. Inna legenda zasłyszana w latach 60. - 70. przestrzega, by nie wchodzić do lasu w Redłowie. Do tej pory nie wiem i prawdopodobnie się nie dowiem, dlaczego. Wszyscy o tym wiedzą, ale nikt nie wie, dlaczego. Wersje są różne.
Inna z legend gdyńskich, dosyć współczesna, opowiada o tym, jak w podziemiach hali przy ul. Wójta Radtkego , podczas prac restauracyjnych, spod bruku wypłynęła spieniona krew.
- Słyszałem historie sprzed lat o gdyńskiej hali, że była w niej płyta, po skuciu której pojawiła się warstwa spienionej krwi. Nie wiem, czyja to była krew, ani skąd tam się wzięła, ale fascynuje mnie to, że była ona spieniona, w stanie jakiejś cudownej niekrzepliwości - nie może się nadziwić Marek Adamiec. I po raz kolejny przypomina: - W przypadku legend miejskich pytanie o prawdę jest chyba niestosowne.
Historii o miejscach, w których straszy, jest wiele - jak w każdym mieście. Ale po co je wymyślamy? Czy na co dzień nie mamy wystarczająco wielu problemów i zajęć, że wymyślamy kolejne powody do zmartwień, związane choćby z istotami nadprzyrodzonymi, które odwiedzają nasz świat?
- Dom, w który straszy, mieści się niedaleko stąd [rozmawiamy w kawiarni na ul. Krasickiego , u stóp Kamiennej Góry - dop.aut.]. Myślę, że takie domy są potrzebne. Miasta czy dzielnice potrzebują ich, tak jak każdy zamek potrzebuje mieć swoją białą damę.
Ale podobne legendy mają nawet rzeczy codziennego użytku: telewizory kogoś wciągały, ciśnieniomierze wysysały krew. Podobne historie funkcjonowały od początku naszych dziejów, nawet gdy przedmioty codziennego użytku były znacznie mniej wyrafinowane.
- Cała kultura wywodzi się z opowieści. Z oswojenia tego, czego nie rozumiemy, co wymyka się normalności. Słuchamy legend, bo marzymy, że będziemy mieli to szczęście i uda nam się znaleźć tę lampę Alladyna oraz dżina, która spełni nasze trzy życzenia. Te opowieści podsycają naszą nadzieję, że będziemy wybrani i będziemy mieli lepiej. W Ameryce pojawiają się w miastach postacie z komiksów. Ale my też marzymy o tym, żeby przybył jakiś Batman, który zaprowadzi porządek w mieście.
Opinie (115) 2 zablokowane
-
2016-08-11 11:57
Dobra...
Legenda / ? / o Niemcach żołnierzach ukrywających się w podziemiach AMG lata po wojnie...
- 7 0
-
2016-08-11 11:58
W Redłowskich lasach było/jest dużo bunkrów i tuneli. Ludzie pewnie ginęli chodząc po lasach bo wpadali w jakieś dziury. Ja za dzieciaka w latach 80-tych z dzikiej plaży wchodziłem do tych lasów i chodziłem po bunkrach, ale w wielu miejscach były płyty tuneli odsłonione. Niektóre wejścia przykryte tylko stertą liści i mchem. No i oczywiście tereny ogrodzone z wywieszkami "Uwaga Miny"
- 13 0
-
2016-08-11 11:59
ciekawy artykuł, tak samo ten o hostelach- więcej takich!
- 6 0
-
2016-08-11 12:00
Ok...
Legenda o tym, że to Rosjanie przebrani w Polskie mundury tłumili powstanie w 1970 r na Wybrzeżu.
- 3 0
-
2016-08-11 12:01
Legenda o Forsterze, że Gdańsk Odbuduje za ukryte skarby (2)
jeśli go wypuszczą.
- 7 0
-
2016-08-11 12:23
Albert Foster (1)
oficjalnie sie mówi ze został wykonany na nim wyrok ks,a tak naprawdę został wywieziony do Sowietów i długo żył
- 3 1
-
2016-08-11 14:27
U Sowietów nikt długo nie żyje.
- 2 0
-
2016-08-11 12:03
Niech wam będzie
legenda, ze " Nasi lekarze są super, tylko sprzętu nie mają..."
- 2 3
-
2016-08-11 12:06
Legenda:
" Na Giełdzie jest taniej aniżeli w sklepach "
" U Boolgaroow jest tania " - mega legenda
" CyhAnka pradę cipo wie "
" Owicz jest bogaczem bo ma 1o mieszkań " - / Bogacz może rozdawać każdego dnia 10 mieszkań /- 6 2
-
2016-08-11 12:09
Babi Dole oder Hexengrund
"Zapewne przez nieznajomość historycznych realiów dzielnica ta ostatnio nazywana jest Babie Doły, choć geneza nazwy mającej znaczenie topograficzne wywodzi się od miejscowego wąwozu (tylko jednego wąwozu), który już dawno nazwany został Babi Dół"
- 7 1
-
2016-08-11 12:12
"spod bruku wypłynęła spieniona krew"
To z pobliskich stoisk z mięsem. Podłogę w mięsnym po robocie trzeba myć. Rury kanalizacyjne skorodowane to i krew z mięsa wymieszana z płynem do mycia zbierała się pod podłogą.- 29 0
-
2016-08-11 12:14
Jakie legendy ?
Sam byłem w ogrodzie razem z tym krokodylem. A zimą w domu siedział sobie w wannie i się wygrzewał. Nic nadzwyczajnego w tym nie widzę
- 8 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.