• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Lata 90. Czasy "kocenia" i "krojenia" na mieście

Michał Sielski
18 grudnia 2021 (artykuł sprzed 2 lat) 
Siedlce w latach 90. Część mieszkańców tej dzielnicy często miała na pieńku z zamieszkującymi Chełm. Siedlce w latach 90. Część mieszkańców tej dzielnicy często miała na pieńku z zamieszkującymi Chełm.

Kontynuujemy cykl o drobnych cwaniaczkach z przełomu wieków. Dwa tygodnie temu pisaliśmy o kombinatorach, którzy jeździli komunikacją bez biletów, tydzień temu o sposobach na darmowe rozmowy telefoniczne, a dziś przypomnimy dla jednych śmieszne, dla innych traumatyczne wspomnienia z "kocenia" w szkołach i "krojenia" na mieście. Po świętach napiszemy o nastoletnich fałszerzach pieniędzy i znaczków na bilety miesięczne.



Czy została(e)ś kiedyś "skrojona(y)" lub "skocona(y)"?

Przypomnijmy, że w tym cyklu nie opisujemy wielkich afer i kradzieży, jakich szczególnie w latach 90. XX wieku nie brakowało. Skupiamy się na codzienności przełomu wieków i tym, jak radzili sobie z nią ci, którzy lubili "zakombinować".

Codziennością była wtedy tzw. fala, czyli - mówiąc delikatnie - dokuczanie młodszym. Jej wręcz patologiczna wersja miała miejsce w wojsku, natomiast zdarzała się też w szkołach. Na czym polegała? To już zależało od poziomu uczniów i zaangażowania nauczycieli. Nie wszędzie nauczycielskie dyżury na korytarzach podczas przerw były bowiem pełnione równie gorliwie.

Najgorzej w zawodówkach, najspokojniej w liceum


Jak wybierano cele? Brano się za dużych, bo dręczenie maluchów nie było powodem do dumy. Skopanie dużego już tak

Nietrudno się domyślić, że "kocenie" najbardziej radykalną formę przyjmowało w szkołach zawodowych. W latach 90. szli do nich ci, którzy nie dostali się ani do liceum, ani do technikum. Dziś dobra szkoła zawodowa to szansa na zdobycie całkiem dobrze płatnego fachu, ale wtedy była to często wręcz ujma na honorze rodziny. Trzeba było odreagować. A na kim? Oczywiście na młodszych.

- Byliśmy tym autentycznie przerażeni. Pierwsze dni to dla niektórych był naprawdę koszmar. U nas wybierali największych. Jeden kumpel miał chyba ze dwa metry wzrostu, więc pierwszego dnia wzięli w obroty jego. Zamiast dzień dobry, dostał strzała z pięści w twarz. Potem musiał robić przysiady, podskoki, pompki. Kopali go przy tym po tyłku, nie każdy trafiał... Następnego dnia miał przynieść ramkę fajek i po tym odpuścili. Początkowo byliśmy przerażeni, ale potem normalnie się z tymi gośćmi rozmawiało. Taki chrzest wcale nie musiał oznaczać późniejszej agresji, wręcz przeciwnie: jak ktoś przeszedł go z godnością, to zyskiwał szacunek. Teraz wydaje się to głupie, ale kiedyś było wręcz powodem do dumy - opowiada Michał, nasz czytelnik, który do gdańskiego Conradinum chodził, gdy jeszcze była tam szkoła zawodowa.
Jak wybierano cele? Zazwyczaj brano się za największych, bo dręczenie maluchów nie było powodem do dumy. Skopanie dużego za to jak najbardziej...

Spokojniej było w liceach. Z dwóch prozaicznych powodów: trafiały tam lepiej uczące się i grzeczniejsze dzieci, no i było w nich więcej dziewcząt, które wtedy nie były tak agresywne, jak młodzi chłopcy.

Buty, szaliki, czapki, pieniądze - ukraść można było wszystko



Otwarcie Centrum Handlowego na Chełmie, czyli popularnych "pawilonów". To tu, w pubie "U Szkota", przesiadywały w latach 90. drobne złodziejaszki. Część z nich odpowiadała później za głośne przestępstwa, m.in. porwania dla okupu. Otwarcie Centrum Handlowego na Chełmie, czyli popularnych "pawilonów". To tu, w pubie "U Szkota", przesiadywały w latach 90. drobne złodziejaszki. Część z nich odpowiadała później za głośne przestępstwa, m.in. porwania dla okupu.
Z parkingu przy ul. Więckowskiego na Chełmie skradziono kiedyś nawet... przednią szybę z golfa!
"Kocenie" w szkołach często było też połączone z wyłudzeniami. Młodzi musieli kupować i przynosić papierosy, które potem popalano w szkolnych łazienkach, czasem wymuszano od nich też drobne pieniądze.

Ale lata 90. XX wieku to także czas, gdy zapuszczanie się w nieznane dzielnice było bardzo ryzykowne. Można było nie tylko dostać łomot za spojrzenie na nieodpowiednią osobę, ale też stracić praktycznie wszystko, co miało się na sobie. Pieniądze oczywiście też. Podobnie było nie tylko w pociągach, ale też w mniej zatłoczonych tramwajach czy na dworcach. I oczywiście w dzielnicach, w których nie znaliśmy nikogo - choćby z widzenia.

- Mnie skroili raz, w pociągu. Jeszcze nie wyjechałem z Wrzeszcza w kierunku Warszawy, a do przedziału weszło dwóch byczków i od razu krótka piłka: dasz nam 20 zł i wychodzimy albo nie dasz, dostaniesz oklep i zabieramy wszystko. Dałem 50 zł, bo drobniej nie miałem, reszty nie wydali, ale nos mam do dziś cały - wspomina 40-letni dziś Jakub z Gdyni.
W całym Trójmieście do podobnych sytuacji dochodziło codziennie. "Krojono" wszystko: czapeczki z daszkiem, szaliki, pieniądze. Po dobroci lub siłą. W centrum Gdańska, a niekiedy także w dzielnicach wyrywano kobietom torebki, a z samochodów kradziono radia, koła i wszystko, co dało się zdemontować - z parkingu przy ul. WięckowskiegoMapka na Chełmie skradziono kiedyś nawet... przednią szybę z golfa!

Wojna dzielnic. Poszło o skrojone szaliki



"Krojenie" miało jednak swoje reperkusje. Nie zawsze kończyło się na zgłoszeniu policji i umorzeniu sprawy z powodu niewykrycia sprawców. Czasem dzielnicowi zawadiacy podejmowali decyzję o zemście. Jak choćby pewnej zimy na początku lat 90., gdy kilku młodym chłopakom z Chełmu "skrojono" szaliki: klubowe Lechii Gdańsk, a także reprezentacji Polski. Szybko okazało się, że to ekipa z innej dzielnicy, która wracała z jakiejś imprezy w bloku przy ul. CieszyńskiegoMapka i po drodze zabierała szaliki wszystkim napotkanym małolatom. Kto nie oddawał dobrowolnie, dostawał też po twarzy.

Kilku na jednego? To nie mieściło się w kanonach ówczesnego honoru. Poza tym, jak gdańszczanie mogli gdańszczanom kraść w Gdańsku szaliki Lechii? Tego "prawdziwi "kibice" puścić płazem nie mogli. Zorganizowali więc ekspedycję karną, w myśl zasady ząb za ząb. Skuteczną.

Każda akcja budzi jednak reakcję, więc po kilku tygodniach obie dzielnice zebrały swoje ekipy, które starły się ze sobą w okolicach dzisiejszej ul. LipowiczaMapkazbiornika retencyjnegoMapka, gdzie wtedy były łąki i pozostałości dawnego poligonu z boiskiem.

Według dzielnicowej legendy w bójce na pięści, kije baseballowe i sztachety wzięły udział setki osób. Według policji było ich kilkadziesiąt, ale i tak udało się złapać tylko nielicznych. Faktem jest za to, że większość zeznawała tak samo: po prostu przechodzili, było ciemno, ktoś ich napadł i chciał pewnie skroić, więc się bronili. Nie można tak przecież kogoś bezkarnie skroić, prawda?

A wam zdarzały się takie "przygody" w latach 90.?

Opinie (775) ponad 50 zablokowanych

Wszystkie opinie

  • Opinia wyróżniona

    (22)

    Ooo było było. Kroili buty. Czapeczki nba, nhl... z hajcu, łańcuszki... Torebki na wyrwę. To była codzienność w latach 90. Do tego radia kradli. Kieszeń, panel... No i grubszy temat auta. Tak było. Kioski dzielnicowy robił że swoją ekipa...

    • 136 13

    • nowe buty Fila w 2004. mialem je jakieś 30min po wyjściu ze sklepu przy skrzyżowaniu grunwaldzkiej z Dmowskiego.
      nic fajnego.
      bandyterka pełną gębą.

      • 0 0

    • z kim grałeś w piłkę na Chełmie oprócz braci znanego Szamo? (post ci wymoderowali) (17)

      ten mały, czarniawy o którym pisałeś to może młody Gan? Miał niesamowite możliwości i bodaj grał lewą.

      • 5 6

      • Malczewskiego (8)

        Szamo z rodziną mieszkał na Malczewskiego, na wysokości SP 14 i SP 12. To do Chełmu jest trochę. Zresztą wtedy to był tam poligon.

        • 8 6

        • mieszkał na Grabowskiego na Chełmie (2)

          coś ci się poprzestawiało

          • 3 2

          • Zgadza się (1)

            Mój błąd, jak opisałem wyżej. Tylko mnie zastanawia, dlaczego ludki z Chełma nie grali u siebie, tylko na boiskach SP14 i LO8, przy Kartuskiej przecież? Może pewnym wytłumaczeniem będzie porównanie lat/roczników? Ci z Kartuskiej to już była starsza młodzież (tak pod 40), a ci z Chełma, to jeszcze młodzież (taka młodsza młodzież, takie jeszcze ... - nie będę zaognial). Można,e nie było boisk? A może na Kartuskiej była taka przyjazna konsolacyjna atmosfera? Chistorię Siedlec powojennych to można pisać tomami. Może że kiedyś ktoś z redakcji zjamnie się takim tematem. Dlaczego Siedlce rządziły, dlaczego stare Suchanino to było wsponienie wsi, a Morena ze swoją niesłuszną nazwą, jednak przetrwała w dobrej koninkturze. Jestem rocznik 50 (jak Andrzeja Szarmacha) i zaskakująco dobrze pamiętam tamte czasy, a i smatfon mi nie obcy. Nie mieszkam już w Siedlcach i nie mam tam rodziny, ale to cały czas moja dzielnica.

            • 5 5

            • Pod jakim numerem na Malczewskiego mieszkał Szarmach?

              Jest jeszcze ta chałupa?

              Pozdrowienia

              • 0 0

        • (4)

          Poligon był gdzie teraz jar wilanowski. Za Cebertowicza. Nie wiem gdzie mieszkał, ale boiska sp14 i lo8 były oblężone.

          • 8 3

          • (3)

            Chełm się kończył na rondzie Worcella. Dalej były pola, potem poligony że strzelnicami (chodziło się po ołów - takimi kulkami strzelali z Łąkowej), małpimi gajami itp. Żmijka dla shermanów była gdzie teraz Havla - Malomiejska. Poligon był ho- ho, albo jeszcze większy. Przejazd shermanów z Łąkowej na poligon to była atrakcją! Prawie połowa dojeżdżała! Szamo chodził do SP 12. LO 8 było wtedy w innym miejscu. Boisko w SP było przyjaźniejsze, bo ziemne. W SP 14 było asfaltowe i bardziej między blokami. I tam grano też w rękę - prym wiódł Kózka (śp. już niestety) z braćmi. W SP12 noga i bracia Szarmach.

            • 11 5

            • chodzi o bramkarza Reprezentacji Polski (2)

              nie ten Szamo

              • 4 4

              • Zgadza się

                Mój błąd, jak opisałem wyżej. Tylko mnie zastanawia, dlaczego ludki z Chełma nie grali u siebie, tylko na boiskach SP14 i LO8, przy Kartuskiej przecież? Może pewnym wytłumaczeniem będzie porównanie lat/roczników? Ci z Kartuskiej to już starsza młodzież (tak pod 40), a ci z Chełma, to jeszcze młodzież (taka młodsza młodzież, takie jeszcze ... - nie będę zaognial).

                • 6 6

              • Racja

                Sorry. Zbieg skojarzeń. Sprawdziłem: 26 lat różnicy!!! Dlatego tak LO8 było na widelcu! Cóż, ale i tak Siedlce górą!!!

                • 4 6

      • (5)

        Bracia Szamo akutat malo grywali w piłkę, Tomek jeszcze czasami ale Kuman raczej się nie pokazywal na boisku. Tam pilkarsko byla mocna ekipa z Chałubińskiego -Brozio, Juras, Moskwa ,Szczurek, Rudolf ,Maly potem Muras...

        • 2 3

        • Kuman mi skroił rączki z BMXa (1)

          ale potem oddał mojemu kumplowi. Nie wiem po co to zrobił, chyba żeby zaznaczyć kto tu rządzi, chociaż nie musiał bo ja miałem ze 12 lat a on był chyba ze 4 lata starszy i w *uj wielki. Nie wiem ile on wtedy miał ale miałem wrażenie że ze 190cm wzrostu i 120 kg wagi. To nie był duży silny typ, tylko ogromny niedźwiedź, wiekszy niż dorośli których wtedy znałem. Nie ważne. Oddał to oddał. Wtedy na Grabowskiego na boisku robiliśmy sobie żużel na rowerach.

          • 1 0

          • taki Kokosz

            myślę że z 195 ma i dziś ok 140-150 kg. Na kartoflach ze wsi wyhodowany.

            Jak nie w piłkę, to potem rżnęli non-stop w pindla na tym wyniesionym placu na Grabowskiego, między blokami, tam gdzie do niedawna było przejście do szkoły, a dziś płotowisko. Pewnie mu coś tam szurałeś rowerem przy serwach.

            • 1 0

        • Kuman (1)

          To

          • 4 2

          • e, nie przesadzaj

            na dzielni nie było nigdy żadnych dymów, a wszyscy go kojarzą bo wielki jak Łamignat

            • 2 1

        • grał i w polu, choć dość statycznie, i na bramce

          i dobry był. Z Chałbińskiego pamiętam Sawicki

          • 0 1

      • (1)

        Byłem z Siedlec. Grało się bo znało się chłopaków wszędzie. Schodzili też do nas grać na LO8.

        • 9 3

        • no tak, a który jesteś rocznik?

          Było coś takiego jak Liga Salezjańska, Spółdzielnia Chełm też organizowała turnieje, szkoły organizowały, nie musiałeś być z regionu, by wystawić drużynę. Mam jakiś dyplom za IV (!) miejsce z drużyną "Mad Dogs" :)

          • 9 1

    • Jak buty to był jojo! Na bank!!

      • 0 0

    • Na LO8 były turnieje piłkarskie i taki gościu/organizator nagrywał mecze kamera. Jak ja bym to obejrzał. Albo zdjęcia jakieś i odszukał na nich siebie... Ach łezka.

      • 10 0

    • Oj tak super czasy

      • 3 1

  • Młodociani d**ile i bandyci potem żałośnie ryczeli na policji

    Takie to były gieroje

    • 0 0

  • Jano (3)

    Generalnie ARKA kroiła na Żabiance masę szalików Lechii.

    Myślę, że czasem było to i kilkanaście dziennie.

    Taki były vczasy wtedy.

    • 20 27

    • A pozniej musieli zadowolic sie biciem dzieci. (1)

      • 5 5

      • a później wszystko wróciło

        i lechja jest tępiona na Żabijance

        • 0 0

    • Jaka Arka na Żabiance? Człowieku

      w 90 latach to po Żabiance nawet swoi musieli uważać a co dopiero obcykoło bloku Macholi to się nie przechodziło tylko przebiegało żeby się nie napatoczyć w złym czasie i w złym miejscu.

      • 5 4

  • (2)

    Pamieietam akcje ok 2002r.jak z falowca na obroncow lob kolobrzeskiej na dach radiowozu zżucil ktos pralke albo lodowke buahaaa

    • 11 2

    • dirty harry

      W normalnym kraju zaliczyłby kulkę 9mm od policjantów. I tak powinno być.

      • 0 0

    • Co zrobił?
      Ty Ukrainiec jesteś?

      • 8 3

  • Lata 90 (2)

    Przynajmniej w tamtych czasach nikt nie biegał odrazu na policję,ludzie mieli więcej honoru,nie to co teraz,same cipeusze bez charakteru

    • 7 9

    • de-fens

      Natomiast zbyt skuteczna obrona przed takimi małpami ledwo sapiens skutkowała czasem spotkaniem z prokuratorem. Ciemna strona demokracji: ruszysz guano, odpowiadasz za człowieka. Tak prawda.

      • 0 0

    • Więcej honoru = kilku na jednego

      Tak było. Okradano dzieciakow6, bito dziewczyny, wyrywano torebki babciom.. Bóg Honor Ojczyzna

      • 4 3

  • (19)

    Kroiło się przede wszystkim szwedy ( kurtka bomber model MA1 lub CWU45), glany (rumuny, polskie z chełmka wzorowane na butach spadochroniarzy us army corcoranach lub zwykłe kaczory czy józefy) , adidasy i czapki dockerki zwane też oikami a później czapki "bejsbolowe". Mowię o poczatku lat 90 :)
    Pozdrawiam stare załogi czy to z GD czy GA ;)

    • 71 43

    • .

      Przypomniałeś mi pewną sytuację. W roku 90, może 91 Najemnik ze swoją skinową ekipą na peronie skm w Gdyni wysadzili mnie z prawie nowych rumunów. Rozmiar 43, więc dość poszukiwany rozmiar. Trochę mnie potarmosili, ale jak na uwczesne standardy delikatnie... Traf chciał, że dwa tygodnie póżniej w Rumi Janowie znowu Najemnik ze swoją ekipą próbował spacyfikować lokalnych metali. No i niestety chłopakom nie poszło... Przypadkowo byłem tam na gościnnych występach i skroiliśmy jakiegoś łysola z MOICH rumunów!!! Oznaczyłem buty nacięciami. Dwa tygodnie się łysol cieszył... Teraz mam 50 lat. Na pewno po kimś nie nosiłbym już butów... Ciekawe czym Najemnik się teraz zajmuje?

      • 0 0

    • ja hahahah (10)

      pamiętam! przypomniałeś mi. Mi się nawet ta szweda podobała i ramoneska też, ale bałem się kupić, żeby mnie nie skroili. Co za kryterium... Teraz to i może śmieszne.

      • 7 1

      • ja dostałem ramonę w 97 (9)

        ale wtedy było już trochę bezpieczniej. O "szwedzie" też marzyłem, ale początek lat 90 był właśnie taki jak mówisz. Były po prostu krojone. W sumie tak se myślę, że wzór szwedy nigdy nie wyszedł z mody, jest ponadczasowy, tak jak adidas grand prix. Oj chciałbym te buty sobie kupić, ale nigdzie dostać nie można

        • 7 1

        • no (8)

          wiesz, że ostatnio nawet widziałem w jakimś sklepie taką "szwedkę" i pomyślałem sobie przez chwilę czy nie spełnić marzenia z dzieciństwa, ale chyba mi już nie licuje (1980) :)

          • 5 2

          • (1)

            Kup sobie Alaskę b2b taka szweda tylko z kapturem z futerkiem, ponadczasowa i dla starszych nie ma przypału w takiej chodzić niż jakbyś miał się czuć nie komfortowo w tradycyjnym kibolskim flyersie z pomarańczową podpinka

            • 6 0

            • to pomarańczowe to nie była podpinka tylko podszewka

              • 1 0

          • (4)

            no ja to 81 więc podobnie, 4 dychy już są, ale na wyjście do pubu, albo do lasu na grzyby tak szwedka w sam raz

            • 6 1

            • przestań myśleć o wieku, nie ma to żadnego znaczenia (3)

              mój kuzyn miał taką klasyczną, nie wiem ile to kosztowało w 92/3, pewnie z pół wypłaty, do tej pory nosi na działce. Dziś jak go żona ubiera, to dramat, więc mu czasami mówię - idź w tej starej szwedce!

              • 14 0

              • ja nie myślę o wieku, ale z racji tego że go już mam to nie chcę identyfikować się z żadną subkluturą (2)

                niemniej nie boli mnie ocena innych.

                • 1 0

              • to już nie subkultura (1)

                po prostu fajna rzeczy, tylko ty myślisz że subkultura. Dziś powszechnie łażą w dresach nie-dresiarze. A zaczął Korn.

                • 5 0

              • No, był kawałek nawet adidas i przyszła moda na zespoły new metalowe

                • 1 0

          • Właśnie moim zdaniem dobrze wygląda teraz szwedzka, noś i się nie przejmuj!

            • 9 0

    • (2)

      Chodziłem do Conradinum w l90 pamiętam te szwedy krojone grubo wtedy po korytarzach latały, można było kupić latwo ,to było jak jeszcze zawodówka okrętowa istniała plus Tbo oczywiście

      • 2 1

      • (1)

        co ty opowadasz ? chodzilem w 89-94, nie bylo tak zle, lataly po korytarzach ? hehehe.

        • 1 0

        • Źle nie było, w samej szkole z człowieka to nie zdejmowali ale łatwo można było kupić krojone na mieście, np kolega z klasy który był właśnie skinheadem z Moreny często miał na zbyciu szwedy Alphy, nie było problemu z dostępnością wystarczyło zagadać do kogo trzeba, chodziłem w latach 92-97

          • 0 0

    • (1)

      A pamiętacie Męską siostrę Tofiego.

      • 3 0

      • Aśka. chodziła do SP 45

        • 4 0

    • Hhg

      Pozdro

      • 1 2

    • najczęściej kroiło się 10 000 zł

      kieszonkowe na cały miesiąc.

      Ja grałem non-stop na podwórku w piłkę, wszystkich znałem, dużo mnie znało bo byłem charakterystyczny i niezły w boisku, w szkole luz, chyba że wpadła załoga z 47-mej ściągnąć niezapłaconą kasę od swoich i lali się na hydranty.

      • 12 12

  • kręcenie wora (6)

    popularna forma kocenia, gdyby ktoś nie pamiętał

    • 12 8

    • (5)

      Takie gejowskie zabawy. Bo skąd u hetero miałyby być takie zapędy?
      Ja tam nawet w wojsku nie dałem sobie nic skręcać.

      • 12 2

      • (4)

        w wojsku nie miałeś nic do gadania, albo padło na ciebie albo na kogo innego, ale to tylko przypadek. Jak nie zrobiłeś tego co kazał kapral to ci na kompanii robili z d..y jesień średniowiecza

        • 4 3

        • Chyba tobie misiu kolorowy ;)

          • 0 0

        • I to było fajne? (2)

          • 1 1

          • a kto mówi że było? (1)

            • 1 1

            • a kto mówi, że ktoś mówi?

              • 1 0

  • Morena

    Morena to byla potega ulica warneńska stare dobre czasy pozdrawiam starych kolegow bombel

    • 0 0

  • (1)

    Zawodówka była ujmą na honorze? Redaktorku Ciebie chyba w tamtym czasie na świecie jeszcze nie było albo robiłeś jeszcze w pieluchy? Gdyby każdy chciał mieć studia to kto by tobie upiekł chleb, naprawił auto czy podłączył prąd? Zresztą jak oglądam teleturnieje w tv i widzę jak na prostych pytaniach kładą się ludzie tzw wykształceni to śmiech na sali. Ja jestem po zawodówce samochodowej i jest mi z tym dobrze. Śmiało mogłem po szkole iść do technikum to była moja i tylko moja decyzja o zawodówce. Mądrość to nie tytuł mgr dr, czy prof przed nazwiskiem. Można być po zawodówce i być mądrzejszym kogoś po studiach. Teraz proszę wszystkich zranionych absolwentów szkół średnich i wyższych o minusowanie wpisu.

    • 3 2

    • Strasznie Cie to dotknelo

      ale to jest prawda - nie znam nikogo, kto umial sie poprawnie wyslowic, poprawnie pisac czy mial jakies hobby/zainteresowania i poszedl do zawodowki.
      A skoro wspomniales o samochodowce - to i owszem, szli - tacy, jak opisani powyzej, do technikum, reszta do zawodowki (Zespol Szkol Samochodowych, ulica Elblaska).
      Nie zaklinaj wiec rzeczywistosci - dla nas zawodowka, to bylo dno.
      Mulem bylo OHP.

      Jedno, z czym definitywnie masz racje, a co widac dzisiaj przepieknie - wyksztalcenie, a szczegolnie przedrostek przed nazwiskiem, nie swiadcza o niczym.

      Urodzony 1971

      • 0 1

  • Krojenie w latach 90. bylo powszechne w calej Polsce (22)

    Czy to byly fajne czasy? Chyba tylko dlatego, bo bylismy mlodzi. Raczej nie chcialbym, zeby dzisiaj moje dzieci musialy przechodzic przez takie realia, co nie znaczy ze teraz nie ma patologii, ot przybrala inna forme, ale na pewno chuliganskie wybryki sa bardziej pietnowane, wtedy mniej sie ludzie tym przejmowali, a policja byla slaba.

    • 213 12

    • zgoda (2)

      jak ja czasami mówię swojemu synowi (15 lat), żeby na siebie uważał idąc do centrum z kolegami, bo czasami wystarczy, że się krzywo spojrzysz na jaiegoś patola, to patrzy na mnie jak na d**ila... Może już teraz faktycznie jest inaczej.

      • 38 0

      • Teraz mlodzi się nie boją.

        Czekać na dworcu między północą a 2:00 z słuchawkami na uszach i ich nie stracić (razem z telefonem i portfelem) w dodatku wyglądając jak "lamus", to dla mnie niepojęte. Ja, 40-letni chłop, wielki i brzydki, bałbym się tak nierozsądnie zachowywać! Inna sprawa, że teraz wszędzie są kamery i sprawcy raczej nie ujdą bezkarnie.

        • 3 0

      • Jak dobrze trafi, to teraz za krzywe spojrzenie też można zarobić. Nigdy nie wiadomo.

        • 2 0

    • Tak inaczej. (1)

      Teraz policja też jest słaba, tylko młodzież taka bez jaj. Poza tym wszędzie kamery, monitoringi... A kiedyś pies z kulawą nogą cię nie widział. Nikt na pały nie leciał. Wszyscy trzymali się jedną ekipą.
      Popatrz na jakieś strajki kiedyś, a obecnie. Baby demostrowały i spacerowały o wolność aborcyjną i nic. Teraz, to nawet strajkujący górnicy, to już nie ten power, co kiedyś, że rząd odpuszczał. Teraz leją na nich z góry, ci się wywrzeszczą i wracają do domów nie osiągnąwszy niczego. Ale teraz to trzeba rozgrywać inaczej. Lokalnych parlamentarzystów cisnąć. Albo załatwi, albo będzie miał wesoło pod chatą.
      Taki klimat...

      • 2 2

      • Pajac i patus jesteś.

        • 1 0

    • To były najgorszy czas w jakim żyłem (5)

      I żałuję że nie urodziłem się później żeby mogło mnie to ominąć

      • 32 9

      • (2)

        Boś jest lamus

        • 7 23

        • A ty patus bez przyszłosci ;)

          • 1 0

        • Pochwal się co ty osiągnąłeś kozaku

          Jak dobrze poszło to może jeździsz na taksie

          • 13 4

      • Po ciotą byles, dlatego.

        • 0 3

      • A co w tym było gorszego, niż jest dzisiaj?

        Kiedyś zarobiłeś banię i dali ci spokój, a dzisiaj gnojki cię zatłuką, nagrają i w internet wrzucą.

        • 8 1

    • wtedy był hardcore, policja niedoinwestowana, państwo się dopiero podnosiło po upadku PRLu (4)

      przez to gangusy mogły robić co im się podoba. Żyjemy teraz w innych czasach. Jest dużo bezpieczniej. Jedynym pozytywem tamtych lat było to że człowiek się hartował, chociaż to naciągane. Nie chciałbym by moje dzieci tak się hartowały.

      • 32 2

      • Nie, lepiej miec jakiegos kolorowego dziwoląga ze smartfonem

        • 1 2

      • co to znaczy po upadku prl ? (2)

        Czyli uwazasz ze komuna upadla ? Ja uwazam ze upadła ale na 4 łapy

        • 15 6

        • No dokładnie. Ja twierdzę, że jak by elektryk był nieusłużny i niewygodny, skończył by, jak Popiełuszko. Ale tak miało być. Sporo ludzi z układu na tym się obłowiło i na bogato dzisiaj żyją, albo ich dzieci.

          • 6 0

        • ja też tak uważam ale mi chodzi o zmianę ustroju

          To że stara nomenklatura uwłaszczyła się na majątku PRL to jedno, ale ustrój jednak się zmienił. Wolności jest więcej. Natomiast spuścizna poprzedniego ustroju to było rumowisko, a nawet gorzej bo długi

          • 14 0

    • Lepsze takie niz teraz dziwolągi z nosem w smartfonie bez zadnych wspomnien

      • 0 0

    • (2)

      No lubili strzelać do zatrzymanych na posterunku xD

      • 2 1

      • (1)

        Zwłaszcza ci od muso wyjęci z pod prawa

        • 2 0

        • Tak. Niemiec z ekipą mogłby być opisany w kolejnym artykule o latach 90-tych.

          • 3 0

    • Dokladnie. Nostalgia i nic wiecej.

      • 9 2

    • oj 2000 jeszcze kroili

      jak telefony coraz to nowsze wychodzily 2005 plaga "dziesion" byla :d

      • 23 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane